Joanna Darc-Thomas Keneally 1982.pdf

(15953 KB) Pobierz
r"T
m
.u
H
skan http://chomikuj.pl/WiDH8
HOMAS KEMEALL
Joanna d’Arc
mm
Zdumiewająca postać malej wieśniaczki,
której nieoczekiwane wystąpienie na scenę
polityczną Francji z początkiem X V w. w y ­
wołało tak ogromne konsekwencje, po dziś
dzień interesuje nie tylko historyków, lecz
także artystów, pisarzy i poetów. Joanna
d’Arc — Dziewica Orleańska — o której na­
pisano setki rozpraw naukowych, mnóstwo
książek i sztuk teatralnych, nakręcono wiele
filmów, a ostatnio zajęła się nią nawet tele­
wizja (także polska TV poświęciła jej kiedyś
interesujący program), pozostaje przecież —
u nas — wciąż jeszcze postacią nieznaną.
Dzieje się tak dlatego, że wciąż za mało w ie­
my o epoce, która ją wydała, a zwłaszcza
0 duchowym klimacie tej epoki.
I właśnie w ten klimat doskonale wprow a­
dza czytelnika książka Thomasa Kenealły.
Zadziwiające, jak głęboką znajomość men­
talności europejskiej, a zwłaszcza mentalności
europejskiego późnego średniowiecza, posia­
da ten współczesny pisarz australijski.
Bo nie ulega wątpliwości, że mała Jehan-
nelte, jak późniejszą Dziewicę Orleańską na­
zywano w domu rodzicielskim (a ściśle mó­
wiąc, nigdy nie przestała być małą Jehannet-
te: gdy ją spalono na stosie w Rouen, miała
przecież zaledwie dziewiętnaście lat!), otóż
mała Jchannetlc nie spełniłaby swojej misji,
gdyby nie panujący ogólnie w ówczesnej
Europie klimat mistycyzmu, metafizycznego
lęku, zwykłego wreszcie zabobonu. Mimo róż­
nicy stanu i wykształcenia religijność malej
Jehannette, córki dzierżawcy / Domremy,
1 religijność delfina Francji, późniejszego Ka­
rola VII, była właściwie iaka sarna.
Ale czym była w ogóle ówczesna religijność?
Jak mało różniła się ona od wierzeń i prak­
tyk magicznych, jak bardzo była z nimi po-
U
M
THOMAS KENEALLY
Joanna d*A ic
KRWI CZERWONA, SIOSTRO ROZO...
skan http://chomikuj.pl/WiDH8
Moim córkom
Mar gar et i Jane
THOMAS KENEALLY
Joanna d’Arc
*
KRW I CZERWONA, SIOSTRO RÓŻO...
1
:
^
_
*v /
P R Z E Ł O Ż Y Ł J U L IU S Z K Y D R Y Ń S K I
W YDAW NICTW O LITERACKIE KRAKÓW
y
Tytuł oryginału:
Blood Red, Sister Rosę,
a novel by Thomas
Keneally
© Thomas Keneally 1974
London—Sydney 4974
Księga pierwsza
KRÓLO WIE-CIENIE
skan http://chomikuj.pl/WiDH8
© Copyright for the Polish
Edition by Wydawnictwo Literackie
Kraków 1982
Okładkę i strony tytułowe projektował
Janusz
Wysocki
Redaktor
Apolonia Bejska
Redaktor techniczny
Małgorzata
Kwiecleń-Szczudłowa
Printed in Poland
Wydawnictwo Literackie Kraków 1982. Wyd. I.
Nakład 10 000 + 350 egz. Ark. wyd. 21,4. Ark. druk. 23,5. Papier
druk. m/gł kl. V, 84
X
108, 6 g.
2
Oddano do składania 12 V 1980. Podpisano do druku 22 V I 1981.
Druk ukończono w styczniu 1982. Zam. nr 2411/80. F-15-8.
Drukarnia Wydawnicza, Kraków, ul. Wadowicka 8.
ISBN-
83
-
08
-
003
l
76
-il
Gdy młody Karol miał lat siedem, mieszkał w stolicy
w swych apartamentach w Hotel Barbette. Jego matka
mieszkała na innych piętrach Barbette i czasem go odwie­
dzała. Ponieważ przyprowadzała z sobą lamparta na smy­
czy albo pawiana o cuchnącym .oddechu, Karol nie lubił
tych odwiedzin.
Umysł jego poddano już opiece księży, dominikańskich
teologów z paryskiego uniwersytetu. Zaczęli go uczyć, że
będzie królem pod rządami Boga, że Francja i papież są
spokrewnieni poprzez Boga.
Główna niańka w Barbette, dwudziestoośmioletnia tłu­
sta Bretonka, miała na imię Madeleine. Ważne jest zasta­
nowić się nad tym, czego ona go uczyła.
Madeleine:
Król jest bogiem.
Karol:
Istnieje tylko jeden wszechmogący Bóg,
Deus
Omnipotens...
Zaczął już Uczyć się łaciny.
Madeleine:
Och, ale istnieją też mali bogowie. Królo­
wie i święci są małymi bogami. Lecz król potrzebuje dru­
giego do pary, króla-brata, który jest królem potajemnie.
I król-brat musi poświęcić się na ofiarę i krwią króla-brata
żywi się potęga samego króla.
Madeleine pokazała mu swoje dwa palce wskazujące.
Madeleine:
Ten król jest królem publicznie.
Pokiwała znacząco prawym palcem wskazującym.
Madeleine:
On nosi koronę, a ludzie składają mu przy­
sięgę i śpiewają N o e 1
.
Jej lewy palec wskazujący łagodnie się pochylił.
Madeleine:
Ten król jest królem, który musi poświęcić
się w ofierze. Tak, jak Jezus za nas umarł i wszystkich nas
uczynił godnymi Nieba. Ten król nigdy nie nosi korony.
Jego krew sprawia, że król panuje potężnie i djługo.
K arol:
Kto jest królem, iktóry umiera dla papy?
Madeleine:
Kączątko, twój ojciec nie ma króla-cienia.
Karol:
Może stryj Ludwik był królem-cieniem papy?...
Stryj Ludwik krwawił...
Stryj Ludwik został zamordowany przed trzema laty
przed Barbette. Madeleine i Karol słyszeli krzyki. Morder­
cy złożyli rzeczywiście sutą ofiarę ze stryja Ludwika.
Madeleine:
Kaczątko, twój stryj Ludwik był miłym
człowiekiem, ale czarownikiem.
Mogła mówić Karolowi, co chciała, ponieważ kiedy kró­
lowa Izabela przychodziła do syna z wizytą, miała dosyć
kłopotu z powstrzymywaniem swych drapieżników, żeby
nie rzucały się na służbę. Dlatego nie miała czasu spraw­
dzać, czy jej syn uczy się rzeczy odpowiednich.
Madeleine:
Twój ojciec dlatego właśnie oszalał, że nie
miał króla-cienia, który by za niego umarł.
Karol:
A ja będę go miał?
Madeleine:
Dobry z ciebie chłopiec. Bóg się o to posta­
ra...
Lecz chłopiec uczuł, że cała krew odpłynęła mu z piersi
do brzucha. A tam beznadziejnie się burzyła. Wiedział, że
tak się nie stanie: nie będzie miał żadnego króla-brata ani
króla-cienia.
Niewspomagana królewskość, Madeleine dawała mu to
do zrozumienia przez cały czas, dopóki nie doszedł do dzie­
siątego roku życia, a ona została zwolniona, niewspomaga­
na królewskość była straszliwym ciężarem — przyciągała
zabójców, rodziła wojny w samym królu i poza nim.
Jego ojciec król wiódł wojny w sobie samym. Mieszkał
w zamkniętych apartamentach w Luwrze. Ubierał się nie­
chlujnie. Bił służbę.
Mały chłopiec był bardzo wątły. Myślał: ja też' będę
taki. Ale nie będę nawet na tyle silny, żeby bić służących.
Madeleine:
No, a teraz ty. Jesteś pieszczoszkiem Arma-
niaków.
Partia Armaniaków była partią, która go popierała.
Wcześniej tej samej zimy w królewskiej kasztelanii
Vaucouleurs odbył się chrzest córeczki dwojga wieśniaków:
Zabillety i Jakuba. Dziewczynka miała dwóch braci i sio­
strę. Ochrzczono ją imieniem Joanny, lecz bracia i siostra
nazywali ją Jehannette. Miasteczko, w którym mieszkąli,
nazywało się Domremy-a-Greux. Miało ono, mówiąc oględ­
nie, interesujące połażenie. Na razie wystarczy powiedzieć,
że bory były ciemnozielone, a Moza szeroka i posępna.
*
Do mego czcigodnego zleceniodawcy, Szanownego Fran­
cesco Maglia-Gondisi w Banku Rodziny Gondisi we Flo­
rencji, od jego nowo mianowanego agenta w Poitou i re­
jonie Loary, Bernarda Massimo.
Datowano 23 lipca 1419.
Musicie mi wybaczyć, jeśli inni agenci bankowi na in­
nych terenach dostarczyli wam już niektórych z informacji
zawartych w tym liście.
Rzecz w tym, że kiedy tu przybyłem, zorientowałem się,
że trudno będzie w ogóle zebrać jakiekolwiek prawdziwe
informacje. Rada Armaniaków przy delfinie i jego opie­
kunka Królowa Jolanta Sycylijska niechętnie udzielają
wiadomości. Jednym z powodów jest z pewnością fakt, że
owe wiadomości są tak uporczywie niedobre. Oni z pew­
nością chcą kapitałów, chcą, żeby bankierzy ubezpieczali
ich armie, starają się o zastawy i umowy kredytowe. Ale
nie chcą mi podać zwyczajnych faktów, odnoszących się
do tych interesów, ani możliwości, które każdy klient sta­
rający się o finanse chętnie zwykle wyszczególnia. Rozma­
wiałem o tym z innymi bankierami, którzy wszyscy trak­
towani są w ten sam sposób. Możemy tylko dojść do wnio­
sku, że mając Anglików w Normandii i na południowym
wschodzie, a Burgundów kontrolujących północ i Paryż,
nasi klienci armaniaccy są od nas zależni tak bardzo, że
czują się tym"dotknięci.
Dowiedziałem się o dwóch niezwykle ważnych spra­
wach.
Przede wszystkim Diuk Burgunda Jan (zwany
Sans
Peur)
postarał się o to, żeby przedstawić siostrę delfina
Katarzynę Królowi Anglii, Halowi Monmouthowi. Istnieje
wiele domysłów, dlaczego zaaranżował to spotkanie, ale
był to po prostu jeden z punktów porządku dziennego dłu­
giej konferencji, jaką Jan i K ról angielski odbyli na za-
Zgłoś jeśli naruszono regulamin