Zmuszanie Libanu do upadku.docx

(85 KB) Pobierz

Zmuszanie Libanu do upadku

Lebanon - now it is being forced to collapse

13.04.2016

Lebanon - now it is being forced to collapse. 57771.jpeg

Liban nie może już stanąć na nogi. Jest przytłoczony, przestraszony i złamany.

Stoi on na pierwszej linii frontu, ma ISIS na wschodzie i północy, wrogi Izrael na południu i głębokie, błękitne morze na zachodzie. Na całym swoim maleńkim terytorium ma rozproszonych 1.5 mln (w większości syryjskich) uchodźców. Załamuje się gospodarka i kruszy infrastruktura. ISIS jest tuż przy granicy z Syrią, dosłownie obok, albo nawet jedną nogą w Libanie, sporadycznie jest najeźdźcą, i zakłada niezliczone "uśpione komórki" we wszystkich libańskich miastach i wioskach. Hezbollah zwalcza ISIS, ale Zachód i Arabia Saudyjska najwyraźniej uważają Hezbollah, a nie ISIS, za główne zagrożenie dla swoich geopolitycznych interesów. Armia libańska jest stosunkowo dobrze wyszkolona, ale źle uzbrojona, i podobnie jak całemu krajowi, notorycznie brakuje jej gotówki.

Wystarczy jedno pchnięcie

Na ulicach Bejrutu często się teraz słyszy: "Jeszcze tylko trochę, wystarczy tylko jedno pchnięcie, i cały kraj się złamie, pójdzie z dymem".

Czy naprawdę tego chcą Zachód i jego regionalni sojusznicy?

Czołowi zagraniczni dygnitarze, jeden po drugim, teraz odwiedzają Liban: szef ONZ Ban Ki-moon, prezes Banku Światowego Jim Young Kim, i szefowa polityki zagranicznej UE Federica Mogherini. Wszystkie te osoby przewidywalnie i abstrakcyjnie wyrażają "głęboki niepokój" o bliskości ISIS, i o losie 1.5 mln syryjskich uchodźców mieszkających na terytorium Libanu. Wszyscy przyznają, że "wojna w sąsiadującej Syrii ma ogromny wpływ na maleńki Liban".

Nigdy nie mówi się o tym kto wszczął tę wojnę.

I nic się nie rozwiązuje. Składa się ledwie kilka konkretnych obietnic. I nie dostarcza się tego co się obiecuje.

Jeden z moich informatorów obecnych na zamkniętym spotkaniu Ban Ki-moona, Jim Yong Kima i szefów agencji ONZ w Bejrucie skomentował: "nie omawiano tam prawie nic nowego, konkretnego czy inspirującego".

Tak zwana społeczność międzynarodowa wykazuje bardzo małe pragnienie ratowania Libanu z głębokiego kryzysu. Prawdę mówiąc, kilka krajów i organizacji stale ściska Liban za gardło, oskarżając go o 'naruszanie praw człowieka' i o słaby i nieskuteczny rząd. Co wydaje się najbardziej irytujące jest to, że Hezbollah (organizacja przez wiele zachodnich krajów i ich sojuszników w świecie arabskim uważana za "terrorystyczną"), może przynajmniej w jakimś stopniu uczestniczyć w kierowaniu krajem.

Hezbollah to jedyna siła skuteczna wobec ISIS

Ale Hezbollah wydaje się być jedyną siłą mogącą skutecznie walczyć z ISIS – w płn-wsch części kraju, na granicy z Syrią i w innych miejscach. Jest również jedyną organizacją gwarantującą niezawodną sieć bezpieczeństwa społecznego tym setkom tysięcy biednych libańskich obywateli. W tym kraju bardzo podzielonym na sekty, wyciąga rękę do 'innych', zawierając koalicję zarówno z organizacjami i ruchami muzułmańskimi jak i chrześcijańskimi.

Skąd tyle hałasu o Hezbollah?

Dlatego, że jest w przeważającym stopniu szyicka, a szyiccy muzułmanie są antagonizowani i zwalczani przez niemal wszystkich zachodnich sojuszników w świecie arabskim.

Hezbollah postrzega się jako prawą rękę Iranu, i szyici zdecydowanie są przeciwko zachodniemu imperializmowi, razem z Rosją, Chinami i większością Ameryki Łacińskiej – krajami demonizowanymi i prowokowanymi przez Imperium i jego kraje-'klientów'.

Hezbollah ma bliskie związki zarówno z Iranem jak i z rządem Bashara al-Assada w Syrii. Walczy z Izraelem kiedy tylko ten atakuje Liban, i wygrywa większość bitew do których jest zmuszany. Jest otwarcie wrogi wobec ekspansjonistycznej polityki Zachodu, Izraela i Arabii Saudyjskiej, jego liderzy są niezwykle szczerzy.

"Co z tego?" może pytać wielu ludzi w regionie, łącznie z mieszkającymi w Libanie.

Angie Tibbs jest właścicielką i redaktorem Dissident Voice, dokładnie obserwującą wydarzenia na Bliskim Wschodzie w ostatnich latach. Uważa, że dokonanie krótkiego porównania między wydarzeniami w 2005 i dzisiejszymi jest istotne dla zrozumienia złożoności sytuacji:

"W kraju gdzie od końca wojen domowych w 1990 zewnętrzna uprzejmość maskuje kotłujące się podbrzusze, w którym nie zapomniano czy nie odpuszczono starych ran, starych krzywd, realnych i wyimaginowanych, sukces polityczny Hezbollah miał najbardziej stabilizujący wpływ. Jeszcze w 2005, po wybuchu bombowym w którym zginęli prezydent Hariri i 20 innych osób, Ameryka i Izrael głośno głosiły, nie pokazując żadnych dowodów, że "to zrobiła Syria". Armii syryjskiej, w Libanie na prośbę libańskiego rządu, Ameryka i nakazała wyjść, a Rezolucja 1559 ONZ stwierdziła po części, że trzeba rozbroić całą libańską milicję. Plan był jasny. Kiedy odejdą siły syryjskie i rozbroi się Hezbollah, dwa posunięcia które południową granicę Libanu zostawią całkowicie bezbronną, a wtedy – cóż, co zapobiegnie by wkroczył Izrael i go przejął?"

Pani Tibbs jest również przekonana, że tzw. społeczność międzynarodowa celowo zostawia Liban bezbronny:

"Podobny pokrętny scenariusz widać dzisiaj. Hezbollah walczy z ISIS w Syrii, armia libańska, choć dobrze wyszkolona, jest marnie wyposażona. Unieważnia się zakup broni, ONZ i Międzynarodowy Fundusz Walutowy, i faktycznie światowa wspólnota narodów nie dostarczają żadnej pomocy, i mały Liban nie może złapać oddechu pod ciężarem ponad miliona syryjskich uchodźców. Jest to idealna szansa dla ISIS, armii zastępczej Izraela i Zachodu, by wkroczyła i zakończyła suwerenność Libanu".

Niektórzy oburzeni przywódcy Libanu się buntują. Minister spraw zagranicznych Gebran Bassil nawet odmówił spotkania z Ban Ki-moonem podczas jego wizyty z Bejrucie i w Dolinie Bakaa.

Fragment zamieszczonego artykułu z 26 marca 2016 w jednym z czołowych libańskich dzienników Daily Star:

"Kilka godzin po zakończeniu 2-dniowej wizyty w Bejrucie przez szefa ONZ Ban Ki-moona, minister spraw zagranicznych Gebran Bassil oskarżył w sobotę społeczność międzynarodową o to, że wobec nadchodzącego kryzysu uchodźców syryjskich stosuje podwójne standardy.

"Oni wywołują wojnę, a potem nawołują innych do przyjmowania uchodźców zgodnie z porozumieniami o prawach człowieka" – powiedział na konferencji prasowej emitowanej w TV z rezydencji w Batroun".

*

Liban upada

Liban upada. Nawet wcześniej bogata stolica Libanu doświadcza ciągłych braków energii elektrycznej i wody, jak i dramatów z wywózką śmieci. Pod względem gospodarczym kraj szybko upada.

Dr Salim Chahine, profesor finansów z Amerykańskiego Uniwersytetu w Beirucie, zwykle jest umiarkowanie optymistyczny o swoim kraju. Ale wydarzenia ostatnich lat zmniejszają ten optymizm.

"Chociaż wskaźnik wydany przez Centralny Bank Libanu, BDL, niedawno zasugerował nieznaczne wzrost aktywności gospodarczej, kilku urzędników wysyła wyraźne ostrzeżenia o dalszym pogorszeniu sytuacji. Regionalne napięcia geopolityczne, konflikt w Syrii, a także ich konsekwencje wewnętrznie wpłynęły na turystykę, handel i sektor nieruchomości. Według HSBC, depozyty największej populacji emigrantów libańskich - które z reguły zapewniają niezbędną płynność dla pożyczek rządowych - mogą rosnąć w wolniejszym tempie w niedalekiej przyszłości, biorąc pod uwagę pogarszającą się sytuację w Zatoce. Kiedy kraj wchodzi w szósty rok spowolnienia gospodarczego, HSBC pozostaje sceptyczny do ożywienia krótkoterminowego. Deficyt publiczny teraz wzrasta o około 20% rocznie, a tempo wzrostu PKB jest bliskie zeru".

Yayoi Segi, pedagod i starszy specjalista programowy w Arabskim Biurze Regionalnym UNESCO w Bejrucie, pracuje intensywnie zarówno w Syrii jak i w Libanie. Sektor edukacji, według niej, przeżywa ciężkie czasy:

"Sektor edukacji publicznej jest bardzo mały pod względem dostępu, dociera tylko do około 35% populacji w wieku szkolnym. Udział państwa w edukacji jest mniejszy niż 10%, zaś świata przeciętnie 18-30%. Sytuację dalej utrudnia obecny kryzys w regionie, kiedy Liban musiał przyjąć dużą liczbę uchodźców. Udział państwa w edukacji wzrasta i będzie wzrastał. Ale to wpływa na jakość nauczania i na rosnącą liczbę libańskich studentów rezygnujących ze szkoły, zaś wśród dzieci syryjskich uchodźców dochodzi tylko do 50%".

Nadine Georges Gholam (nie jej prawdziwe nazwisko), pracuje dla jedną z agencji ONZ, i mówi, że ostatnio czuje się bezradna:

"To co dzieje się ostatnio w Libanie, szczególnie w ostatnich kilku latach, jest naprawdę przygnębiające. Zwykle uczestniczyłam w protestach by pokazać swój gniew i przygnębienie. Ale teraz nie wiem czy to robi jakąkolwiek różnicę czy w ogóle coś zmieni. Nie widać działania rządu. W 8 miesiącach zgromadziło się 300.000 ton nieprzetworzonych śmieci. Toczą się walki między sektami. Konflikty regionalne… Co jeszcze? Liban już nie może prztrwać takiej presji. Wszystko się niszczy, upada…"

Ale najgorsze jeszcze przed nami. Ostatnio Arabia Saudyjska zrezygnowała z udzielenia Libanowi pomocy w wysokości $4 mld. Miała rzekomo sfinansować ogromny zakup nowoczesnej broni z Francji, bardzo i od dawna potrzebnej. To znaczy, jeśli Zachód i Arabia Saudyjska są poważne w kwestii zwalczania ISIS.

Arabia Saudyjska "ukarała" Liban za to iż ma w rządzie przedstawicieli Hezbollah, za odmowę poparcia sojuszników zachodnich w Lidze Arabskiej (która Hezbollah uważa za terrorystów), za dalsze przetrzymywanie jednego z saudyjskich książąt w areszcie, po tym kiedy usiłował przemycić 2 tony narkotyków z międzynarodowego lotniska Rafic Hariri koło Bejrutu.

Historia saudyjskiego księcia jest naprawdę groteskowa choć 'wybuchowa'. Władze libańskie znalazły narkotyki na pokładzie jego samolotu, prawdopodobnie dla użytku jego rodziny i przyjaciół. Ale co najważniejsze, była tam przemysłowa ilość Captagonu, który nie jest jakimś narkotykiem rekreacyjnym, przeznaczonycm dla podziemnych klubów nocnych w Zatoce ogólnie, ani dla notorycznych prywatnych orgii w Arabi Saudyjskiej w szczególności. Jest to, jak powiedzieli mi lokalni eksperci, "narkotyk który czyni człowieka brutalnym, niszczy w człowieku wszelki strach. To "narkotyk do walki", używany głównie przez wojowników ISIS. Mógł być przeznaczony dla Iraku i jego komórek ISIS, ale przede wszystkim saudyjski książę transportował go dla saudyjskich sojuszników w Jemenie. Albo dla obu… albo najprawdopodobniej dla obu".

Naiwyraźniej Liban "przekroczył linię". Odmówił grać według scenariusza mozolnie przygotowanego przez Zachód i jego partnerów. Teraz dostał klapsa, został brutalnie ukarany, niektórzy mówią nawet - "poświęcony".

*

To jest oczywiście najbardziej niebezpieczny czas dla tego maleńkiego i dumnego kraju. Siły syryjskie, z wielka pomocą Rosji, wyzwalają jedno syryjskie miasto po drugim z pod ISIS i innych terrorystycznych grup wspieranych przez Turcję, Arabię Saudyjską, Katar i zachodnich sojuszników.

ISIS może próbowac wejść do Iraku, by tam dołączyć do swoich kohort, ale iracki rząd usiłuje coś robić, i teraz jest gotów do walki. Rozmawia również z Moskwą, kiedy bada wielki sukces Rosji w Syrii.

Dla ISIS albo al.-nusrah, wejście do słabego i prawie zbankrutowanego Libanu byłoby najbardziej logicznym posunięciem. I Zachód, Arabia Saudyjska i inni, dobrze o tym wiedzą.

W rzeczywistości, ISIS już tam jest, zinfiltrował praktycznie wszystkie miasta i miasteczka libańskie, jak również wioski. Wszędzie gdzie zechce przeprowadza ataki na szyitów, wojsko i na inne cele. To dotyczy ISIS i al.-nusrah. A marzenie ISIS jest odważne: kalifat z dostępem do morza, który obejmowałby przynajmniej północną część Libanu.

Jeśli Zachód i sojusznicy nic nie zrobią by zapobiec tym planom, to tylko dlatego, że nie chcą.

Jest kilka scenariuszy dlaczego może się wydarzyć "upadek Libanu". Najprostszy jest następujący:

Izrael mógłby przeprowadzić kolejną inwazję, a nawet "mini-wypad" do Libanu. I tak okresowo to robi. I grozi, ostrzegając iż zrobi to znowu. Armia libańska jest zbyt słaba by cokolwiek zrobić w obronie kraju. Hezbollah wycofa swoje siły z walki z ISIS (płn-wsch) na południe. Tam będą zaangażowane przez co najmniej kilka tygodni. I to pozwoliłoby ISIS wkroczyć przez granicę, niemal bez oporu. Uśpione komórki "V kolumny" natychmiast zostałyby zaktywowane.  Kraj upadłby w zaledwie kilku dniach.

Teraz libańscy przywódcy powinni rozmawiać z Teheranem i Moskwą, natychmiast, kiedy jest jeszcze trochę czasu by uniknąć absolutnej katastrofy. Powinni otwarcie poprosić o pomoc. Zawsze są szeroko otwarte kanały z Iranem. A zamiast przyjmować delegację, która próbowałaby zapobiec nieuchronnemu upadkowi Libanu, Rosja musiała zająć się niedawną wizytę Saada Hariri, byłego premiera i lidera "Ruchu Przyszłości", człowieka jawnie przeciwnego Hezbollah, i jak jego (zabity) ojciec Rafic Harari, gorliwego sojusznika Arabii Saudyjskiej, a do tego jeszcze jej obywatela!

'Nieprzypadkowo', z sarkazmem napisał Robert Fisk o p. Hariri, 3 marca 2016 w The Independent:

Libański sunicki przywódca Ruchu Przyszłości i były premier Saad Hariri, jest saudyjskim obywatelem – tak jak był zabity były premier i jego ojciec Rafic – a teraz jest dość zaskoczony umyślnym postępowaniem kraju, do którego zawsze wykazywał tyle wierności, jak do Libanu. Ruch Przyszłości, wydaje się iż nie próbował wystarczająco by poprawić oficjalną krytykę Arabii Saudyjskiej przez Liban w Lidze Arabskiej i zapobiec destabilizacji Jemenu i Bahrajnu przez Hezbollah mimo że nie ma żadnego dowodu na to by Hezbollah albo Iran faktycznie uczestniczyli w wojnie jemeńskiej albo buncie szyitów przeciwko autarkii Bahrajnu, gdzie sunicki król rządzi większościa szyitów.

*

Maleńki Liban znalazł się w środku burzy politycznej i wojskowej, która pochłania praktycznie cały Bliski Wschód i Zatokę Perską.

W ostatnich dekadach Liban już ogromnie cierpiał. Tym razem, jeśli Zachód i sojusznicy nie zmienią swego postepowania, to wkrótce może w ogóle przestać istnieć. Staje się oczywiste, że po to by przetrwać, musiałby mieć dużo bliższe związki z syryjskim rządem, jak również z Iranem, Rosją i Chinami.

Czy odważy się to zrobić? Nie ma żadnego zjednoczonego frontu w przywództwie libańskim. Frakcje prozachodnie i prosaudyjskie sprzeciwią się sojuszowi z tymi krajami, które przeciwstawiają się interesom Zachodu.

Ale czas upływa. Ostatnio syryjskie miasto Palmyra zostało wyzwolone z pod ISIS. Paradoksalnie, wkrótce mogą upaść wspaniałe libańskie historyczne miasta Baalbek i Byblos.

Andre Vltchek

http://www.pravdareport.com/world/asia/13-04-2016/134153-lebanon_forced_collapse-0/#

 

Zgłoś jeśli naruszono regulamin