CHMURY - Arystofanes.pdf

(213 KB) Pobierz
CHMURY
Arystofanes
Produced by calibre 0.6.42
CHMURY
Arystofanes
przekład
Marcellego Mottego.
Część ulicy; po jednej stronie dom Strepsiadesa, po drugiej domek Sokratesa, murem lub płotem z
furtką otoczony. Przez drzwi otwarte pierwszego domu widać w przedsionku Strepsiadesa i
Fejdipidesa leżących na łóżkach, za nimi w głębi śpi dwóch niewolników. Zaczyna świtać.
STERPSIADES.
(podnosząc się na łóżku)
Biada, biada!
Zeusie królu, jak bez końca jest tych nocy
ogrom!... Czy się słońce dziś nie zjawi wcale?
Przeć koguta pianie dawno już słyszałem,
a tu służba chrapi;.... ongi nie tak było! —
Bierz cię licho wojno, prócz tysiącznych przyczyn,
Kiedy nawet chamów już mi bić nie wolno!
(wskazując na śpiącego Fejdipidesa).
Ot, ni młodzieniaszek chwacki ów nie myśli
zerwać się na nogi, tylko pierdzi sobie
pięciu aż derami, jak wrzód, owinięty.
(kładąc się znowu)
Toć, nakrywszy uszy, chrapmy, gdy tak trzeba.
(po krótkiej chwili wstając)
Lecz dziś nie wyleżę, biedak, bo jak pchły mnie
źrą obroki, zbytki, długi, z łaski tego
tu synalka... On zaś, kudły zapuściwszy,
wierzchem paraduje, sprzęga pary, nawet
śpiąc szachruje końmi, a ja tutaj konam,
widząc termin wypłat z nowiem nadchodzący. —
Procent jak na drożdżach rośnie!
(wołając na śpiącego niewolnika)
Chłopcze zapal
lampkę, przynieś rejestr, bym odczytał sobie,
ilu tam winienem i obliczył procent.
(niewolnik przynosi księgę, Sterpsiades przewraca karty i czyta)
Dalej,... cóż winienem?... Min dwanaście Pazji......
Za cóż te dwanaście?... Na com je pożyczył?......
Tegom przeć wierzgacza kupił, nieszczęśliwy;...
Oby wpierw mi ślepie oba był wywierzgał!
FEJDIPIDES.
\'7bmówiąc przez seri)
25. Filon!... oszukujesz!... Jedźże swą koleją!
STREPSIADES.
(
obracając się ku niemu)
Toć to jest to licho, co mi śmierć zadało!...
Nawet śpiąc niecnota ma szkapiarstwo we łbie.
FEJDIPIDES.
(śpiąc)
Ile
kroć objeżdżać chceszli tór w wyścigu ?
STREPSIADES.
O nie raz już dla cię ojciec twój objechał!...
30. Lecz po Pasiaszu jakiż dług mnie naszedł?
\'7bzaglądając znów w księgę)
Za dwukolny wózek min trzy chce Amynjasz.
FEJDIPIDES
(śpiąc)
Niech si§ koń wytarza!... potem z nim do stajni!
STREPSIADES.
Już mnie z mej chudoby, ptaszku, wytaszczyłeś;...
jeden ma już wyrok, inni zaś za procent
35. fantowaniem grożą.
FEJDIPIDES.
(budząc się)
O! doprawdy, papko,
cóż marudzisz całą noc się przewracając?
STREPSIADES.
Wszakci woźny jakiś z łóżka mnie wygryza.
FEJDIPIDES.
Dajże mi, dziwaku, chwilkę się przedrzemać!
(kładzie się i znów zasypia)
STREPSIADES.
Spij więc!... lecz bądź pewien, że ci na łeb spadną
kiedyś wszystkie razem te przeklęte długi.
(wstaje i wychodzi z domu na ulicę)
Oj, oj!
Czemuż ta rajfurka karku nie skręciła,
co mi naraiła matkę twą za żonę!...
Wżdy mi bowiem z chłopska żyć najlepiej było,
mycia, zamiatania nieznać, leżeć gdzie się
zdarzy, mieć dostatkiem owiec, pszczół, oliwek...
Potem Megaklesa, zMegaklesów rodu,
siostrzenicę'm pojął, wieśniak pannę z miasta,
butną, rozpieszczoną, słowem Jaśnie Panią. —
Gdyśmy więc po ślubie do łożnicy weszli,
jam drożdżami cuchnął, wełną i suszarnią,
jejmość zaś szafranem, maścią, całuskami,
zbytkiem i łakomstwem, czcią rozpustnych bogiń. —
Nazwać jej próżniaczką niechcę,... wszakci tkała;
a jam, ten wytarty płaszcz jej dla figury
pokazując, mawiał: tkasz nas w biedę żonko!
SŁUGA.
(przybiegając z domu)
Niema już oliwy ni kapuszki w lampie.
STREPSIADES.
Pocóż tak pijacką lampę zapaliłeś?...
Chodź tu, weźmiesz po łbie!...
SŁUGA.
(zbliżając się nieśmiało)
Za co bić chcesz panie?
STREPSIADES.
(bijąc go)
Za to, żeś mi w lampę knot z tych grubych wsadził.
(niewolnik ucieka)
Potem ów synalek gdy na świat nam przyszedł
mnie gburowi i tej szumnej pani, wtedy
kłótnie się o jego imię rozpoczęły.
Jejmość coś od konia zawsze nadawała,
Xantip, Charip, zwiąc go, albo Kallipides,
jam zaś dawał imię Fejdonida dziadka. —
Spór nie prędko ustał, przyszło przeć do zgody,
imię mu daliśmy Fejdipida wreszcie. —
Temu chłopcu jejmość, pieszcząc go, mawiała:
"gdy, dorósłszy, będziesz wracał, jak Megakles,
na zwycięzkim wozie, płaszcz zwiesiwszy dumnie..."
Jam zaś mawiał: "gdy tam, kózki pędząc z wzgórza,
w kusej ot opończy, jak twój ojciec czynił..."
Lecz te moje słowa były groch o ścianę;
on w koniarstwie krwawe me utopił grosze. —
Teraz przez noc całą myśląc jak wyjść z biedy,
jednę'm dróżkę znalazł, boską, niezrównaną;
jeśli do niej chłopiec ów namówić da się,
tom na pewne wygrał... Trza go najpierw zbudzić.
(wracając do domu)
Jakże go najmilej ze snu wyrwać teraz?...
Mój ty Fejdipuszku!... Fejdziu!...
FEJDIPIDES
(przebudzając się)
Cóż tam ojcze?
STREPSIADES.
Daj mi buzi synku!.. Podaj rączkę tacie!
FEJDIPIDES
(podając rękę)
Masz!... Lecz cóż to znaczy? .
STREPSIADES.
Kochasz mnie ty?... powiedz!
FEJDIPIDES.
Jak mi ten Posejdon koniowładzca miły!
(wychodzi
z domu)
STREPSIADES.
Daj mi święty pokój z twoim koniowładzca;...
bóg ten całej biedy właśnie mi narobił. —
Jeśli jednak szczerze, z duszy mnie miłujesz,
chłopcze, słuchaj proszę!...
FEJDIPIDES.
W czemże cię mam słuchać?
STREPSIADES.
Zmień natychmiast, synku, ten twój sposób życia,
i gdzie jać' zalecę, tam mi idź w naukę.
FEJDIPIDES.
Powiedz, czego żądasz?
STREPSIADES.
Będziesz słuchał?
FEJDIPIDES.
Będę,
jak mi Bakchos miły!
STREPSIADES
(pokazując na domek Sokratesa)
Patrz-no tam, w tę stronę!..
Widzisz tam tę furtkę z tą, chałupką lichą,?
Widzę... Cóż, dalipan, ojcze, to ma znaczyć?
STREPSIADES.
Toć jest, synu, mądrych duchów marzycielnia
Tam mieszkają ludzie, którzy wmówią w ciebie,
twierdząc, że niebiosa są fajerką,... że ta
wszędzie nas otacza,... żeśmy w niej węgielki. —
Ci już cię nauczą, byłeś im zapłacił,
pobić wszystkich, słusznie, czy niesłusznie prawiąc.
FEJDIPIDES.
Cóż za jedni ?
STREPSIADES.
Nieznam nazwisk ich dokładnie,
są to jednak zacni marzycielodumce.
FEJDIPIDES.
Kroćset!... Te gałgany!... Wiem już, o faflarzach
mówisz i bladoszach, o bosakach, co to
Sokrat ów obdartus i Chajrefon z nimi.
STREPSIADES
(zatykając mu usta)
Sza!... stul gębę, lepiej głupstwa byś nie gadał!
Dbaszli, by się ojcu choć kęs chleba został,
przystań do nich, końskie porzuciwszy kunszta.
FEJDIPIDES.
Jak mi Bakchos miły! niechcę, choćbyś mi też
dał Leogorasa całą bażantarnię.
STREPSIADES.
Idźże, błagam, synku, chłopcze mój najmilszy,
idź i ucz się u nich!
Zgłoś jeśli naruszono regulamin