Dexter.S01E06.HDTV.XviD-LOL.txt

(29 KB) Pobierz
00:00:00:www.napiprojekt.pl - nowa jakoć napisów.|Napisy zostały specjalnie dopasowane do Twojej wersji filmu.
00:01:43:/Poprzednio w "Dexterze":|/Bez krwi.
00:01:46:/Cóż za cudowny pomysł!
00:01:48:/- Braciszku, włanie|/kurwa znalazłam tę ciężarówkę.
00:01:57:/To mój nowy przyjaciel.
00:01:59:/Kiedy włamał się do mnie,|/dowiedział się czego...
00:02:03:/o moim życiu, moich sekretach.
00:02:07:- Paul już tutaj nie mieszka.
00:02:10:- Jasne, bo siedzi w pudle, ale|cišgle mi wisi za 6 gramów towaru.
00:02:15:To znaczy, ty mi wisisz.|- Kojot chciał więcej|pieniędzy, a ja nie miałam.
00:02:19:Biedne dranie, wydajš oszczędnoci|życia, upychani sš w ładowniach...
00:02:23:Jeli nie mogš zapłacić...|- Znikajš.|/Jorge Castillo.
00:02:27:/Jedyny wystarczajšco|/blisko parku, gdzie Yelina|/miała zostawić pienišdze.
00:02:32:- Przepraszam.|Teren prywatny.
00:02:35:- Przepraszam, sšdziłem,|że jest pan Kubańczykiem.
00:02:39:- Amerykanin, tak jak ty.
00:02:46:- Tak jak ja.
00:02:50:- Wła tam, kubańska kupo gówna!
00:02:52:/Para dobrana lepiej, niż mylałem.
00:02:56:- Jebane zwierzęta.
00:02:58:- Boże, błogosław Ameryce.
00:03:06:/Powięcanie dodatkowego czasu na|/zabicie Valery mogło być niebezpieczne.
00:03:10:/Moje życie zawsze było sekwencjš|/troskliwie zaplanowanych chwil.
00:03:14:/Ale czasem po prostu|/trzeba podjšć ryzyko.
00:01:45:Synchro i drobne korekty by macieto| -> macieto@o2.pl <-
00:03:27:"Dexter" s01 x e06 - "Return to Sender"|("Zwrot do nadawcy")
00:03:33:/Życie jest takie ulotne.|/Takie kruche.
00:03:37:/Każdy oddech może być twoim ostatnim.
00:03:43:- Gotowy?
00:03:55:- Załatwilimy już?|/Każdy rozpacza po swojemu.
00:03:59:- Jasne.
00:04:01:/Preferuję podejcie szeciolatka.
00:04:04:/Kolejne złożenie do wodnego grobu.
00:04:08:/No, niezupełnie.
00:04:17:- A może to?|- Chciałbym biszkopta.
00:04:21:- To ciasto biszkoptowe, głupku.|I nic ci do tego. To moje urodziny.
00:04:25:- Dzieci...
00:04:30:I jak poszło?|- Pochowalimy złotš rybkę,|niech spoczywa w pokoju.
00:04:36:- Dzięki, że przyjechałe|i zajšłe się tym za mnie,
00:04:39:takie rzeczy...|- Tak, wiem.
00:04:43:- Może usišdziesz?|Twoja nagroda za to, że przyjechałe|wczeniej, zaraz będzie gotowa.
00:04:51:/Nie rozumiem urodzin.|/Przyjęcie, piosenki...
00:04:55:/więtowanie kolejnego roku bycia|/żywym wydaje się... wymuszone.
00:05:01:- Tak, taki chcę.
00:05:04:- Kokosowy.|- Nienawidzę kokosowego.
00:05:07:- Nigdy nie jadłe kokosowego.
00:05:12:- To dyspozytornia, może będę musiał|zrezygnować z tosta i jechać.
00:05:15:Morgan.
00:05:20:Gdzie to jest?
00:05:26:Zaraz tam będę.
00:05:38:/Miejsce zbrodni.
00:05:40:/Miejsce mojej zbrodni.
00:06:03:/Nie powinienem zabijać obydwojga,|/nie miałem wystarczajšco czasu.
00:06:07:/Odcisk stopy.|/Mikroskopijna kropla krwi.
00:06:11:/Co zostawiłem po sobie?
00:06:32:/Niemożliwe.
00:06:36:- Niezła sceneria, co?|cišgamy włanie odciski palców.
00:06:39:/To musiał być on.
00:06:41:/Obserwuje mnie.|- Dex?
00:06:45:- wietnie.
00:06:47:Zidentyfikujcie ofiarę.
00:06:55:Znalelicie co jeszcze?|- A to za mało?
00:06:58:- Jacy naoczni wiadkowie?|- Po prostu rób swoje, martw się o krew.
00:07:04:- Nie odbierzesz?
00:07:10:- mierdzi tu jak w dupie,|im szybciej się tym zajmiesz,
00:07:13:tym prędzej zaczniemy się|zastanawiać, kto to zrobił.
00:07:15:- Słyszałe go.
00:07:31:/Zanurkował 30 metrów,|/by wycišgnšć ciało.
00:07:35:/Mci się na mnie za to, że|/nie zabiłem tego strażnika.
00:07:40:- Mówicie, że to nie był zabójca z|samochodu-chłodni? Prasa już węszy.
00:07:43:- Nie, to nie ten sam styl.|- Mamy info. Valery Castillo,
00:07:47:i jeszcze: jej mšż, Jorge,|jest włacicielem tego złomowiska.|- To trzeba go namierzyć.
00:07:51:/- Znalelimy co, sir.
00:08:00:- Masz co?|- Brak stłuczeń.
00:08:03:Nic pod paznokciami...|Nie było walki.
00:08:07:Jeli zabito jš tu, w co wštpię...
00:08:10:ktokolwiek to zrobił,|był profesjonalistš.
00:08:12:/W normalnej sytuacji|/uznałbym to za komplement.
00:08:15:- Odciski?|- Jest czysta.
00:08:18:Te cięcia, to już inna kwestia.
00:08:22:Ciekawe przebarwienia.
00:08:27:Joł, Dex, chyba co znalazłem.|Zrób zbliżenie na to.
00:08:31:- Baterie na wyczerpaniu...|- Stary, to zajmie dwie sekundy.
00:08:37:Co z tobš dzisiaj? Mšcisz moje chi.
00:08:40:- Nie jeste Chińczykiem.|- Nie jestem?
00:08:43:Zobacz.
00:08:46:Czy to wyglšda jak... lad po igle?
00:08:50:- Raczej jak po ugryzieniu owada.
00:08:53:Może komara.
00:08:56:- Taa.
00:08:58:No chyba.
00:09:02:Potrzeba nam tu zaopatrzenia.
00:09:05:Jestem głodny.
00:09:19:- Nie wzdychaj tak do garażu.
00:09:23:- Boże, nie musicie tego widzieć.
00:09:26:- Nigdy wczeniej nie|korzystała z latryny, Morgan?
00:09:28:- Tak, tylko nie wewnštrz pomieszczenia.
00:09:31:- Wojsko nauczyło mnie wielu rzeczy...|- Oto nadchodzi kolejna opowieć|z cyklu "Pustynna Burza".
00:09:35:- ... lecz kopanie dziur,|żeby ludzie mogli się|załatwić, było najważniejsze.
00:09:39:- Nie łapię tego.|- Nie jest ważne, ile|masz odznaczeń, Morgan...
00:09:43:- ... Gówno każdego mierdzi.|- Jasne.|- Długo bylimy partnerami.
00:09:47:- Wyglšda na to, że druga połowa|Valery Castillo siedzi w tym po uszy.
00:09:51:- Obwiniasz o to męża?|- To zawsze jest mšż.
00:09:57:Co masz?|- Wyglšda jak numer|telefonu. I imię, Mariel.
00:10:01:- Daj to Baticie. Niech się tym zajmie.
00:10:04:- Sierżancie Doakes!|Co się porusza w bagażniku.
00:10:08:- Zajmę się tym.
00:10:20:W porzšdku, dzieciaku?|Chod, mały.
00:10:23:- Spokojnie! Może założysz mu kajdanki?
00:10:53:/Pętla się zaciska.
00:10:58:/Tak to ma się skończyć,|/w rękach siedmiolatka?|- Czeć, Deb.
00:11:03:/Zazwyczaj lubię dzieci.|Ten chłopiec.
00:11:06:- Wiemy już, że jest z|Kuby i lubi LaGuertę.
00:11:10:Posied odpowiednio długo w nagrzanym|bagażniku, a każdemu się spodoba.
00:11:15:- Czy on...|Wiesz, widział co?
00:11:18:- Nie wiadomo. Jest wystraszony.
00:11:20:Opieka społeczna już jedzie.
00:11:24:Z tobš w porzšdku? Trzymasz|się w tym zamieszaniu?
00:11:26:- Morgan! Przynie wody.
00:11:30:- Kocham jš.
00:11:32:Może ja też powinnam posiedzieć|w nagrzanym bagażniku.
00:11:35:/Mój mały, schludny wiat|/kłamstw rozpada się dookoła mnie.
00:11:39:/I nie mogę nikomu się z tego zwierzyć.
00:11:42:/A szczególnie nie Deb.
00:11:46:- Deb? Już o tym rozmawialimy.
00:11:48:- Ale wiem, o co w tym chodzi...|mogę po prostu siedzieć w samochodzie.
00:11:51:Czemu nie mogę z wami pochodzić?
00:11:53:Obiecuję, będę cicho, nie będziecie|nawet wiedzieć, że jestem.|- Bażanty będš wiedzieć.
00:11:57:- Ale tato, przecież...|- Deb, wystarczy.
00:12:00:Loganowie czekajš. Spakowała|kostium kšpielowy?
00:12:05:- Tak...|- Grzeczna dziewczynka.
00:12:07:Będziesz z nimi, dopóki nie wrócimy.
00:12:10:Id do samochodu, zaraz przyjdziemy.
00:12:17:- Ona ma trochę racji, tato.
00:12:19:- Twoja siostra nie może się|dowiedzieć, co robimy w weekendy.
00:12:23:Ukrywanie prawdy przed najbliższymi|jest podstawš twego przetrwania.
00:12:28:I ochroni ich, jeli co pójdzie le.
00:12:41:- Popieszcie się!|Spónicie się do szkoły.
00:12:45:Pojadę do sklepu, jeszcze|co chcesz na przyjęcie?
00:12:47:Miała wiele pozycji na licie.
00:12:50:- W porzšdku. Nie potrzebuję|tych innych rzeczy.|Sš za drogie.
00:12:55:- Ja się będę o to martwić.
00:12:57:To twoje przyjęcie, możesz|mieć co tylko chcesz.
00:13:06:Halo?|/- Czeć, skarbie. To ja.
00:13:10:- Zaczekajcie w samochodzie.
00:13:14:- Co się stało mamie?
00:13:16:- Robi się taka wtedy,|gdy rozmawia z tatš.
00:13:22:- Czeć.
00:13:24:Namierzyłem to imię, Mariel, za|pomocš tego numeru, który podalicie.
00:13:28:Jest uchodcš z Kuby. Przebywa|z kuzynami, posłałem po niš wóz.
00:13:32:- Skšd ten numer na podłodze?|- Namiary, na wypadek,|gdyby co jej się stało.
00:13:36:Ludzie tacy jak Castillo nie majš|skrupułów, żerujš na rodzinach.
00:13:40:Trzymał Mariel i szeciu|innych na złomowisku.|- W garażu.
00:13:44:- Gdy rodziny nie płacš,|kojot wyrzuca ich za burtę.
00:13:49:Rzygać mi się chce od|takich chujów. Chodcie.
00:13:55:Mariel.
00:14:04:- Mariel, kiedy po raz ostatni|widziała Jorge'a Castillo?
00:14:14:Kiedy zamknšł jš i innych uchodców|po tym, jak wycišgnšł ich z łódki.
00:14:25:Nie mieli jedzenia i wody,|jeden próbował uciec, ale|został pobity przez Jorge'a.
00:14:31:- Jak się uwolniła?
00:14:37:- Kto otworzył drzwi do garażu.
00:14:53:Mówi, że gdy ich znajdziemy,|niech będš cierpieć
00:14:57:za to, co zrobili.
00:14:59:Szczególnie ta choncha,|która traktowała jš jak psa.|- Choncha?
00:15:03:Ach, kapuję.|- Ja pierdolę, żona też w tym siedziała.
00:15:06:- Spytaj, czy zna chłopca, którym|zajęła się opieka społeczna.
00:15:16:- Nie widziała żadnego chłopca.
00:15:22:/Żadnych włosów, żadnych|/włókien, przyczyna mierci: wykrwawienie,|/na razie jest dobrze.
00:15:27:- Gapisz się.|- Czytaj dalej. Cierpliwoci.
00:15:31:- To tylko wstęp, nie mam czasu...|- Jebane M-99.
00:15:36:- Etorfina?
00:15:38:- Do uspokajania zwierzšt,|silniejszy niż morfina.
00:15:42:Powoduje totalny paraliż.
00:15:45:Ten znak na szyi mnie|niepokoił, więc zleciłem test|na toksyny.
00:15:49:/Dosyć. Żadnych więcej|/pšczków dla Masuoki.
00:15:52:- Stary, takie co jest|cile kontrolowane.
00:15:54:Można to dostać tylko|z licencjš DEA.
00:15:59:Złożyłem probę o listę.
00:16:01:Doakes jutro załatwi.
00:16:05:- wietnie.|- Tak, skarbie.
00:16:08:/Jestem na tej licie.
00:16:10:/W rezultacie rodki, których|/użyłem, zaprowadzš ich do mnie.
00:16:14:/Tik-tak.
00:16:22:- Czeć!|/- Dzięki Bogu, że jeste.|/Muszę z kim porozmawiać.
00:16:27:- Wszystko w porzšdku?|/- Paul dzwonił po tym, gdy wyszedłe.
00:16:31:- Paul... jaki Paul?|- Mój wkrótce-były.
00:16:34:Wyszedł już z więzienia,|przepełnienie, das...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin