Sandor.Marai_Sad.w.Canudos.pdf
(
1328 KB
)
Pobierz
Sandor Marai
Sąd
w
Canudos
Przełożyła
Irena Makarewicz
Czytelnik
Warszawa 2013
Zapisu teraz to, co widziałem i słyszałem
5
paź
ję
dziernika
1897
roku, od piątej po południu do dzie
wiątej wieczorem. W tych godzinach, w zbudowa
nej z gliny wymieszanej ze słomą szopie folwarku
zwanego Rancho do Vigario marszałek Carlos Ma
chado de Bittencourt, minister wojny Brazylii - kil
ka godzin wcześniej, nim nasi źołnierze skończyli
ze wszystkimi, którzy pozostali żywi w Canudos -
odbył zaimprowizowaną konferencję prasową. Od
pięćdziesięciu lat szykuję się, by napisać o tym, co
widziałem i słyszałem w tych godzinach. Do pisa
nia nie miałem dotychczas odwagi. Bo choć praw
dą jest, że nawet i teraz, na starość stawiam czy
telne, okrągłe litery, nie drży mi ręka i nie najgo
rzej znam zasady pisowni i składni portugalskiej,
to jednak poza tym nie umiem opowiadać. Ilekroć
zabierałem się do tego, by zanotować moje wspo
mnienia z Canudos, zatrzymywałem się gwałtow
nie, bo zdawało mi się, że byłoby to śmieszne i próż
ne przedsięwzięcie, gdybym po zapiskach zawodo
wych pisarzy i historiografów przemówił również
ja - ja, który w Canudos byłem nikim i niczym, je
dynie zwykłym kapralem i bezimiennym naocznym
świadkiem.
Mimo to piszę, bo jestem człowiekiem starym
5
i niedługo - może już dzisiejszej nocy albo w na
stępnej chwili - umrę. Nie chcę odej ść bez zapisa
nia tego, co wówczas po południu i wczesnym wie
czorem widziałem i słyszałem w Canudos. Nie pi
szę historii", tę napisali już inni. Lecz przez mo
"
ment - jak gdy w czasie wielkiej suszy gorące po
wietrze wybucha nad dżunglą - widziałem, jaka
jest siła, z której powsta potem historia. To właś
je
nie chciałbym opisać.
Albowiem przez te pięćdziesiąt lat nie zapomnia
łem owych czterech godzin. Byłem wówczas wy
rostkiem. 'JYmczasem minęło pół wieku, w świecie
szalało wiele wojen, rzezi potworniejszych od po
tyczki w Canudos. Tuta w oddali, w Brazylii, uczy
j
liśmy się imion i nazwisk: niemieckiego Cesarza,
potem Hitlera, Stalina i innych, którzy - jak sły
szeliśmy - tworzyli historię powszechną. Przywód
ca wojny w Canudos pozostawał niewidoczny - An
tonio, Doradca, tak się nazywał.1 Zda e mi się, że
j
za granicą niewiele o nim słyszano. Ten człowiek
nie był wodzem naczelnym ani mężem stanu. Moż
liwe, że był szaleńcem. Mimo wszystko, to on był
w stanie sprawić, że przed pięćdziesięciu laty w Ca
nudos, na północno-wschodnich pustkowiach Bra
zylii ludzie walczyli, mordowali i umierali - zabi
ja
li i ginęli z taką zapalczywością, z takim przeko
naniem, jakby ten mord na człowieku, nazywany
wojną, miał jakiś sens. O wielkich rzeziach - z tam
tej strony oceanu, z Europy i z Azji - docierały wie
ści także do Brazylii, gazety, później radia przyta-
1
Antonio Vicente Mendes Maciel
(1830-1897)
nosił przy
domek Conselheiro, co dosłownie znaczy Doradca, zaś sze
rzej - Nauczyciel, Pocieszyciel. (Wszystkie przypisy pocho
dzą od tłumaczki).
6
czały potworne szczegóły. Lecz ja widziałem Canu
dos na własne oczy. To Canudos było moją wojną . . .
a każdy m a taką wojnę, jaka mu się akurat trafi.
W końcu w beczce wody można się utopić tak sa
mo jak w Oceanie Atlantyckim.
I
nie żyje już zbyt
wielu takich, co mogą powiedzieć, że widzieli Ca
nudos w owych godzinach, kiedy wszystko i wszy
scy tam wyginęli.
Teraz, jako starzec, czasem roję sobie, że w mo
im życiu tak naprawdę istotne były tylko tamte go
dziny - gdy byłem skrybą na konferencji prasowej
marszałka de Bittencourta, w ruinach zabudowań
zwanych Folwarkiem Wikariusza. Wszystko, co sta
ło się potem, już nie było dla mnie ważne. Mój czas
przeminął, moje życie wypełniło się. Miałem rodzi
nę, żonę i dzieci. Wszyscy oni pomarli, w pokoju,
bo jak się wyda
je, również pokój jest niebezpiecz
ny dla życia. Lecz ja wciąż jeszcze żyję - mówią, że
człowiek żyje dopóty, dopóki ma jakieś osobiste za
danie, ma do wykonania coś, czego nie może do
prowadzić do końca nikt inny, jedynie on sam. Ale
możliwe, że to tylko wymysły ludzi, którzy za po
mocą takiego naiwnego mędrkowania chcieliby od
roczyć umieranie - jak skazany na śmierć, który
przed egzekucją jeszcze czyta książkę czy też chce
się zobaczyć z krewnym, j ednym słowem prosi
o zwłokę, o godzinę lub jedynie o kilka minut, ale
mimo wszystko o zwłokę - tak próbu e wyłudzić
j
nieco czasu. Nie wiem, czy prawdą jest, że mam
jeszcze przed śmiercią coś osobiście do zrobienia.
Czy tylko wymyśliłem to zadanie, opisanie wyda
rzeń w Canudos, żeby mieć pretekst, by jeszcze tro
chę pożyć?. . . Tak czy inaczej , zacząłem pilnie gry
zmolić. Bo wspomnienie, które teraz notu
ję, jest
niczym choroba noszona na skórze: pali i swędzi.
7
Plik z chomika:
Edzio0021
Inne pliki z tego folderu:
Beverly Barton - Morderczy dotyk.pdf
(1180 KB)
Putrament Jerzy - Wakacje.pdf
(2019 KB)
Letki Maria Ewa - Dama kier.pdf
(1119 KB)
Grabowska Teresa - Stare fotografie.pdf
(9998 KB)
Collee Miriam - W Chinach jedza ksiezyc.pdf
(1471 KB)
Inne foldery tego chomika:
100 ksiązek które trzeba przeczytać przed śmiercią
bibliotenka
Ebooki duzo
ELITARNE KSIĄŻKI
Literatura faktu
Zgłoś jeśli
naruszono regulamin