S.D. Stuart - Minecraft przygody. Kraina smoków.pdf

(242 KB) Pobierz
S.D. STUART
MINECRAFT PRZYGODY
KRAINA SMOKÓW
TŁUMACZENIE: JOANNA HATŁAS-CZYŻEWSKA
2014
INNE KSIĄŻKI:
http://catshare.net/folder/xljG2LRENtJ4aJJz
http://ul.to/f/6fsnui
http://rapidu.net/folder/9811934862
SPIS TREŚCI
SPIS TREŚCI
KRAINA SMOKÓW
Rozdział 1.
Rozdział 2.
Rozdział 3.
Rozdział 4.
Rozdział 5.
Rozdział 6.
Rozdział 7.
Rozdział 8.
Rozdział 9.
Rozdział 10.
Rozdział 11.
Rozdział 12.
Rozdział 13.
Rozdział 14.
Rozdział 15.
Rozdział 16.
KRAINA SMOKÓW
Josh, Andre i Suzy przemierzają niedostępny dla innych graczy świat Minecrafta,
zamieszkany przez inteligentne, samodzielnie rozwijające się moby. Poszukują Herobrine’a,
który przebywa tam już od ponad stu lat (czasu gry) i w każdej chwili może przejąć kontrolę
nad całym Internetem. W drodze do Silverrock spotykają smoka i dokonują kolejnego
niepokojącego odkrycia...
Dzięki ogromnemu sukcesowi powieści
Herobrine powstaje
oraz żądaniom
czytelników, pragnących wiedzieć, jak akcja potoczy się dalej,
Przygody w świecie
Minecrafta
rozrosły się w serię książek. Każda z nich jest odcinkiem większej historii.
Czy trójce dziesięciolatków - Joshowi, Andremu i Suzy - uda się powstrzymać
Herobrine’a przed podbojem świata Minecrafta? Czy ludzkość znajdzie się na łasce jednego z
najpotężniejszych bossów gier wideo, jacy kiedykolwiek zostali stworzeni?
Książka ta jest fikcją literacką opartą na zasadach dozwolonego użytku osobistego
funkcjonujących w prawie Stanów Zjednoczonych. Nawiązania do osób, zdarzeń, placówek,
organizacji oraz miejsc akcji mają na celu zapewnienie czytelnikowi poczucia autentyczności.
Wszystkie pozostałe postacie, a także wydarzenia i dialogi, zrodziły się w wyobraźni autora i
nie powinny być odbierane jako rzeczywiste.
Minecraft jest znakiem handlowym spółki Mojang AB z siedzibą w Sztokholmie.
Autor i wydawca książki nie są powiązani z producentami gry Minecraft ani z Mojang AB.
Rozdział 1.
Andre kopnął kamyk i patrzył, jak skalny okruch toczy się ku górze, a następnie
zawraca i osuwa po stoku, nabierając prędkości. Niesamowite, pomyślał chłopiec, jak to
wszystko wydaje się prawdziwe.
On, jego brat bliźniak Josh oraz Suzy, najbardziej przemądrzała dziewczyna z ich
klasy, przemierzali ten komputerowo wygenerowany świat, aby odszukać i powstrzymać
Herobrine’a sztuczną inteligencję, której wyłącznym celem było pokonanie ludzkości. Jednak
od czasu, gdy opuścili Estermead, jedynymi rzeczami, jakie udawało się im odnaleźć, były
kolejne górskie szczyty. Wspinali się na nie od wschodu do zachodu słońca, w nocy
odpoczywali i następnego ranka na nowo podejmowali wędrówkę, kierując się w stronę
widocznego na horyzoncie najwyższego wzniesienia. Tak postanowiła Suzy, samozwańcza
przywódczyni ich trójki. I oczywiście nie raczyła wyjaśnić, po co to robią.
Toczący się po zboczu kamyk powrócił do jego nogi i Andre kopnął go ponownie.
- Przypomnij mi, dlaczego musimy iść piechotą - zwrócił się zjadliwym tonem do
koleżanki. - A tak, już pamiętam! Bo wczoraj sprzedałaś nasze konie za... eee... - Spojrzał na
brata. - Jak one się nazywają?
- Kubity - odburknął Josh, uważnie badając wzrokiem kamieniste podłoże pod swoimi
stopami.
- Właśnie. Za parę nędznych kubitów. - Andre potrząsnął głową. - Straszne zdzierstwo
panuje w tej okolicy.
Suzy obrzuciła go ciężkim spojrzeniem.
- Potrzebowaliśmy pieniędzy. Czym niby mieliśmy zapłacić za nocleg w gospodzie?
Twoim słodkim uśmiechem?
- Mogliśmy spróbować. - Wzruszył ramionami.
- Konie nie są nam potrzebne, a pieniądze tak - ucięła i minąwszy go, zaczęła
wdrapywać się na strome zbocze.
Andre nie dawał za wygraną.
- No dobrze, nie potrzebujemy koni. Ale mogliśmy przecież pójść tamtą wygodną
drogą wzdłuż rzeki - narzekał, starając się nadążyć za dziewczynką. - Tylko że ty uparłaś się,
że musimy wleźć na najwyższą górę, jaką zobaczymy.
Suzy zacisnęła wargi i w milczeniu kontynuowała wspinaczkę.
- Jesteśmy na miejscu - stwierdziła po dłuższej chwili, zatrzymując się na szczycie
wzgórza.
- I co spodziewasz się tu znaleźć? - Andre dołączył do niej i rozejrzał się dookoła.
- To - wskazała dłonią rozpościerającą się u podnóża góry dolinę.
Chłopiec wytężył wzrok, ale dostrzegł tylko kępy drzew i wijący się między nimi
strumyk.
- Nic tam nie ma - prychnął.
- No właśnie - przytaknęła z uśmiechem. - Według mapy to miejsce nazywa się
Smoczy Wybieg. Nie ma tutaj miast, wiosek ani ludzi.
- I po to wlokłaś nas przez te góry? Żebyśmy popatrzyli sobie na odludzie?
Josh stanął obok nich, zdjął z ramienia torbę i opuścił ją na ziemię.
Suzy rozpostarła ręce i zamachała nimi jak skrzydłami.
- Przyprowadziłam was tutaj, żebyśmy nauczyli się latać - oznajmiła wesoło.
Chłopcy spojrzeli na nią z osłupieniem.
- Latać? - wykrztusił Josh.
- To idealne miejsce. Nikt nas nie zobaczy.
Wszyscy troje wychylili głowy poza krawędź urwiska i spojrzeli na dno doliny.
Znajdowało się daleko w dole.
- Dlaczego musieliśmy wejść aż tak wysoko, żeby uczyć się latać? - zapytał
zdławionym głosem Josh.
- Powiedzmy, że dla rozgrzewki - odparła Suzy kpiąco i przeniosła wzrok na Andrego.
-To kto chce spróbować pierwszy? Andre, ty pewnie nie możesz się już doczekać, co?
Chłopiec zgiął się w teatralnym ukłonie i wykonał zamaszysty gest ręką.
- Panie przodem!
- Och, nie. - Suzy zatrzepotała rzęsami. - Ustąpię ci miejsca. Przecież tak bardzo
chciałeś latać.
Andre wypiął dumnie pierś.
- Proszę cię bardzo, mogę skoczyć pierwszy. Nie boję się. Jestem po prostu
dżentelmenem.
Głośny śmiech dziewczynki odbił się echem od przeciwległego zbocza doliny.
- Dżentelmenem? Daj spokój!
Zgłoś jeśli naruszono regulamin