Zapomniane proroctwa.rtf

(10 KB) Pobierz

Zapomniane proroctwa

 

"Dojdzie do ciężkich walk między Wschodem a Zachodem. Wielu ludzi straci życie. Drogami będą jeździły wozy bez koni, a ogniste smoki będą latały w powietrzu, miotając ogień i siarkę. Od ich ognia zginie wiele miast i wsi" - głosi proroctwo z XVIII wieku.

 

Już od zarania dziejów ludzie próbowali rozwikłać tajemnice przyszłości. Wszystko zaczęło się setki lat przed naszą erą. Kiedy mowa o kulturach starożytnych, większość z nas myśli o przepowiedniach świeckich. Nie zapominajmy jednak, że politeizm to też rodzaj wyznania, a co za tym idzie, pewnego rodzaju religia. Co więcej, wszelkie proroctwa pochodzące z tamtych czasów są silnie związane z wiarą, ponieważ zgodnie z ówczesnymi przekonaniami, tylko bogowie byli w stanie przewidywać przyszłość.

 

Wszelkie wróżby cieszyły się ogromną popularnością i wzbudzały silny respekt. Zjawisko potęgował podział klasowy. Ludzie chcieli wiedzieć co ich spotka, lecz tymi, którzy mogli to umożliwić byli jedynie kapłani. To oni rzekomo kontaktowali się z bóstwami, to oni znali tajniki astronomii i podobnych obliczeń. Zależnie od kultury wróżby te różniły się. Ludzie mieli bowiem inne doświadczenia i w innych warunkach przyszło im żyć. Stąd też interesowały ich niekiedy całkiem odmienne kwestie. Wszyscy jednak, bez wyjątku chcieli wiedzieć co przyniesie przyszłość.

 

I tak oto Grecy modlili się w swojej świątyni w Delfach, a Rzymianie zasięgali rad u wyroczni sybilińskiej. Podobnie działo się w Mezopotamii i Egipcie, gdzie powstawały wielkie piramidy. Jak się współcześnie okazało, mają one ścisły związek z tak popularnym w ostatnim czasie Proroctwem Oriona na 2012 rok, które szczegółowo właśnie na podstawie starożytnych tekstów opisał Patrick Geryl w swojej książce. Według naukowców ma ono ścisły związek z kalendarzem starożytnej cywilizacji Majów, który kończy się dokładnie 21 grudnia 2012 roku.

 

Tymczasem skupmy się na religijnych aspektach starożytnego profetyzmu. Znakomitym przykładem działalności wróżbiarskiej tamtych czasów jest dość popularna historia najsłynniejszego, a zarazem najbardziej kontrowersyjnego proroka Starożytnego Egiptu. Przepowiednia powstała ponad 5000 lat temu, za czasów rządów potężnych faraonów. Mowa oczywiście o Imhotepie, którego nazywano wyrocznią piramidy. Lekarz, architekt, twórca piramidy według wierzeń posiadał "trzecie oko", dzięki któremu przepowiadał przyszłość kontaktując się z bóstwami. A wyglądało to tak: każdy, kto chciał poznać swoje dalsze losy udawał się z prorokiem do sanktuarium. Tam rzekomo znajdował się trójkąt zbudowany z 21 pól, który został zaprojektowany przez samego Imhotepa. Proroctwo powtarzano trzykrotnie, by nie było mowy o pomyłce. Legenda mówi, że podczas rytualnych modłów Imhotep przemawiał głosami bogów. Niestety dowiadujemy się także, że prorok zakpił ze swojej nadprzyrodzonej umiejętności i próbował oszukać bóstwa zmieniając przeznaczenie do własnych celów, z czego niejednokrotnie osiągał korzyści. Za to właśnie został potępiony.

 

Epithanus

 

Był on jednym z mnichów, którzy za sprawą nadzwyczajnych umiejętności prorokowania na stałe wpisali się w historię zapisków profetycznych. Przy omawianiu proroctw różnego rodzaju należy pamiętać, że wizjonerami nie stają się ci, którzy tego po prostu chcą, lecz ludzie, którzy mogą przepowiadać przyszłość. A móc znaczy posiadać dar. Epithanus większość swego życia spędził w zakonie benedyktyńskim i stamtąd właśnie pochodzi najstarsza wzmianka o jego przepowiedni. Mowa o klasztorze Saint Gallen w Szwajcarii, gdzie w 1084 roku po raz pierwszy spisano proroctwo mnicha. Wtedy jednak nikt nie przywiązywał do niego wagi, a z czasem nawet zapomniano o słowach zakonnika. Dopiero w XVII wieku przepowiednia wyszła z cienia. A stało się to za sprawą Ellenhorsta. Jezuita rozpowszechnił zapiski Epithanusa, stąd czasami proroczy tekst nazywa się przepowiednią Epithanusa-Ellenhorsta. Poniżej przytaczamy krótki fragment wizji benedyktyńskiego zakonnika. Niestety, jest to kolejny przeraźliwy obraz, który nie napawa optymizmem.

 

"Wicher zawieje ze Wschodu i wicher zawieje z Zachodu. Biada wszystkim, którzy się znajdą pośrodku tych okropnych zamieszek. [...] Tysiącletnie monarchie runą jak słomiane strzechy. Między Renem a Łabą oraz rzeką płynącą na wschód ziemia pokryje się trupami. Stanie się ziemią kruków i sępów. A kiedy później rolnik będzie tam siał zboże, to każde ziarenko zapuści korzenie między szkielety pogrzebanych tam ludzi".

 

Przepowiednia niemiecka

 

W książce Ludwika Emericha pod tytułem "Przyszłość świata" można znaleźć fragmenty kolejnego proroctwa, które nie napawa optymizmem. Wiadomo, że autorem przepowiedni jest niemiecki mnich, który w XVII wieku doznał przerażającej wizji. Niestety, po dziś dzień nie wiadomo, kim dokładnie był mężczyzna, ponieważ ponoć od samego początku chciał, by jego tożsamość pozostała anonimowa. Poniżej najważniejsze części proroctwa, które przytaczamy na podstawie wspomnianej publikacji Emericha.

 

"Wiek dwudziesty będzie okresem strachu i ucisku. Wydarzy się to, co możemy sobie wyobrazić jako najgorsze i najbardziej przykre. W wielu krajach możnowładcy powstaną przeciwko swoim królom, obywatele przeciwko władzy, dzieci przeciwko rodzicom, poganie przeciw Bogu, całe narody przeciw ustalonemu porządkowi. Wybuchnie krwawa wojna domowa. Potem wybuchnie kolejna wojna, podczas której niemal cały świat zostanie wywrócony. Ruiny majątków doprowadzą do wielu łez. Ludzie pozostaną bez ducha i bez litości. Trujące chmury i promienie palące mocniej niż słońce na równiku, chodzące moce stalowe, latające okręty pełne strasznych bomb i strzał, śmiertelne spadające gwiazdy oraz siarczany ogień zniszczą wielkie miasta. Wiek dwudziesty będzie najbardziej zepsuty ze wszystkich, a ludzie będą się wzajemnie niszczyć".

 

Ojciec Bernard Clusi

 

Autorem kolejnej wizji był także XVII wieczny mnich. Mowa o włoskim franciszkaninie, ojcu Bernardzie Clusim, który większość swoich przepowiedni zapisywał w osobistym dzienniczku. Dopiero po jego śmierci proroctwa zupełnie przypadkowo ujrzały światło dzienne. Wtedy ludzie poznali takie oto słowa...

 

"Nadejdzie czas ogólnego zepsucia i świat stanie się bardzo zły. Okres ten będzie trwał jednak krótko. Kiedy o tym myślę, włos mi się jeży na głowie. Bóg dał mi to poznać wielokrotnie podczas sprawowania Najświętszej Ofiary".

 

Zapiski mnicha nie zawsze były skierowane do ogółu, lecz także do konkretnych osób. Z jednego z takich listów do zakonnic w Rzymie dowiadujemy się, jakie, zgodnie z jego proroctwem, są ostateczne losy świata.

 

"Te z waszych sióstr, które w tych czasach tu będą, pierwsze spostrzegą znak, który Bóg uczyni, aby przywrócić pokój. Między dwiema dzwonnicami San Maria Maggiore pojawi się biały obłok. Kiedy ten niewielki znak będzie widoczny w Rzymie, stanie się widoczny i na całym świecie. Wówczas to grzesznicy uderzą się w piersi, nawet ci zatwardziali i nawrócą się, bo uznają, że było to dzieło rąk Bożych. Po powszechnym nawróceniu się świat będzie jakby przedsionkiem raju".

 

Proroctwo z Wismaru

 

Przepowiednia pochodzi z początków XVIII wieku, a dokładnie z 1709 roku. Nie od razu jednak świat poznał jej treść. Rękopis został znaleziony po wielu latach od jego powstania, podczas rozbiórki ruin klasztoru cystersów w Wismarze. Dziś dokument jest przechowywany w archiwach ratusza Wismaru. Znalezisko obejmuje pergamin skrzętnie ukryty w ołowianej tulei, która, jak twierdzi część historyków, miała chronić tekst przed potencjalnym zniszczeniem. Jak się okazuje, doskonale spełniła swoją funkcję, a pergamin przetrwał zarówno samoistne niszczenie budowli klasztornej, jak i rozbiórkę za pomocą ciężkiego sprzętu. Wróćmy jednak do treści proroctwa. Otóż po przetłumaczeniu zapisków z języka łacińskiego okazało się, że rękopis zawiera niezwykle trafne informacje na temat wybuchy II wojny światowej. Po dokładniejszych analizach stwierdzono jednoznacznie, że jest w nim także wyraźna zapowiedź III wojny, która, jak wiadomo, dziś jest tematem niezwykle popularnym wśród miłośników literatury profetycznej. A oto wybrany fragment anonimowej, niestety, wizji:

 

"Dojdzie do ciężkich walk między Wschodem a Zachodem. Wielu ludzi straci życie. Drogami będą jeździły wozy bez koni, a ogniste smoki będą latały w powietrzu, miotając ogień i siarkę. Od ich ognia zginie wiele miast i wsi. Walki potrwają pięć lat i trzy miesiące. Ludzie bezsilnie będą przyglądać się temu. Głód, dżuma i choroby będą zbierać obfite żniwo. Nadejdą czasy, że nie będzie można nic kupić ani nic sprzedać. Źli ludzie na dnie morza będą czyhać na swoje ofiary. Krwawa wojna rozpocznie się w czasie, kiedy zboża zaczną dojrzewać".

Zgłoś jeśli naruszono regulamin