Fatalna slawa - Wendy Holden.pdf

(1227 KB) Pobierz
Holden Wendy
Fatalna sława
Belinda Black pracuje w dzienniku "Globe" i przeprowadza
wywiady z mało znanymi osobami. Marzy o spotkaniu kogoś
słwnego, a przynajmniej bogatego, za którego będzie mogła
wyjść za mąż. Inna bohaterka, Grace, jest związana z branżą
wydawniczą i promuje mało popularnych autorów. Po
spotkaniu jednego z nich, stara się go unikać, bojąc się jego
nagle rozpalonego uczucia. Łączniczką między bohaterkami
jest sprzątaczka, emigrantka z Europy Wschodniej, której
barwne opowieści przekuwa na bestseller zakochany w Grace
pisarz.
Rozdzial 1
Grace Armiger stała na skraju przyjęcia, ściskając w dłoni kieliszek ciepłego białego wina i
rozglądając się za Henrym Moonem. Ale poszukiwania były utrudnione, gdziekolwiek bowiem
spojrzała, zauważała kogoś tak sławnego, że odrywał jej uwagę od celu, w jakim się tu
znalazła.
O rzut książką stał Nick Homby, rozmawiający z Helen Fielding, a tuż za nimi zobaczyła V.S.
Naipaula i Joannę Trollope, którzy śmiali się na całe gardło z czegoś, co właśnie powiedział
Robbie Williams... Robbie Williams? Grace spojrzała ponownie. Ależ tak, bez wątpienia była to
jego twarz. Oczywiście, przypomniała sobie, poproszono go, by w tym roku zasiadł w jury
konkursu literackiego Booker.
Festiwal St Merrion, od dawna znany ze względu na znakomitości, które przyciągał, w tym roku
znowu wyraźnie przeszedł sam siebie. Jeśli jeszcze ktoś miał wątpliwości, czy książki stały się
nowym rock and roiłem, pomyślała Grace, wystarczyło, by pojawił się na inauguracyjnym
koktajlu festiwalu. Mógł się wtedy przekonać, że zjazd literacki o wiele bardziej przypomina
premierę filmową niż tradycyjny, trącący stęchlizną świat książki. Włosy gości lśniły, zęby
błyszczały, wokół dźwięczał
śmiech. Wszyscy uczestnicy festiwalu byli opaleni, szczupli i sprawiali wrażenie bogatych i
pewnych siebie, a co więcej, każdy był zaangażowany w jakąś produkcję filmową.
— A więc Warner Bros wziął pod uwagę twoją książkę? — zapytała blondynka w ozdobionych
diamentami klapkach na wysokim obcasie brunetkę w skórzanej kurtce.
Brunetka z zadowoleniem skinęła głową.
— Co za skandal! Moją Disney od razu kupił — oświadczyła z nieszczerym uśmiechem
blondynka, odrzucając chmurę włosów o rozdwojonych końcówkach. — W ten sposób dużo
więcej się zarabia.
To Jenny Bristols i Sassy Jenks, uświadomiła sobie Grace. Dwie najpopularniejsze młode
pisarki w kraju, ostro ze sobą rywalizujące w tym samym wydawnictwie.
— Nadal siejesz pietruszkę?
Palce u nóg Grace skuliły się na dźwięk tego głosu. Miała nadzieję nie usłyszeć go podczas
dzisiejszego wieczoru. Kiedy spojrzała w dół, zobaczyła niskiego człowieczka o rumianej
twarzy, byłego prawnika, znanego milionom czytelników jako Lucinda McCann. Odkrycie, że
„królową romansów" jest mężczyzna i sądząc po gotowych ją objąć rękach —
heteroseksualista, mogło wytrącić z równowagi.
— Jak wszyscy wielcy, piszę o miłości — wyjaśnił wcześniej Lucinda. —
Tołstoj pisał o miłości. Szekspir pisał o miłości. Więc powiedz mi, na czym polega różnica? O
czymże jest
Pan i władca,
jeśli nie o miłości?
Powiedz tak, kochanie
jest wyłącznie o miłości. Dlaczego więc moje książki nie należą do
klasyki? Wyjaśnię ci to — perorował, a Grace uświadomiła sobie, że jest to retoryczne pytanie.
Wyrzucił rękę w kierunku otaczającego ich tłumu. — Z powodu snobizmu literackiego światka,
oto cały powód.
— Naprawdę pan tak sądzi? — wymamrotała Grace, marząc, by wśród gości pojawiła się
wreszcie potargana głowa Henry'ego. To dziwne, że jeszcze go tu nie ma, zwłaszcza że
zakrawało na cud, iż w ogóle zaproszono go do St Merrion.
— Ale ja im pokażę — wysyczał ze złością stojący obok niej Lucinda. — Książka, nad którą w
tej chwili pracuję — powiedział, zionąc na Grace czosnkiem i wpatrując się w jej dekolt —
opisuje seksualne rozbudzenie z punktu widzenia czternastoletniej dziewczynki.
W końcu jedynym ratunkiem dla Grace okazało się wyjście do toalety.
Gdy wróciła, Lucinda nadal stał na swoim miejscu. Natychmiast znowu wbił rozpalone małe
oczka w jej piersi. Jego tupecik w piaskowym kolorze był wyraźnie przekrzywiony.
— To wstyd — stwierdził. — Taka ładna dziewczyna jak pani sama jedna na przyjęciu.
Grace zastanawiała się, czyby jeszcze raz nie wymknąć się do toalety, ale w końcu
zdecydowała, że lepiej zrobi, jeśli zostanie. Dzięki temu Henry będzie miał większe szanse jej
znalezienia, a poza tym, kiedy ostatnio próbowała uciec przed Lucindą, władowała się na
Louisa de Bernieresa.
— Lada chwila zjawi się mój autor — oświadczyła.
Ale Lucinda nagle przestał słuchać. Oderwał oczy od jej piersi i skierował
je w tłum.
— Jest tu ten sukinsyn Mark Lawson. Nie zostawił suchej nitki na
Panu i władcy
w recenzji we
„Front Row" w zeszłym tygodniu. Pójdę i powiem mu, co o nim myślę.
— Dobry pomysł — stwierdziła Grace i z ulgą pociągnęła łyk wina.
Wokół krążyły literackie plotki.
— ...kiedy doszła do końca swojej przemowy autorskiej, przewodniczący zwraca się do
publiczności: „Czy ktoś z obecnych ma jakieś pytania do pani Atkinson?", a wtedy jakaś
kobieta wyciąga rękę i mówi: „Tak, chciałabym się dowiedzieć, gdzie Kate kupiła te buty...".
— ...więc właśnie żegnałam się z Gore'em... wiesz, Vidalem... a kiedy się odwróciłam, Melvyn
Bragg podebrał mi taksówkę...
— ...tak, ona chyba przesyła omówienia książek wszystkich swoich rywali do Amazon. A
recenzje ze swoich książek, które sama pisze, też umieszcza w Amazon, nic więc dziwnego,
że dostają po pięć gwiazdek...
— Chyba słyszałaś, że zostałam nominowana do nagrody Cytryny —
powiedziała Sassy do Jenny. Grace uniosła ze zdumieniem brwi. Jeśli to prawda, Sassy Jenks
wygrywa piętnaście do zera. Cytryna to nie puste przechwałki. Jej celem było wyróżnienie
„wybijającej się młodej prozy" i należała do najbardziej prestiżowych nagród literackich.
Niektórzy cenili ją wyżej niż Bookera.
W odpowiedzi Jenny wypuściła nozdrzami dym, który popłynął jak gradowa chmura prosto w
twarz rywalki.
— Brawo, kochanie — wycedziła tonem wyższości. — To wspaniale, że możesz sobie tym
zawracać głowę. Ale mnie, szczerze mówiąc, pieniądze za Cytrynę nie starczyłyby nawet na
fajki.
Piętnaście punktów dla Bristols, pomyślała Grace. Wszyscy w książkowym światku wiedzieli,
jaka wściekła była zawsze promienna Jenny, gdy
Wstrzyknięcie,
pierwszą powieść Sassy
Jenks, za rekordową sumę zakupiło wydawnictwo Ptarmigan, a po wydaniu zyskała
powszechne uznanie świata książki. Świata, który — jak dotychczas —
przeoczył geniusz Jenny Bristols. A zwłaszcza jej nową powieść,
Przyczółek.
Recenzje ze
Wstrzyknięcia
były tak ogólnikowe i tak podobne jedna do drugiej, że Grace je
zapamiętała. „Mocno osadzone w realiach, wyrafinowane, dobre rzemiosło literackie"
(„Guardian").
„Wyrafinowane, dobra robota literacka, mocno osadzona w realiach"
(„Independent"). „Dobra robota literacka, mocno osadzona w realiach, wyrafinowana"
(„Times"). Pozostałe były wariacjami na temat „humoru, siły i dogłębnego realizmu, z jakim
Jenks ukazuje życie nastolatka w slumsach południowego Londynu".
Grace pamiętała to tak wyraźnie, gdyż wielu autorów, którymi się zajmowała w dziale reklamy
Hatto & Hatto, ciągłe napomykało jej o sukcesie Jenks, dając do zrozumienia, że zasługują na
podobny rozgłos, a nie zdobyli go jedynie z jej
winy. Wyglądało na to, że tylko Henry Moon, niegrzeszący talentami towarzyskimi i
nieposiadający zegarka, który by mu pozwolił się zorientować, jak bardzo jest już spóźniony,
nie podziela tego przekonania. Był chyba jedynym pisarzem, współpracującym z Hatto, który
nie twierdził, że to właśnie niekompetencja Grace nie pozwoliła mu zdobyć światowej sławy.
— W każdym razie — cedziła dalej Bristols —
Przyczółek
otrzymał
imponujący przydział nagród. Został książką roku Dyno-Rod, otrzymał
Nagrodę Roku Tipp-Ex, a teraz właśnie czekamy na wiadomość, czy wygrał kampanię
reklamową Spud-U-Like...
Piętnaście do trzydziestu, pomyślała Grace.
— Słyszałam, że jurorzy mieli trudne zadanie, bo nadesłane książki miały niższy poziom niż
zazwyczaj — wtrąciła Jenks ze słodkim uśmiechem.
Obie po trzydzieści.
— ...nie wspominając już o tym, że
Przyczółek
uzyskał prawie pół
Zgłoś jeśli naruszono regulamin