Śmierć w górach Karyntii.odt

(20 KB) Pobierz

Śmierć w górach Karyntii

 

Dwóch przyjaciół wybrało się w góry, przeżył tylko jeden. Po trzech dniach, skrajnie wychłodzonego, odnaleziono w namiocie jaki rozbili w środku śnieżycy. Nie wiedzieli, że są tylko kilometr od hotelu – pisze Bild.

 

W środę z alpejskiej miejscowości Mallnitz w Karyntii dwójka mężczyzn wybrała się w góry na wysokość 2281 metrów. Podroż miała trwać tylko trzy godziny. Z niewyjaśnionych jeszcze przyczyn szli aż osiem, gdy rozpętało się górskie piekło. Przyszła gwałtowna burza śnieżna i przyjaciele zabłądzili. Śnieg uniemożliwiał im dalszą podroż, stracili orientacje i nie wiedzieli gdzie są. Zdecydowali się zatrzymać i rozbić namiot, który mieli ze sobą.

 

Porywy wiatru sięgały 150 km na godzinę. Padał śnieg na przemian z zimnym deszczem. Telefon komórkowy nie mógł złapać zasięgu. Dwójka emerytów z Turyngii znalazła się górskiej pułapce usiłując przeżyć. Jednak wytrwać w miejscu w takich warunkach jest bardzo trudno. Jeden z nich rusza na pomoc. Nie dotarł daleko. Po około 200 metrach upadł w śnieg i zamarzł. Drugi stara się przeżyć siedząc w namiocie.

 

Ich żony niepokoiły się dlaczego nie dają znaku życia i zawiadomiły pogotowie górskie. Śmigłowiec zobaczył ich z góry i ratownicy mogli dotrzeć do mężczyzn. Ten, który przeżył, w momencie odnalezienia miał temperaturę ciała tylko 29 stopni. Był na skraju śmierci z wychłodzenia. Znalazł się w szpitalu i udało się uratować mu życie.

 

Mężczyźni mieli pecha. Gdy wyruszali, było dość czasu, by dotarli do schroniska przed burzą. Nie wiadomo na razie dlaczego tak się nie stało i znajdowali się na stoku, gdy pogoda się załamała. Góry nie wybaczają błędów, o czym się niestety przekonali.

Zgłoś jeśli naruszono regulamin