CZĘŚĆ 4.doc

(125 KB) Pobierz
CZĘŚĆ 4 - Zaawansowana praktyka

CZĘŚĆ 4 - Zaawansowana praktyka

 

Medytacja oddechu jest idealną praktyką pozwalającą wywoływać silne stany koncentracji, zwane Janami. Następnie Jany zapewniają idealną podstawę do pielęgnowania wglądów, które mogą uwolnić umysł od jego nawykowych sposobów przysparzania sobie stresu i cierpienia. Te wglądy mogą ostatecznie doprowadzić do doświadczenia uwolnienia w nieuwarunkowany wymiar – zwany bezśmiertelnym – gdzie całe cierpienie i stres dobiega końca. Są to zatem trzy aspekty zaawansowanej praktyki: Jany, wgląd i uwolnienie.

Jany

Kanon opisuje cztery Jany i pięć bezforemnych osiągnięć – stanów koncentracji, w których nie ma doświadczania formy ciała – które przyjmują czwartą Janę za ich punkt wyjścia. Teksty spisane szczegółowo rozpisały te opisy, wymieniając czynniki, które składają się na każdą Janę czy bezforemne osiągnięcie.

Podstawowy przepis na Janę podano w pierwszej i drugiej części tej książki. Kiedy skupiasz się na oddechu według przepisu i sprawy zaczynają iść pomyślnie, możesz wówczas oczekiwać niektórych z tych doświadczeń.

Pierwsza Jana. Tradycyjnie pierwsza Jana ma pięć czynników: rozpatrywanie, dociekanie, spójność, radosne uniesienie i błogość. Pierwsze trzy czynniki są przyczynami, ostatnie dwa skutkami. Innymi słowy, ty nie wywołujesz radosnego uniesienia i błogości. Pojawiają się one same, kiedy dobrze wypełniasz pierwsze trzy warunki.

W tym przypadku rozpatrywanie oznacza, że wciąż kierujesz swoje myśli na oddech. Nie kierujesz ich nigdzie indziej. To jest czynnik, który pozwala ci pozostać skoncentrowanym na jednej rzeczy.

Dociekanie jest czynnikiem rozróżnienia i obejmuje kilka aktywności. Oceniasz, jak wygodny jest oddech i jak dobrze pozostajesz z oddechem. Obmyślasz sposoby, jak polepszyć oddech albo jak skupiać się na oddechu; następnie je wypróbowujesz, oceniając rezultaty swoich eksperymentów. Jeśli nie są zadowalające, próbujesz wymyślić nowe podejścia. Jeśli okażą się dobre, próbujesz dowiedzieć się, jak można je maksymalnie wykorzystać. Ten ostatni aspekt oceny zawiera akt rozprzestrzeniania dobrej energii oddechu do innych części ciała, równocześnie z rozszerzaniem świadomości, by również wypełniła ciało, a następnie podtrzymywanie tego poczucia całocielesnego oddechu i całocielesnej świadomości.

Dociekanie gra również rolę w zwalczaniu wszelkich wędrujących myśli, które mogłyby powstać: szybko szacuje szkody, jakie podążanie za nimi mogłoby wyrządzić twojej koncentracji i przypomina ci, dlaczego chcesz wrócić do tematu. Kiedy medytacja idzie dobrze, dociekanie ma mniej roboty w tym obszarze i może skupić się bezpośrednio na oddechu i jakości twojego skupienia się na oddechu.

Krótko mówiąc, w twojej relacji z oddechem ocenianie odgrywa zarówno pasywną, jak i aktywną rolę. Jego pasywna rola polega po prostu na wycofaniu się, by obserwować, jak się sprawy mają. W tej roli rozwija zarówno czujność, jak i twojego wewnętrznego obserwatora, którego omówiono w części pierwszej. Jeżeli rezultaty są zadowalające, obmyśl sposoby, jak je utrzymać i zrobić z nich użytek. To rozwija twego wewnętrznego wykonawcę, by mógł być bardziej zręczny w kształtowaniu stanu twojego umysłu.

Spójność oznacza dwie rzeczy: po pierwsze, odnosi się do faktu, że twoje rozpatrywanie i dociekanie pozostają wyłącznie przy oddechu. Innymi słowy, twoje zajęcie jest jedyne w tym sensie, że jest to jedyna rzecz, na której jesteś skupiony. Po drugie, twoje zajęcie jest jedyne w tym sensie, że jedna rzecz – oddech – wypełnia twoją świadomość. Możesz być w stanie słyszeć dźwięki spoza ciała, ale twoja uwaga do nich nie wybiega. Są całkowicie w tle. (Ten punkt odnosi się do wszystkich rodzajów Jany, a nawet może mieć zastosowanie do bezforemnych osiągnięć, chociaż niektórzy ludzie, uzyskawszy bezforemne osiągnięcia, odkrywają, że nie słyszą dźwięków.)

Kiedy te trzy czynniki są solidne i umiejętne, powstają radosne uniesienie i błogość. Zwrot „radosne uniesienie” jest tłumaczeniem słowa – pīti – które znaczy również odświeżenie, zachwyt. Jest to zasadniczo forma energii i może być doświadczana na wiele sposobów: albo jako cicha, spokojna pełnia w ciele i umyśle, albo jeszcze jako poruszająca się energia, taka jak drżenie przebiegające całe ciało albo przetaczające się fale. Czasami stanie się to powodem do poruszeń ciała. U niektórych ludzi to doświadczenie jest intensywne, u innych łagodniejsze. Może to być po części zdeterminowane tym, jak bardzo twoje ciało jest złaknione energii. Jeśli jest naprawdę głodne, doświadczenie będzie intensywne. Jeśli nie, doświadczenie może być trudne do zauważenia.

Jak wspomniałem, dla większości ludzi to uniesienie jest przyjemne, dla niektórych nie. W obu przypadkach ważną rzeczą jest nie skupiać się na tym, ale pozostać skoncentrowanym na oddechu. Niech ten zachwyt porusza się, jak chce. Nie musisz próbować go kontrolować. W przeciwnym razie porzucasz przyczynowe czynniki – rozpatrywanie, dociekanie oraz spójność – i twoja koncentracja rozpierzcha się.

Błogość jest poczuciem lekkości i dobrostanu, które nadchodzą kiedy ciało czuje się ukojone oddechem, a umysł jest mile zainteresowany działaniem medytacji. Tutaj znowu ważne jest, by pozostać skupionym na oddechu, a nie na tej przyjemności, ponieważ nastąpiłaby utrata kontaktu z przyczynami koncentracji.

Zamiast tego użyj swojej świadomości oddechu i swojej mocy oceny, by pozwolić – to jest to praktyczne słowo: pozwolić – uczuciom radosnego uniesienia i błogości wypełnić całe ciało. Kiedy zachwyt i błogość całkowicie przenikną ciało, umocnią oddechem całego ciała spójność twojego zajęcia.

W ten sposób działalność dociekania zamiast być niefortunną niestabilnością w twojej koncentracji, tak naprawdę wzmacnia ją, więc umysł jest gotów osiąść w sposób bardziej bezpieczny.

Kiedy w ten sposób pracujesz z oddechem, zauważysz, że twoja świadomość ciała ma dwa aspekty: skupiona świadomość i świadomość w tle, już istniejąca w twoim ciele. Ta świadomość w tle jest po prostu twoją wrażliwością na pełen zakres zmysłowych bodźców nadchodzących ze wszystkich części ciała. Skupiona świadomość jest umieszczona w miejscu, gdzie zwracasz szczególną uwagę na bodźce i rozwijasz ją jeszcze bardziej. Jednym z zadań twojego dociekania jest, by skontaktować ze sobą te dwa aspekty świadomości. Świadomość tła już tam jest, tak jak dalszoplanowa energia oddechu w ciele. Pytanie – dotyczące zarówno świadomości w tle, jak i dalszoplanowej energii – brzmi: czy jest pełna? Pamiętaj, że gdy zajmujesz się oddechem, nie próbujesz na siłę wpompować oddechu w obszary, gdzie nigdy przedtem nie docierał. Po prostu pozwalasz, by połączyły się wszystkie aspekty energii oddechu. To połączenie jest tym, co pozwala im wszystkim stać się pełnymi. Ta sama zasada dotyczy twojej świadomości: nie próbujesz stworzyć nowej świadomości. Chcesz, by twoja skupiona świadomość połączyła się ze świadomością tła, tworząc solidną, w pełni czujną całość.

Kiedy zarówno oddech, jak i świadomość łączą się w ten sposób, wkraczasz w drugą Janę.

Druga Jana ma trzy czynniki: spójność, radosne uniesienie i błogość. Skoro oddech i świadomość stają się jednym, zaczyna odczuwać się ich nasycenie. Bez względu na to, jak bardzo starasz się, by odczuwać je jeszcze pełniej, nie mogą się dalej wypełniać. W tym miejscu rozpatrywanie i dociekanie nie mają nic więcej do roboty. Możesz je puścić. To pozwala umysłowi wejść w jeszcze silniejsze poczucie jedności. Twoja skupiona świadomość i świadomość tła stają się trwałą jednością i dodatkowo stają się jednym z oddechem.

To tak jak gdybyś w pierwszej Janie identyfikował się z jedną częścią swojego oddechu i jedną częścią swojej świadomości, pracując nad inną częścią oddechu za pomocą innej części świadomości. Teraz te linie podziału są wymazane. Świadomość staje się jednym, oddech staje się jednym, a oba stapiają się w jedno. Kolejna analogia przedstawia umysł jako soczewki obiektywu kamery. W pierwszej Janie punkt skupienia umieszczony jest na wprost soczewek. W drugiej przesuwa się do samego wnętrza soczewek. To poczucie jedności utrzymuje się poprzez wszystkie pozostałe Jany i stany bezforemne, aż do poziomu znanego jako wymiar nieskończonej świadomości

W drugiej Janie, zarówno radosne uniesienie, jak i błogość stają się bardziej wyraziste, ale nie ma potrzeby, by świadomie rozszerzać je na całe ciało. Szerzą się same z siebie. Jednakże zachwyt jest poruszającą się energią. Chociaż z początku może być bardzo odświeżająca, ostatecznie staje się nużąca. Kiedy to się dzieje, spróbuj wysubtelnić skupienie uwagi do poziomu energii oddechu, na którą nie mają wpływu poruszenia radosnego uniesienia. Możesz o tym myśleć jak o zmianie w radioodbiorniku stacji z tej, która nadaje głośną muzykę, na stację grającą muzykę łagodniejszą. Nawet jeśli fale radiowe obu stacji mogą istnieć w tym samym miejscu, czynność dostrajania się do jednej umożliwia odstrajanie się od drugiej.

Kiedy możesz pozostać z tym bardziej subtelnym poziomem energii, wkraczasz w trzecią Janę.

Trzecia Jana ma dwa czynniki: spójność i błogość. Tutaj poczucie przyjemności odczuwa się w ciele jako bardzo spokojnie. Skoro wypełnia całe ciało, nie ma poczucia, że to ty wypełniasz ciało poruszającą się energią oddechu. Zamiast tego pozwalasz ciału wypełnić się solidną, spokojną energią. Ludzie opisywali też ten oddech jako „sprężysty” albo „stalowy”. Wciąż pojawia się subtelne poczucie przepływu oddechu wokół krawędzi ciała, ale jest on odczuwany jak ruch pary wodnej wokół kostki lodu otaczającej lód, ale niewywołującej jego rozszerzania czy kurczenia. Ponieważ umysł nie musi zajmować się ruchami energii oddechu, może coraz bardziej się uspokajać i osadzać. Staje się również bardziej trwały i zrównoważony w obliczu cielesnej przyjemności.

Kiedy umysł staje się w ten sposób jeszcze bardziej skoncentrowany i spokojny, wkracza w czwartą Janę.

Czwarta Jana ma dwa czynniki: spójność i zrównoważenie. W tym punkcie nawet subtelny ruch wdechu i wydechu ustaje. Nie ma fal ani przerw w energii oddechu. Ponieważ umysł jest tak spokojny, mózg zamienia mniej tlenu w dwutlenek węgla, więc chemiczne czujniki w mózgu nie czują potrzeby mówienia ciału, by oddychało. Tlen, który ciało przyswaja biernie, wystarcza do jego potrzeb. Świadomość wypełnia ciało, oddech wypełnia ciało, oddech wypełnia świadomość: oto spójność zajęcia w całej pełni. Jest to również punkt w praktyce koncentracji, gdzie uważność staje się przejrzysta: bez potknięć pamiętasz o pozostawaniu z oddechem. Ponieważ zarówno umysł, jak i oddech są nieruchome, zrównoważenie również staje się przejrzyste. Umysł jest w pełni zrównoważony.

Kiedy już nauczyłeś się utrzymywać to poczucie zrównoważonego ustania w oddechu, możesz również skupić się na innych właściwościach ciała. Najpierw zrównoważ gorąco i zimno. Gdy ciało odczuwa zbyt wielkie gorąco, zauważ, gdzie znajduje się najchłodniejsze miejsce w twoim ciele. Skup się na chłodzie w tym miejscu, a potem pozwól mu się rozprzestrzenić, tak jak to robiłeś z oddechem.

Podobnie jeśli odczuwasz za mocne zimno, znajdź najcieplejsze miejsce w swoim ciele. Gdy już potrafisz utrzymać tam skupienie na cieple, pozwól, by się rozprzestrzeniło. Następnie zobacz, czy możesz doprowadzić ciepło i chłód do równowagi, tak by ciało czuło optymalną temperaturę.

Podobnie z trwałością ciała: skup się na odczuciach w ciele, które wydają się być najcięższe i najbardziej trwałe. Następnie pozwól tej solidności rozprzestrzenić się poprzez całe ciało. Jeśli ciało czuje się zbyt ciężkie, pomyśl wtedy o cichym oddechu, który czyni je lżejszym. Spróbuj znaleźć równowagę, byś nie czuł się ani zbyt ciężki, ani zbyt lekki.

To ćwiczenie nie tylko wprowadza ciało w stan większej wygody, stanowiąc podstawę mocniejszej koncentracji, ale również zaznajamia cię z właściwościami składającymi się na twoje wewnętrzne poczucie ciała. Jak zauważyliśmy w części drugiej, zaznajomienie się z tymi właściwościami dostarcza użytecznego zestawu narzędzi pomocnych w zajmowaniu się bólem i doświadczeniami poza ciałem. To doświadczenie daje ci również praktykę w widzeniu mocy twoich spostrzeżeń: zwykłe zauważenie i nazwanie szczególnego odczucia może uczynić je silniejszym.

Cztery Jany skupiają się na tym samym temacie – oddechu – ale sposób, w jaki wchodzą z nim w relacje, staje się coraz bardziej subtelny. Gdy już umysł osiągnął czwartą Janę, może to stanowić podstawę bezforemnych osiągnięć. W tym przypadku relacje pośród tych stanów są odwrócone: wszystkie bezforemne osiągnięcia odnoszą się do swych tematów w ten sam sposób – ze zrównoważeniem i spójnością czwartej Jany – ale skupiają się na innych motywach. Tutaj omówimy tylko pierwsze cztery z bezforemnych osiągnięć, jako że piąte – ustanie kojarzeń i odczuwania – przekracza ramy tej książki.

Bezforemne osiągnięcia. Kiedy umysł w czwartej Janie pozostaje z zatrzymanym oddechem wypełniającym ciało, zaczyna wyczuwać, że jedynym powodem, dla którego czuje granicę albo formę ciała, jest trzymanie się rozpoznawania albo mentalnego wizerunku formy ciała. Nie ma żadnego ruchu oddechu, by potwierdzić to spostrzeżenie. Zamiast tego ciało czuje się jak obłok kropelek mgły – każda kropelka jest odczuciem, ale bez wyraźnych granic tego obłoku.

Aby dotrzeć do pierwszego bezforemnego osiągnięcia, pozwól, by odpadła percepcja formy ciała. Następnie skup się nie na kropelkach odczuć, ale na przestrzeni pomiędzy nimi. Ta przestrzeń zaś wykracza poza ciało bez ograniczeń i może przenikać wszystko inne. Jednakże nie próbuj wytyczyć jej granic. Po prostu utrzymuj w umyśle postrzeganie nieskończonej przestrzeni albo nieograniczonej przestrzeni. Jeśli potrafisz trwale przy tym pozostać, docierasz do pierwszego bezforemnego osiągnięcia, wymiaru nieskończoności przestrzeni. Zobacz, jak długo możesz pozostać z tym postrzeganiem.

Aby uzyskać biegłość w utrzymywaniu postrzegania nieskończonej przestrzeni, możesz spróbować trzymać się go nawet po opuszczeniu formalnej medytacji. Podczas codziennych zajęć zamień swoje wewnętrzne skupienie na oddechu w jakimś punkcie ciała na skupienie w postrzeganiu przestrzeni przenikającej wszystko: twoje ciało, obszar wokół ciała, innych ludzi, obiekty fizyczne wokół ciebie. Utrzymuj to postrzeganie przestrzeni w zakątku swojego umysłu. Cokolwiek dzieje się wewnątrz albo na zewnątrz twojego ciała, dzieje się w kontekście tej percepcji przestrzeni. Stwarza to wielkie poczucie lekkości podczas całego dnia. Jeśli potrafisz wśród swoich codziennych zajęć utrzymywać to postrzeganie, będzie ci łatwiej je osiągnąć i pozostać stabilnie na nim skupionym za każdym razem, gdy siadasz do formalnej medytacji.

Gdy osiągniesz biegłość w przebywaniu z percepcją nieskończonej przestrzeni, możesz postawić pytanie: „Co zna nieskończoną przestrzeń?”. Twoja uwaga przesuwa się ku świadomości przestrzeni i zdajesz sobie sprawę, że ta świadomość, podobnie jak przestrzeń, również nie ma ograniczeń. I znowu: nie próbuj wytyczyć jej granic. Po prostu pozostań ześrodkowany tam, gdzie jesteś. (Jeśli próbujesz zadawać to pytanie, zanim nabędziesz wprawy w pozostawaniu z percepcją nieskończonej przestrzeni, umysł po prostu zawróci na niższy poziom koncentracji albo może porzucić koncentrację całkowicie. Zatem wróć do postrzegania przestrzeni.) Jeśli potrafisz pozostać z percepcją nieskończonej albo nieograniczonej świadomości – lub po prostu „poznanie, poznanie, poznanie” – wkraczasz w drugie bezforemne osiągnięcie, wymiar nieskończoności świadomości.

Tak jak w przypadku percepcji przestrzeni, możesz ćwiczyć się, by uzyskać biegłość w percepcji nieskończonej świadomości, trzymając się jej nawet po opuszczeniu formalnej medytacji. Utrzymuj w umyśle postrzeganie, że cokolwiek dzieje się wewnątrz albo na zewnątrz ciebie, wszystko to dzieje się w kontekście wszechobecnej świadomości. Również i to stwarza poczucie wielkiej lekkości w ciągu całego dnia i ułatwia ponowne osadzenie się, kiedy zwracasz umysł, z jego percepcją nieskończonej świadomości, ku praktyce pełnej koncentracji.

To na tym etapie twój wewnętrzny obserwator doznaje gwałtownej ulgi. Kiedy porzuciłeś oddech dla percepcji „przestrzeni”, uzyskałeś jasne poczucie tego, że twój oddech i twoja świadomość oddechu to dwie odrębne kwestie, a ty możesz precyzyjnie widzieć, gdzie i jak były oddzielone. Porzuciwszy percepcję „przestrzeni”, możesz ujrzeć, że świadomość była oddzielona nawet od przestrzeni. Kiedy wnosisz swą percepcję „świadomego” w codzienne życie, możesz użyć tej samej zasady w odniesieniu do wszystkiego, co cię spotyka: obiekty i wydarzenia to jedna rzecz, wiedząca świadomość jest czymś innym.

Uzyskawszy biegłość w pozostawaniu z percepcją nieskończonej świadomości albo nieskończonego pojmowania, będąc w formalnej medytacji, możesz zacząć rozkładać na czynniki pierwsze to poczucie poznającego albo obserwatora. Aby to zrobić, możesz sobie zadać dwa pytania. Albo: „Co jest wciąż zakłóceniem w tym pojmowaniu?”, albo „Co podtrzymuje poczucie jedności w tym pojmowaniu?”. Jak widzisz, odpowiedzią w obu przypadkach jest percepcja „poznanie, poznanie, poznanie” albo „świadomy, świadomy, świadomy”. Porzuć tę percepcję, a czyniąc to, porzucisz poczucie jedności. To, co zostaje, to poczucie nicości. Wciąż jest świadomość, ale nie określasz jej jako świadomości. Jesteś z poczuciem lekkości, która pochodzi ze zamiany etykietki „poznanie” na coś, co mniej obciąża. Etykietka „poznanie” wymaga wysiłku, by wciąż pojmować. Jednak etykietka „nic” pozwala ci pozbyć się tego ciężaru. Jeśli potrafisz pozostać z percepcją „nie ma nic” albo „nic się nie dzieje”, wkraczasz w trzecie bezforemne osiągnięcie: wymiar nicości

Uzyskawszy biegłość w pozostawaniu z postrzeżeniem „nie ma nic” albo „nic się nie dzieje”, możesz spytać samego siebie, czy wciąż jest jakieś zakłócenie w tym poczuciu nicości. Kiedy widzisz, że to zakłócenie jest spowodowane samą percepcją, porzucasz to postrzeganie. Jeśli to zrobisz, gdy twoje skupienie nie jest zbyt subtelne, zawrócisz do niższego stanu koncentracji. Ale jeśli możesz pozostać w mentalnej przestrzeni opróżnionej po odpadnięciu percepcji, to właśnie to robisz. Nie możesz powiedzieć, że jest tam inna percepcja, ale ponieważ masz jakieś niewerbalne poczucie, że wiesz, gdzie jesteś, nie możesz również powiedzieć, że nie ma tam żadnej percepcji. Jeśli możesz kontynuować pobyt w tym stanie, wkraczasz w czwarte bezforemne osiągnięcie, w wymiar ani percepcji ani nie-percepcji.

Błędna koncentracja. Jest kilka stanów koncentracji, które w pewnym sensie naśladują te poziomy koncentracji, ale są to błędne rodzaje koncentracji. To dlatego że – odmiennie niż poziomy właściwej koncentracji – ich zakres świadomości jest tak wąski, że nie zapewniają podstawy dla powstania wglądu.

Dwa z najbardziej powszechnych stanów błędnej koncentracji to złudna koncentracja i stan niepostrzegania. Ludzie, którzy mają wprawę w zaprzeczaniu albo separowaniu się, mogą skłaniać się ku tym stanom. Znałem też ludzi, którzy mylili je z uwolnieniem, co jest bardzo niebezpieczną pomyłką, ponieważ blokuje cały dalszy postęp na ścieżce. Zatem ważne jest, by rozpoznać, czym naprawdę są te stany.

Złudna koncentracja została już omówiona w części drugiej. Pojawia się, gdy oddech staje się tak wygodny, że twoje skupienie dryfuje od oddechu do samego poczucia wygody, twoja uważność zaczyna się rozmazywać, a poczucie ciała i otoczenia gubi się w przyjemnej mgle. Kiedy się z niej wyłaniasz, trudno ci określić, na czym właściwie byłeś skupiony.

Stan niepostrzegania wyłania się, gdy twoje skupienie staje się niezwykle skoncentrowane na jednym punkcie i tak czyste, że odmawia osadzenia się na nawet najbardziej ulotnych mentalnych obiektach. Nie będzie ich również nazywać. Popadasz w stan, w którym tracisz wszelkie poczucie ciała, jakichkolwiek wewnętrznych czy zewnętrznych dźwięków, w ogóle jakichkolwiek myśli czy spostrzeżeń. Jest tam tylko odrobina świadomości, która, kiedy wychodzisz z tego stanu, powiadamia cię, że nie spałeś. Możesz tam pozostawać godzinami, a jednak czas mija bardzo szybko. Dwie godziny mogą wydawać się dwiema minutami. Możesz się również zaprogramować na wyjście z tego stanu o konkretnym czasie.

Ten stan naprawdę ma swoje zastosowanie – jak wówczas, gdy cierpisz srogi ból i chcesz od niego odpocząć. Tak długo, jak długo potrafisz rozpoznać, że to nie jest właściwa koncentracja czy uwolnienie, jedynym niebezpieczeństwem jest twoja decyzja, że lubisz się tam chować tak bardzo, iż nie chcesz wykonywać pracy potrzebnej, by pójść dalej w swojej praktyce.

Jak używać mapy Jan. Tak jak wnikliwość do wzrostu wymaga koncentracji, tak koncentracja wymaga wnikliwości. Te dwie cechy pomagają sobie nawzajem. Więc teraz, kiedy masz mapę etapów koncentracji, trzeba poćwiczyć właściwe stosowanie pewnej dozy wnikliwości tak, by nie stała się przeszkodą w praktyce. Oto kilka wartych zapamiętania wskazówek:

Ta mapa przedstawia możliwości.

Sposób, w jaki rozwija się twoja koncentracja, może dokładnie zgadzać się z mapą albo i nie. Okazuje się, że u niektórych ludzi koncentracja przechodzi z poziomu na poziom bez żadnego planowania z ich strony; inni odkrywają, że muszą podjąć świadomą decyzję, by przenieść się z jednego poziomu na następny. Możesz też odkryć, że etapy twojej praktyki mogą nie pokrywać się dokładnie z tymi na mapie. Na przykład niektórzy ludzie doświadczają dodatkowego stanu pomiędzy pierwszą a drugą Janą, w którym odpada rozpatrywanie, ale wciąż pozostaje odrobina dociekania. Inni nie widzą wyraźnych etapów swego rozwoju. Umysł osadza się na pewnym szczególnym poziomie tak szybko, że nie są świadomi przejścia przez poprzedzające etapy. To jak nagły upadek na dno studni: nie dostrzegasz, ile warstw cegieł tworzy ścianę studni. Wiesz tylko, że jesteś na dnie.

Niektóre z tych wariacji są całkowicie w porządku. Jednakże jeśli okaże się, że twój umysł przechodzi prosto do bezforemnych etapów, nie przeszedłszy najpierw poprzez Jany, w których masz wyraźne poczucie całego ciała, zawróć i włóż dodatkowy wysiłek, by pozostać z oddechem i w pełni zamieszkać w ciele. Pracuj szczególnie ciężko nad krokami związanymi z pierwszą Janą: nad byciem świadomym oddechu całym ciałem i nad rozszerzaniem energii oddechu na te obszary, w których wydaje się nie płynąć. To może wydawać się mniej ciche i spokojne niż stany bezforemne, ale jest konieczne zarówno po to, by twoja koncentracja była dobrze ugruntowana, jak i po to, by mógł pojawić się wgląd. Jeśli umysł pomija etapy związane z ciałem, to po prostu blokuje ciało i zmienia się w koncentrację opartą na zaprzeczeniu. Zaprzeczenie może odciąć czynniki rozpraszające, ale nie sprzyja jasnemu, panoramicznemu rozróżnianiu.

Kiedy medytujesz, utrzymuj tę mapę w tle świadomości, nie na pierwszym planie.

Pamiętaj, że tematem twojej medytacji jest oddech, a nie czynniki Jany. Mapa trzymana w tle twojej świadomości, może być wyciągnięta, gdy staniesz przed trzema wyborami: co robić, gdy nie możesz wejść w stan uspokojenia, co robić, kiedy jesteś w stanie uspokojenia, ale masz problem, by go utrzymać, i co robić, gdy utknąłeś w stanie uspokojenia i nie wiesz, gdzie masz iść dalej.

W innym przypadku nawet nie myśl o czynnikach Jany. Zwróć głównie uwagę na oddech i pozwól swojej koncentracji, by rozwinęła się w sposób naturalny z twojej oceny oddechu. Postaraj się nie przypominać osoby stojącej pod drzewem pełnym niedojrzałych owoców mango, której powiedziano, że dojrzałe mango nie są zielone i twarde, ale żółte i miękkie. Próbuje więc doprowadzić je do dojrzałości, ściskając je, aż będą miękkie i malując je na żółto. Oczywiście wskutek tych zabiegów jego mango nigdy nie będą miały szansy dojrzeć. To, co powinniśmy robić, to opiekować się drzewem – podlewać je, nawozić, chronić przed robactwem – a mango same z siebie staną się żółte i miękkie. Obserwowanie i ocenianie oddechu jest sposobem pielęgnacji drzewa twojej koncentracji.

Nie bądź zbyt pochopny w metkowaniu stanu koncentracji.

Jeśli osiągniesz poziom koncentracji, który wydaje się obiecujący, nie przyczepiaj mu natychmiast etykietki. Po prostu spróbuj go utrzymać. Potem zobacz, czy potrafisz go odtworzyć podczas następnej sesji medytacji. Jeśli nie, to nie zwracaj na to uwagi. Jeżeli potrafisz, oznacz go mentalną notatką, przypominając sobie, jak go czujesz i któremu poziomowi na mapie może odpowiadać. Nie ma potrzeby, by ryć nazwę w kamieniu. Kiedy stajesz się bardziej obeznany z terytorium twojego umysłu, może się okazać, że musisz wyjąć wszystkie swoje notatki i zmienić ich układ, ale to jest całkowicie w porządku.

Przeczytaj ponownie w części drugiej fragment na temat oceny swojego postępu.

Nie napieraj na szybkie przechodzenie z jednego etapu koncentracji do następnego.

Zbyt często, gdy tylko osiągniesz jakiś poziom koncentracji, umysł zadaje pytanie głodu: „Co dalej?”. Najlepszą odpowiedzią jest: „To jest tym, co dalej”. Naucz się doskonalić to, co masz. Medytacja nie jest ćwiczeniem w przeskakiwaniu płotków Jany. Jeśli przesz niecierpliwie z jednego poziomu koncentracji na następny albo po osiągnięciu nowego stanu koncentracji zbyt szybko próbujesz go analizować, nigdy nie dasz mu szansy, by pokazał swój cały potencjał. Sobie zaś nie dajesz szansy, by się z nim zaznajomić. By wyciągnąć z tego jak najwięcej, musisz wciąż nad nim pracować, jak nad umiejętnością. Spróbuj go szybko osiągnąć za każdym razem, gdy zaczynasz medytację. Staraj się weń sięgać w każdej sytuacji. To pozwoli ujrzeć ten stan z różnych stron oraz testować go w miarę upływu czasu, by zobaczyć, czy naprawdę jest tak całkowicie błogi, pełen pustki i rozluźnienia, jak wydawał się za pierwszym razem.

Jeśli przejście na nowy poziom koncentracji sprawia, że czujesz się niestabilnie, wróć do poziomu, który właśnie opuściłeś po to, by go wzmocnić, zanim znów spróbujesz przejścia.

Jeżeli na dowolnym poziomie koncentracji nie jesteś pewien, co robić, po prostu pozostań przy swoim poczuciu obserwatora.

Nie bądź zbyt pochopny w wyciąganiu wniosków, czy to, co robisz, jest słuszne lub błędne, albo czy to, czego doświadczasz, jest prawdziwe lub fałszywe. Po prostu obserwuj, obserwuj, obserwuj. Przynajmniej nie dasz się ponieść fałszywym przypuszczeniom, możesz zaś zyskać ważne wglądy na temat tego, jak umysł może ogłupić sam siebie swoim pragnieniem nazywania i interpretowania rzeczy.

Ważniejsza, niż przypinanie etykiet twojej koncentracji, jest nauka, co z tym zrobić.

Obojętnie, czy twoja koncentracja podpada pod etapy podane na mapie, czy też sama z siebie ma kilka odmiennych poziomów, właściwy sposób traktowania dowolnego stanu koncentracji jest taki sam we wszystkich przypadkach. Po pierwsze, naucz się utrzymywać go tak długo, jak potrafisz, w tak wielu postawach i działaniach, jak tylko możesz. Próbuj wkraczać weń tak szybko, jak się da. To pozwoli ci zaznajomić się z tym stanem. Kiedy już się z nim oswoisz, wycofaj się nieco z niego, tak byś mógł obserwować relację, w jakiej umysł pozostaje ze swoim obiektem – ale nie na tyle, by całkowicie opuścić ten stan koncentracji. Niektórzy ludzie doświadczają lekkiego uniesienia umysłu ponad jego obiekt. Inni odczuwają to jak wsunięcie ręki w rękawicę, a następnie wyciągnięcie jej nieco tak, że ręka nie jest w pełni wsunięta, ale wciąż pozostaje w rękawiczce.

Tak czy inaczej jesteś teraz w stanie obserwować ruchy umysłu wokół obiektu jego koncentracji. Zadaj sobie pytanie wnikliwości: „Czy występuje wciąż jakieś poczucie zakłócenia w samej koncentracji?”. Stres może być związany z faktem, że umysł wciąż ocenia swój obiekt, kiedy nie ma już takiej potrzeby, trzyma się zachwytu, kiedy ten już dłużej nie uspokaja albo skupia się na percepcji, która nie jest tak kojąca, jak by być mogła. Jeśli nie potrafisz natychmiast dostrzec stresu, spróbuj zauważyć jakiekolwiek wahania w poziomie stresu czy odczuwanych zakłóceniach. Może to zabrać trochę czasu, ale kiedy widzisz wahania w poziomie stresu, spróbuj zaobserwować, jaka aktywność umysłu towarzyszy narastaniu i opadaniu stresu. Kiedy już zidentyfikujesz aktywność, która towarzyszy narastaniu, porzuć ją.

Jeżeli jeszcze nie możesz zaobserwować żadnych wahań stresu albo twoja analiza zaczyna się rozmywać, jest to znak, że twoja koncentracja nie jest jeszcze dość silna, by się angażować w tego rodzaju analizy. Porzuć więc analizowanie i solidnie wniknij z powrotem w obiekt twojej koncentracji. Nie bądź niecierpliwy. Pozostań z tym obiektem tak długo, aż poczujesz się odświeżony i wystarczająco mocny, by raz jeszcze spróbować analizy.

Jeżeli jednak analiza przynosi jasne wyniki, trzymaj się jej. To jednocześnie wzmocni twoją koncentrację, jak i twoją wnikliwość. Uczysz się, jak samemu oceniać stan swojego umysłu, będąc w niego zaangażowany, bez potrzeby konsultacji z jakimś zewnętrznym autorytetem. Zyskujesz praktykę w obserwacji, jak umysł sam sobie stwarza niepotrzebny stres. Zarazem trenujesz zaprzestanie kreowania tego stresu. Tego właśnie dotyczy medytacja.

W tym samym czasie doskonalisz ścieżkę zapytań, która – kiedy twoja koncentracja i rozróżnianie stają się głębsze i bardziej subtelne – wywołuje wgląd wiodący do uwolnienia.

Wgląd

Jak już wspomniałem, podstawową strategią praktyki jest obserwacja swoich działań – wraz z ich motywacjami i rezultatami – a następnie badanie ich: Czy prowadzą do cierpienia? Jeżeli tak, to czy są konieczne? Jeśli nie, to jak mogę działać na inne sposoby, które nie wiodą do cierpienia? Jeżeli nie prowadzą do cierpienia, jak mogę je doskonalić jako umiejętności? Ta strategia odnosi się nie tylko do twoich słów i uczynków, ale również do działań umysłu: jego myśli i emocji.

Jak napisałem, kiedy rozwijasz Janę, używasz strategii obserwacji i badania, by porzucić wszelkie rozpraszające myśli, a w ich miejsce rozwijasz czynniki Jany. To poprzez ten proces praktyka Jany rozwija twą wnikliwość i wgląd. Kiedy Jana staje się bardziej stabilna, możesz jeszcze bardziej rozwinąć ten wgląd, szukając takiej ścieżki działania, która powoduje jeszcze mniej stresu niż Jana. Tutaj raz jeszcze ważne jest, by uważać czynniki Jany za działania i stawiać właściwe pytania, które ich dotyczą.

Wytworzenia

W tym przypadku działania są trzema rodzajami wytworzeń, za pomocą których umysł kształtuje doświadczenie: cielesne, werbalne i umysłowe. Jeżeli porównasz opisy Jany i medytacji oddechu z opisami wytworzeń zamieszczonymi we wprowadzeniu, zauważysz, że Jana robi użytek ze wszystkich trzech. Oddech jest wytworzeniem ciała; rozpatrywanie i dociekanie pierwszej Jany są wytworzeniami mowy; percepcje/kojarzenia, które utrzymują umysł w różnych Janach i bezforemnych osiągnięciach są wytworzeniami umysłowymi, jak również są nimi odczucia przyjemności i zrównoważenia, które pochodzą z przebywania w tych stanach koncentracji.

Oto dlaczego Jana jest tak użyteczna w wywoływaniu wglądu, który całkowicie kończy niepotrzebny stres stwarzany przez umysł poprzez jego własne fałszowania. Jana oferuje ci spokojne miejsce do obserwacji tych wytworzeń w działaniu.

Możesz to zrobić na trzy sposoby:

              kiedy jesteś w jakimś szczególnym stanie Jany;

              kiedy przechodzisz z jednego stanu do drugiego albo

              kiedy wychodzisz z koncentracji i obserwujesz, jakich wytworzenia podejmuje się umysł, kiedy angażuje się w świat zewnętrzny.

W każdej z tych sytuacji możesz obserwować, że wytworzenia są tak naprawdę działaniami powstającymi i odchodzącymi, stwarzają stres, to, co robią, nie jest konieczne i przyjemność, jaką dają, nie jest warta stresu, który się z nimi wiąże. Tylko wówczas, gdy widzisz te wszystkie cztery aspekty, wgląd może doprowadzić do uwolnienia od niepotrzebnego stresu i cierpienia. I to wtedy zobaczysz, że jedyny stres przygniatający umysł jest z rodzaju niekoniecznych. Gdy ten stres odejdzie, absolutnie nic nie może przytłoczyć umysłu. Jest wolny.

Aby obserwować jakiekolwiek Jany jako formy mentalnego działania, wymagane jest, by nie spoglądać na nie jak na metafizyczne prawdy, na przykład jak na podstawę istnienia, prawdziwą jaźń, kosmiczną jedność, pierwotną pustkę, spotkanie z bogiem czy jakąkolwiek górnolotnie brzmiącą abstrakcję. Łatwo wpaść w metafizyczną pułapkę, szczególnie jeśli sam nastawiłeś się na myślenie w kategoriach tych wyrażeń. Na przykład jeżeli myślałeś w terminach metafizyki, a następnie osiągasz jedność drugiej Jany, łatwo jest przyjąć założenie, że dotknąłeś kosmicznej jedności albo połączenia.

Jeśli osiągasz poczucie bezkresnej znajomości wymiaru nieskończoności świadomości, łatwo jest przypuszczać, że zyskałeś dostęp do poziomu świadomości leżącej u podstaw wszelkiej rzeczywistości. Mógłbyś interpretować te doświadczenia jako kontakt z jakiegoś rodzaju podstawą, na której powstają wszystkie rzeczy i do której wszystkie powracają. Albo mógłbyś zdecydować, że wzmocnione w tym stanie umysłu poczucie obserwatora jest twoją prawdziwą jaźnią. Jeśli dasz się omamić którejś z tych interpretacji, to stracisz z oczu proces, w którym twoje działania kształtowały to doświadczenie. W ten sposób przegapisz subtelne poziomy stresu wciąż obecne w tych doświadczeniach. Wzniosłe interpretacje, które im przypisujesz, uczynią cię ślepym na zawarte w nich ciągle wytworzenia.

By ominąć tę pułapkę, trzymaj się po prostu ścieżki zapytań przedstawionej przy końcu ostatniej części: szukaj w obrębie swojego doświadczenia jakiegokolwiek wzrostu bądź zmniejszenia poziomu stresu. Następnie szukaj takiej aktywności umysłu, która towarzyszy temu wzrastaniu i opadaniu. Kiedy ujrzysz tę aktywność w akcji, porzuć ją.

Nazywa się to kontemplowaniem niestałości i stresem w niestałości. Kiedy widzisz ów stres, spytaj siebie, czy cokolwiek nietrwałego i stresującego warte jest uznania za siebie albo swoje. Gdy zdajesz sobie sprawę, że odpowiedź brzmi „nie”, zwane jest to kontemplowaniem braku istoty. Nie zajmujesz stanowiska w sprawie istnienia bądź nieistnienia jaźni. Po prostu pytasz siebie, czy chcesz się identyfikować z odłamami komitetu powodującymi stres.

Rozwiewanie złudzeń. Celem tych kontemplacji jest wzbudzenie poczucia rozwiewania złudzeń i beznamiętności w odniesieniu do działań wytworzeń. Ponieważ pasja jest tym, co napędza wszystkie trzy rodzaje wytworzeń, beznamiętność kładzie kres wszelkiemu pragnieniu, by się w nie wciąż wikłać. Zatrzymują się, kiedy się w nie nie angażujesz. Rezultatem jest totalne puszczenie.

Poczucie rozwiania złudzeń – które w większości przypadków osiąga dojrzałość tylko wówczas, gdy już zbliżyłeś się do tych kontemplacji z wielu stron – jest w tym procesie kluczowym punktem zwrotnym. Termin rozwiewania złudzeń, odpowiada uczuciu, które masz po zjedzeniu wystarczającej ilości jakiejś potrawy i już jej więcej nie chcesz. To nie jest awersja. To po prostu poczucie, że to, czego jedzenie sprawiało ci przyjemność, już dłużej cię nie interesuje. Masz dość.

Potrzebujesz rozwinąć to poczucie rozwiewania złudzeń w stosunku do wytworzeń umysłu, ponieważ wszystkie one podążają za tym samym wzorcem, o którym wspominaliśmy wiele razy: są formą jedzenia. W tym przypadku jedzenie może być albo fizyczne, albo mentalne, ale dynamika karmienia jest w każdym przypadku taka sama. Próbujesz zapełnić brak, uśmierzyć głód. Możesz osiągnąć otrzeźwienie tylko wtedy, kiedy przeciwdziałasz łaknieniu poczuciem owego „wystarczy”. Tylko rozwiewając złudzenia, możesz powstrzymać karmienie i znaleźć wymiar, gdzie nie ma żadnej potrzeby, by to robić.

Wgląd w stawanie się. Pomyśl jeszcze raz o wyobrażeniu komitetu umysłu. Każdy członek komitetu odpowiada odmiennemu pragnieniu, odmiennemu poczuciu tego, kim jesteś, zbudowanemu wokół tego pragnienia, i odmi...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin