DOM NOCY 11 - rozdział pierwszy.pdf

(372 KB) Pobierz
DOM NOCY – UJAWNIONA
P. C. CAST AND KRISTIN CAST
Tłumaczenie nieoficjalne.
KAZchomik.
1264861348.001.png
Rozdział pierwszy
Neferet
Odbicie przeszłości, które nagle pojawiło się w
mistycznym lustrze Zoey Redbird było okropnym
przypomnieniem śmierci niewinności Neferet. To było
tak nieoczekiwane dla Neferet zobaczyć ponownie
siebie, jako złamaną, pobitą dziewczynę, że jej
wspomnienia roztrzaskały się narażając ją na atak
stworzenia, które było jej naczyniem. Aurox pokonał
ją, ugodził i cisnął z balkonu penthouse. Kiedy
uderzyła o chodnik poniżej, Neferet – Wyższa
Kapłanka Nyx, rzeczywiście umarła. Jej śmiertelne
serce przestało bić, dusza uniosła się a nieśmiertelna
energia, która uczyniła z niej Królową Tsi Sgili,
przejęła jej ducha i rozpuściła jej połamane ciało i
życie… życie.
Masa Ciemności i ducha zagnieżdżone razem, wtopiło
się w ziemnie, czekając, czekając, przeżywając,
podczas,
w
czasie,
gdy świadomość Tsi Sigili
zacierała się w dalszym ciągu.
Naruszona dziewczyna z lustra ożywiła wspomnienia,
które, jak wierzyła Neferet, były od dawna martwe…
pogrzebane… zapomniane.
Przeszłość powróciła z zdwojoną siłą, z którą nie była
przygotowana, by walczyć. Ożyła ponownie
przeszłość, którą Neferet zabiła.
Neferet pamiętała. Była kiedyś córką. Była kiedyś
Emilią Whelier. Była kiedyś bezbronnym,
zdesperowanym dzieckiem, którego ludzki mężczyzna
zamiast być bohaterem molestował ją, używał i
naruszał.
Odbicie Emily błysnęło zastępując wszystkie dekady
władzy i siły, z których ulepiła mur, odgradzając się od
naruszonej i zamordowanej niewinności.
Odeszła potężna wampirzyca, Wysoka Kapłanka.
Pozostała tylko Emily, patrząca na zrujnowane
dzieciństwo. To była Emily, którą ugodził Aurox i rzucił
na samotny chodnik przed Hotelem Mayo. To była
Emily, która związana z Neferet umarła.
Tylko duch Królowej Tsi Sgili przetrwał.
Połamane ciało, rozbity umysł, nieśmiertelna energia
Neferet, jej świadomość unosząca się na krawędzi
rozpadu. Pocieszające nici Ciemności otoczyły ją i
wzmocniły, zmieniając na podobieństwo owadów, w
cienie, następnie w mgłę. Duch Tsi Sgili upijał się
nocą i wymiotował dniem – pogrążając się w systemie
kanalizacji centrum Tulsy i poruszając się powolnie,
lecz nieuchronnie w kierunku jednego celu – by
znaleźć coś, co pozwoliłoby jej stać się całością
ponownie.
Duch Tsi Sgili był świadomy, gdy przekroczył granicę
między miastem a miejscem, którą znał najlepiej.
Miejsce, które bezcielesny duch uznawał, ponieważ
przebywał tam od tak wielu lat. Wkroczyła do Domu
Nocy w formie gęstej, szarej mgły. Płynęła z cienia do
cienia, wchłaniając znajome uczucie. Gdy dotarła do
świątyni w sercu szkoły, widomo cofnęło się, choć
mgła i cień, nie potrafił przecież odczuć bólu, tak jak
nie może odczuwać przyjemności. Złowroga energia
Tsi Sgili cofnął się odruchowo, podobnie jak oderwane
żabie udko w odpowiedzi na gorącą patelnie.
To było tak niezamierzone drgnięcie, że zmieniła kurs,
dryfując do miejsca mocy, które wyczuła. Tsi Sgili nie
mogła rozpoznać bólu, czy przyjemności, ale to, co
wyczuwała Neferet, była moc. Ona zawsze wyczuwała
moc.
Te
lepkie
krople
wilgotnego
paliwa
wydobywające się z otworu ziemi. Wchłaniała
pogrzebaną energię wokół niej, i przez to zwróciła
uwagę na upiorne pozostałości tego, co z niej zostało.
Tsi Sgili może pozostać taka – bez formy, bez twarzy,
po prostu istniejąc. Śmierć nie zmieniła jej podejścia.
Jak niewidoczny wiatr przesuwał chmury w kierunku
słońca, tak śmierć pozostawała niewidoczna, jednak
Tsi Sgili poczuła jej muśnięcie, nim zapoczątkowała
początek kaszlu.
Śmierć przypominała bardziej widmo, niż szkolne
miejsce siły. Śmierć wyciągnęła ją z podziemnego
dołu. W pośpiechu podekscytowany duch Tsi Sgili
objawił się w pierwotnej formie, w pobliżu miejsca,
gdzie iskrzyła się siła – z coraz większym
zaciekawieniem, zainteresowaniem.
Czarne pająki, poruszając się jak jeden mąż,
zmaterializowały się by szukać i karmić się śmiercią.
Jak na ironię, to krąg piskląt otworzył przewód
energii, który umożliwił Neferet zdobyć świadomość,
tak, aby mogła skupić się i użyczyć starożytną moc
śmierci i ostatecznie odnaleźć samą siebie ponownie.
Jestem tą, którą nazywali Emily Wheiler, Neferet a
następnie Tsi Sgili – królową, boginią, nieśmiertelną!
Do tego momentu, znalazła coś na kształt celu. Jak
śmierć zstąpiła do piskląt, tak duch Tsi Sgili stąpił do
nagromadzonej energii, aby w końcu jej wspomnienia
Zgłoś jeśli naruszono regulamin