Na każde jego żądanie.pdf

(1037 KB) Pobierz
Redakcja stylistyczna
Izabella Sieńko-Holewa
Korekta
Katarzyna Pietruszka
Tytuł oryginału
Anything He Wants
Anything He Wants © 2012 Sara Fawkes
Published by arrangement with St. Martin’s Press, LLC.
All rights reserved.
For the Polish edition
Copyright © 2012 by Wydawnictwo Amber Sp. z o.o.
ISBN 978-83-241-4523-2
Warszawa 2012. Wydanie I
Wydawnictwo AMBER Sp. z o.o.
02-952 Warszawa, ul. Wiertnicza 63
tel. 620 40 13, 620 81 62
www.wydawnictwoamber.pl
Skład wersji elektronicznej:
Virtualo Sp. z o. o.
Rozdział 1
O
statnio najlepszą rzeczą w mojej pracy był widok boskiego nieznajomego, którego spotykałam co rano.
Pomknęłam przez hol do windy tak szybko, jak pozwalały przyzwoitość oraz szpilki. Ominęłam
drabiny i robotników wymieniających przestarzałą instalację elektryczną w wiekowym budynku.
Ciemnowłosy nieznajomy pojawiał się przy windach o 8.20, co do minuty. Dzisiaj też tak było.
Utorowałam sobie drogę przez tłum i stanęłam blisko niego, ale nie na tyle, żeby to wyglądało
podejrzanie. Wpatrywałam się w drzwi windy, nie zwracając na niego uwagi. To nie była gra, choć
mogło się tak wydawać. Tak przystojni mężczyźni zawsze pozostawali poza moim zasięgiem, a ten nie
był wyjątkiem.
Ale to nie znaczyło, że nie mogę sobie pomarzyć.
Drzwi otworzyły się i wraz z innymi weszłam do środka. Potem upewniłam się, że przycisk mojego
piętra został wciśnięty. Stary – albo „historyczny”, jak niektórzy lubili mawiać – budynek przechodził
właśnie całościową renowację. Wszystko było wymieniane i dostosowywane do współczesnych
wymogów, ale windy pozostały w starym stylu. Były mniejsze i wolniejsze niż te nowoczesne, ale
metalowa klatka spełniała swoje zadanie i wwoziła nas na wyższe piętra.
Poprawiłam na ramieniu dużą torbę, szybko spojrzałam w bok i podchwyciłam jego spojrzenie.
Wiedział, że go obserwuję? Zaczerwieniłam się i znów zerknęłam przed siebie, a drzwi otworzyły się
i wypuściły kolejną porcję ludzi. Miałam przed sobą jeszcze jedenaście pięter. Jako pracownik
tymczasowy wprowadzałam dane do bazy Hamilton Industries. Firma zajmowała samą górę budynku, ale
mój mały boks był wciśnięty w jakiś zapomniany kąt na jednym z pośrednich pięter.
Uwielbiałam bardzo eleganckich, zadbanych mężczyzn, a ciemnowłosy nieznajomy zawsze był
nienagannie ubrany. Jego garnitury i krawaty kosztowały pewnie więcej, niż zarabiałam w miesiąc.
Emanował aurą wyższych sfer. Stanowczo był nie z mojej ligi, ale to nie powstrzymywało mnie przed
fantazjowaniem na jego temat. Przystojny nieznajomy występował w moich snach, widziałam jego twarz,
gdy tylko zamknęłam oczy. Od dobrego roku nie miałam między nogami nic, co nie działałoby na baterie,
więc moje marzenia były dość perwersyjne. Pomyślałam o nich przez chwilę i uśmiech wypełzł mi na
twarz. Nie trzeba było wiele, żeby mnie nakręcić, ale wizja tego, jak jestem popychana na ścianę
i zdobywana… Tak, dalej!
Pasażerowie nadal wysiadali i kiedy drzwi za którymś razem się zamknęły, otrząsnęłam się z marzeń,
bo po raz pierwszy zostałam z nieznajomym całkiem sama. Nerwowo odchrząknęłam i wolną ręką
wygładziłam ołówkową spódnicę. Stara winda pięła się w górę, żeby dowieźć mnie do mojego biurka.
Oddychaj, Lucy, pamiętaj, żeby oddychać. Czułam w brzuchu narastające pożądanie, podsycane myślami
o wszystkich świństewkach, które można wyczyniać w windzie. Ciekawe, czy tu jest kamera…
Usłyszałam za plecami szelest, a potem zobaczyłam silną dłoń, która pojawiła się przede mną
i wcisnęła czerwony przycisk. Zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć, po obu stronach mojej głowy
pojawiły się ręce, a cichy głos mruknął mi do ucha:
– Widuję cię w tej windzie codziennie rano. Rozumiem, że to nie przypadek?
Zszokowana, nie mogłam wydobyć z siebie głosu i tylko mrugałam szeroko otwartymi oczami.
Powinnam się uszczypnąć? Czy to się dzieje naprawdę?
Do drzwi windy dociskało mnie potężne ciało, a dotyk zimnego metalu na moich w jednej chwili
stwardniałych i wrażliwych brodawkach wywołał stłumiony jęk.
– Co… – zaczęłam, ale natychmiast zapomniałam, co chciałam powiedzieć, kiedy poczułam na
biodrze twardy, długi kształt.
– Czuję twoje podniecenie – mruknął, a od tego niskiego seksownego głosu ścisnęło mnie w dołku. –
Codziennie rano wsiadasz do tej windy, a ja czuję, czego ci trzeba. – Przesunął jedną rękę w dół i ścisnął
moją dłoń, a twarz przysunął do mojej szyi. – Jak masz na imię?
Miałam pustkę w głowie i nie umiałam odpowiedzieć nawet na najprostsze pytanie. Boże, ten głos
wprost ocieka seksem, pomyślałam dziko i podniosłam ręce, żeby zaprzeć się o drzwi.
– Lucy – powiedziałam w końcu, z nadzieją, że zwarcie w mózgu już się skończyło.
– Lucy – powtórzył i zadrżałam, słysząc swoje imię wypowiedziane tym aż nazbyt seksownym
głosem. – Muszę się przekonać, czy smakujesz tak samo dobrze, jak pachniesz.
W jego głosie nie było prośby o pozwolenie, jedynie nieznoszące sprzeciwu żądanie, więc
odwróciłam głowę, żeby mu się poddać. Przesunął usta po miękkiej skórze za uchem, wysunął język, żeby
mnie dotknąć, skubnął zębami płatek ucha i wtedy jęknęłam, wciskając się w niego plecami. Przesunął
biodra, a mój oddech stał się szybszy. Napalone staccato w kompletnej ciszy.
– Boże, jesteś tak cholernie gorąca. – Przesunął dłoń po moim boku, biodrze i w dół uda, aż natrafił
na skraj spódnicy. Potem pokonał tę samą trasę w przeciwnym kierunku, delikatnie muskając palcami
wewnętrzną stronę moich ud. Podciągał mi przy tym spódnicę na biodra. Odruchowo rozsunęłam nogi,
żeby ułatwić mu dostęp i głośno złapałam powietrze, kiedy poczułam palce na mokrych majtkach i nacisk
na rozpalone wejście.
Czy to się działo naprawdę? Byłam uwięziona, przygwożdżona do metalowych drzwi gorącym
ciałem. Realizowały się wszystkie fantazje, jakie kiedykolwiek snułam i nie mogłam pohamować
wytrenowanych reakcji.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin