Bernd Ingmar Gutberlet - 50 największych kłamstw i legend w historii świata.docx

(314 KB) Pobierz

 

OTOP

 

MIT CZY KATAKLIZM?

 

„Kiedy zaś Pan widział, że wielka jest niegodziwość ludzi na ziemi i że uspo-

sobienie ich jest wciąż złe, żałował, że stworzył ludzi na ziemi, i zasmucił się.

Wreszcie Pan rzekł: „Zgładzę ludzi, których stworzyłem, z powierzchni ziemi:

ludzi, bydło, zwierzęta pełzające i ptaki powietrzne, bo żal mi, że ich stwo-

rzyłem. [Tylko] Noego darzył Pan życzliwością".

 

Tak rozpoczyna się w Księdze Rodzaju starotestamentowa historia o cza-

sach wielkiego potopu, kiedy to Bóg postanawia zniszczyć ludzkość, a ocalić

jedynie bogobojnego Noego z rodziną i zwierzętami w Arce, zawczasu ich

 

0 tym uprzedzając. Czterdzieści dni i nocy trwały deszcze, które się potem

zaczęły, woda podnosiła się bez przerwy, aż wreszcie pogrzebała pod sobą

Ziemię i jej mieszkańców, sięgała bowiem tak wysoko, że nie zdołali się oni

schronić nawet na wierzchołkach gór. Dopiero po stu pięćdziesięciu dniach

został osiągnięty punkt szczytowy, a później wody z wolna zaczęły opadać.

1 w pewnym momencie gołębica wysłana przez Noego wróciła ze świeżym

listkiem z drzewa oliwnego, co oznaczało, że na powrót odsłoniła się Ziemia.

Arka dotarła w końcu do góry Ararat, a Noe z rodziną zszedł na ląd.,

 

 

Ta opowieść jest chyba najbardziej znaną wersją mitu o potopie, ale wcale

nie jedyną. Porównywalne przekazy znajdujemy w wielu kulturach i religiach,

 


na najrozmaitszych etapach rozwoju danych społeczeństw i na prawie wszyst-

kich kontynentach. Jedynie w Afryce ten motyw występuje nader rzadko. We

wszelkich istniejących przekazach ludzkość nawiedzają kataklizmy pro-

wadzące do niemal całkowitej jej zagłady. Powody bywają rozmaite: raz dzieje

się to wskutek bożego gniewu, kiedy indziej zupełnie bez przyczyny. Innym

znów razem ma to być akt oczyszczenia, poprzedzający stworzenie nowego,

lepszego świata lub kończący walkę kosmicznych mocy. W każdym jednak

wypadku kilka istnień w sposób zaplanowany bądź przypadkowy znajduje

schronienie w bezpiecznym miejscu: na okręcie, tratwie, albo też w jaskini czy

twierdzy. Ci, którzy ocaleli, dają po kataklizmie początek nowemu rodzajowi

ludzkiemu - i historia toczy się dalej.

 

W opowieściach tych widać też wzajemne wpływy. Na przykład biblijną

relację o potopie można wywieść z przekazów staroorientalnych, między

innymi z eposu o Gilgameszu. Podobne opowieści o kataklizmach pojawiają

się także u Greków, Celtów i Germanów, w tradycji chińskiej i hinduskiej, jak

również u Inków czy Majów w Ameryce Łacińskiej. Czyżby więc motyw

potopu był jedynie mitem pozbawionym podstaw historycznych? Patrząc na to

z mitologicznego punktu widzenia, mogłoby się wydawać, że chodzi tu o

motyw kosmicznego cyklu: podobnie jak przyroda wyczerpuje się co roku i

ponownie odnawia, tak też istniejący świat musi ulec zagładzie, aby się po raz

kolejny odrodzić lub zostać na nowo stworzony.

 

Można jednak również przypuszczać, że rozmaite opowieści o potopie

odnoszą się do jednego lub wielu zniszczeń środowiska naturalnego, trwale

zakorzenionych w kulturowej pamięci wielu narodów. Czy zatem wydarzyła

się jakaś globalna katastrofa, o której w licznych kulturach jedno pokolenie

opowiadało następnemu? Podobnie jak w przypadku mitu o Atlantydzie,

naukowcy i badacze hobbyści z całego świata poszukują jakichś wskazówek,

które w oparciu o odkrycia geologiczne pozwoliłyby dowieść prawdziwości

relacji o kataklizmie, którego ofiarą padła większość ludzkości.

 

W XXI wieku najważniejszym tematem wydaje się zmiana klimatu, ale

równie ważne zmiany warunków życia przeżywali zapewne i nasi przodkowie.

Jest więc bardzo prawdopodobne, że opowieści o potopie odnoszą się do

globalnej zmiany klimatu, której następstwem były potężne opady deszczu i

rosnący poziom wód. Trudno sobie jednak wyobrazić, by taką katastrofę

wywołały same ulewy. Wygląda raczej na to, że ocieplenie nastąpiło po

ostatnim okresie lodowcowym przed — mówiąc z grubsza — dziesięcioma

 

12

 


tysiącami lat, w wyniku czego stopniały olbrzymie masy lodu i podniósł się

poziom wód w morzach. Zgodnie z inną teorią, wskutek rosnących temperatur

rozpadł się skandynawski lodowiec, który następnie runął do Morza

Bałtyckiego, wywołując katastrofalną falę potopu.

 

W minionych dziesięcioleciach geologom udało się za pomocą nowo-

czesnych metod badawczych odnaleźć ślady kataklizmów, do których przed

tysiącami lat doszło w różnych częściach Ziemi. Pewna bardzo nośna teoria o

tego rodzaju ekologicznej katastrofie u brzegów Europy stała się od końca XX

wieku tematem badań naukowców z całego świata, reprezentujących

najrozmaitsze dziedziny nauki, i jest co jakiś czas przywoływana w celu wy-

jaśnienia mitu o zatopionej cywilizacji Atlantydy. Przedstawiło ją dwóch

amerykańskich geologów na zwołanym w 2002 roku we Włoszech dużym

kongresie międzynarodowym. Wprawdzie nikt do tej pory nie dowiódł słusz-

ności tej teorii, ale nie udało się jej również obalić. Chodzi o potop, w wyniku

którego ukształtowało się Morze Czarne. Wydarzył się on ponoć około 6700

roku p.n.e. Wskutek katastrofalnej powodzi powstało wówczas Morze Czarne

w takim kształcie, w jakim znamy je obecnie. Wcześniej bowiem było ono

znacznie mniejszym zbiornikiem słodkowodnym. Trzęsienie ziemi, sejsmiczne

wstrząsy dna morskiego wywołujące potężne tsunami albo jakieś inne

porównywalne przesunięcie geologiczne spowodowało powstanie fali

powodziowej, która powędrowała od Morza Śródziemnego na północ do mo-

rza Marmara nieopodal dzisiejszego Stambułu, po czym wreszcie wtłoczyła

olbrzymie masy wody do Morza Czarnego. Nie dość, że uległo ono wówczas

znacznemu powiększeniu, to jeszcze zostało przerwane istniejące do tej pory

połączenie lądowe między Europą a Azją — między Morzem Czarnym a Śród-

ziemnym. Mnóstwo słonych wód przelewało się prawdopodobnie przez wiele

lat z Morza Śródziemnego do tej słodkowodnej niecki, pochłaniając rozległe

fragmenty wybrzeża, co zdecydowanie kojarzy się z kataklizmem o rozmia-

rach, jakimi straszy nas biblijny przekaz o potopie.

 

Wymiar tego kataklizmu był ogromny, zarówno pod względem klima-

tycznym, jak i geograficznym. Miał również poważne konsekwencje dla ludzi

żyjących w tym regionie. Dlatego też badacze uważają, że przedstawione w

Biblii relacje o potopie mogą odnosić się do tej właśnie katastrofy naturalnej.

Wprawdzie w celu udowodnienia teorii obu amerykańskich geologów

niezbędne są przede wszystkim dalsze badania dna Morza Czarnego, jednak

wielu fachowców uważa, że to już tylko kwestia czasu.

 

13

 


ATLANTYDA

 

ZATOPIONA CYWILIZACJA CZY

TYLKO CIEKAWA OPOWIASTKA?

 

Od prawie dwóch tysięcy czterystu lat ludzie poszukują owianej legendą wyspy

Atlantydy. Tematu do trwających po dziś dzień spekulacji dostarczył w połowie

IV wieku p.n.e. Platon, który w dwóch utworach opisał tę zaginioną cywili-

zację. Według niego Atlantyda została dziewięć tysięcy lat wcześniej przyrze-

czona Posejdonowi - w drodze losowej, kiedy to bogowie na Olimpie dzielili

między siebie świat. Posejdon zakochał się tam w nimfie Kleito, a ich wspólny

syn Atlas dał początek ludowi Atlantów. Nigdzie nie wiodło się nikomu lepiej

niż na tej niesłychanie pięknej, bogatej i bardzo żyznej wyspie, którą jej

mieszkańcy z wdzięczności wspaniale zabudowali i ukształtowali. Stworzono

najpiękniejsze ogrody, wzniesiono pełne przepychu pałace, wytyczono najwy-

myślniejsze kanały. Jednakże wdzięczność w pewnym momencie się skończyła.

Atlanci stali się dumni, wyniośli i stracili umiar. Ich wymagania wciąż rosły,

chcieli zawładnąć światem. Na drodze coraz potężniejszych i coraz bardziej

okrutnych Atlantów stanęły o wiele mniejsze i słabsze, za to jednak szlachetne

Ateny — i zwyciężyły. Zeus surowo ukarał mieszkańców Atlantydy za ich wygó-

rowane ambicje: wyspę nawiedziło potężne trzęsienie ziemi i powódź, wskutek

czego w ciągu doby została na zawsze pochłonięta przez morze.

 

15

 


Od chwili pojawienia się opisu Platona powstało wiele interpretacji, usi-

łujących znaleźć dla niego historyczną podstawę. Zadawano sobie różne py-

tania: Czy filozof odwoływał się do zaginionej kultury minojskiej na Krecie?

Czy potężne tsunami spowodowane wybuchem wulkanu spustoszyło dużą

wyspę znajdującą się na południu Grecji i zniszczyło wszelkie panujące na niej

życie? Przeciw temu przemawia choćby geograficzna wskazówka Platona, z

której wynika, że wyspa leżała za Słupami Heraklesa, czyli za Gibraltarem. A

zatem jej lokalizacja na Morzu Śródziemnym nie wchodzi w rachubę. Z tego

samego powodu nie można też wiarygodnie umiejscowić Atlantydy na

Santorynie, który swoją dzisiejszą postać uzyskał po tragicznym wybuchu

wulkanu. Ofiarą katastrofy padła duża część wysp Morza Śródziemnego. O

wiele dalej idzie wyjaśnienie mówiące, że Atlantyda znajdowała się tam, gdzie

obecnie rozlewają się wody Atlantyku. W istocie Europa i Ameryka stanowiły

niegdyś jeden kontynent, ale było to znacznie dawniej, niż mogłaby sięgać

pamięć starożytnych. Inne przypuszczenia sytuują dawną Atlantydę na

Wyspach Kanaryjskich, na Helgolandzie, Antarktydzie lub w Irlandii, i lista

tych potencjalnych lokalizacji wcale się na tym nie kończy. Miłośnicy

Atlantydy znajdują wciąż najrozmaitsze wskazówki mające poświadczać do-

mniemane położenie tej mitycznej krainy.

 

Jej czar działa do tej pory. Nie dalej jak w 2005 roku odbyła się ostatnia

konferencja poświęcona Atlantydzie. Na greckiej wyspie Melos badacze z

całego świata omówili około pięćdziesięciu mniej lub bardziej poważnych

prób zlokalizowania zatopionej cywilizacji. Dyskusję zdominowały przede

wszystkim trzy teorie: po pierwsze, że Atlantyda i Troja to prawdopodobnie

jedno i to samo; po drugie, że może chodzi o zaginioną cywilizację istniejącą

na Morzu Czarnym, a zniszczoną na skutek zalania jego basenu w VII wieku

p.n.e. Trzecia koncepcja utożsamia Atlantydę z podmorskimi wyspami

przylądka Spartel pod Gibraltarem, zatopionymi w wyniku podniesienia się

poziomu Morza Śródziemnego po ostatnim okresie lodowcowym. Każdej z

tych teorii można przeciwstawić kontrargumenty i każde przypuszczenie

wyrażone w przyszłości napotka zapewne na poważne zarzuty.

 

Upór, z jakim przede wszystkim dyletanci poszukują Atlantydy, sprawia,

że większość uczonych zupełnie ignoruje ten problem, podzielając powstałą

już w starożytności opinię, że opowieść o Atlantydzie jest nieprawdziwa.

Także współcześni badacze prezentują na ogół stanowisko, że poszukiwanie

Atlantydy jest bezprzedmiotowe, ponieważ zatopiony kontynent, który w tak

 

16

 


zachęcający sposób opisał Platon, nigdy nie istniał. Opowieść o kulturze ska-

zanej na zagładę z powodu wyniosłości jej przedstawicieli to raczej przypo-

wieść albo ostrzeżenie, jakiego chciał udzielić ludziom antyczny filozof. Przy

wszelkich jego zapewnieniach o prawdziwości tej legendy - które zresztą mogą

być czysto retoryczne - należy pamiętać, iż jest ona umieszczona wśród rozwa-

żań polityczno-filozoficznych. Można stąd wnioskować, że historia Atlantydy

stanowiła parabolę pozwalającą w sposób poglądowy przedstawić teoretyczne

rozważania o idealnym państwie. Może jednak zamysł Platona był nawet

bardziej konkretny, gdyż poprzez przywołanie całkowicie przeciwnego obrazu

chciał unaocznić zagrożenie dla swojej ojczyzny — Aten, mówiąc rodakom:

„Kto dąży wysoko, może nisko upaść, tak jak Atlantyda". Ale również takie

interpretacje wywołują sprzeciw, ponieważ nie wszyscy uczeni widzą w Pla-

tonie twórcę mitu o Atlantydzie. Niektórzy przypuszczają, że filozof posłużył

się jeszcze starszym przekazem egipskim.

 


BIEG MARATOŃSKI

 

DYSCYPLINA OLIMPIJSKA WEDŁUG

WZORCA ANTYCZNEGO?

 

Na północny wschód od stolicy Grecji, Aten, leży miejscowość Maraton, gdzie

w 490 roku p.n.e. Republika Ateńska pod wodzą Miltiadesa walczyła z woj-

skami perskimi, które w V wieku p.n.e. raz po raz usiłowały podbić greckie

państwa-miasta. Dziesięciu tysiącom ateńskich wojowników udzielił wsparcia

tysiąc zaprzyjaźnionych Platejczyków, ale sprzymierzeni Spartanie nadeszli za

późno - ze względu na pełnię księżyca, podczas której nie wolno im było ruszać

do boju. Mimo liczebnej przewagi Persów Grecy zwyciężyli, co dodało im pew-

ności siebie oraz wzmogło chęć dalszego potwierdzania przewagi nad potężnym

wrogiem. Od czasu odzyskania przez Grecję niepodległości w roku 1830 zwy-

cięstwa nad Persami należą do narodowych mitów tego śródziemnomorskiego

państwa. Jeszcze dzisiaj możemy oglądać w Maratonie kurhan, w którym pogrze-

bano stu dziewięćdziesięciu dwóch poległych żołnierzy greckich. Jest tam jednak

również miejsce upamiętniające słynny bieg maratoński, skąd podczas igrzysk

olimpijskich w 2004 roku biegacze wyruszyli do walki o zwycięski laur.

 

Kiedy Ateńczycy mieli już zapewnione zwycięstwo, posłaniec o imieniu

Filippides (inny przekaz mówi o nim jako o Tersipposie) w pełnym rynsztun-

ku, z oszczepem, w sandałach, biegł podobno ponad czterdzieści dwa kilome-

 

19

 


try do Aten, aby obwieścić rodakom tę radosną nowinę. Według opowieści

dziejopisa Plutarcha, wykrzyknął tam ponoć: „Cieszcie się, zwyciężyliśmy!", a

w chwilę później padł martwy z wyczerpania.

 

Ta legenda dała początek nowoczesnej dyscyplinie olimpijskiej - mara-

tonowi, rozgrywanemu od czasu pierwszych nowożytnych igrzysk, zorganizo-

wanych w 1896 roku w Atenach. Początkowo bieg odbywał się na dystansie

niespełna czterdziestu kilometrów, co odpowiada odległości między Mara-

tonem a centrum Aten. Obecna długość maratonu, wynosząca 42,195 km,

została ustalona dopiero w 1924 roku. Od tej pory lekkoatleci pokonują trasę

odpowiadającą odległości między Windsor Castle a White-City-Stadion, wy-

znaczoną podczas igrzysk w roku 1908. Pierwszy maraton olimpijski w 1896

roku wygrał zupełnie niespodziewanie, z czasem niespełna trzech godzin,

grecki pasterz owiec o nazwisku Spyridon Louis, będący outsiderem wśród

dwudziestu pięciu zawodników. Natychmiast okrzyknięto go bohaterem na-

rodowym. Nie zmienił tego fakt, że ów mężczyzna - ponieważ grecki świat

sportowy nie potraktował go poważnie — wystąpił w zespole Stanów Zjedno-

czonych. Spyridon do dzisiejszego dnia jest bohaterem narodowym Grecji, a w

2004 roku nowy stadion olimpijski w Atenach otrzymał jego imię.

 

Owczarz miał być wszakże nie tylko zwycięzcą pierwszego olimpijskiego biegu

maratońskiego, ale w ogóle pierwszego maratonu jako takiego. Tak bowiem

mówi rozpowszechniona od dawna legenda, której jednak wyraźnie brak pod-

budowy historycznej — i co do tego fachowcy są dość zgodni. Dwie okolicz-

ności sprawiają, że wydaje się ona całkowicie nieprawdopodobna. Po pierw-

sze, wiedzę o bitwie czerpiemy tylko z jednego źródła, czyli z dzieła sławnego

dziejopisa Herodota, który jednak ani słowem nie wspomina o jakimkolwiek

posłańcu. Jest to nader podejrzane, gdyż jego relacja gloryfikuje, gdzie to tylko

możliwe, wielki czyn Greków w starciu ze znacznie potężniejszymi Persami. Z

pewnością więc Herodot wskazałby na dzielnego żołnierza, który poświęcił

swoje życie tylko dlatego, by zanieść do Aten wieść o zwycięstwie. Ale owego

maratończyka zaczęli w swoich opisach bitwy wspominać dopiero późniejsi

autorzy. Druga okoliczność jest banalna, niemniej jednak przekonująca. Otóż

w owym czasie w ogóle nie było już konieczne wysyłanie do Aten pieszych

posłańców, gdyż Grecy od dawna przekazywali sobie wiadomości za pomocą

sygnałów. Najprawdopodobniej zatem o wiele szybciej i bez narażania żołnie-

rza na śmierć poinformowali Ateńczyków o zwycięstwie.

 

20

 


POKÓJ KALIASZA

 

A MOŻE MIĘDZY GREKAMI I PERSAMI

 

W OGÓLE NIE DOSZŁO DO ZAWARCIA

 

TAKIEGO POKOJU?

 

W 500 roku p.n.e. greckie miasta Azji Mniejszej i Cypru podniosły bunt

przeciw imperium perskiemu. Trwające kilka lat powstanie jońskie zostało

jednak stłumione i zakończyło się zniszczeniem Miletu w 494 roku p.n.e.

Nastąpiły po nim sławne wojny perskie toczone z Persami przez Ateny, a

później przez Ateński Związek Morski, zwany również Symma-chią Delijską

— sojusz miast greckich położonych nad Morzem Egejskim. Owe wojny miały

ogromne znaczenie dla dalszej historii Grecji i Europy, ponieważ na zawsze

odwiodły królów perskich od pomysłu rozszerzania ich władzy na Zachód.

Pisał o nich Herodot, „ojciec wszystkich historyków", jak i grecki dramaturg

Ajschylos. Po kilkudziesięcioletnich walkach i naprzemiennych zwycięstwach

Persów i Greków akty agresji ustały w połowie V wieku p.n.e. Za fundament

pokojowego okresu, który nastąpił po długotrwałych potyczkach między

zwaśnionymi Grekami i Persami, uważa się pokój Kaliasza, wynegocjowany

ponoć przez tego ateńskiego posła na przełomie 449 i 448 roku p.n.e. w stolicy

Persji, Suzie, z królem Artakserksesem.

 

21

 


Traktat, który Kaliasz zawarł w imieniu Symmachii Delijskiej, był we-

dług przekazu swego rodzaju paktem o nieagresji. Ateńczycy zobowiązali się

nie wyruszać w pole przeciw Persom, Persja natomiast zaakceptowała zakaz

wkraczania jej wojsk na pas wybrzeża Azji Mniejszej o szerokości możliwej

do pokonania konno w ciągu jednego dnia. Perskie okręty wojenne nie mogły

z kolei przekraczać w kierunku zachodnim ustalonej linii na Morzu

Śródziemnym. Poza tym greckie miasta Azji Mniejszej znów mogły cieszyć

się niezależnością.

 

Nader wątpliwe jest jednak, czy w ogóle doszło do zawarcia takiego paktu

między Ateńczykami a Persami. Za najważniejszego świadka ówczesnych wy-

darzeń, po których miało nastąpić wynegocjowanie pokoju, uchodzi dziejopis

Herodot. Opowiada on wprawdzie o ateńskim negocjatorze Kaliaszu i jego

misji wśród Persów, nie wspomina jednak o zawarciu traktatu pokojowego.

Poza tym relacja Herodota wcale nie dotyczy okresu, w którym miało dojść do

uzgodnienia warunków pokoju, lecz czasów znacznie wcześniejszych, się-

gających dwadzieścia pięć lat wstecz.

 

Przeciw prawdziwości tego traktatu przemawiają ponadto kolejne ważne

argumenty. Dlaczego Ateny miałyby zawierać traktat, który odbierałby

Symmachii Delijskiej prawo istnienia, a tym samym umniejszałby wpływy

Grecji? Bądź co bądź zdecydowanie wygrały one bitwę pod Salaminą. Dlacze-

go miarodajny kronikarz Tukidydes przemilczał fakt zawarcia tego pokoju? W

końcu relacja Greka, ateńskiego dowódcy floty w czasie wojny pelopone-skiej

(431-404 r. p.n.e.), poświęcona ateńskiej taktyce wojennej w V wieku p.n.e.,

uchodzi za absolutnie niepodważalną.

 

Niezmiernie ważna jest odpowiedź na pytanie, czy istotnie doszło do

zawarcia traktatu pokojowego między Grekami a Persami, albowiem na jego

autentyczności opiera się historiografia następnej epoki. Wojny perskie

spełniają w dziejach klasycznej Grecji niezwykle doniosłą rolę. Kończą one

pewną epokę - choć może jednak było tak, że od fazy wojennych potyczek

przeszła ona do fazy pokojowej bezgłośnie, bez oficjalnego aktu zawarcia

pokoju przez Kaliasza. Ale większości historyków to ostatnie wydaje się

najwyraźniej tak niezadowalające, że mimo licznych wątpliwości opowieść o

zawarciu pokoju nadal uważają za wiarygodną. Kontrowersje nie zostaną

pewnie nigdy wyjaśnione, tak że nawet uczeni wzdychają czasem ciężko,

słysząc to pytanie, które powraca niczym bumerang w badaniach klasycznego

antyku.

 


KLEOPATRA

 

NAJPIĘKNIEJSZA KOBIETA W DZIEJACH ŚWIATA?

 

„Co za nos", zachwyca się nieustannie druid Panoramix w komiksie Asterix i

Kleopatra. I nie on jeden śpiewa hymny pochwalne na cześć urody egipskiej

królowej. Powierzchowność Kleopatry robiła ogromne wrażenie na mężczy-

znach nie tylko w komiksie, ale również w rzeczywistości. Królowa była tak

piękna, że rzymscy władcy, Juliusz Cezar i Marek Antoniusz, jeden po drugim

ulegli jej wdziękom. Cezara, który pomógł jej zapewnić sobie panowanie nad

Egiptem, obdarowała synem. Po jego śmierci poślubiła Marka, z którego to

związku narodziło się aż troje dzieci. Marek Antoniusz popełnił później sa-

mobójstwo, kiedy w wyniku bitwy pod Akcjum (31 r. p.n.e.) przegrał walkę

 

0 władzę w Rzymie ze swoim rywalem Oktawianem, a na dodatek dotarła do

niego nieprawdziwa wieść o śmierci ukochanej. Kilka dni później Kleopatra

poleciła służącym, żeby przyniosły jadowitą żmiję i przystawiły jej do ciała - i

w taki oto sposób królowa podążyła za Markiem Antoniuszem na tamten

świat. Potomni zawyrokowali, że kto bez trudu zdołał owinąć sobie wokół

małego palca dwóch wielkich mężów stanu i z ogromną pewnością siebie

współdecydował o polityce światowej, był zapewne niesłychanej urody.

1 taką też Kleopatrę odwzorowują liczne portrety. Jeszcze kilkaset lat później

Boccaccio nazwał tę urodę najprzedniejszą cechą królowej. Nic więc dziw-

 

 

23

 


...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin