Ross_Christopher_-_Mój_przyjaciel_wilk.pdf

(908 KB) Pobierz
Christopher Ross
Mój przyjaciel wilk
1
Powodem mógł być kiczowaty film o miłości, który
oglądała przed kilkoma dniami. A może telefon od dawnej
koleżanki z czasów szkolnych mieszkającej w San Diego,
która podekscytowana opowiadała o swoim zbliżającym się
ślubie? Musiało się z pewnością coś wydarzyć, co pchnęło
Alyssę do tego, aby w pierwszy dzień łata rozstać się ze
swoim mężem.
Wrażenie, że cały świat wokół niej jest szczęśliwy,
przyspieszyło jej decyzję. Tak dalej nie powinno być. Jej życie
podążało w ślepą uliczkę. Od kilku tygodni wiedziała, że mąż
ją zdradza, i jak przez mgłę pamiętała ostatnią upojną wspólną
noc. Lecz nie był to jedyny powód. Była nim także cisza,
która panowała między nimi, boląca pustka, którą odczuwała
nawet w piękne dni spędzone razem.
Najchętniej nie pojawiłaby się w firmie męża, która
zajmowała się handlem używanymi samochodami. Na
dwupiętrowym budynku widniał napis CAR WORLD, a biało
- czerwone tasiemki trzepotały na parkingu. Prawie na każdej
przedniej szybie samochodu była kartka ze słowem „Okazja" i
ceną nieznacznie wyższą, niż zapłacono właścicielom aut.
Interesy szły kiepsko, a Dave nie miał ani siły, ani ochoty
ratować firmy od zbliżającej się plajty.
Tego ranka też nie było go w biurze.
- Wpadnę jeszcze do klienta - powiedział, zanim odjechał
czerwonym sportowym samochodem. Jego standardowa
wymówka, gdy odwiedzał swoją małą przyjaciółkę, która
pracowała jako sprzedawczyni w supermarkecie Walmart i
choć właśnie wróciła z nocnej zmiany, chętnie odsunęła
odpoczynek o godzinę, aby zabawić się z Dave'em.
Niepozorna kobieta, trochę tęższa od Alyssy, ale co najmniej
dziesięć łat młodsza, miała farbowane na blond włosy jak u
modelki z lat pięćdziesiątych z magazynów dla mężczyzn.
Diabeł raczy wiedzieć, co w nim widziała.
Nie trudno było odkryć, że mają romans. Alyssa śledziła
Dave'a przed paroma tygodniami, jak detektyw z kiepskiego
kryminału. Widziała, jak to młode coś wsiada do jego
samochodu. Na drzwiach apartamentu w Roseville, w którym
zniknęli, widniało: „Corinna Steel". Był u niej ponad godzinę.
Oczywiście przycisnęła go tego samego ranka, ale ją
wyśmiał.
- To była tylko klientka, Corinna Steel. Co mogę
poradzić, że tak wygląda? Chce kupić samochód sportowy,
gdy tylko uzbiera potrzebne pieniądze. Mam jej zarezerwować
chevroleta camaro.
- I tylko w tej sprawie jechałeś przez całe miasto? -
odparła zdziwiona. - Nie rób z siebie idioty, mogłeś to
załatwić telefonicznie.
- Chciała rozmawiać ze mną osobiście. Co w tym złego?
- Byłeś u niej ponad godzinę!
- Zaproponowała mi kawę. Czy to zakazane?
- Coś cię z nią łączy, czuję to.
- Daj mi święty spokój!
Sytuacja wyglądała tak od sześciu tygodni. On znikał w co
trzeci poranek i pojawiał się w biurze około południa, jakby
nic się nie stało. Gdy z nim rozmawiała na ten temat albo
zarzucała mu, że nie troszczy się o interesy, machał tylko ręką.
Także noce spędzał coraz częściej poza domem.
Prawdopodobnie przesiadywał w jakimś barze, aby uniknąć
niewygodnych pytań, a przez te kilka godzin, które byli
razem, siedział markotny i milczący. Dalej tak być nie mogło.
Nie istniała już między nimi więź. Skok w bok by mu
wybaczyła, nawet z o połowę chudszą wersją tej
sprzedawczyni, ale obojętność i milczenie przelały czarę
goryczy. Zasługiwała na coś lepszego nie powinien jej
traktować jak idiotki. Niech Corinna prowadzi jego biuro,
niech mu gotuje i pierze brudne gacie. Zobaczymy, jak długo
tak pociągnie.
- Daj mu jeszcze jedną szansę - prosiła ją przyjaciółka
Christina, która rozwiodła się przed laty i mieszkała w Duluth.
- Wierz mi, życie singielki nie jest wcale takie różowe, jak
myślisz. Ten romans ze sprzedawczynią to z pewnością nic
poważnego. To kwestia kryzysu. Wiesz przecież, że Dave
zawsze chciał osiągać sukcesy, a porażka w biznesie bardzo
go dotyka. Jego ego jest zranione i potrzebuje kogoś takiego
jak Corinna, aby podbudować poczucie własnej wartości.
Wiem, mówię jak psycholog, ale spróbuj. Zrób to dla mnie,
Alysso.
- Tu nie chodzi o tę sprzedawczynię - odparła.
- Nie? A niby o co?
- Christino, my już ze sobą nie rozmawiamy. Nic nas nie
łączy.
Alyssa wspięła się po krętych schodach do swojego biura
na piętrze i nastawiła ekspres do kawy. Spoglądała przez duże
okno, czekając aż zagotuje się woda. Słońce świeciło na
błękitnym niebie i odbijało się w fasadach wieżowców. Przed
panoramą miasta migotała rzeka Missisipi. Alyssa wychowała
się w Alexandrii, zaspanym miasteczku przy autostradzie, i
dopiero po śmierci rodziców przeprowadziła się do
Minneapolis. Jej rodzice zginęli przed dziesięcioma laty w
wypadku samochodowym. Jakiś czas pracowała jako agentka
w biurze nieruchomości, ale na prośbę męża zrezygnowała z
tego zajęcia, aby pomagać mu w firmie.
Alyssa nalała sobie kawy i usiadła z parującym kubkiem
przy biurku. Zatopiona w myślach włączyła komputer. Dobrze
wiedziała, że sama też popełniła błędy. Powinna wcześniej
zauważyć, jak bardzo Dave cierpiał z powodu złej sytuacji
finansowej, i namówić go na sprzedaż firmy. Wystarczyłoby,
żeby zerknęła na wyciągi z konta, aby rozeznać się, co się
dzieje. Zgoda, może w domu też powinna była poświęcać
mężowi więcej uwagi. Przed ślubem podziwiał jej pewność
siebie i zawsze traktował ją jak dżentelmen z Południa, ale już
kilka dni po ślubie musiała za dnia być kurą domową, a w
nocy rozpustną dziwką. Podczas seksu stawał się coraz
bardziej agresywny, raz nawet ją uderzył.
- Niektórzy mężczyźni tacy są - tłumaczyła przyjaciółce
Christina. - To kwestia genów. Ludzie pierwotni i te sprawy,
chęć podporządkowania sobie kobiety. Gra, nic innego. Zrób
tak, jak on chce.
Lecz jej to nie kręciło. Marzyła o romantycznych nocach,
które spędzali z Dave'em przed ślubem. Był wtedy czuły i
taktowny, całkiem inny niż przez ostatnie miesiące. Jak mógł
się tak zmienić? Nie wszystko można tłumaczyć kryzysem
finansowym. Inni handlarze samochodów też mieli problemy.
Kto, u licha, dał mu prawo, by traktował ją jak niewolnicę?
Ściągnęła e - maile. Typowy spam, zapytanie klienta,
który szukał czerwonej corvette za niewielkie pieniądze oraz
zażalenie mężczyzny, który kupił chevroleta i skarży się na
zużycie okładziny hamulców.
Jej przyjaciółka marzyła o słodkim młodym mężczyźnie,
którego poznała podczas zakupów. Idealny, aby ją rozweselić.
„Odwiedź mnie kiedyś", napisała mu na kartce.
Dzwonił telefon. Już po samym dźwięku zdawało się jej,
że musi to być nieprzyjemna sprawa. Pewnie myślała tak
dlatego, że ostatnimi czasy dzwoniono tylko w
nieprzyjemnych sprawach.
- Car World, w czym mogę pomóc? - Miała nadzieję, że
to nowy klient.
- Greg Fielding, American Savings Bank - usłyszała głos
młodego mężczyzny. - Czy rozmawiam z panią Johnson?
Alyssą Johnson?
Zgłoś jeśli naruszono regulamin