Golian_Zygmunt_ks_-_Kazania_niedzielne_świętalne_passyjne_i_majowe.pdf

(13552 KB) Pobierz
KAZANIA
NIEDZIELNE, SW IĘTALNE, PASSYJNE
I MAJOWE,
PRZEZ
X. ZYGMUNTA GOLIANA,
DOKTORA S. TEOLOGII, MISSYONARZA APOSTOLSKIEGO, KAZNODZIEJĘ
KATEDRY KRAKOWSKIEJ.
KR A KÓW.
DRUKIEM JÓZEF,
CZECHA.
NAKŁADEM WYDAWNICTWA DZIEŁ KATOLICKICH, NAUKOWYCH
I ROLNICZYCH,
Kazania przez J. księdza Zygmunta Gjoliana Do
która Stój Teologii, Missyonarza Apostolskiego, Kazno­
dzieję katedry krakowskiej napisane przeczytawszy nad­
mieniam ; iź obok kwiecistego stylu i pięknej kaznodziejskiej
wymowy, odznaczają się gruntownością nauki jako na p i­
śmie i ojcach Świętych oparte, a mocą i trafnością rozu­
mowań aź do serca przenikając równie opowiadane w świą­
tyniach jak z uwagą w osobności czytane, mogą obudzió
pomiędzy ludźmi uśpioną wiarę, obyczaje poprawió, do
miłości Boga i bliźniego zachęcie, przeto za godne dru­
ku b y c sądzę.
io firn ko o ie dnia
"22
If^ rseinia
1857
r.
X . Rżąca, Cenzor ksiąg duchownych.
IMPRIMATUR. m.
p.
(podpisano:) MATHEUS GŁADYSZEWICZ.
U. J. D. Custos Cathedralis.
Adm. Gnlis. Dioeces. Cracoviensis.
II, S.)
PRZEDMOWA WYDAWCY.
OK O
Kazania, które podaję tu publiczności nie były wca­
le do druku przeznaczone. Autor on ych , m łody wiekiem
ale dojrzały nauką i poświęceniem kapłan, mniemał w Chrze-
ściańskiój pokorze, iż te prace z pierwszych dwóch lat
je g o Apostolstwa nie są jeszcze godne szerokiego przez
druk rozpowszechnienia. Inaczej atoli osądziła powsze­
chność wiernych, która wyrzucała m i, iż nie używam
wpływu jaki mi daje serdeczna dla Autora przyjaźń,
w nakłonieniu go do ogłoszenia kazań, które tyle chwa­
ły Bogu a zbudowania wiernym przysporzyły.— Wstę­
pnym więc idąc bojem zabrałem tekę ulubionego przez
nas kaznodziei i znalezione w niój prace do druku p o­
dałem. Myślę iż się tóm dobrze Bogu i krajowi zasłu­
żyłem.
C o zaś do Autora, to nawet przepraszać go za mo­
je natręctwo nie będę; kto bowiem tak jak on, życie
swoje, zdrowie i zdolności zwycięztwu prawdy i Zbawie­
niu bliźnich poświęca, nie powinien skąpie nam wyrazu
pierwotnego natchnienia, jaki B óg w duszy je g o złożył,
powołując go do tak korzystnego i Świetnego w pośród
nas apostolstwa.
K m ló w
1
Sierpnia
1857
.
W. WlELOGŁOWSKl.
Wydawca.
KAZAN IE I.
O POGRÓŻKACH
I KARACH
KTÓREMl GRZESZNIKÓW PRZYWODZI BÓG DO OPAMIĘTANIA.
„I będzie na ziemi uciánienie
„narodów.... Gdy będą ludzie
„schnąć od strachu i oczekiwa-
„nia tych rzeczy, które będą
„przychodzić na wszystek świat.
Ev. 8. Łuk. XXI, 25,26.
(na N ie d z ie lę I. Adw entu)
Ś. Grzcgórz. rozpoczynając wykład tćj Ewangelii tak
„m ówi: „P au i Zbawiciel nasz zapowiada, jakie klęski
„przypadną na ten świat starzejący, aby serca nasze od
„jego brudnćj miłości odjął a gotowymi na wszystko uczy-
„nil.... Grozi nam nieszczęściami, aby tych, którzy w bło-
„gićj spokojności niechcieli lękaó się Boga, postrachem
„bliskiego złego zbawiennie do bojaźni zmusił.'1 A nieco
daléj, tak mówi tenże Ojciec Święty. „ Kiedy więc wasze
„braterstwo pilnie uwaźy i to, co wyprzedza dzisiejszą
„Ewangelią i to, co się w niój dzisiaj czytało, snadno spo­
strzeże, iż jedne z klęsk zapowiedzianych już na nas
„przypadły, a drugich z bliska lękaó się wypada: E x
„ q u ib u s p r o f e c t o o m n ib u s , a l i a ja m f a c t a cer-
„nim us a lia in p r o x im o ven tu ra form id am us (Horn.
I.
in Evang).
Słowo w słowo możemy dzisiaj on wykład stósowaó
do siebie, a tak rzecz samą, jako i podział rzeczy wziąść
za przedmiot dzisiejszego kazania. Niedziela też dzisiejsza,
jako Niedziela la. Adwentu, czyli Oczekiwania na przyjście
Zbawicielowe, otwierając Nowy Rok kościelny nastręcza
nam ku temu sposobność. Gdy bowiem zeszłćj Niedzieli,
jako ostatniéj starego roku z podobnejże Ewangelii wy-
1
kładaną była nauka o S ądach, a zwłaszcza o Sądach
B osk ich , jako o ostatniej rzeczy wszystkich rzeczy,
więc dzisiaj kiedy stajemy, jakby na progu nowej epoki
wypada się jeszcze zastanowić nad przeszłością i nad
tćm, czegośmy w nićj doświadczyli, ale już tylko o tyle,
o ile ta przeszłość jest w związku z przyszłością
o ile
nas ostrzega i uczy na przyszłość.
Że przeszłość nie była ucieszna, o tern aż nadto do­
brze wszyscy wiemy. Dla czego była smutna i boląca, o
tem wiedziećbyśmy powinni, i największe nasze nieszczę­
ście, źe o tem niewierny, lub wiedzieć niechcemy. I wprzód,
nim nas Bóg zasmucał i chłostał, groził źe z ły ch źle za­
g u b i; i potem, gdy na nieusłuchanych miecz jego srodze
się rozszerzył, jeszcze nam przypominał, źe za grzechy
karze; ale słowa szły na wiatr jako mówi Jeremijasz:
Na w iatr m ów ili p r o r o c y (V, 13); ale chłosty w złem
złych jeszcze zatwardzały, jako mówi tenże prorok: U b i­
łeś j e P an ie, a n ie c h ćie li w ie rz y ć“ (V .3juxtaS.Cypr.
ad Demetr). Owóź dzisiaj, gdy groźby pańskie jeszcze
ińezamiłkły i gdy to, cośmy ucierpieli, kładzie Pan jako
znaki tego, co jeszcze ucierpieć możemy, dziś, mówię o-
party na słowach ś. Grzegorza i na rozumieniu Kościoła
pragnę wam przedstawić:
N a jp rzód — Co znaczą wszystkie pogróżki i idące za
niemi chłosty, któremi nas Bóg sprawiedliwy dotyka.
P o w tó r e — Jako się mamy ich widokiem kajać a na
przyszłość bojaźnią Pańską serca nasze przejmować.
A zatem pragnę wam mówić o okropnościach, któ­
rych już doświadczyliśmy, lub doświadczamy , abyśmy,
jako uczy ś. Bazyli, na widok ich drżeli, a tą bojaźnią
przejęci od pożądliwości grzechów duszę naszą, jakoby
jakiem wędzidłem powściągali: „ u t tim eam us, et hoc
tim ore co rre p ti, anim am a peccatorum con eu p i-
scen tia, tanąuam fre n o au od am reprim am u s“ (Serra.
in Ps. XXXIII).
Ale gdy, jak mówi tenże Ojciec, prorok pański tym
jeno łaskę onój bojaźni przyobiecuje, którzy ła k n ą c zba­
w ien ia słu ch a ją — przetoć was proszę o najmilsi! wszel­
ką inną myśl na bok odłożywszy, uszy serca naszego o-
twórzmy a to zb a w ien ie i od klęsk niniejszego życia i
od nieszczęścia wiekuistego na oku mając, pilnie i pobo-
źnie słuchajmy. Wzywajmy ku temu pomocy Ucieczki i
Orędowniczki naszéj mówiąc— Zdrowaś Maryo!
I.
A najprzód co do pogróżek.
1.
Jednym z największych dowodów nieskończonego
miłosierdzia Boga, są niezawodne te okropne groźby, któ-
rémi On grami p o nad głowami grzeszników. Bo i cze­
góż innego chce Bóg kiedy grozi, jeno aby się grzesznik
poczuł w swém nieszczęściu i ratował się z niebezpie­
czeństwa, w którem go własne pogrążyły grzechy? Nie
ma snąć woli ranić lub zabijać, kto ustawicznie grozi.
Groźba albowiem jest jakoby tarcza osłaniająca tego, ko­
mu grozi, bo mu daje zawsze dość czasu, aby ubiegł
przed karą, aby się miał na baczności. „G dyby Bóg miał
„upodobanie w karaniu, mówi ś. Augustyn, niebyłby nas
„potylekroć przed wiekami upominał: Zmuszony niejako,
„mści swoją zniewagę; On, który z daleka sam nas uczy,
„jakbyśmy jego gniewu uniknąć mogli. Niechce cię albo-
„wiem ranić, kto ustawicznie woła na ciebie: Uważaj !
Strzeż się!“ N on enim te v u lt fe rire, q u i tib i d a ­
ni a t: O bserva.“ Gdyby B óg miał upodobanie w karaniu,
w ówczas piorunu niewyprzedzałby grzmotem; a przecie
jak wiemy i jak czytamy, źadnój kary niepuścił na świat,
póki nią wprzód iiiepogroził. T o właśnie był jeden
z najgłówniejszych powodów, dla czego w różnych cza­
sach słał proroków do ludu swojego. Uważajcie tylko.
Chce oznajmić swemu ludowi powszechne ogołoenie z dóbr
jakiemi go obdarzył — cóż czyni? Rozkazuje Izaijaszowi,
aby obnażony biegał p o ulicach Jerozolimy (Iz. X X , 2). Chce
zapowiedzieć swemu ludowi opłakaną niewolę— cóż czyni ?
Rozkazuje Jeremijaszowi przechodzić miasto w pętach i
dybach (Jer. H, 2). Chce ludowi swemu pogrozić najo­
kropniejszym głodem, który miał szerzyć zniszczenie w p o ­
śród oblężonych— cóż czyni? Rozkazuje Ezecliijelowi, aby
przez trzydzieści dziewięć dni, w obec wszystkiego ludu
i.iczem się inném niekarmił, jedno chlebem z najpodlej-
szego ziarna przyrządzonym w popiele z gnoju (Ezech. III,
15). A w tenże sposób zapowiada zawsze każdą klęskę,
jakiejkolwiek byłaby natury. Co jak widzicie, niczem in­
Zgłoś jeśli naruszono regulamin