wstep-do-filozofii brzozowski st.pdf

(499 KB) Pobierz
Ta lektura,
podobnie jak tysiące innych, jest dostępna on-line na stronie
wolnelektury.pl.
Utwór opracowany został w ramach projektu
Wolne Lektury
przez
fun-
dację Nowoczesna Polska.
STANISŁAW BRZOZOWSKI
Wstęp do filozofii
Stanowi to niejednokrotnie przedmiot sporu, czy „wstęp do filozofii”¹ jako odrębna dys-
cyplina jest w ogóle potrzebny? A następnie, jeżeli tak, to znowu powstaje pytanie, na
czym polegają właściwie jego zadania i za pomocą jakich środków i metod dążyć on
ma do ich rozwiązania. Wydaje mi się, że nie pobłądzę, mówiąc, iż ci nawet, którzy
uznają potrzebę wstępu, opierają się raczej na mętnym odczuciu, niż ścisłym i do dna
przemyślanym uświadomieniu. Czują oni, że istnieje pewien przedział lub przynajmniej
dystans pomiędzy myśleniem, jakim posługujemy się w życiu i naukach poszczególnych
— a myślą w prawdziwym tego słowa znaczeniu filozoficzną, ale nie umieją sobie osta-
tecznie zdać sprawy, w jaki sposób przedział ten da się wypełnić lub też most niezbędny
przerzucić. Stąd wstępy do filozofii są najczęściej skrótami systematów filozoficznych²,
rozumowanymi historiami filozofii itp. Prace takie, o ile wychodzą spod pióra zdolne-
go do oryginalnego i głębszego myślenia autora, mogą posiadać pewną niekiedy nawet
znaczną wartość. Zasadniczego celu swego jednak zdaniem moim chybiają. Błąd polega
tu na tym, że czytelnikowi podawane są pojęcia i poglądy filozoficzne bez uprzedniego
upewnienia się, czy posiada on
o
do ich ujęcia, to jest czy zdoła zrozumieć prawdzi-
wą, realną treść, którą pojęcia te czynić zrozumiałą mają, czy istnieje dla niego ten punkt
widzenia, przez ujęcie którego odsłania się przed nami właściwe znaczenie i sens zagad-
nień i pojęć filozoficznych. W przeciwnym razie pojęcia i teorie będą odpowiedziami na
pytania, których czytelnik dotychczas sobie nie zadawał i których znaczenia nie rozumie.
Dlatego też nie posiada on żadnego środka kontroli i tak pojęty
stęp do filozofii
nara-
ża go na utracenie raz na zawsze zmysłu dla życiowego, poważnego znaczenia filozofii.
Współczesne wstępy do filozofii, ulegając w tym jednej z najstraszliwszych plag naszej
kultury, traktują swe zadanie z czysto książkowego punktu widzenia. Wstęp do filozofii
jest to książka, przeczytanie której ułatwić ma czytanie innych książek. Otóż twierdzę, że
filozofia ma odpowiadać życiowym potrzebom człowieka, być dla niego sprawą osobistą,
lub też pozostanie dla niego na zawsze obcą, chociażby przeczytał pół tuzina wstępów do
filozofii i tuzin systematów. Twierdzę dalej, że zapoznawanie się z próbami rozwiązania
zagadnień filozoficznych przed przeżyciem i uświadomieniem sobie tych zagadnień jako
osobistych, to jest takich, bez rozwiązania których niepodobna³ żyć w sposób rozum-
ny samowiednie — jest raczej szkodliwe niż użyteczne. Przyzwyczaja bowiem do czysto
werbalnego traktowania tych zagadnień, więc odbiera prawość myślową. Sprawa jest nie-
zmiernie prosta. Albo filozofia odpowiada jakimś życiowym potrzebom, albo też nie ma
żadnej racji bytu.
W ten sposób określone zostaje pierwsze i zasadnicze zadanie
stęp do filozofii:
po-
lega ono na uświadomieniu sobie tych potrzeb życiowych, z których filozofia wyrasta
¹
stęp do filozofii
— popularny na przełomie XIX i XX wieku gatunek propedeutyczny, przygotowujący do
pogłębionych studiów filozoficznych. Tego typu prace były szczególnie popularne wśród niemieckich akade-
mików, choć podobne powstawały i w środowisku polskim, np. obszerny
Wstęp t z do filozofii
Henryka
Struvego z  roku.
²s
st t filozofi z
a.
s st filozofi z
— próba ujęcia całości ludzkiej wiedzy z perspektywy przyjętych
aksjomatów (stwierdzeń, co do których uznaje się, że ich prawdziwości nie trzeba dowodzić).
³
i podo
(daw.) — nie sposób.
i na przeobrażeniu ich przez to uświadomienie w określone lub przynajmniej określić się
dające zagadnienia.
Dopiero dobrze zrozumiana natura tych zagadnień pozwolić nam może zdać sobie
sprawę z właściwych metod myślenia, które mają nas doprowadzić do ich rozwiązania,
a więc ukazać nam właściwy przedmiot filozofii. Przedmiot badania jest zawsze odpo-
wiednikiem zrodzonego przez życiową potrzebę punktu widzenia.
Zdaje mi się, że przez uwagi powyższe dostatecznie wyjaśniona została droga myślo-
wa, której trzymać się będziemy jako jedynie właściwej w swym wykładzie. Pragnąłbym,
aby wykład ten odznaczał się charakterem
z st z zo o i.
Dziełko moje nie ma być
przygotowaniem do studiowania i względnego słownego przynajmniej rozumienia tych
lub owych dzieł filozoficznych — i w założeniu swoim nie liczy się z faktem istnienia
żadnego z nich. Pragnie ono punktem wyjścia swym uczynić życiowe źródła filozofii
w zagadnieniach przez życie samo stawianych leżące i raz uchwyciwszy ten wątek, snuć
go i rozwijać. To, co w dotychczasowej filozofii leży na tak pojętej życiowej, rzeczowej
jej linii, zostanie przez nas i tak napotkane. Zresztą snując pojęcia z treści życia, a nie
każąc czytelnikowi do narzuconych mu pojęć treść tę przystosowywać, daję mu w rękę
oręż przeciwko sobie. W każdej chwili może on dokonywać konontacji pojęć i formuł
z duszą własną i jej istotnymi potrzebami.
Nie potrzebuję mówić, że filozofia w ten sposób pojęta nabiera wielkiej pierwszo-
rzędnej powagi. Pragnąłbym, aby dziełko to przyczyniło się do ugruntowania jej u nas
w tej smutnej dla filozofii epoce, smutnej nawet w tych krajach, gdzie niedawno mia-
ła ona inne zachowanie. Fakt utraty tego zachowania interpretowany bywa często jako
bankructwo filozofii. Nazbyt skłonni jesteśmy uznawać odwrócenie się od uciążliwych
zagadnień i zaniedbanie ich za ich przezwyciężenie.
Ale zaniedbane zagadnienia mszczą się coraz dotkliwiej, stwierdzając w ten sposób swą
wyższą ponad dowolność i w samej przedmiotowej iściznie⁴ życia ugruntowaną zasadność.
Jestem przekonany, że z dniem każdym pracownicy w różnych dziedzinach współcze-
snej kultury zużytkowujący swe siły coraz bardziej zdawać sobie będą sprawę z krzywdy,
jaką wyrządza epoce brak filozoficznych podstaw.
Jedna nauka tylko stanowić się zdaje wyjątek, ale przecież ta część filozofii, która
specjalnie potrzebom nauki czynić ma zadość — teoria poznania, teoria nauki⁵ jest sto-
sunkowo uprawiana najgorliwiej i niemal wyłącznie. Przekonamy się jednak, że i tu mści
się coraz wyraźniej i przemożniej oderwanie tej cząstki filozofii od całości, która jedynie
jest w stanie dać badaniom teoriopoznawczym niezbędną dla nich podstawę.
Nauka jednak w osobie swych przedstawicieli, a raczej, co jest ciekawsze, w osobie
ludzi tytułujących się filozofami po to tylko, aby w imieniu filozofii abdykować na rzecz
nauki, rości sobie pretensje do objęcia po filozofii jej zadań i stania się samowiedzą życia
i kultury. Przekonawszy się, że nie jest w stanie ona stać się samowiedzą własną, nie
zmieniając natury swej, to jest nie stając się filozofią.
Dziełko niniejsze liczy pomiędzy zadaniami swymi uzasadnienie nieprzemijającego,
gdyż w samej naturze życia ugruntowanego znaczenia filozofii; a więc co za tym, lub raczej
równolegle z tym, idzie wyjaśnienie jej prawodawczego stosunku do całokształtu kultury
i jej poszczególnych gałęzi: nauki, sztuki, wychowania, ustroju społecznego, zagadnień
politycznych, wiary religijnej.
Ma więc książka niniejsza uzasadnić, a raczej doprowadzić do świadomości potrzebę
filozofii — i w ten sposób sformułować zagadnienia, aby praca nad ich rozwiązaniem sta-
nowiła jej zadanie. Rozczłonkowanie tych zagadnień, wyjaśnienie warunków i środków
ich rozwiązalności oraz znaczenie, jakie miałoby ich rozwiązanie — oto najważniejsze dal-
sze punkty wytyczne, do których wykład nasz ma doprowadzić. Za wskazaną też uważam
formę dialogu, jaką posługuję się w
z z
części wykładu. O nic innego przecież nie
idzie, jak o wywołanie zagadnień — a więc dialogu wewnętrznego w umyśle czytelnika.
Nie potrzebuję zaznaczać, że nie jest to dialog artystyczny, jakim posługiwał się w swych
⁴i
iz
— istota, najważniejszy element.
⁵t
o i poz i
a.
t o i
i
a.
pist olo i
— dział filozofii zajmujący się relacjami między procesem
poznawania i samym poznaniem a rzeczywistością. Bada pojęcia takie jak wiedza, prawda, spostrzeganie, po-
znanie, opinia, fakt.
Wstęp do filozofii
arcydziełach Plato⁶. Wszelkie uproszczenia w kierunku naśladowania go są dziś śmiesz-
ne. Dialog Platona⁷ zrodziła kultura czasów — gdy o filozofii rozmawiano na rynkach,
gdy była ona sprawą społeczną, a nawet towarzyską, gdy była namiętnością całego oświe-
conego narodu. Nasz dialog może być tylko metodą pisarską lub też odzwierciadleniem
dialektycznego⁸ biegu myśli. Oto ostatnie chodzi mi tu wyłącznie.
Na początku filozoficznego myślenia kładł Plato zdumienie; Schopenhauer⁹ zarzucał Spi-
nozie¹⁰, że w jego filozofii nie ma miejsca na
¹¹, a zatem,
że nie jest w stanie wytłumaczyć własnego swego powstania.
Współcześni pisarze skłonni byliby przypuszczać, że pod względem stanu uczuciowe-
go charakteryzującego ich punkt wyjścia — dociekania filozoficzne nie różnią się w ni-
czym od badań naukowych. To, co przedmiotem badań tych się staje, musi wydać się
niezgodne z ustalonymi, nałogowymi, że tak powiem, wyobrażeniami o danej cząstce
rzeczywistości, musi ukazać się nam jako coś nowego, czegośmy przewidzieć nie byli
w stanie, inaczej bowiem zagadnienie w ogóle powstać by nie mogło. Dopóki ruch rze-
czywistości odpowiada poruszeniom i przekształceniom naszej myśli, dopóki możemy
bez żadnych przeszkód stawiać wytwory myśli naszej na miejsce rzeczywistych przed-
miotów i w rezultatach praktycznych nie spostrzegać żadnej różnicy — dopóty świat
jest dla nas zrozumiały, znany, dopóty czujemy się w nim bezpiecznie, spokojnie i
l
lo
¹² nudno. Nie spostrzegamy wprost, że coś niezależnego od nas istnieje. Dopiero
gdy rozbieżność pomiędzy rezultatami przewidywanymi przez nas na podstawie operacji
myślowych, dokonywanych nad reprezentującymi w naszych oczach dany zakres rze-
czywistości pojęciami a rezultatami faktycznymi, przekona nas, że istnieje w świecie coś
przez pojęcie nasze nieogarniętego, coś z punktu widzenia tych pojęć przewidzieć ani
wytłumaczyć się niedającego, a więc coś dziwnego, myśl nasza zaczyna na nowo praco-
wać, świat na nowo zaczyna być „interesujący” dla badacza. W ten sposób mniej więcej
można by dowodzić tożsamości Platońskiego „zdumienia”¹³ ze stanem duszy uczonego
specjalisty, który cieszy się,
fi d t¹⁴.
Z punktu widzenia bieżących
rozpowszechnionych pojęć o filozofii, które wypływają z przekonania o jej bezwzględnej
l to
(– p.n.e.) — filozof grecki żyjący w Atenach, twórca systemu nazwanego idealizmem pla-
tońskim, poglądy swe wyrażał w formie dialogów, w których często występowała postać jego nauczyciela —
Sokratesa.
⁷di
lo i l to
— Platon pisał swoje rozprawy filozoficzne w formie dialogów, dzięki temu mógł przestawić
proces stopniowego dochodzenia do wiedzy. Platon utrwalił w nich postać i poglądy Sokratesa, który sam nie
spisywał swoich poglądów. Najbardziej znane dialogi Platona to:
o
o t s
,
zt
i
st o.
⁸di
l t z
— rozwijający się w procesie przezwyciężania przeciwieństw.
op
t
(–) — filozof niemiecki. Swoje skrajnie pesymistyczne przemyślenia zawarł
w rozprawie
i t o ol i o
i
(), w której poddał krytyce filozofię Kanta. Zgadzał się z tym,
że świat zewnętrzny jest zasadniczo niepoznawalny, że człowiek może poznać jedynie postrzegane przez sie-
bie fenomeny (zjawiska), które jednak (inaczej niż u Kanta) nie są obiektywne, lecz zależne od podmiotu
poznającego. Poddał miażdżącej krytyce opierający się na imperatywie kategorycznym system etyczny Kanta.
Schopenhauer uważał, że wszelkim działaniem we wszechświecie kieruje bezrozumna wola, która zawsze ro-
dzi się w cierpieniu, przed którym próbuje uciec. Jednak bezmyślne wypełnianie nakazów irracjonalnej woli
i popędów obraca się przeciwko człowiekowi, który staje się ofiarą coraz to większego cierpienia. Jedynym spo-
sobem na przekroczenie tego kręgu jest zaprzeczenie swojej woli poprzez samobójstwo, albo wzniesienie się
ponad swoją własną jednostkową wolę dzięki kontemplacji sztuki lub współczuciu.
(–) — filozof niderlandzki. W swoich przemyśleniach próbował pogodzić mi-
¹⁰
pi oz
stycyzm z racjonalizmem i naturalizmem. Jego główne dzieło to
t
po z d
o t z
do i io
,
która zawiera twierdzenia zapisane na sposób dowodów matematycznych, ułożone od najbardziej ogólnych do
najbardziej szczegółowych — formie zapożyczonej od Euklidesa. Uważał, że cały świat wywodzi się z jednej
substancji, która jest nieskończona i nie mogła być stworzona, zatem musi być Bogiem. Dlatego wszystko, co
się z niego wyłoniło, również jest częścią Boga i jest przez niego determinowane, zatem przypadek nie istnieje,
a wolność to zrozumienie sytuacji, w jakiej znajduje się człowiek. Wolna wola to jedynie złudzenie, wynikające
z tego, że duch i materia to zasadniczo ta sama substancja, choć postrzegana na dwa różne sposoby.
(gr.) — wielkie wolne filozoficzne natchnienie.
¹¹
¹²
l lo
(.) — na dłuższą metę.
¹³zd
i i
— wg Platona zdumienie jest reakcją na złożoność świata, które stało się impulsem do poszu-
kiwania odpowiedzi na pytanie, dlaczego świat jest właśnie taki, jaki jest. Zdumienie jest więc niezbędne do
powstania nauki.
fi d t
(niem.) — „gdy dżdżownic się dogrzebiesz”, cytat z monologu z I części
st
¹⁴
Goethego, w którym tytułowy bohater utworu podważą wartość wiedzy płynącej z badań naukowych.
Wstęp do filozofii
jednogatunkowości z nauką, pojęć, na zasadzie których przedmiotem sporów i roztrzą-
sań może być najwyżej pytanie, czy tego rodzaju „nauka” jest w ogóle potrzebna i jakie
zajmować ma miejsce w szeregu innych — o innym sposobie pojmowania Platońskiego
zdumienia nie może być mowy. Nie istnieje z tego punktu widzenia żaden przedział po-
między myśleniem filozoficznym a codziennymi, zwykłymi i skonsolidowanymi w naukę
stanowiskami i drogami myśli. Jest rzeczą łatwą do dostrzeżenia, że myśl naukowa jest
tylko udoskonaleniem w kierunku większej systematyczności i ścisłości naszego natural-
nego przednaukowego myślenia. Myśl filozoficzna miałaby być tylko poszczególną, i to
niedostatecznie jeszcze wykwalifikowaną i wylegitymowaną, odmianą myśli naukowej.
Wszystko jest więc w porządku w tym najprostszym ze światów¹⁵. Rzeczywistość jest
czymś w rodzaju olbrzymiego lüneburskiego sera¹⁶, w którym gnieździ się pośród in-
nych przemyślne żyjątko: człowiek. Idzie tylko o stworzenie myślowego wzoru, który by
odpowiadał rzeczywistości, o wytworzenie w myśli czegoś w rodzaju siatki geograficznej,
za pomocą której dałoby się określić położenie wszystkich rzeczy obecnych, przeszłych
i przyszłych. Zagadnienia powstają w punktach, gdzie oczka siatki są jeszcze zbyt szerokie
i gdzie wskutek tego „fenomeny”¹⁷, „fakty”¹⁸ itd. mają zbyt wielką swobodę ruchu. Nie
można przeczyć, że istnieją całe dziedziny rzeczywistości, w których nasze środki nauko-
wego „jednoznacznego” określania zjawisk nie sięgają dalej, niż wiedza geograficzna wie-
ków średnich co do krajów oznaczonych na ówczesnych mapach napisem:
i l o s¹⁹.
Niewątpliwie i dziś najbardziej zacietrzewieni wagnerzy²⁰ współczesnego „naukowego”
światopoglądu przyznać muszą, że w rzeczywistości istnieją nie tylko mniej lub więcej
łatwo ułowić się dające w siateczkę metod i eksperymentów chrząszczyki majowe, lecz
i „lwy” sił i zjawisk groźnych i nieznanych, ale nie wątpią oni, że i te oporne okazy dadzą
się z biegiem czasu oswoić, a nawet wypchać lub zasuszyć i świat cały stanie się olbrzymią,
dokładnie skatalogowaną kunstkamerą²¹, którą każdej chwili odwiedzać będzie można
z żonami i dziećmi. Jeśli to ideał, być może, w całej bezwzględności nieurzeczywistniony,
niemniej jednak krzepiący niestrudzonych entomologów „bytu”. Nowa Jerozolima ko-
smicznych kolekcjonerów. A podziw, zdumienie
²², czym się stanie wtedy; oto
zagapieniem się poczciwca, że katalog ma tyle numerów, że tyle tu muszek, bukaszek²³,
tarakaszek²⁴ itd., słowem emocją uczuciową i naiwną, momentem słabości ducha, któ-
ry uwierzyć nie chce, iż on sam wszystko to zebrał, popieczętował, za szkłem postawił
i w bezpieczeństwie posiada. I dziś już niewątpliwie to, co ze świadomości filozoficznej
współczesnego ogółu naszej elektrycznie i gazowo oświeconej Europy nie stało się treścią
jednej z nauk, jest już w opinii tegoż ogółu tylko sentymentem szczątkowym, nie wierzą-
cym we własną swą prawomocność naiwnym roztworzeniem ust wobec niezmierzoności
wszechświata, nieustraszoności i przenikliwości myśli ludzkiej etc. Jeżeli kunstkamery
nie ma jeszcze, to są przynajmniej jej w niemierzoności wszechświatowej, wśród której
myśl współczesna czuje się równie bezpiecznie i swojsko, jak we własnych swych czterech
ścianach założone fundamenty.
¹⁵Wsz
st o st ię
po z d
t
p ostsz z i t
— sparaazowany cytat z powiastki filozo-
ficznej Voltaire'a
d d z li opt iz
: „wszystko jest najlepsze na tym najlepszym ze światów”. Ten głoszony
przez Panglossa (opiekuna i mentora Kandyda) pogląd będący wyrazem leibnizowskiego optymizmu jest w to-
ku opowieści wielokrotnie podważany i ośmieszany. Tytułowy bohater wyzwala się ostatecznie spod wpływu
Panglossa i odrzuca tak rozumiany optymizm („trzeba kopać swój ogródek”), choć nie da się jednoznacznie
stwierdzić, jaką postawę życiową postanowił przyjąć w zamian.
s i s
— ser z mleka krowiego wyrabiany w Austrii. Możliwe też odniesienie do sera owczego
¹⁶l
wyrabianego w Münden, który w dowód uznanua został podarowany Marcinowi Lutrowi przez księżną ELżbietę
Brunswick-Lüneburg.
¹⁷
o
(filoz.) — zjawisko; to, co jest dostępne za pośrednictwem zmysłów, a więc jest zależne od pod-
miotu postrzegającego.
¹⁸
t
(filoz.) — stan rzeczy, składnik świata rzeczywistego.
¹⁹
i l o s
(łac.) — tam, gdzie [mieszkają] lwy; zwrot oznaczający dalekie, nieznane krainy.
z
— tu: osoby dążące do syntezy różnych poglądów filozoficznych i naukowych; określenie po-
²⁰
chodzi od metody twórczej Richarda Wagnera (–), który w pisanych przez siebie operach dążył do
synkretyzmu wszystkich elementów dzieła: warstwy słownej, muzycznej i plastycznej.
— gabinet osobliwości; określano tak tworzone przez arystokratów od XVI do XVIII wieku
²¹
st
kolekcje (np. numizmatów lub przedmiotów orientalnych) poprzedzające powstawanie współczesnych muzeów.
²²
(gr.) — wyśnienie.
sz
(daw.) — chrząszcz.
²³
²⁴t
sz
(daw.) — karaluch (zdr. od tarakan).
Wstęp do filozofii
Zgłoś jeśli naruszono regulamin