MISTERIUM PASYJNE-scenariusz(1).doc

(157 KB) Pobierz
MISTERIUM PASYJNE

MISTERIUM PASYJNE

Scenariusz i reżyseria: Stanisław Kaczmarczyk,

Wykorzystano: fragmentów „Pieśni o moim Chrystusie” R. Brandstaettera oraz „Mistrza
i Małgorzaty” M. Bułhakowa.

Osoby: Chór, Jezus, Maryja, Maria Magdalena, Anioł –Szatan, Piotr, Mateusz, Jan, Andrzej, Jakub, Bartłomiej, Filip, Judasz, Piłat, Arcykapłan, Afraniusz, Szymon Cyrenejczyk, Służące Arcykapłana,
(i Opętana), Weronika (i Niewidoma), Kobiety(Anna), (Jawnogrzesznica), (Salome), Żołdacy, Tłum.

Żołdacy, Tłum

 

AKT I

SCENA I (Piłat, Afraniusz, Arcykapłan; motyw muzyczny, reflektor z przodu)

PIŁAT

- Za cóż mnie tak karzecie, o bogowie? Przeklęte miasto i ten okropny zapach różanego olejku. Dziś znowu wszystko zapowiada kolejny niedobry dzień w tym przeklętym mieście. Klnę się na Jowisza, nie ma bardziej beznadziejnego miejsca na ziemi. Jestem chory, chory za każdym razem, ilekroć muszę
tu przyjechać…. I te ich święta!- Magowie, czarodzieje, wróżbici, te stada wiernych! Fanatycy, fanatycy. Ileż był wart ten jeden mesjasz, którego nagle zaczęli się spodziewać w tym roku. Człowiek musi być przygotowany na to, że w każdej chwili, może stać się świadkiem odrażającego przelewu krwi. Nieustannie trzeba przesuwać wojska, czytać donosy i skargi, a połowa z nich to donosy i skargi
na mnie! O gdyby nie to, że jestem w służbie Imperatora. Te ich święta!

– Jakże pragnę, żeby skończyły się jak najrychlej, żebym mógł wreszcie wrócić do Cezarei.

(Piłat zatrzymuje się na moment, odwraca w stronę kroczącej za nim zakapturzonej postaci w kierunku której wyciąga dłoń z pergaminem i mówi)

- Znasz to Afraniuszu?.... Och, wybacz, to wszystko przez ten nieznośny ból głowy. Kto, jak kto, ale
ty, komendant mojej tajnej służby, wiesz o wszystkim?!  Zapewne już to czytałeś?!

(Piłat uważnie czyta tekst zapisany na pergaminie)

- „Przyjdzie dzień, kiedy z tego, co widzicie, nie pozostanie kamień na kamieniu, którego by nie rozwalono.”„...Wszelka władza jest gwałtem zadawanym ludziom” nadejdzie czas, kiedy nie będzie władzy ani cesarskiej ani żadnej innej. Człowiek wejdzie do królestwa prawdy i sprawiedliwości...
i nastanie królestwo prawdy”

(Piłat zaczyna iść dalej nieco szybciej, po kilku krokach gwałtownie zatrzymuje się i doczytuje jeszcze jedną myśl)

- „Nie ma większej ułomności nad tchórzostwo”

(Piłat gwałtownych ruchem zwija pergamin, zaczyna iść zdecydowanie i gwałtownie powtarza)

- Wiem, że muszę to zrobić, muszę!!!

(zatrzymuje się i odwraca)

- Dlaczego nic nie mówisz Afraniuszu? No, co ty byś zrobił na moim miejscu?

(bardzo uważnie spoglądają na siebie w milczeniu, dzieje się coś na kształt pojedynku na spojrzenia)

- Milczysz... Jak zwykle przezornie milczysz Afraniuszu? (Piłat odwracając się podąża na spotkanie
z Kajfaszem i zaczyna mówić)

- Ufam, że przynajmniej ty jeden wiesz, że musze zatwierdzić wyrok na Jeszue wydany przez Sanhedryn. Musze (naprzeciw wychodzi im Kajfasz, skłaniając głowę)

- Witaj arcykapłanie. Rozpatrzyłem sprawę Jeszuy i zatwierdziłem wyrok śmierci. Zatem na karę śmierci, która powinna zostać wymierzona dziś jeszcze, skazani są trzej rozbójnicy, Dismos, Gestas
i Bar Rawan, a oprócz nich jeszcze i ten Jeszua z Galilei. Dwaj pierwsi, jako ci, którzy podburzali lud
do buntu przeciwko cezarowi, ujęci zostali z bronią w ręku, należą do mnie. I o nich nie mówimy. Natomiast dwaj pozostali Bar Rawan i Jezus zostali zatrzymani przez władze miejscowe i sądził ich Sanhedryn. Zgodnie z prawem i obyczajem, jeden z nich powinien zostać ułaskawiony i zwolniony
w związku z rozpoczynającym się dziś świętem Paschy. Chciałbym, zatem wiedzieć, którego z nich Sanhedryn zamierza obdarzyć wolnością. Bar Rawana czy Jeszue (Kajfasz skłania głowę i odpowiada)

KAJFASZ

- Sanhedryn prosi, by ułaskawić Bar Rawana.

PIŁAT (unosi brwi i ze zdziwieniem doskonale udawanym spogląda na Kajfasza i mówi)

- Ale to chyba jakieś nieporozumienie... Władze rzymskie nie zamierzają w niczym uszczuplać praw, miejscowych władz duchownych, arcykapłan wie o tym najlepiej, ale w tym wypadku najwyraźniej zaszła jakaś pomyłka. I władze rzymskie są zainteresowane w jej naprawieniu. Doprawdy, ciężar przewin Bar Rawana i Jezusa nie dają się ze sobą porównać. O ile ten drugi, człowiek najwyraźniej niespełna rozumu, winien jest wygłaszania głupich mów w samym Jeruszalaim. I w niektórych innych miejscowościach, o tyle ten pierwszy ma na sumieniu znacznie cięższe sprawki. Nie dość, że pozwalał sobie otwarcie nawoływać do powstania, to jeszcze zabił żołnierza, kiedy próbowano go aresztować. Bar Rawan jest bez porównania bardziej niebezpieczny niż Jeszua. W związku z tym, jako prokurator rzymski proszę o ponowne rozważenie sprawy i uwolnienie mniej niebezpiecznego z dwóch skazanych, a mniej niebezpiecznym jest bez wątpienia Jeszua. A więc?

KAJFASZ

- Sanhedryn dokładnie zbadał tę sprawę i raz jeszcze oświadcza, że jest jego zamiarem uwolnienie Bar Rawana.

PIŁAT

- Co słyszę? Nawet po moim wstawiennictwie? Po wstawiennictwie tego, przez którego usta przemawia władza rzymska? Arcykapłanie, powtórz to po raz trzeci.

KAJFASZ

- Także po raz trzeci oświadczam, że uwalniamy Bar Rawana.

 

PIŁAT

- Dobrze. Niech, więc tak będzie. (zmęczony, rozdrażniony rozgląda się w koło i głośnym szeptem targając zapinkę na kołnierzu oświadcza) – duszno mi! – duszę się!

KAJFASZ

- Dziś jest duszno, zapewne nadciąga burza. (cały czas nie spuszcza oczu z twarzy Piłata)

PIŁAT

- O, jakiż straszny jest w tym roku miesiąc Nissan! Ale nie – to nie, dlatego, że jest duszno, ale dlatego Kajfo, że świat stał się dla nas obu za ciasny. (mrużąc oczy i uśmiechając się rzuca w twarz Kajfaszowi) – strzeż się arcykapłanie!

KAJFASZ (doskonale udając zdumienie odpowiada)

- Co słyszę, prokuratorze? Grozisz mi, kiedy został wydany wyrok, który ty sam zatwierdziłeś? Czy być może? Przyzwyczailiśmy się do tego, że prokurator rzymski waży słowa. Zanim je wypowie. Czy nikt nas nie słyszy, hegemonie?

PIŁAT

- Co mówisz, arcykapłanie? Któżby nas tu teraz mógł usłyszeć? Czyż jestem podobny do owego nawiedzonego włóczęgi, który będzie dziś stracony? Nie jestem dzieckiem, Kajfaszu. Wiem, co mówię, i wiem gdzie mówię. I chcę, żebyś wiedział, że nie zaznasz odtąd spokoju! Ani ty, ani twój lud.
To ci powiadam ja, Piłat z Pontu, Jeździec Złotej Włóczni.

KAJFASZ

- Wiem, wiem! – Lud judejski wie dobrze, że nienawidzisz go okrutną nienawiścią, będziesz przyczyną wielu udręczeń tego ludu, ale zgubić go nie zdołasz! Bóg go obroni! Usłyszy nas i wysłucha wszechpotężny Cezar i obroni nas przed prześladowcą Piłatem!

PIŁAT (krzyczy)

- O nie! Zbyt często skarżyłeś się na mnie Cezarowi, Kajfo, teraz nadeszła moja godzina! Poleci teraz ode mnie, ale nie do namiestnika w Antiochii i nie do Rzymu, tylko wprost na Capri, do samego imperatora, wiadomość o tym, jak tu w Jeruszalaim bronicie przed śmiercią zatwardziałych buntowników. I wtedy ja napoję Jeruszalaim nie wodą ze źródeł Salomona, jak to chciałem uczynić dla waszego dobra, o, nie, nie wodą! Zapamiętaj sobie moje słowa, arcykapłanie – nie jedną kohortę zobaczysz w Jeruszalaim, o, nie jedną! Przyjdzie pod mury miasta cała legia Fulminata, przyjdzie arabska konnica, a wtedy usłyszysz gorzki płacz i narzekania! Przypomnisz sobie wtedy Bar Rawana, którego uratowałeś i pożałujesz, żeś wysłał na śmierć Jezusa głoszącego pokój.

 

KAJFASZ (z mściwą satysfakcją)

- Czy ty sam prokuratorze wierzysz w to, co teraz mówisz? Nie, ty w to nie wierzysz! Nie pokój, o, nie pokój przyniósł nam do Jeruszalaim ten wichrzyciel, a ty, którego nazywają Jeźdźcem Złotej Włóczni doskonale o tym wiesz. Tyś go chciał wypuścić po to, by podburzał lud, by natrząsał się z religii
i przywiódł lud pod rzymskie miecze! Ale ja, arcykapłan judejski, póki życia mego, wiary naszej hańbić nie pozwolę i lud mój osłonię! Słyszysz mnie Piłacie? Osłonię!

PIŁAT

- Ależ słyszę, słyszę arcykapłanie! Tak, więc dobrze... wszystko już zostało powiedziane. Żegnaj dostojny Kajfo!

KAJFASZ

- I ty, czcigodny hegemonie!

PIŁAT

- Afraniuszu, niech piąta kohorta będzie w stałym pogotowiu! (reflektor gaśnie)

SCENA II

(apostołowie, kobiety. Całkowite ciemności, wokaliza marszu do św. Marcina, aktorzy ze światłami rozbiegają się po kościele, „konspiracyjnie” przekazują sobie i publiczności wieść o Jezusie)

MARIA MAGDALENA:

- Jezus, Jezus, Jezus.

SALOME:

- Jezus? Jezus? Jezus?... (przemiana na twarzy) Jezus...

WERONIKA (niewidoma), do której podbiega Maria Magdalena:

- Co, co... kto to jest Jezus?

ANNA (wolno, później coraz szybciej):

-Jezus, Jezus, Jezus...

ANDRZEJ (do Marii Magdaleny):

- Kto to jest Jezus? O kim mówisz?

MARIA MAGDALENA:

- Ty jeszcze nic nie wiesz?

WERONIKA:

- Oni jeszcze wszyscy nic nie wiedzą!

PIOTR:

- Co mamy wiedzieć?

MARIA MAGDALENA (biegnąc dalej):

- To właśnie na Niego czekamy! Cały czas na Niego czekamy! Właśnie na Niego!

PIOTR:

- I cóż On takiego ma zrobić?

JAN:

- Czy to nie jest czasem syn cieśli i Marii?

MARIA MAGDALENA (oddalając się):

- Jezus... Jezus...

ANDRZEJ:

-Cóż jest w Nim takiego niezwykłego?

JUDASZ:

-Dlaczego?

BARTŁOMIEJ:

-O czym oni mówią?

KOBIETY (zbitka słowna)

- Maria Magdalena: Będzie leczył... Uzdrawiał... Wybaczał,

S:

- Nauczał..., Przyniesie wolność...

Opętana:

- Zabiją Go...

Anka:

- Odpuszczał grzechy...

O:

- Zabiją Go...,

S:

- Nauczał...

W:

- Będzie wyrzucał złe duchy...,

A:

- Przyniesie nadzieję...

O:

- Zabiją, zabiją Go...,

MM:

- Uzdrawiał...

MM:

-Zmartwychwstanie...

S:

- Nauczał...

A:

- Odpuszczał grzechy...

O:

- Zabiją, zabiją, zabiją...

MM:

-Zmartwychwstanie...

 

SCENA III

(Jezus, Szatan; żółte światła z boku. Scena kuszenia na pustyni (reflektor na Jezusa i Szatana. Chór śpiewa kanon „Szema Izrael”, pod koniec Jezus podejmuje decyzję, żegna się z Matką - pamiętać, żeby w tym momencie zakończył brzmieć kanon Szema Izrael, a po skończeniu tej sceny zaczyna wybrzmiewać Pan blisko jest i rozpoczyna swoją misję)

- Słuchaj Izraelu, słuchaj Izraelu

Pan jest Twoim Bogiem, Pan jest jedyny.

A, a, a, Izrael, Szema Izrael.

SCENA IV

(głoszenie Królestwa Bożego; światła z boku)

MARIA: (Jezus bardzo wolno podchodzi)

- Synu... Synu mój. Nie... nie! (Jezus chce coś powiedzieć, Maria kładzie mu dłoń na ustach i mówi)

- Wiem... Zawsze wiedziałam, że tak będzie. Bardzo się boję. Ale wiem, że tak trzeba. (po chwili) Pamiętaj…… zawsze będę z Tobą...Tak, zawsze będę…….

JEZUS:

- Wiem, Matko... Wiem, Ty zawsze będziesz ze Mną. (Maria jak gdyby dłonią uczyła się twarzy swojego syna, z największą czułością patrząc na Jezusa opuszkami swoich palców stara się zapamiętać każdy milimetr jego twarzy. Całej tej scenie towarzyszy postać ślepej. Ta postać ma w sobie przeczucie i dar dostrzegania w Jezusie Jego mocy. Od samego początku u ślepej rodzi się...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin