Trzeci cycek - ebook.pdf

(430 KB) Pobierz
Niniejsza
darmowa publikacja
zawiera jedynie fragment
pełnej wersji całej publikacji.
Aby przeczytać ten tytuł w pełnej wersji
kliknij tutaj.
Niniejsza publikacja może być kopiowana, oraz dowolnie
rozprowadzana tylko i wyłącznie w formie dostarczonej przez
NetPress Digital Sp. z o.o., operatora
sklepu na którym można
nabyć niniejszy tytuł w pełnej wersji.
Zabronione są
jakiekolwiek zmiany w zawartości publikacji bez pisemnej zgody
NetPress oraz wydawcy niniejszej publikacji. Zabrania się jej
od-sprzedaży, zgodnie z
regulaminem serwisu.
Pełna wersja niniejszej publikacji jest do nabycia w sklepie
internetowym
Salon Cyfrowych Publikacji ePartnerzy.com.
EMMA POPIK
TRZECI CYCEK
Zbiór opowiadań
Oficyna wydawnicza RW2010 Poznań 2013
Redakcja: Joanna Ślużyńska
Korekta: Natalia Szczepkowska, Robert Wieczorek
Redakcja techniczna: zespół RW2010
Copyright © Emma Popik 2013
Okładka Copyright © Mateusz Ślużyński
zdjęcie na okładce © GIS / Fotolia.com
zdjęcie na okładce © George Mayer / Fotolia.com
Copyright © for the Polish edition by RW2010, 2013
e-wydanie I
ISBN 978-83-63598-74-7
Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie całości albo fragmentu –
z wyjątkiem cytatów w artykułach i recenzjach – możliwe jest tylko za
zgodą wydawcy.
Aby powstała ta książka, nie wycięto ani jednego drzewa.
Oficyna wydawnicza RW2010
Dział handlowy:
marketing@rw2010.pl
Zapraszamy do naszego serwisu:
www.rw2010.pl
TRZECI CYCEK
Zbudził
się z okropnym przeświadczeniem, że jest kobietą. Nie otwiera-
jąc jeszcze oczu, położył ręce na klatce piersiowej. Wyglądała inaczej
niż zazwyczaj; nie była płaska i twarda, ale wprost przeciwnie – miękka,
z jakimiś wypukłościami. Bardzo go to zdziwiło.
– Co to może być?
Rozpostarł dłonie i okrężnymi ruchami przesuwał nimi po swoim
torsie. Po lewej i po prawie stronie wyczuł coś miękkiego, wypukłego.
Obmacał palcami dokładnie: niewątpliwie sterczały tam dwie okrągłe
banie. Ich sprężystość i kształt sprawiły, że otrząsnął się z resztek sen-
ności. Niemniej potrzebował stymulacji. Wyprostował lewą nogę
i paluchem dotknął panelu sterującego. Był stary, jak wszystko w jego
pokoju, krzywo wetknięty w płytę styropianu. Utrafił w klawisz
muzyczny. Zabrzmiała głośna, rytmiczna muzyka: bam, łup, bam, łup.
I znowu: bam, łup, a potem szybciej: bam-łup-bam-łup-bam-łup.
Jego zamroczony od wczoraj mózg orzeźwił się, ale tylko trochę.
I mimo walących mu w czaszkę bamłupów, działał tylko na parę
procent.
„Co się wczoraj wydarzyło, skoro jestem taki śnięty?”.
Nic mu się jednak nie kojarzyło.
Wcisnął więc paluchem lewej stopy dwa razy klawisz muzyczny
i zapadła cisza. Dopiero teraz usłyszał szum, jaki wypełniał jego cza-
szkę. Nie zastanawiał się nad nim zbyt długo. Najbardziej interesowało
go zbadanie wypukłości na klacie.
„Wczoraj wieczorem ich tu nie było”.
Próbował sobie przypomnieć, jak trafił do swojego pokoju.
Przyprowadził go chyba Cymbergaj. Pamiętał ręce, które go
4/32
obmacywały, i to też było podejrzane. Cymbergaj nigdy tego nie robił,
kumplowali się przecież. Wciąż jednak czuł uszczypnięcia jego palców,
i to właśnie w miejscu, gdzie wyrosły miękkie bańki. Potem nic, czarna
noc mózgowa.
Mimo czarnej waty w głowie przypomniał sobie dziwne słowo,
które wypowiadali kumple, chichocząc i trącając się łokciami. Cycki.
„Mam cycki! Ja!”.
Nagle czarna wata się rozdarła i zapanowała przeraźliwa jasność.
„Jestem kobietą! Ale… dlaczego?”.
Masa pytań zaczęła bamłupać jego czaszkę. Jak to się stało, że
zmienił płeć? Nie miał pojęcia. Uniósł się na posłaniu i oparł głowę
o ścianę. Zapatrzył się przed siebie. Nie widział wzorków, w jakie
ułożyła się sprasowana sterta śmieci, z której wykonano ściany, choć za-
wsze z zaciekawieniem śledził wzrokiem wymyślne kształty, tak
rozwijające wyobraźnię. Jak żyć z tymi balonami? Do czego one służą?
Nie wiedział. Nigdy nie zadawał sobie podobnych pytań. Nie miał prob-
lemów. I o to chodziło, chociaż wcześniej nie zdawał sobie z tego
sprawy. Cieszyło go życie, jakie prowadził. Było takie ekscytujące
– szczególnie wieczory.
Wczoraj również bawili się w klubie. Super było, muza waliła
zewsząd, różne rytmy, żeby ich wyautować, i tak się stało. Wszyscy byli
out i off. Dopiero teraz, głaskając swoje bańki, zastanawiał się: kim
właściwie są ci wszyscy? Cymbergaj był chłopakiem, w klubie mówił:
„Uważaj, Feler, jestem facetem. Ty też, ale mnie to kręci”. Ale co miał
na myśli? I dlaczego dziwnie się uśmiechał, kiedy wypowiadał jego
imię?
„Czy te cycki wyrosły mi w ciągu nocy?”.
Jeżeli odkryje, co spowodowało ich wyrośnięcie, być może zdoła
odwrócić skutek. No bo bardzo źle się z nimi czuł, chociaż z przyjem-
nością gładził dwie miękkie bańki. Jego palce się cieszyły, mózg nie
mógł ich zaakceptować. Cała jego osobowość wstrząsała się i usiłowała
zrzucić z siebie tę nową świadomość, mówiącą: jestem kobietą.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin