RowerTour NR52011.pdf

(33426 KB) Pobierz
W NUMERZE
»
PÓŁNOCNE
MAZOWSZE
I
GÓRY
ŻYTAWSKIE
GUBAŁÓWKA
ANKIETA
DLA
Bidon lub plecak
z
bukłakiem
s.
49
Jaki aparat dobry
na rower?
s.
54
Pedałujemy
po Berlinie
s.
64
na
wstępie
Nie
każdy
potrafi
znaleźć
w sobie
coś,
co czyni go
spełnionym,
a
w
oczach innych
pozytywnie
zakręconym
Drodzy Czytelnicy
W numerze marcowym
pisałam
o rowerzystach
z
misją,
którzy
podróżują
przez
świat
nie
dla samej frajdy
odkrywania
nowych
lądów,
ale
niosą
pomoc innym
bądź
angażują się
w
ważne społecznie
sprawy.
W felietonie
odwoływa
łam
się
do rozmowy
z Dominikiem
Dobrowolskim, który
okrążył Bałtyk,
spotykając si ę
po
drodze z
urzędnikami,
politykami, uczniami w
szkołach,
i
przekonywał
do dbania o
środowisko
i
czystość
morza.
Jednocześn ie żałowałam
na
łamach,
że
wśród
rodzimych
cyklistów tych z
misją
j
est
wciąż
tak niewielu.
Długo
nie
trwało,
jak Jakub Terakowski,
znany z
łamów
„Rowertouru"
autor
wywiadów,
zaproponowa
ł
rozmowę
z
Odblaskowym
Anio
łem,
bo pod
takim
ok
reśl
eniem
bardziej znany jest nasz
majowy bohater
niż
pod
własnym
imieniem
i
nazwiskiem.
Maciej
Stawinoga to rowerzysta
z
misją niełatwą
i
wyjątkową.
Od dwóch
lat
podróżuje
rowerem tylko
po
Polsce
i
przekonuje
napotkanych
rowerzystów
do
zakładania
odblaskowych elementów oraz
do przestrzegania przepisów. Jak mówi,
wsiadł
na rower,
kiedy
na jego oczach pod
kołami
samochodu,
na
przejściu
dla pieszych
zginęła
dziewczynka.
Podróżuje najczęściej
po zmroku, aby
jeszcze
lepiej
docierać
do
świadomości
innych
uczestników
ruchu.
W
dzień
odsypia, odwiedza
szko
ły,
instytucje,
wspierające
go firmy
lub
pracuje
dorywczo, aby
zarob
i
ć
na kolejne dni w
podróży.
Sposób
na
życie
na pewno
nie
dla
każdego,
bo
nie
każdy
potrafi
zna
l
eźć
w
sobie
coś,
co
czyni go
spełnionym
,
a w
oczach
innych
pozytywnie
zakręconym
.
W misji Macieja nie chodzi
bowiem o poznawania
uroków
naszego kraju, wytyczanie
nowych
szlaków,
wreszcie o
popularność
i
szukanie
kolejnych
sponsorów, ale
o
edukację,
jak najbardziej
u podstaw. Przez dwa lata
wędrówki
Odblaskowy
Anioł
pokonał kilkadziesiąt tysięcy
kilometrów. Niektórzy
z
Was
na pewno
już
mijali na drodze ubranego
w odblaski
od
stóp
do
głów
chłopaka
.
Wierzę,
że
jeszcze w
ielu
go spotka
i
już
nie
będziecie
pytać,
kto
to
taki.
Numer majowy
„Rowertouru"
ma jeszcze jednego bohatera,
stojącego
po
tej samej stronie
barykady
co
Maciej,
choć
w
nieco innym miejscu. Piotr
Kuropatwiń ski
w
marcu tego
roku, na kongresie Velo-City
w Sewilli
został
wybrany
na
wiceprezydenta Europejskiej
Federacji
Cyklistów.
To
pierwszy
Polak na tak
wysokim stanowisku
w
ki
lkudziesięcioletniej
historii organizacji.
Przez
ogólnopolskie
media informacja ta
przeszła
bez
większego
rozgłosu,
a szkoda, bo
jestem przekonana,
że
rozmowa
z
panem Piotrem,
specja
li
stą
od
promocji
roweru
jako
środka
komunikacji publicznej,
g
ł
ęboko
wierzącego
w
przyszłość
rowerów
w miastach i
id
mobilności
aktywnej,
byłaby
o wiele ciekawsza
i
bardziej
pożyteczna
niż
wywiad z
niejednym politykiem. Wybór na to
stanowisko
cieszy
tym bardziej,
że
1 lipca
Polska obejmie
prezydencję
w
Unii Europejskiej. Polski wiceprezydent ECF. przynajmniej
dla rowerzystów, jest niejako
dopełnieniem
tego
wydarzenia,
dowodem na to,
że
i nasz kraj powoli
zaczyna
się
przebijać
w
świadomości
rowerowej Europy.
Czy
obaj Panowie
-
Odblaskowy
Anioł
i wiceprezydent ECF
-
znają się,
czy
się
poznają?
Na pewno mieliby
sobie wiele
do powiedzenia.
Zapraszam
do lektury
Izabela
Dachtera
-Wałędziak
redaktor naczelna
maj
2011
I
rowertour
I
3
do redakcji
»
reda kcja@rowertou r.pl
Piętnujmy śmiecenie
W poszukiwaniu wiosny
W
„Rowerowej bazie podjazdów"
(.Rowertour",
nr 4
{38]
2011)
znalazł
się
opis podjazdu
na
Przełęcz
Rędzińską
w Rudawach
Jano-
wickich pt.
„Na spotkanie
śnieżycy
wiosennej". W
ostatnią
nie-
dzielę
marca
wybrałem się
wraz z kolegami z Towarzystwa lzer-
sko-Karkonoskiego
właśnie
w
to
miejsce
w poszukiwaniu
śladów
wiosny. Hala
Krzyżowa
na
przełęczy
jest
jednym z tych
miejsc
w Sudetach,
gdzie
śnieżyca
wiosenna
występuje
naturalnie w
spo-
rych
jeszcze
ilościach.
Postanowiliśmy
zatem
pojechać
tam
i
po-
oglądać
oraz
obfotografować
jej
stanowiska.
Zrywać
jej
przecież
nie
można,
bo to
roślina
chroniona.
W
dzień
i
noc
poprzedzającą naszą wycieczkę
w
górach pada/
śnieg,
a
na
tej
wysokości
nawet
nazajutrz
w
południe
leża/o
go
jeszcze
sporo.
Na ostatnich dwóch kilometrach droga pokryta byla
śniegiem.
Ale
pod kolami czulo
się,
że
na tym odcinku, a bylo
to
widać
na poboczach, drogowcy
po/ożyli
nowy dywanik asfaltowy.
Brakuje
jednak
jeszcze
okola
300
metrów dobrej nawierzchni
na
skraju
Wieściszowic.
Grzegorz
Koczubaj,
Jelenia Góra
Z
przyjemnością
przeczyta/em wywiad z Do-
minikiem
Dobrowolskim pt.
„Posłaniec
matki
natury"
(„Rowertour", nr
3 {37] 2011). Bardzo
ucieszy/a mnie taka forma propagowania wal-
ki
o
ochronę
przyrody. Jako rowerzysta, a
więc
użytkownik
ekologicznego
środka
transportu,
mia/em zamiar
już
dawno
poruszyć
temat za-
śmiecenia
naszego
środowiska.
Przynajmniej
w
mojej okolicy panuje zwyczaj,
że
kiedy
leży
śnieg,
można
w
niego wszystko
wyrzucać,
bo
przykryje
śmieci.
Ale
po
zimie przychodzi wio-
sna,
śnieg
topnieje, okolice
się
zielenią.
I
jak
ma
się
zieleń rozwinąć,
kiedy mlode
pędy
krzewów
i
traw
przyduszone
śmieciami?
Także
sporo
spaceruję
z
psem. Zdarza
się, że
w
niedzielę
pokonujemy wspólnie
do 30 kilo-
metrów
po okolicznych
lasach
i
ogarnia mnie
rozpacz
:
gdzie tylko da
się podjechać
samo-
chodem,
tam
leżą
odpady budowlane, butelki,
puszki, opakowania
po
artykułach
spożyw-
czych. Czytam relacje
z
zagranicznych
wędró­
wek
na lamach
„Rowertouru",
podziwiam
zdjęcia
i
zastanawiam
się,
czy problem
śmieci
jest tylko polski„.
S bylem kilkakrotnie w Finlandii w latach 90.
am
i
do tej pory jestem zachwycony
dba/ością
Fi-
nów
o
środowisko.
Na parkingach stafy konte-
neiy, a kierowcy bez wysiadania z samochodów
wyrzucali do nich
śmieci,
wracając
z weekendo-
wych
wypadów. Nawet
na
polach czy w lasach
stały
pojemniki
na segregowane
odpady.
Myślę, że
na lamach
„Rowertouru"
warto
pięt­
nować
miejsca, w których
autorzy
relacji
trafia-
na dzikie
wysypiska,
bo podejrzewam,
że
do-
tyczy to
całej
Polski! Niech
wstydzą
się
właści­
ciele
terenów, niech
rośnie
ekologiczna
świa­
domość
społeczeństwa,
a
odpowiednie
służby
nie
przymykają
oczu
na
śmiecących.
Roman
Wiktorowicz
Krzeszowice
Podmiejskie zamiast Intercity
listu Piotra Wróblewskiego
Nabici
w TLK,
czyli
podróż
z rowerami
po Polsce"
(„Rowertour", nr 3
{37]
2011).
Moim zdaniem,
Państwo
Wróblewscy,
wyruszając
w
drogę
z rowe-
rami.
popełnili
kilka
błędów,
które
zemściły się
na nich warunkami
podróży.
Sam
często
wożę
rower
koleją
i
nie
chciałbym przeżyć
podobnej przygody.
Zatem
do
rzeczy. Wyjazd
z rowerem
w okresie
wakacyjnym z wielkiego
miasta to
niefortunna decyzja, do
tego
pociągiem
przelotowym,
nad
morze
-
gorzej
być
nie mogla. Lepiej
wybrać
inną porę,
na
przykład
maj, czerwiec albo
wrzesień.
Wprawdzie
nie
kursują
wtedy
pociągi
sezonowe. ale
tlok
mniejszy
i
o
miejsce na rower
łatwiej.
Następnie
warto
osobiście sprawdzić,
czy
pociąg
ma
w
składzie
wagon lub
przedział
dla
rowerów. Tutaj
zasada jest
prosta, nikt na
kolei nie
wie
nic na
pewno. Dlatego
warto
dzień
wcześniej pójść
na dworzec.
Nie
pytać
w
informacji
czy
dyżurnego
ruchu.
Informacje
internetowe i
telefoniczne nie
wchodzą
w
grę.
Po trasach kolejowych w
Polsce bardzo
często
co-
dziennie
kursują
te
same
składy.
Jeśli
dzisiaj
nie
ma
wagonu
w
składzie,
jutro
też
go
nie
będzie.
Z moich
doświadczeń
-
na
bank.
Wyruszając
w
dalszą podróż,
niekoniecznie
też
trzeba
korzystać
z
usług
spółki
Intercity.
Można wyruszyć
kolejami regio-
nalnymi lnterregio lub
zwykłymi
pociągami
podmiejskimi,
często
tylko
z nazwy,
bo
pokonują
setki kilometrów.
Owszem,
trzeba
się
liczyć
z
przesiadką,
ale
trasy te
obsługują
niezniszczalne zestawy
EN-57
lub
ich
wersje
i
zawsze
jest tam
przedział
dla
podróżnych
z
większym bagażem,
czyli
dla
nas.
Każdy
sklad
ma dwa
przedziały
i nawet
jeśli
w jednym
rozgości
się
kierownik
pociągu,
drugi jest
dostępny.
Czasem
nawet zdarza
się, że
kierownik pozwoli posta-
wić
rower
u
siebie
w
bagażowym,
a my
siedzimy
w
pasażerskim
jak paniska. Tekst
ten
piszę, wykorzystując własne doświadczenia
z transportu mojego
bicykla
na
niemałe odległości.
Marek
Woźniak,
Głogów
Pragnę nawiązać
do
galeria
rowertour
Maroko. Rower w Agadirze
41
rowertour
I
maj
2011
spis
treści
FOT.
BARTOSZ
BRZUZAN
3
I
Na
wstępie
Izabela
Dachtera-Wa/ędziak
rowerowa baza podjazdów
rower w
mieście
30
I
Gubałówka
Lekcja
pokory po
zimie
Micha/
Książkiewicz
64
I
Pedałujemy
po Berlinie
30
na
godzi
n
ę
f!I.ii§·'OW
4
I
redakcja@rowertour.pl
I
Nagroda „Rowertouru",
kalendarium
Katarzyna Henschke-Ozga
wyprawa numeru
32
6
I
Z Raciborza do Rzymu
Warto
było,
rmmn
68
pielgrzymie!
I
Odblaskowy
Anioł
Z
d
aleka
świecę
Rados/aw
tacek
j
ak
dyskoteka
Jakub
Terakowski
'·Eł!JMM
8
I
Góry
Żytawskie
Nic
dodać
,
nic
Marek Rokita
uj
ąć,
40
dziadku!
I
Irlandia. lnis Oirr
i Klify Moheru
Jazda po
szachownicy
Ewa
Popławska,
Bartosz
Brzuzan
72
I
Kolarze
i
zwierzęta
Menaże ri
a
w peletonie
Piotr Ejsmont
Afryka Nowaka. Etap XVll
·EłfJ!Mm
14
I
Majówka
w Makowie
Podhalańskim
Maj
ąc
trochę
sił
49
I
Transport
napojów
Bidony
kontra
bukłak i
Łukasz
Wiśniowski
76
I
Demokratyana
Republika Konga
Kongijski
łącznik
w
nogach
Janusz
Adamski
Micha/
Książkiewicz
54
I
Aparat na rower
Bez niego
ani rusz
Andrzej Kaleniewicz
20
I
Polska centralna
-
śladami
79
I
Dla Czytelników
Rowertouru
Władysława
Reymonta
Niedziela z
n
o
bli
st
ą
1.r.11,11.gn•
60
I
Sprzęt
i akcesoria
Jakub
Biernacki
Zbigniew
Garbarczyk
ii$iłtt1tfJll
81
24
I
Dziś
jui nie
muszę
Ryszard Szurkowski
I
Północne
Mazowsze
Bywaj
cie
mi
zdrowe,
mazowieckie
smug
i!
Kalina Stachowiak
61
I
Piotr
Kuropatwiński
Nasz
cz
łowi
ek
w Eu ropie
81
I
Max
Siodełko kręci
Witold Tkaczyk
Szymon Popek
maj
2011
I
rowertour
I
5
Zgłoś jeśli naruszono regulamin