ANTOLOGIA DAWNEJ NOWELI ROSYJSKIEJ.rtf

(2049 KB) Pobierz

Antologia dawnej noweli. rosyjskiej

Wybór, wstąp i noty o autorach René Śliwowski

Historyja

O Frole Skobiejewie, szlachetce rosyjskim spod Nowogrodu i o Annuszce Nardinej- Naszczokinej, stolnikowej córze

Zył sobie w nowogrodzkim powiecie sztachetka Fioł Skobiejew. A w tymże nowogrodzkim powiecie były włości stolnika Nardina-Naszczokina i była córa jego Annuszka, co we włościach onych nowogrodzkich miesz­kała.

Zwiedział się Froł Skobiejew o tej stolnikowej córze, zamysł powziął z oną Annuszką miłość uczynić i z nią się widywać. Wszakże pierwej zamyślił z rządcą tej włości się poznajomić i zawsze w domu rządcę onego nawiedzał. Czasu jednego, gdy Froł Skobiejew w domu rządcy onego bawił, przyszła natenczas do rządcy onego niańka córy stolnika Nardina-Naszczokina. Zmiarkował Froł Skobie­jew, że ona niańka wstęp ma do Annuszki. I jak szła już ta niańka od rządcy onego do pani swojej Annuszki, wyszedł za nią Froł Skobiejew i tę niańkę dwoma rublami obdarzył. Powiada mu ta niańka: „Panie Skobiejew, nie wedle mojej zasługi łaskę tę okazywać mi raczysz, jako że nie znajduję, czym bym waści usłużyć mogła." Jednakowóż Froł Sko­biejew oddał pieniądze rzekłszy: „Za nic mi one" i precz poszedł, a zamysłu jej nie wyjawił. I przyszła ona nianka do pani swojej Annuszki i nic jej nie wyznała. A Fioł Skobie­jew posiedział u rządcy onego i do się wrócił. A czasu wieczorów krotochwilnych, jakie panieństwo dla uciechy

wyprawia, i panieńskim zwyczajem Świątkami zwanych, ona stolnika Nardina-Naszczokina córa Annuszka niani swej przykazała, by zajechała do wszystkiej szlachty, jaka w sąsiedztwie onych włości Nardina-Naszczokina prze­mieszkuje, i u jakiego szlachcica córy-panny się znajdą, żeby one córy prosiła do onej Annuszki stolnikówny na wieczerzę i krotochwile. I pojechała ta niańka i praszała córy wszystkiej szlachty do pani swojej Annuszki i na te jej zaprosiny wszystkie przybyć obiecały. Owóż i ta niańka dowiaduje się, że i Froł Skobiejew ma siostrę w panieńs­twie. I przyjechała ta niańka do domu Froła Skobiejewa, i poprosiła siostrę jego, by przyjechała do domu Nardina- Naszczokina do Annuszki w odwiedziny. Ona siostra Froła Skobiejewa tak tej niańce powiada: „Poczekaj czas krótki, zajdę do braciszka swojego; jeźli mi jechać rozkaże, to was

0              tym powiadomimy.” I jak przyszła siostra Froła Skobie­jewa do brata swego i powiada mu, że przyjechała do niej niańka od Annuszki, Nardina-Naszczokina stolnikowej córki, „i prosi mnie, bym do nich w dom przyjechała”, rzecze siostrze swej Froł Skobiejew: „Pójdź i powiedz tej niańce, że nie sama będziesz, jeno z panną córką jednego szlachcica.” I ta siostra Froła Skobiejewa zamyśliła się wielce nad tym, co brat oznajmić jej kazał, wszakże woli brata swego przeciwić się nie śmiała mówiąc, że będzie wieczoru onego u tej pani z drugą panną córką szlachecką. Niańka zasię pojechała do domu do swej pani Annuszki.

1              Froł Skobiejew jął mówić swej siostrze: „No, siostrzycz­ko, czas ci już się stroić i w gości jechać.” A siostra jego jak stroić się jęła w panieńskie stroje, rzecze siostrze swej Froł Skobiejew: „Przynieś, siostrzyczko, i mnie panieńskie stroje, wystroję się i ja, pojedziemy oba razem do Annusz­ki, stolnikowej córy.” Ona siostra jego wielce się tym frasowała: „Boć jeźli go poznają, to niechybnie ciężkie przyjdą na brata mojego terminy, jako że stolnik on Na- rdin-Naszczokin w nader wielkich chodzi łaskach u cara.” Jednak nie przeciwiła się woli brata swego, przyniosła mu stroje panieńskie. Odział się Froł Skobiejew w panieńskie stroje i pojechał z siostrą swą do domu stolnika Nardina- Naszczokina do córy jego Annuszki. Zebrało się tam wiele

cór szlachty u tej Annuszki, a Froł Skobiejew jest tu z nimi w panieńskich strojach i nikt go poznać nie może.

Jęły panny wszystkie igrami różnymi się zabawiać i ba­wiły się czas długi, a Froł Skobiejew z nimi wraz się zabawia i nikt go poznać nie może. Potem zasię Froł Skobiejew na wychód pójść sobie życzył. I był sam Froł Skobiejew na wychodzie, a niańka stała w sieniach ze świecą. I jak wyszedł Froł Skobiejew z onego wychodu, rzecze do niańki: „Jak wiele sióstr naszych córek szlachec­kich, mateńko, ile twojej dla nas usługi i nikt cię nie może niczym obdarzyć za twą usługę.” I niańka poznać nie może, że to Froł Skobiejew. I Froł Skobiejew pięć rubli pieniędzy wyjąwszy podarował je niańce. Z wielkimi namowami niańka i te pieniądze wzięła. Widzi Froł Skobiejew, że poznać go nie zdołała, tedy padł Froł Skobiejew do nóg onej niańce i przyznał się przed nią, jako jest szlachcic Froł Skobiejew i przyjechał w panieńskim przebraniu z przy­czyny Annuszki, dla tkliwego z nią miłowania. I jak pomiarkowała owo niańka, że zaiste to Froł Skobiejew, przyszła na nią wielka rozterka, i nie wie, co z nim poczynać. Pomnąc wszakże na dwa hojne od niego dla się podarunki, tak mu oznajmi: „Dobrać, panie Skobiejew, za twą dla mnie łaskawość wszystkom zdziałać gotowa, jako sobie życzysz.” I weszła na pokoje, gdzie się panny weselą, i nikomu tego nie wyjawiła.

Jęła ta niańka mówić do pani swojej Annuszki: „Jużeś- cie się, panny moje, naochociły! A ja wam taką igrę zapowiem, jako dawniej w dziecięctwie igry bywały.” Ona Annuszka zasię niańce swojej się nie przeciwiła i jęła mówić: „Ano, jak chcesz, mateńko, jako że wolę masz nad igrami naszymi panieńskimi.” I taką im niańka ogłosiła zabawę: „Racz ty, pani Annuszko, zostać panną młodą - a tu wskaże na Froła Skobiejewa - ta panna będzie za pana młodego.” Jakoż zawiodły ich do izby osobnej na spocznie- nie, jako się na weselu odprawuje, i wszystkie panny pożegnać ich poszły do onej izby, i na powrót odeszły do pokojów, w których przedtem się zabawiały. Niańka, ta przykazała onym pannom pieśni śpiewać głosem donoś­nym, by krzyku stamtąd niedosłyszały. Siostra zasię Froła

Skobiejewa w strapieniu wielkim pozostawała, nad bra­tem swym bolejąc i spodziewając się złej jakowejś przygo­dy. I Froł Skobiejew przy Annuszce leżący wyznał przed nią, żeć on Froł Skobiejew, a nie żadna panna. Na to strach wielki ogarnął Annuszkę."Zasię Froł Skobiejew, strach sobie za nic mający, -panieństwo jej zepsował. ^Prosiła później ona Annuszka onego Froła Skobiejewa, by przed innymi jej nie osławił. Po czym niańka i wszystkie panny przyszły do onej izby, w której leżała, i Annuszka jęła się mienić na twarzy. A z panien żadna poznać Froła Skobie­jewa nie mogła, jako że był w panieńskim stroju. I ona Annuszka nikomu tego nie wyznała,-jeno niańkę wzięła za rękę i odprowadziła od tych panien, i jęła brać ją na spytki: „Cóżeś ty ze mną uczyniła! To nie panna, co ze mną została, mężczyzna to był, szlachcic Froł Skobiejew!” I ta niańka na to jej odpowie: „Doprawdy, pani moja, że nie mogłam go poznać, myślałam, że to taka sama panna jako i reszta, a skoro on na taki się ważył postępek, wiesz, że mamy jdość ludzi i możemy go ukryć gdzie słońce nie świeci.” I Annu­szka użaliwszy się nad onym Frołem Skobiejewem odrzecze: „Ale, mateczko, co stało się, to się nie odstanie! ” I poszły wszystkie panny do izby biesiadnej, Annuszka zasię z nimi. A Froł Skobiejew był w tym samym panień­skim stroju, i weselili się do późnej nocy. A potem wszyst­kie panny odeszły na spocznienie. Annuszka położyła się z Frołem Skobiejewem. I na rano wstały wszystkie panny, jęły się rozjeżdżać po domach swoich, takoż i Froł Skobie­jew ze swoją siostrą. Annuszka pożegnała wszystkie pan­ny, a Froła Skobiejewa i jego siostrę zatrzymała. I był Froł Skobiejew u Annuszki trzy dni w panieńskim stroju, żeby nie poznali go w tym domu służący, i weselili się wszyscy z Annuszką. I jako trzy dni minęły, pojechał Froł Skobie­jew do swego domu ze siostrą swoją, i Annuszka obdarzyła Froła Skobiejewa trzystu rublami pieniędzy. I przyjechał Froł Skobiejew do domu swego rad wielce, że dostał to co pragnął, i sprawiał Froł bankiety, i weselił się z pozostałą bracią swoją szlachtą.

I pisze z Moskwy ojciec, stolnik Nardin-Naszczokin, we włości do córki swej Annuszki, żeby jechała do Moskwy,

jako że starają się o nią konkurenci, stolnikowicze. I Annu- szka nie przeciwiła się woli swojego rodzica, i zebrawszy się naprędce pojechała do Moskwy. Po czym zwiedział się Froł Skobiejew, że Annuszka wyjechała do Moskwy, i roz- tyrk wielki nań przyszedł, nie wie, co począć, jako żeć on szlachetka niemajętny i dla miłego grosza nie raz chadzał po Moskwie jako powiernik z rozmaitymi sprawami. I za­mysł .ten powziął jak by tu dostać Annuszkę za żonę. Zasię Froł Skobiejew iął się wyprawiać dn Moskwy, a siostra jogo wielce nad tym ubolewa, iże się z nią rozstaje. Froł Skobiejew rzecze do swej siostry: „Jeno o nic się nie martw, siostrzyczko, bym gardło miał stracić, Annuszki się nie wyrzeknę, lubo pułkownikiem będę, lubo nieboszczy­kiem; jeźli rzecz się ułoży wedle zamysłu mego, to i ciebie nie zostawię na poniewierkę, a jeźli nieszczęście się przy- godzi, to pomódl się za brata swojego”; jakoż ubrawszy się pojechał do Moskwy.

Przyjechał Froł Skobiejew do Moskwy i najął kwaterę blisko dworu stolnika Nardina-Naszczokina. Nazajutrz wybrał się Froł Skobiejew na nabożeństwo i zoczył w cerk­wi niańkę, co była przy Annuszce. Jakoż po odprawionym nabożeństwie wyszedł Froł Skobiejew z cerkwi i jął czekać na niańkę. Ledwie niańka z cerkwi, podszedł Froł Skobie­jew do niańki, pokłonił się jej i prosił ją, by powiadomiła

0              nim Annuszkę. I przyszedłszy niańka do domu powiado­miła Annuszkę o przyjeździe Froła Skobiejewa. Czym Annuszka wielce uradowana została i poprosiła niańkę swoją, by nazajutrz poszła na mszę i wzięła ze sobą pieniędzy dwieście rubli, a oddała je Frołowi Skobiejewo- wi, co wedle woli jej uczyniła. A miał ten stolnik Nardin- Naszczokin siostrę, obłóczoną w Panieńskim Monasterze.

1              przyjechał ten stolnik do siostiy swej do monasteru. Siostra jego zasię z uszanowaniem podejmowała brata swojego. I czas długi przebywał stolnik Nardin-Naszczo- łrin u swojej siostry i wiele rzec sobie mieli. Po czym siostra jego prosiła brata swego z pokorą, by wyprawił na widze­nie z nią w monasterze córę swoją Annuszkę, a jej bratani­cę, bowiem czas długi z nią się już nie widziała. Obiecał stolnik Nardin-Naszczokin wyprawić do niej swą córkę.

Prosiła go takoż: „Kiedy ja w niebytność twoją przyślę po nią karetę i cugi, byś nakazał jej jechać do mnie nawet i bez ciebie.”

Zdarzyło się po niejakim czasie onemu stolnikowi Na- rdinowi-Naszczokinowi jechać w goście z małżonką i cór- ■ ce swej nakazuje: „Jeźli przyśle po ciebie z Moskwy siostra karetę i cugi, to jedź do niej.” A sam pojechał w goście.

I Annuszka uprosiła swą niańkę, by poszła do Froła Sko- biejewa i rzekła doń, by jeźli może, wyprosił karetę i cugi, i przyjechał sam do niej, i przedstawił się, jako niby od siostry stolnika Nardina-Naszczokina przyjechał po An- nuszkę z Panieńskiego Monasteru. Niańka zasię poszła do Froła Skobiejewa i powiedziała mu wszystko wedle jej rozkazania.

Jak to usłyszał Froł Skobiejew od niańki, już nie wie, co ma robić, ani jak kogo okpić, ile że moc znacznych osób wiedziało, że on, Skobiejew, szlachetka niemajętny, za to wielki najmigęba, woźnieństwem się para i pozwów nosze­niem.

I wspomniał do rzeczy Froł Skobiejew, jako wielce dlań dobry jest stolnik Łowczykow. Poszedł więc do onego stolnika Łowczykowa. Wiele rzec sobie mieli. Po czym Froł Skobiejew jął prosić onego stolnika, by mu karety i cugów użyczył. Przyjechał Froł Skobiejew na swoją kwaterę i onego forysia podpoił tęgo. Sam zasię, przywdziawszy barwy lokajskie siadł na koźle i pojechał do stolnika Nardina-Naszczokina po Annuszkę. Zoczyła niańka An- nuszki, że przyjechał Froł Skobiejew, mając inne sługi tego domu za świadków, że niby przysłała ciotka po nią z mo­nasteru. I ona Annuszka ogarnęła się i siadła do karety, i pojechała do kwatery Froła Skobiejewa. A tamten foryś Łowczykowa się zbudził. I zoczył Froł Skobiejew, że ten foryś Łowczykowa nie tak jeszcze jest pijany, przeto spoił go srodze do niepamięci i ułożył w karecie. Sam usiadł na koźle i pojechał do Łowczykowa. Przyjechał pod dziedzi­niec, otworzył wrota i wpuścił karetę z cugami na podwó­rze. Czeladź ŁowczykoWa widzi, że stoją cugi, a foryś leży w karecie srodze pijany. Poszli i zawiadomili Łowczyko­wa, że „leży foryś pijany w karecie, a kto onego na

dziedziniec przyprowadził, niewierny”. Łowczykow zasię karetę i cugi kazał uprzątnąć i rzecze: „To dobrze, źe i wszystkiego nie zaprzepaścił, a od Froła Skobiejewa nie ma co brać.” Nazajutrz jął wypytywać Łowczykow onego forysia, kędy on bywał z Frołem Skobiejewem. I foryś rzecze mu jeno: ,.Pomnę, jakem przyjechał do jego kwate­ry, a dokąd on pojechał. Skobiejew. i co robił, nic wiem." Stolnik zasię Nardin-Naszczokin przyjechał z gościny i pyta o córkę swoją Annuszkę. Ona niańka rzekła, że „wedle waszego rozkazania wyprawiłam ją do siostry waszej do monasteru, jako że przysłała była karetę i cugi". A stolnik Nardin-Naszczokin rzecze: „To i dobrze.”

A stolnik Nardin-Naszczokin długi czas nie był u siostry swojej, pewien, że córka jego jest w monasterze u jego siostry. A Froł Skobiejew już się z Annuszką ożenił. Zasię stolnik Nardin-Naszczokin jedzie do swej siostry w mo­nasterze: „Siostrzyczko, czemu nie widzę Annuszki?" I od­powie mu siostra: „Zbytnie sobie dworujesz, braciszku! Co ja pocznę, skoro mi się z prośbą u ciebie nie poszczęściło; prosiłam o jej przysłanie; widać, że nie raczysz mi wierzyć, a ja czasu na to nie miałam, by posłać po nią.” I stolnik Nardin-Naszczokin rzecze do swej siostry: „Jakże to, pani siostro, co mi raczysz powiadać? To mi się w głowie nie mieści boć już miesiąc, jakem ją wyprawił do ciebie, boś przysłała po nią karetę i cugi, a ja natenczas z żoną byłem w gościnie i wedle rozkazu naszego wyprawiono ją do ciebie.” A siostra mu rzekła: „Żadną miarą, bracie, cugów' i karety nigdy nie posyłałam i Annuszka u mnie nie bywała.” I stolnik Nardin-Naszczokin wielce bolał nad córką swoją, płakał gorzko, że mu córka zginęła bez wieści. Przyjechał do domu i rzecze do swej żony, że Annuszka zginęła, rzecze takoż, iż nie ma jej u siostry w monasterze. Jął wypytywać niańkę: „Kto przyjeżdżał i dokąd pojecha­ła?” I rzekła niańka: „Przyjeżdżał z karetą i cugami foryś i powiadał, że z Panieńskiego Monasteru od siostry pano- wej przyjechał po Annuszkę, to wedle pańskiego rozkaza­nia Annuszka pojechała.” Przez co stolnik wraz z żoną wielce ubolewali i płakali gorzko. A nazajutrz stolnik Naszczokin pojechał do cara i ogłosił, zc. mu córka zaginęła

bez wieści. I car nakazał uczynić publikacyją o jego stolni- kowej córze: jeźli ją chowa kto potajemnie, żeby się przy­znał, jeźli kto się nie przyzna, a później się u niego odnajdzie, na gardle ma być ukaran. I Froł Skobiejew zasłyszawszy publikacyją, nie wie, co ma uczynić.

I umyślił Froł Skobiejew pójść do stolnika Łowczykowa i rzecz mu wyjawić, jako że ów Łowczykow wielce był dlań dobry. Przyszedł Froł Skobiejew do Łowczykowa i wiele sobie rzec mieli. Pytał stolnik Łowczykow Froła Skobieje- wa: „Cóż, mości Skobiejew, zaliś się ożenił?” Rzecze Sko­biejew: „Ożeniłem się, mój dobrodzieju.” - „Wziąłżeś bogatą?” A Skobiejew: „Ninie jeszcze bogactwa nie oglą­dam, a co dalej, to czas pokaże.” I prawił Łowczykow do Skobiejewa: „No, mości Skobiejew, żyj już poczciwie, rzuć one woźnieństwa, mieszkaj w swej włości, to lepsze dla zdrowia!”

Po czym jął prosić Froł Skobiejew onego stolnika, żeby go w biedzie osłonić raczył. I Łowczykow mu odrzecze: „Mów, jeźli do darowania jaka psota, będę ci orędował, a jeźli nie, tedy nie krzywduj na mnie.” I wyznał mu Froł Skobiejew, że „stolnika Nardina-Naszczokina córka An- nuszka u mnie się chowa i jużem się z nią ożenił’'. Zasię stolnik Łowczykow rzecze: „Skoroś to uczynił, sam odpo­wiadaj.” A Froł Skobiejew: „Jeźli mi orędować nie ra­czysz, to i ciebie nie ominie; jużem musiał wskazać na cię, boś mi dawał cugi i karetę, a jakbyś mi ich nie dał, to bym tego nie uczynił.” I wpadł Łowczykow w wielki roztyrk i rzecze doń: „Szelmaś ty zawołany! Jakeś ty mnie w pole wyprowadził! Dobrze, jak mogę, będę ci orędował.” I rze­cze mu, by nazajutrz przyszedł do Soboru Zaśnięcia Boga­rodzicy, i stolnik Nardin-Naszczokin będzie na mszy, „i ja z nim będę, i po mszy wszyscy my stać będziemy zgroma­dzeni na placu Iwanowskim. Natenczas przyjdź i padnij przed nim, i wyznaj mu o córce, a ja już. jak potrafię, będę ci orędował”.

I przyszedł Froł Skobiejew na mszę do Soboru Zaśnięcia Bogarodzicy. I stolnik Nardin-Naszczokin, i Łowczykow, i drudzy stolnikowie - wszyscy tam byli. I po odprawionym nabożeństwie wonczas odbywały się zgromadzenia na

placu Iwanowskim, i wszyscy stolnikowie zgromadzili się na onym placu, i Nardin-Naszczokin takoż. Rozprawiali między sobą oni stolnikowie, o czym im było potrzeba. I stolnik Nardin-Naszczokin najbardziej bolejąc i frasując się o swą córę, i stolnik Łowczykow, gwarząc z nim o tym samym, by skłonić go do łaskawości. A na te ich rozmowy przyszedł Froł Skobiejew i pokłonił się wszystkim stolni­kom jako zwyczaj każe. I wszyscy stolnikowie znają Froła Skobiejewa, i prócz wszystkich stolników padł Skobiejew do nóg stolnikowi Nardinowi-Naszczokinowi i prosi

0              przebaczenie: „Miłościwy panie, pierwszy nad stolnika­mi, odpuść winnemu jako słudze, co się dopuścił wobec was czelności!” I stolnik, chociaż podeszły wiekiem, jed­nakowoż jeszcze mógł go zobaczyć, laską-krzywulą pod­nosi Froła Skobiejewa i pyta go: „Ktoś ty zacz, wyłóż swoją sprawę, czego chcesz od nas?” A Froł Skobiejew mówi jeno: „Odpuść mi moją winę!” Takoż stolnik Łowczykow podszedł do Nardina-Naszczokina i rzecze doń: „Leży przed wami i prosi o odpuszczenie swojej wmv szlachcic Froł Skobiejew!” 1 stolnik Nardin-Naszczokin zawołał: „Powstań, szelmo! Znam cię od dawna, szelmę, najmigębę, wiadomo, żeś napozywał się ponad miarę, mów, szelmo, jeźli będzie rzecz do darowania, przyjmę pieczę o tobie, a jeźli nie do darowania,to jak uważasz. Dawno ci, szelmo, mówiłem: żyj poczciwie, wstań, powiedz, jaka twoja wi­na?” I powstał Froł Skobiejew spod nóg jego, i wyznał mu, że córka jego Annuszka u niego jest i że się z nią ożenił. I jak usłyszał Naszczokin od niego o swojej córce, łzami się zalał

1              pomąciły mu się zmysły. Oprzytomniawszy nieco mówić doń jął: „Cóżeś ty, szelmo, uczynił? Czy wiesz, coś ty za jeden? Nie masz u mnie odpuszczenia dla twojej winy! Czyż tobie, szelmo, godzi się mieć moją córkę? Pójdę do cara i skargę złożę, żeś mi szelmostwem swoim zadał ubligę! 11 drugi raz przystąpił do niego stolnik Łowczykow i jął go ułamywać, by tak naprędce nie powiadamiał o tym cara: „Raczże pojechać do domu i oznajmić o tym małżon­ce swojej, i pospołu naradzicie się, jak ma być najlepiej, bo co się stało, to się nie odstanie, on zasię, Skobiejew, przed gniewem waszym nigdzie się ukryć nie zdoła.” I stolnik

Nardin-Naszczokin posłuchał rady stolnika Łowczykowa, i pojechał do swego domu. Zasię Froł Skobiejew poszedł do swej kwatery i rzecze do Annuszki: „No, Annuszko, co będzie ze mną i z tobą, nie wiem. Powiadomiłem o tobie ojca twojego.”

Stolnik zasię Nardin-Naszczokin przyjechał do domu swego, płacze srodze i krzyczy: „Żono, żono! Wiesz co, znalazłem Annuszkę!” Pyta go żona: „Gdzież ona jest, ojczulku?” I rzecze Naszczokin do swojej żony: „Taki zbój, szelma i najmigęba Froł Skobiejew z nią się ożenił!” Żona jego usłyszała odeń te słowa i nie wie, co powiedzieć, boleje nad córką swoją. Jęli oboje gorzko płakać i w rozsierdzeniu swoim córkę swą ganią i przeklinają, i nie wiedzą, co z nią uczynić. Aż się opamiętali i bolejąc nad swoją córką jeli we dwójkę z żoną rozważać: „Trzeba posłać człowieka i po­wiedzieć, gdzie on szelma mieszka, wywiedzieć się o swojej córce, czy żyje.” I wezwali swego człeka, i posłali go, by znalazł kwaterę Froła Skobiejewa, i kazali mu wywie­dzieć się o Annuszce, czy żyje i ma jakoweś utrzymanie.

I chodzi człek po dziedzińcu szukający kwatery Froła Skobiejewa. I wypatrzył Skobiejew, że od teścia jego przyszedł człowiek, i kazał żonie swojej lec w łożu i udać, jakoby srodze zachorzała. Uczyniła Annuszka wedle woli swojego męża. A przysłany człek wszedł do izby i pokłonił się wedle zwyczaju. I spytał Skobiejew: „Z czyjejś ty czeladzi i jaką masz do mnie sprawę?” I rzecze ów człek, że przysyła go stolnik Nardin-Naszczokin, by wywiedział się

0              Annuszce, azali zdrowa. Rzecze Froł Skobiejew do onego człeka: „Widzisz, mój przyjacielu, jakie to zdrowie!'Takiż to gniew rodzicielski: widzisz, oni poza oczy ją ganią

1              przeklinają, przez co leży bliska śmierci. Zawiadom ich łaskawości, żeby, choć poza oczy ganią, dali jej błogosła­wieństwo.” I człek ten pokłonił się im i poszedł od nich, i przyszedł do pana swego stolnika Naszczokina, który zapytał go: „Znalazłżeś mieszkanie i widziałżeś Annusz­kę? Żyje czy nie?*’ I człek ten powiedział, że Annuszka srodze chorzeje i nie wiadomo, czy żyć będzie, a potrzebuje od nich bodaj poza oczy ustnego błogosławieństwa. I stol­nik ze swą żoną boleli nad nią, rozważali jedynie, co

począć z szelmą i zbójem. I matka jej mówić jęła: „No, mój drogi, już tak ma być, że taki szelma mieć będzie naszą córkę, już tak Bóg przeznaczył. Trzeba, mój miły, posłać do nich obraz i pobłogosławić bodaj za oczy, a kiedy serce nasze nad nimi zmięknie, to możemy i sami się zobaczyć.” Zdjęli ze ściany obraz, co oprawny był w złoto i drogie kamienie, i ramy nie mniej niż pięćset rubli warte, i posłali przez onego człeka. I kazali rzec, by modliła się do tego obrazu, „a szelmie i zbójowi Frołce Skobiejewowi po­wiedz, by go nie przefrymarczył”.

I przyjąwszy obraz człek poszedł na dziedziniec u Froła Skobiejewa. I zoczył Froł Skobiejew, że przyszedł ten sam człek, i rzecze do żony swojej: „Wstań, Annuszka!” Wstała więc i usiadła razem z Frołem Skobiejewem. Przyjąwszy obraz, postawił go gdzie należy i rzekł do onego człeka: „Takie to jest rodzicielskie błogosławieństwo! Ledwie za oczy pobłogosławić zamierzyli, to i Bóg sprawił ulgę An- nuszce. Chwała Bogu, zdrowa!” I rzecze Froł Skobiejew: „Takoż i Annuszka dziękuje ojcu i mateczce za ich łaska­wość rodzicielską.” I poszedł człek do pana swego i powia­domił o oddaniu obrazu i o zdrowiu Annuszki, i o ich podzięce, i poszedł w miejsce, gdzie mu ukazano.

Jął stolnik Nardin-Naszczokin frasować się i użalać nad córką swoją i rzecze do swej żony: „Cóż począć, moja miła? Ani chybi szelma zamorzy Annuszkę: czym on ją tam żywi, i sam pewnie jak pies głodny. I posłali spiżę, a przy onej spiży rejestr. I Froł Skobiejew na rejestr nie pat rżący kazał ją złożyć we wskazanym miejscu. I nakazał onej czeladzi, by za rodzicielskie łaski podziękowała. Już Froł Skobiejew żyje w zbytku i jeździ wszędzie do znamienitych osób I podziwiano wielce Skobiejewa. że tak czelnie oną sztukę wypłatał.

I już po tak długim czasie odmieniło się ich serce i boleli nad córką swoją, a wraz i nad Frotem Skobiejewem.

I rozkazali posłać do nich człeka z prośbą, by Froł Skobie­jew z żoną swoją a ich córką przyjechał do stolnika Nardina-Naszczokina na wieczerzą.

I przyszedł przysłany człek i jął prosić Froła Skobieje­wa, by raczył dziś przyjechać z żoną swą na wieczerzą.

Rzecze do człeka Froł Skobiejew: „Powiadom ojczulka, żem gotów przybyć dzisiaj do ich miłości!”

I Froł Skobiejew wybrał się z żoną swoją Annuszką, i pojechał do domu teścia swojego stolnika Naszczołrina. I jak przyjechał do domu teścia, przyszła Annuszka do ojca swego, i padła do nóg swoim rodzicom. I zobaczył córkę swą Naszczokin i z żoną swą jęli ganić, korzyć gniewem swoim rodzicielskim: i patrzący na nią płakali rzewnie, iże to uczyniła bez rodzicielskiego pozwoleństwa. Jednakże zaniechawszy wszystkiego gniewu swego rodzicielskiego, odpuściwszy jej winę, przy sobie sieść jej kazał. Frołowi zasię Skobiejewowi rzecze: „A ty, szelmo, czemu stoisz? Siądźże tutaj! Zali, ty szelmo, rządzić masz moją córką?” A Froł Skobiejew rzecze: „Ano, panie ojcze, już to tak Bóg przeznaczył.” I usiedli wszyscy razem wieczerzać. I stolnik Nardin-Naszczokin czeladzi swej zapowiedział, by nikogo postronnego do domu nie puszczała. Jeźli kto przyjdzie i pytać zacznie, czy stolnik Naszczokin w domu, mówcie, że „nie pora teraz na widzenie ze stolnikiem naszym, jako że z zięciem swoim, ze zbójem i szelmą Frołką wieczerza”. I po skończonej wieczerzy stolnik Nardin-Naszczokin za­pytywał: „Ano, szelmo, z czego żyć będziesz?” - „Skoro

o              mnie to wiedzieć sobie'życzysz — z niczego więcej jako z woźnieństwa i pozwów pisania.” - „Przestań, szelmo, gębę swą najmować! Mam majętności, włość moją w sym- birskim powiecie, na którą wedle spisu trzysta dymów wchodzi. Gospodaruj sobie, szelmo, iżyj poczciwie.” IFroł Skobiejew pokłonił mu się z żoną swoją Annuszką ze słowami podzięki. „Ale, szelmo, nie kłaniaj się; idź i sam sobie gospodaruj!” Czasu nie zabawiwszy wiele odjechał Froł Skobiejew z żoną swoją do domu. Zasię stolnik Nardin-Naszczokin zawrócić mu kazał i jął doń mówić: „Ano, szelmo, czym ty będziesz gospodarować? Masz ty pieniądze?” - „Wiadomoć, panie ojcze, jakie mam pienią­dze, chyba kogo z oriych chłopów sprzedam!” - „Ej, szelmo, nie sprzedawaj! Weź, dam ci pieniądze.” I kazał dać trzysta rubli. A Froł Skobiejew wziął pieniądze i poje­chał do domu. A z czasem jął gospodarzyć na onej włości i stolnik Nardin-Naszczokin pożywszy czasu niewiele za

życia swego uczynił Froła Skobiejewa dziedzicem wszyst­kich swych majętności ruchomych i nieruchomych. Jął żyć Froł Skobiejew w wielkim dostatku. A stolnik Nardin-Na­szczokin i żona jego pomarli. Po śmierci ojca swego wydał Froł Skobiejew siostrę swoją rodzoną za jednego stolniko- wicza, zasię tę niańkę, co była u Annuszki, zachował w wielkiej łasce i poważaniu aż do jej śmierci. Na tym już koniec onej historyi.

Przełożył Jerzy Litwiniuk

Mikołaj Karamzin

Wyspa Bornholm

Przyjaciele! Minęło kraśne lato, złota jesień pobladła, zieleń uwiędła, drzewa stoją bez owoców i liści, za­mglone niebo burzy się niczym mroczne morze, zimowy puch sypie się na wystygłą ziemię i pożegnajmy się z przy­rodą do radosnego wiosennego spotkania, schrońmy się przed zamieciami i śnieżycami i schrońmy w cichym gabinecie swoim! Czas nie powinien nam się dłużyć: zna­my lekarstwo na nudę. Przyjaciele! Dąb i brzoza płoną w kominku naszym I niech sobie szaleje wiatr i zasypuje okna białym śniegiem! Usiądziemy dokoła purpurowego ognia i będziemy opowiadać sobie bajki, snuć opowieści różne i wszelakie zdarzenia prawdziwe.

Wiecie, że wiele podróżowałem po obcych ziemiach, daleko od mej ojczyzny, daleko od was, mili sercu mojemu, widziałem wiele osobliwości, słyszałem wiele rzeczy dziw­nych, wiele wam opowiadałem, lecz nie mogłem opowie­dzieć wszystkiego, co mi się przydarzyło. Słuchajcie - prawdę opowiadam, nie zmyślam.

Anglia była ostatecznym celem mego podróżowania. Tam rzekłem do siebie: „Ojczyzna i przyjaciele czekają na ciebie; pora odpocząć w ich objęciach, pora przekazać kostur pielgrzymi synowi twemu Mainowi, pora zawiesić go na najbardziej okazałej gałęzi tego drzewa, pod którym

bawiłeś się w swych pacholęcych latach” - to rzekłszy siadłem w Londynie na statek „Brytania”, by popłynąć ku lubym brzegom rosyjskim.

Szybko płynęliśmy na białych żaglach wzdłuż kwitną­cych brzegów dumnej Tamizy. Już bezkresne morze zabłę- kitniało przed nami, już słyszeliśmy szum jego fal - lecz nagle wiatr zmienił kierunek i statek nasz w oczekiwaniu na bardziej sprzyjającą aurę musiał zakotwiczyć naprze­ciwko miasteczka ...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin