Oddechy 03. Biorąc oddech - Rebecca Donovan.pdf

(1404 KB) Pobierz
Tytuł oryginału: Out of Breath
Text Copyright © 2013 Rebecca Donovan
Przekład: Robert Kędzierski
Redakcja: Katarzyna Nawrocka
Korekta: Maria Zalasa
Zdjęcie na okładce: © Arcangel Images
The cover illustration first published in Great Britain in the English language by Puffin Books Ltd, 2013.
Copyright for Polish edition and translation © Wydawnictwo JK, 2015
Wszelkie prawa zastrzeżone. Żadna część tej publikacji nie może być powielana ani rozpowszechniana za pomocą
urządzeń elektronicznych, mechanicznych, kopiujących, nagrywających i innych bez uprzedniego wyrażenia zgody
przez właściciela praw.
ISBN 978-83-7229-487-6
Wydanie I, Łódź 2015
Wydawnictwo JK,
ul. Krokusowa 1-3 92-101 Łódź
tel. 42 676 49 69
fax 42 646 49 69 w. 44
www.wydawnictwofeeria.pl
Konwersję do wersji elektronicznej wykonano w systemie Zecer.
Mojej
ukochanej przyjaciółce i życiowej siostrze, Emily
Jesteś
moim
szczęściem i wyborem, którego nigdy nie musiałam dokonać.
Prolog
N
ie wiem nawet, po co to zaczynałam. Może kiedyś pogadamy o tym, jak
przestaniesz się tak głupio zachowywać.
Stałam u szczytu schodów, balansując ciężkim pudłem z podręcznikami. Z pełnego
frustracji jęku Sary wywnioskowałam, że właśnie się rozłączyła. Umyślnie narobiłam
trochę hałasu, zbliżając się do drzwi. Chciałam, by wiedziała, że zaraz wejdę,
i zdążyła nad sobą zapanować.
Sara opowiedziała mi o swojej decyzji zerwania z Jaredem. Wysłuchałam jej, ale
nie potrafiłam dać żadnej rady. Ostatnio Sara nie zwierzała mi się za często. Bała się,
że coś mnie może zdenerwować. Co prawda nie byłam jakoś szczególnie
przewrażliwiona. Po prostu nie miałam ochoty mówić… o czymkolwiek.
– To już wszystko? – spytała Sara, uśmiechając się szerzej niż zwykle, jakby chciała
złagodzić to poirytowanie, które było widać w jej oczach.
– Wiesz, możesz mi powiedzieć – zaproponowałam tonem przyjaciółki, której tak
teraz potrzebowała.
– Nie, nie mogę – odparła, skupiając uwagę na kartonach zajmujących cały pokój. –
Za mało tu miejsca. Ten pokój jest strasznie mały.
Pozwoliłam jej zmienić temat, tak jak wolała.
– Niczego więcej mi nie trzeba. Naprawdę. Nie rób sobie kłopotu.
– Wiedziałam, że tak powiesz – odparła Sara z niewyraźnym uśmiechem. – Dlatego
przyniosłam tylko jedną rzecz do upiększenia twojego pokoju. – Sięgnęła po torebkę
tak wielką, że można by ją nazwać marynarskim workiem, i wyciągnęła ramkę.
Obróciła ją i uniosła rozradowana. To było nasze zdjęcie, zrobione w domu Sary,
przed wielkim wykuszowym oknem wychodzącym na widoczne w tle podwórze. Anna,
jej matka, zrobiła je tego lata, gdy z nimi mieszkałam. Błysk widoczny w naszych
oczach mówił, że za chwilę wybuchniemy śmiechem.
– O rany – powiedziała Sara z udawaną powagą, co wywołało zamęt w mojej
głowie. – Czyżbym widziała uśmiech na twojej twarzy, Emmo Thomas? Zastanawiałam
Zgłoś jeśli naruszono regulamin