Biuletyn DSW 2009 nr 3.pdf

(4841 KB) Pobierz
numer
3
– zima 2009
spis treści
Marcin Strembski (net_sailor)
Biuletyn
DWS.org.pl
Krótko i bez przynudzania. W tym numerze pół na
pół, grupa autorów „starych” i autorów „nowych”.
Tekst Marcina Strembskiego jest (a jakże) kon-
tynuacją dziejów szwajcarskich „109” – tym razem
nieco mniej technikaliów, nieco więcej narracji. Tu
w imieniu Autora i redakcji składam podziękowania
Helmutowi Schmidtowi (http://flyingart.twoday.net)
za udostępnienie świetnych rysunków.
Znany do tej pory głównie z fantastycznych ry-
sunków Krzysztof Haładaj, ostro wziął się za opisanie
wszelkich możliwych wersji i odmian kultowego ka-
rabinu – Mauser wz. 98. I znowu duża porcja techni-
kaliów, ale i „oporni” mają co poczytać. Część druga
za trzy miesiące…
Debiut Michała Stefańczaka odsłania mniej znany
okres działalności osławionej brygady Dirlewangera.
Tu szczególnie ciekawa jest próba ustalenia jej liczeb-
ności.
Jan Baryłko, z kolei, prezentuje formalnoprawne
podstawy postępowania Wehrmachtu w ZSRR – po-
cząwszy od dekretu „Barbarossa” (nie należy go my-
lić z dyrektywą „Barbarossa”), przez Komissarbefehl
do rozkazów różnego szczebla dowódców. Lektura
wstrząsająca… Tym bardziej, że często się już o tych
sprawach zapomina.
W pierwszej części artykułu Rafała Białkowskiego
– krótka historia pewnego samolotu. Sądząc po za-
wartości tego materiału, część druga może być bar-
dzo interesująca.
Paweł Piwoński – jak zwykle o „Niemcach” w Japo-
nii. Krótko, ale treściwie.
I na koniec – nareszcie! – coś z tematyki morskiej.
Marcin Skrzypacz o najnowoczesniejszych japońskich
okrętach podwodnych okresu 2 wojny światowej.
I już zupełnie na koniec… Być może za trzy, cztery
tygodnie pojawi się dodatek. Autor po prostu nie zdą-
żył, a rednacz uważa, że może być ciekawie.
Jak zwykle wszystkich zapraszam… potencjal-
nych Autorów na łamy, Czytelników do lektury i wy-
brzydzania.
Tadeusz Zawadzki (TZaw1)
Bf 109 G w Szwajcarii . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
2
Krzysztof Haładaj (krzyhal)
Polskie Mausery. Część pierwsza: Karabiny. . . . . .
11
Michał Stefańczak(michalst)
„Dirlewanger” na Białorusi. 1942–1944 . . . . . . . . . .22
Jan Baryłko(Giovanni)
Rozkazy kryminalne i ich efekty na froncie
wschodnim. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .28
Rafał Białkowski(Zelint)
Nieuport 29 C1 – stracona szansa polskiego
lotnictwa. Część pierwsza. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .33
Paweł Piwoński (hayabusa)
Messerschmitt Bf-109E-7 (E-3a) w Japonii . . . . . . .35
Marcin Skrzypacz (virtualbob)
Japońskie okręty podwodne typu ST . . . . . . . . . . .36
Biuletyn.DWS.org.pl
nr 3 – zima 2009
Wydawca, redakcja, DTP:
Tadeusz Zawadzki
biuletyn-dws@pro.wp.pl
Projekt graficzny:
Teresa Oleszczuk
Biuletyn jest bezpłatny. Prawa Autorów są chronione usta-
wami i konwencjami międzynarodowymi.
Kopiowanie, przedruk i wykorzystanie fragmentów obszer-
niejszych niż przewiduje ustawa tylko za zgodą Autorów.
2
Biuletyn DWS.org.pl
Bf 109 G w Szwajcarii
@
Marcin Strembski (net_sailor)
W piątym roku wojny w Europie trzon szwajcarskiego lot-
nictwa wojskowego (Schweizer
Fliegertruppe)
tworzyły jed-
nostki myśliwskie. Stanowiły one niemal 3/4 ogólnej liczby
eskadr
1
(Fliegerkompanie). Chociaż Szwajcaria nie brała bez-
pośredniego udziału w wojnie jej lotnictwo było okresowo an-
gażowane w ochronę szwajcarskiej przestrzeni powietrznej.
Niestety stopień nowoczesności używanego sprzętu lotnicze-
go pozostawiał wiele do życzenia. Dziewięć eskadr używało
licencyjnych odmian samolotów M.S. 406: D-3800 i D-3801
zwanych popularnie Morane. Kolejne sześć Fliegerkompanien
eksploatowało zakupione przed wojną Messerschmitty 109
E-3a („Emil”). Maszyny te, zwłaszcza „Emile”, mogły być uzna-
wane za nowoczesne w chwili zakupu tj. na przełomie lat 30.
i 40. jednak kilka lat później stały się ewidentnie przestarzałe.
Morane były produkowane w Szwajcarii od 1940 r. i od te-
go czasu przeszły kilka modyfikacji, ale nie doprowadziły one
radykalnej poprawy osiągów. Dopiero całkowicie przebudo-
wany D-3802 wykazał się przyzwoitymi parametrami lotnymi
jednak jego rozwój trwał bardzo długo
2
.
Próby nabycia nowoczesnych samolotów za granicą tak-
że zakończyły się niepowodzeniem. Negocjacje z Włochami
w sprawie pozyskania Macchi C.202 były obiecujące. Złożono
nawet wstępne zamówienie na dwa samoloty i jeden silnik,
ale nie zostało ono zrealizowane
3
. Dalsze rozmowy, dotyczą-
ce dostawy 18 myśliwców przeciągały się w nieskończoność
i bynajmniej nie chodziło w nich o cenę, lecz formę płatno-
ści
4
. W końcu zostały definitywnie zerwane 8 września 1943 r.
z powodu… kapitulacji Włoch. Starania o zakup angielskich
myśliwców Spitfire Mk. XI lub Typhoon Mk. Ib również nie
przyniosły rezultatów. Także Niemcy odmówili sprzedaży ko-
lejnych Messerschmittów.
Mimo powyższych trudności Szwajcaria w końcu weszła
w posiadanie niewielkiej liczby nowoczesnych myśliwców,
a stało się to w nader interesujących okolicznościach…
O POChODZENIu „GuSTAWóW”
Nocą z 27 na 28 kwietnia 1944 r. miała miejsce angielska
wyprawa bombowa, której celem było Friedrichshafen. Na jej
przechwycenie wyruszyły niemieckie nocne myśliwce. Jed-
nym z nich był Bf 110 G-4 (W.Nr. 740055, C9+EN) pilotowany
przez Olt. Wilhelma Johnena – dowódcę 6./NJG 5. O godzinie
1.31 zgłosił on zestrzelenie jednego Lancastera. W pościgu
za następnym bombowcem zapędził się aż nad szwajcarskie
terytorium. Nagle w lewym silniku spadło ciśnienie oleju, co
spowodowało konieczność jego wyłączenia. Awaria zmusiła
pilota do przerwania polowania. Obniżająca lot maszyna zo-
stała wkrótce uchwycona w snop reflektorów przeciwlotni-
czych i ostrzelana z dział. Nie mając dość mocy, aby wznieść
się lub uciec manewrem, Olt. Johnen został zmuszony do
lądowania na lotnisku Zürich-Dübendorf. Cała trzyosobowa
załoga została internowana.
Lądowanie niemieckiego samolotu wzbudziło niemałą
sensację, bowiem był to wariant z ciekawym i tajnym wypo-
sażeniem. Oprócz standardowych urządzeń łączności FuG 10,
FuG 8 i FuG 16 oraz transpondera FuG 25a samolot miał dwa
typy radiolokatorów. Jednym z nich był FuG 220
Lichtenstein
SN2 służący do wstępnego wyszukiwania celu. Drugim rada-
rem był nieco starszy FuG 202
Lichtenstein
B/C używany do bli-
skiego naprowadzania. Poza tym maszynę uzbrojono w dział-
ka systemu
Schräge Musik
5
. Jakby jeszcze tego było mało, na
pokładzie Bf 110 G znajdował się domniemany twórca tego
rewolucyjnego systemu – Ofw. Mahle
6
.
Zgodnie z międzynarodowym prawem wszystkie samolo-
ty stron walczących, jakie znalazły się na terenie neutralnego
państwa musiały zostać przez nie zatrzymane do chwili za-
kończenia wojny. Zazwyczaj nikt nie robił z problemu z utraty
pojedynczego samolotu, ale tym razem maszyna mogła stać
się obiektem zainteresowania wywiadów państw alianckich.
Dlatego, aby odzyskać cenny samolot i jego załogę, Niemcy
przystąpili do dyplomatycznej ofensywy. Podczas negocjacji
5 Niem. „kocia muzyka”, w propagandzie tak nazywano jazz. W przypadku Bf
110 G-4 były to dwa stałe działka MG FF/M kalibru 20 mm, których lufy były
skierowane ukośnie w górę. Za ich pomocą można było przeprowadzić atak od
spodu, celując do pełnej sylwetki bombowca. Jednocześnie myśliwiec przez
cały czas ataku mógł pozostawać poza zasięgiem wzroku załogi wrogiego bom-
bowca i w martwym polu ostrzału z jego wieżyczek strzeleckich.
6 Ofw. Paul Mahle pełnił funkcję zbrojmistrza w II./NJG 5 i był jedynie auto-
rem zabudowy
Schräge Musik
na Bf 110, choć sam pomysł nie należał do nie-
go. Rzeczywistym pomysłodawcą ukośnie strzelających działek był Olt. Rudolf
Schönert, który próby tej instalacji na Dornierach przeprowadzał już w 1942.
1 Na 21 eskadr aż 15 było wyposażonych w samoloty myśliwskie.
2 Zamówienie na opracowanie nowej wersji Morane złożono w 1942. Prototyp
został oblatany 29 września 1944 a pierwszy egzemplarz seryjny wzbił się w po-
wietrze… 18 maja 1946.
3 Obie maszyny (MM 91992 i MM 91993) były gotowe do odbioru na początku
maja 1944 r. jednak do ich dostawy nie doszło. Najprawdopodobniej samoloty
zostały przejęte przez Niemców.
4 Włosi żądali uiszczenia zapłaty w wysokooktanowym paliwie lotniczym, któ-
rego w toczącym się konflikcie brakowało dosłownie wszystkim. Szwajcarzy nie
byli tu wyjątkiem.
numer
3
zima 2009
3
Biuletyn DWS.org.pl
Samoloty Me 109 G-6 pierwszej transzy dostarczone 20 maja 1944 r.
L.p.
Werknummer
Stammkennzeichen
Kod Fliegertruppe
posunięto się nawet do zawoalowanej groźby zbombardowa-
nia lotniska gdzie przebywał feralny samolot
7
.
W końcu Niemcy przystali na propozycję odsprzedania
dwunastu Bf 109 G-6 w zamian za komisyjne spalenie noc-
nego myśliwca i uwolnienie lotników. Wartość tuzina „Gusta-
wów” oszacowano na 6 milionów franków szwajcarskich. Co
prawda cena wydawała się Szwajcarom cokolwiek wygóro-
wana, ale w końcu na nią przystali, ponieważ w porównaniu
z posiadanym parkiem oferowane samoloty stanowiły istot-
ny postęp. Połowę obiecanych myśliwców dostarczono dwa
dni po zniszczeniu Bf 110 G tj. 20 maja 1944 r. Reszta maszyn
przyleciała 23 maja, gdy uwolnieni lotnicy wrócili do Rzeszy.
„Gustawy” przyprowadzili niemieccy piloci z 3.(Süd)/Fl.Ü.G.1.
Ponieważ obecność w neutralnym kraju umundurowanych
Niemców mogła wywołać słuszne protesty ze strony krajów
alianckich, piloci przeprowadzający samoloty dla niepoznaki
nosili cywilne ubrania. Wkrótce po przylocie Messerschmitty
otrzymały szwajcarskie kody radiowe i znaki przynależności
państwowej, ponieważ dostarczone maszyny wciąż nosiły nie-
mieckie krzyże i kody rejestracyjne (Stammkennzeichen).
Osobną grupę „Gustawów” służących w barwach Flieger-
truppe stanowiły internowane maszyny niemieckie. Pozyska-
ne w ten sposób Messerschmitty wylądowały w Szwajcarii na
skutek pomyłek nawigacyjnych. Ponieważ od pewnego mo-
mentu był to sprzęt podobny do aktualnie używanego, więc
helweci skorzystali z nadarzającej się okazji do powiększania
swojego stanu posiadania.
Pierwszym samolotem był Me 109 G-6 W.Nr. 162764, którym
29 marca 1944 r. leciał Obfhr. Lothar hirtes z 2.(Süd)/Fl.Ü.G.1.
Ten młody pilot miał przeprowadzić samolot z Erding w Niem-
czech do Osoppo we Włoszech. W trakcie przelotu nad Alpa-
mi w gęstniejącej mgle stracił z oczu swojego prowadzącego
i przez dłuższy czas przemykał się między szczytami szukając
drogi powrotnej. Gdy lampka rezerwy w kokpicie zasygnalizo-
wała kończący się zapas paliwa, pilot obniżył lot i wylądował
na pierwszym nadającym się do tego celu lądowisku, którym
okazało się szwajcarskie Samedan. Pilot i jego „Gustaw” zosta-
li internowani. Był to pierwszy kontakt helwetów z tą wersją
Messerschmitta nic więc dziwnego, że od razu skierowali go
na próby do Dübendorf. W międzyczasie trwały negocjacje co
do ceny za jaką Niemcy zgodziliby się na przejęcie maszyny
przez szwajcarskie lotnictwo. Tym razem propozycja zapłaty
pół miliona franków za niemal nową maszynę nie spotkała się
ze zrozumieniem Szwajcarów, którzy obstawali przy połowie
tej kwoty. Interes nie doszedł więc do skutku. Po zakończeniu
testów samolot większość czasu spędził w hangarze, bowiem
gdy w zakupionych maszynach zaczęły mnożyć się usterki,
potraktowano go jako rezerwuar części zamiennych.
Drugim z internowanych „Gustawów”, jakie służyły w szwaj-
carskim lotnictwie, był Me 109 G-14 należący do Stab. III./JG 3.
17 grudnia 1944 r. Fw. Siegfried henning miał przeprowadzić
tę maszynę na nowe lotnisko. Podczas lotu samolot został
zaatakowany przez amerykańskie myśliwce. Starcie szybko
przybrała formę pościgu kilku Mustangów za samotnym Mes-
7 Rozważano też opcję wysłania oddziału dywersyjnego w celu zniszczenia sa-
molotu i zgładzenia jego załogi.
1.
2.
3.
4.
5.
6.
163112
163230
163243
163245
163248
163251
ST+RB
ST+VP
RQ+BG
RQ+BI
RQ+BL
RQ+BO
J-701
J-702
J-703
J-704
J-705
J-706
Samoloty Me 109 G-6 drugiej transzy dostarczone 23 maja 1944 r.
L.p.
Werknummer
Stammkennzeichen Kod Fliegertruppe
1.
2.
3.
4.
5.
6.
163804
163806
163808
163814
163815
163816
NF+FE
NF+FG
NF+FI
NF+FO
NF+FP
NF+FQ
J-707
J-708
J-709
J-710
J-711
J-712
Samoloty Me 109 G internowane w Szwajcarii i wcielone do Fliegertruppe
L.p.
Wersja
Werknummer
Oznaczenie
lub Stkz.
Kod
Fliegertruppe
1.
2.
Me 109 G-6
Me 109 G-14
162764
462818*
Ru+OZ
<2+l
J-713
J-714
* Samolot nosił na ogonie błędny W.Nr. „262818”
serschmittem. W ferworze walki Fw. henning stracił orientację
i bezwiednie umknął w szwajcarską przestrzeń powietrzną.
Po długiej pogoni Amerykanie w końcu dali za wygraną, ale
trakcie ucieczki na pełnej mocy Fw. henning zużył prawie cały
zapas paliwa. Nie mogąc odnaleźć lotniska posadził maszynę
w przygodnym terenie, w okolicach Affeltrangen. Lądowanie
na brzuchu, ze schowanym podwoziem zakończyło się w ro-
wie, ale pilot wyszedł z kraksy bez większych obrażeń. uszko-
dzenia samolotu Szwajcarzy ocenili na około 25%. Również
ten myśliwiec przez dłuższy czas pozostawał bez przydziału
stanowiąc źródło zapasowych elementów.
W szwajcarskie ręce trafiły jeszcze dwa następne Me 109
G-6, które lądowały 20 sierpnia 1944 r. Obaj piloci, Flg. Karl
Friedrich Nehrenheim (pilotujący „żółtą 3” W.Nr. 163956) i Fw.
Paul Tanck („żółta 12” W.Nr. 163226) mieli przeprowadzić swoje
myśliwce do Włoch, jednak w trakcie lotu zgubili się w górach
i przyziemili na poligonie w Bern-Beundenfeld. Miejsce jakie
wybrali do lądowania absolutnie się do tego nie nadawało.
Poligon pokryty był okopami i makietami czołgów. Nic więc
dziwnego, że oba samoloty po spotkaniu z takimi obiektami
uległy poważnym uszkodzeniom. Na szczęście piloci wyszli
z wypadków z jedynie pomniejszymi obrażeniami. Za to stan
obu maszyn nie pozwalał myśleć o ich dalszym użytkowaniu.
Myśliwce zostały rozebrane i potraktowane jako źródło części
zamiennych.
„GuSTAW” JAKI JEST, KAżDy WIDZI
Zakupione Messerschmitty niewiele się różniły od maszyn
niemieckich. W przeciwieństwie do „Emili”, „Gustawy” zacho-
numer
3
zima 2009
4
© Helmut Schmidt http://flyingart.twoday.net/
Biuletyn DWS.org.pl
Szwajcarski Me 109 G-6 W.Nr. 163112 (ST+RB) z pierwszej transzy wkrótce po dostawie - lato 1944 r.
Samolot w standardowym malowaniu Luftwaffe złożonym z barw RLM 74/75/76. Niemieckie oznakowania zostały zamalowane przy użyciu
mieszanki szwajcarskich farb o zbliżonych odcieniach.
wały standardowe opancerzenie
8
i uzbrojenie
9
a także klasycz-
ne drążki sterowe KG 13 A. Tradycyjnie najnowsze celowniki
Revi 16 B podmieniono na starsze Revi C/12 D. W samolotach
zainstalowano również oryginalne radiostacje FuG 16 Z, które
jednak pozbawiono modułów ZVG 16 (Zielflug-Vorsatzgerät)
służących do radionawigacji. W kokpitach, w miejsce po
wskaźnikach AFN 2 (Anzeigegerät
für Funknavigation),
monto-
wano zegary pokładowe firmy Revue-Thommen. Co ciekawe
zachowała się pętlowa antena radionamiernika PR 16 (Peilrah-
men)
zamontowana na grzbiecie kadłuba. Ten bezużyteczny
już element zdemontowali dopiero sami Szwajcarzy przy
okazji remontów, jednak w początkowym okresie eksploatacji
samoloty latały z dodatkową anteną. Z oczywistych wzglę-
dów Niemcy wymontowali również urządzenia identyfikujące
„swój-obcy” FuG 25a. W związku z tym z kokpitów usunięto
też panele sterujące transponderami. W momencie dostawy
dało się jednak zauważyć pozostawione pod kadłubami prę-
towe anteny od
Kenngerät.
Najprawdopodobniej tych anten
pozbyto się w trakcie malowania szwajcarskich znaków, gdyż
nie występują już na zdjęciach samolotów oznakowanych bia-
łym krzyżem.
Z biegiem czasu różne drobne elementy wyposażenia wy-
mieniano na szwajcarskie. Tak było np. ze wskaźnikiem prze-
pływu tlenu, którego kopię wykonano w warsztatach Buochs-
Ennetbürgen.
W zakupionych samolotach brakowało podkadłubowego
pylonu na dodatkowy zbiornik paliwa. Chociaż nie należał on
do standardowego wyposażenia samolotu jednak w tym cza-
8 Wszystkie maszyny miały opancerzone zagłówki typu Gallandpanzer. By nie
ograniczać widoczności w kierunku tylnej półsfery, ten typ opancerzenia kabiny
miał w górnej części taflę ze szkła pancernego.
9 Jedno działko MG 151/20 kal. 20 mm i dwa karabiny maszynowe MG 131 kal.
13 mm umieszczone w kadłubie. Wobec problemów jakie napotkano przy za-
budowie szwajcarskich Fl. Mg. 29 na Me 109E zdecydowano się na zamówienie
samolotów z niemieckimi MG 131. Podjęto nawet decyzję o produkcji nietypo-
wej amunicji, ale technologia wytwarzania spłonek do elektrycznie odpalanych
naboi 13×64B nadal była objęta tajemnicą. Dlatego same spłonki były sprowa-
dzane z Rzeszy.
sie był powszechnie używany przez lotnictwo niemieckie
10
. Co
prawda na jednym z rozbitych 20 sierpnia „Gustawów” znaj-
dował się taki pylon a także dodatkowy zbiornik, ale brak jest
danych świadczących o jego użyciu na którejś ze sprawnych
maszyn. Możliwe, że właśnie to „znalezisko” zainspirowało
szwajcarskie władze do złożenia kilka miesięcy później zamó-
wienia na dwanaście kompletów pylon-zbiornik. Niestety ta
prośba spotkała się z odmową strony niemieckiej.
Mimo, że wszystkie maszyny pochodziły z jednego komplek-
su zakładów Messerschmitta skupionego w okolicach Regens-
burga płatowce reprezentowały dwa różne standardy wykoń-
czenia w zależności od okresu, w którym były wyprodukowane.
Należy przy tym zaznaczyć, że nie było w tym nic niezwykłego
i było najzupełniej zgodne z niemiecką specyfiką produkcji.
Pierwsza szóstka „Gustawów” pochodziła z kwietniowej
partii produkcyjnej, która charakteryzowała się wczesną,
trzyczęściową osłoną kabiny oraz niskim usterzeniem piono-
wym
11
. Maszyny te występowały w opisanej formie stosunko-
wo krótko – mniej więcej do początku 1945 r.
Samoloty z drugiej transzy zostały wyprodukowane w ma-
ju i wszystkie miały już nowsze osłony kabiny typu Erla-hau-
be
12
oraz wysokie usterzenia pionowe wykonane z drewna
13
.
Warto jeszcze zauważyć, że na większości maszyn z osłoną Erla
10 Pylon do przenoszenia dodatkowego zbiornika paliwa o pojemności 300 l
znajdował się w zestawie modyfikacji R3.
11 usterzenie konstrukcji metalowej. Ster kierunku był kryty płótnem, miał
wyważenie rogowe i wpisaną w profil blaszkę kompensacyjną, która była na-
stawiana na ziemi.
12 W odróżnieniu od trzyczęściowej osłony starszego typu, dwuczęściowa Erla-
haube miała ramy oszklenia zredukowane do minimum, przez co zapewniała
wyraźnie lepszą widoczność.
13 Najbardziej rozpoznawalnym elementem nowego usterzenia był właśnie
statecznik pionowy – wyższy od dotychczasowego o 135 mm. Wobec montowa-
nia w samolocie silników o coraz wyższej mocy miał on za zadanie kompenso-
wać zwiększony moment reakcyjny śmigła. Znane są co najmniej cztery rodzaje
wysokich sterów kierunku. W tym przypadku ster kierunku był pozbawiony
stałych listew kompensacyjnych za to miał klapkę odciążającą Flettnera oraz
wyważenie masowe osadzone we wzmocnionych okuciach (wg. nomenklatury
zaproponowanej przez J.C. Mermeta był to typ T3).
numer
3
zima 2009
5
Biuletyn DWS.org.pl
[za:] „Me 109 G Ersatzteil-Liste”
maszty antenowe zostały zamontowane do ruchomej części
osłony kabiny. Wyjątkiem były J-707 i J-708 z masztami mo-
cowanym do kadłuba, w związku czym miały wczesną wersję
Erla-haube, bez masztów, za to z niewielkim wycięciem pasu-
jącym do jego podstawy w kadłubie. Sama podstawa masztu
była dodatkowo wzmocniona rurowym stelażem znajdującym
się na tylnej ściance kabiny
14
.
Internowane maszyny niemieckie były wyposażone zgod-
nie ze standardami obowiązującymi w Luftwaffe, tj. miały peł-
ne wyposażenie radiowo-nawigacyjne i celowniki Revi 16 B. Me
109 G-6 W.Nr. 162764 także został wyprodukowany w Regens-
burgu i zewnętrznie nie różnił się od samolotów z pierwszej
transzy. Ponieważ z niewiadomych przyczyn niemiecki pilot
nie uruchomił mechanizmu niszczącego urządzenie identyfi-
kujące „swój-obcy” toteż nieuszkodzony FuG 25a dostał się w
ręce Szwajcarów. Ci jednak nie mieli radarów, więc kiedy samo-
lot trafił do służby nie miał już ani transpondera, ani anteny.
W odróżnieniu od pozostałych Gustawów Me 109 G-14
W.Nr. 462818 pochodził z zakładów Erla w Leipzig. Oprócz sil-
nika DB 605 AM dostosowanego do wtrysku mieszanki MW-
50, miał wysoki statecznik pionowy, osłonę kabiny Erla-haube
z Gallandpanzer oraz małe wytłoczenia na koła we wnękach
podwozia głównego. Osłona silnika wyposażona była w nie-
wielkie przetłoczenie z chwytem powietrza pod prawym
Beule
15
. Później tę osłonę w trakcie remontu otrzymał J-704.
Prawdopodobnie samolot wyposażono w radiostację FuG 16
Zy z masztem antenowym Morane pod lewym skrzydłem.
Niestety zdjęcia nie pozwalają stwierdzić czy ten egzemplarz
miał powiększony (56 l) zbiornik oleju, jednak był on dość cha-
rakterystyczny dla samolotów tej serii.
Środkowa część dźwigara Me 109 G, na której ściankach mimo
widocznych wzmocnień, pojawiły się wybrzuszenia.
KRóLOWIE hANGARóW
Jedyną jednostką, jaka została przezbrojona w nowe „Gu-
stawy” była Fliegerkompanie 7 uprzednio latająca na „Emilach”.
Przeszkalanie personelu rozpoczęło się w czerwcu 1944 r. Po-
czątkowo piloci byli zachwyceni nowym samolotem – był
szybszy, lepiej się wznosił i wreszcie miał centralnie umiesz-
czone działko
16
. Radio w końcu przekazywało komunikaty
głosowe tak, jak je rzeczywiście nadano, a pancerz zapewniał
poczucie bezpieczeństwa. Nic nie zapowiadało nadchodzą-
cych problemów.
Pierwsze niepokojące sygnały zaczęli zgłaszać sami piloci,
do których podczas lotu zaczęły dochodzić dziwne odgłosy.
W wyniku przeprowadzonych przeglądów odkryto, że w kil-
ku maszynach ścianki środkowej części dźwigara uległy wy-
boczeniu. Na jednym z samolotów (J-705) wybrzuszenia były
na tyle duże, że został wycofany z linii i musiał przejść remont
w Edig. Flugzeugwerk Emmen (F+W). Zakłady te zajęły się rów-
14 Takie osłony bez masztów montowano przeważnie na samolotach, które
wcześniej miały starszy typ kabiny.
15 W samolotach z kabiną ciśnieniową pod przetłoczeniem normalnie znajdo-
wał się kompresor utrzymujący ciśnienie w kokpicie. Wiele egzemplarzy otrzy-
mało takie osłony chociaż wcale ciśnieniowej kabiny nie miało.
16 Pod koniec lat 30. gdy szukano nowych maszyn dla Fliegertruppe był to je-
den z podstawowych wymogów jakie miał spełniać nowy myśliwiec. Wówczas
wybór padł na M.S. 406, ale w oczekiwaniu na podjęcie jego licencyjnej produk-
cji zdecydowano się tymczasową na rezygnację z warunku uzbrojenia w działko
silnikowe i interwencyjny zakup niewielkiej partii Messerschmittów wersji D i E.
nież problem wzmocnienia dźwigarów na pozostałych „Gusta-
wach”. Niestety nie dało się odkryć przyczyny uszkodzeń dźwi-
garów ani nawet kiedy dokładnie powstały. Podejrzewano, że
maję one związek z obciążeniami występującymi podczas lotu
lub z przypadkami zbyt twardych lądowań. Prawdopodobień-
stwo, że uszkodzenia spowodowali Niemcy jest minimalne
jeśli wziąć pod uwagę niewielki nalot dostarczonych maszyn,
które odbyły tylko lot testowy i kontrolny (łącznie ok. 1 h).
Najwięcej kłopotów przysporzyły jednak silniki, które za-
częły się psuć wkrótce po dostawie. Pierwszy wypadek miał
miejsce już 4 sierpnia 1944 r. W samolocie J-706 pilotowanym
przez Oblt Feldmanna doszło do uszkodzenia sprężarki. Pilot
musiał awaryjnie lądować w Interlaken. Przy tym zrobił to tak
sprawnie, że samolot nie odniósł dalszych uszkodzeń. Oglę-
dziny ujawniły brak pierścienia dystansowego przy sprzęgle
hydraulicznym, które było zamontowane na wałku napędo-
wym sprężarki. Pierścień ten dzięki kanalikom pełnił też rolę
przewodu, przez który przepływał olej zasilający do czynnego
członu sprzęgła. Właśnie brak przepływu oleju doprowadził
do zniszczenia sprzęgła i zatrzymania pracy sprężarki. Motor
miał w chwili awarii zaledwie 8,35 h pracy.
Na kolejny wypadek nie trzeba było długo czekać. Już 26
sierpnia z powodu kłopotów z silnikiem Oblt Siegfried zasia-
dający za sterami J-704 przymusowo lądował w Dübendorf.
Tym razem powodem awarii silnika była erozja czopów wału
wykorbionego. Przypuszczalnie zawiniła niewłaściwa obrób-
ka cieplna wału i nie był on należycie utwardzony. Praktycznie
nowy silnik (w sumie przepracował 6,42 h) nie nadawał się do
dalszego użytku i został rozebrany na części zamienne.
Po tych incydentach, 2 września wydano rozkaz wstrzyma-
nia wszelkich lotów na Me 109 G. Aby podtrzymać gotowość
bojową Fl. Kp. 7 do jednostki przydzielono tymczasowo stare
„Emile”. Była to decyzja brzemienna w skutki. Trzy dni później
dwusamolotowy patrol, który wystartował na przechwycenie
amerykańskich bombowców, został omyłkowo zaatakowany
przez Mustangi. Praktycznie pozbawione łączności i opance-
rzenia „Emile” były łatwym łupem. Oblt Treu zginął we wraku
swojej maszyny a ranny Oblt heniger awaryjnie lądował na
mocno postrzelanym myśliwcu. Można tylko domniemywać
numer
3
zima 2009
Zgłoś jeśli naruszono regulamin