1102. DUO Booth Karen - Niezapomniana noc.pdf
(
819 KB
)
Pobierz
Karen Booth
Niezapomniana noc
Tłumaczenie:
Krystyna Rabińska
@kasiul
ROZDZIAŁ PIERWSZY
Kobiety uciekały się do najróżniejszych sztuczek, by dostać się do Adama Lang-
forda, a Melanie Costello była bliska pobicia rekordu świata w tej dziedzinie. Adam
obserwował, jak na ekranie monitora pokazującego obraz z kamery przemysłowej
skierowanej na bramę wjazdową zza ściany deszczu wyłania się jej samochód. Oko-
licą wstrząsnął silny grzmot.
– A niech mnie – mruknął. Jego pies, Jack, zaskomlał i trącił go nosem. – Masz ra-
cję. Tylko wariat przyjechałby tu w taką pogodę.
Perspektywa spotkania Melanie po raz drugi w życiu wywoływała w nim mieszane
uczucia. Rok temu Melanie wycięła mu niezły numer. Spędziła z nim najbardziej na-
miętną noc, jaką mógł sobie wyobrazić, lecz zanim się obudził, zniknęła bez słowa
i pocałunku na pożegnanie. Zostało mu po niej tylko wspomnienie, od którego nie
potrafił się uwolnić, i niezliczone pytania, na które nie znajdował odpowiedzi. Naj-
ważniejsze z nich brzmiało: Czy jeszcze kiedyś ją spotkam i poczuję, że dzięki niej
nareszcie żyję pełnią życia?
Poruszył niebo i ziemię, by się dowiedzieć, kim jest, lecz dopiero tydzień temu
przypadkiem odkrył, że nazywa się Melanie Costello. Trzeba było skandalu rozdmu-
chanego przez tabloidy do wielkich rozmiarów, aby ich drogi znowu się przecięły.
Teraz przyjeżdża ratować go przed atakiem brukowców. Gdyby jakikolwiek inny
specjalista od kreowania wizerunku podjął się tego zadania, które zresztą wydawa-
ło się niewykonalne, Adam znalazłby sposób, jak wywinąć się od współpracy, lecz to
była jego jedyna szansa na konfrontację z Kopciuszkiem. Nie zamierzał z tej szansy
rezygnować, tak samo jak nie zamierzał zdradzać przed Kopciuszkiem, że ją pamię-
ta. Chciał to usłyszeć od niej. Wtedy może wszystko się wyjaśni.
Zadzwonił dzwonek do drzwi. Adam podszedł do kominka i pogrzebaczem poru-
szył żarzące się polana. Potem, ze wzrokiem utkwionym w płomieniach, jednym
haustem dopił bourbona. Miał wyrzuty sumienia, że Melanie stoi przed domem, lecz
uznał, że skoro tak jej się spieszyło, by od niego uciec, może teraz kilka minut po-
czekać, aż on wpuści ją do domu.
Jeszcze tydzień temu cudowna noc z Adamem była najsłodszą tajemnicą Melanie,
a każde wspomnienie o niej wywoływało w niej przyjemne drżenie. Jeden telefon od
ojca Adama, Rogera Langforda, położył temu kres.
Melanie zaparkowała wynajęty samochód na podjeździe imponującej rozmiarami
górskiej rezydencji, teraz wspaniale oświetlonej, i wysiadła. Czółenka na wysokich
obcasach ślizgały się po mokrych kamieniach, targany wiatrem parasol nie chronił
przed ulewą. Niebo przecięła błyskawica. Burza, która się zaczęła, kiedy Melanie
ruszała z lotniska, teraz rozpętała się na dobre.
Mocno trzymając się poręczy, wspięła się po schodach. Miała nadzieję, że ktoś
szybko się pojawi i będzie mogła schronić się przed deszczem. Ktoś przecież otwo-
rzył bramę wjazdową. Ktoś jej oczekuje.
Gdy nikt nie nadchodził, nacisnęła dzwonek. Każda sekunda zdawała się wieczno-
ścią, stopy zmieniły się w sople lodu, dotkliwe zimno przenikało przez płaszcz. Tyl-
ko nie zacznij się trząść, nakazała sobie w duchu. Zawsze gdy lekko zmarz
ła, dosta-
wała dreszczy, których długo nie mogła opanować. Już sama perspektywa spotkania
z Adamem wystarczyła, aby wprawić ją w lekki dygot.
Przypomniała sobie chwilę, kiedy pierwszy raz go zobaczyła w tłumie gości na
przyjęciu w Park Hotel przy Madison Avenue w Nowym Jorku. Bankiet zorganizo-
wano z okazji wypuszczenia na rynek najnowszego oprogramowania stworzonego
przez firmę Adama, AdLab. Rzadki talent, geniusz, wizjoner – to tylko niektóre
z określeń, jakimi obdarzano Adama od chwili głośnej sprzedaży portalu społeczno-
ściowego ChatterBack, jeszcze zanim ukończył z wyróżnieniem studia ekonomiczne
na Uniwersytecie Harvarda. Melanie wystarała się o zaproszenie w nadziei na na-
wiązanie korzystnych kontaktów i pozyskanie nowych klientów. I nawet przez myśl
jej nie przeszło, że opuści bankiet z bohaterem wieczoru, który na swoim koncie
miał jeszcze jeden tytuł do sławy – niepoprawnego kobieciarza.
Z trzydniowym zarostem, w świetnie skrojonym dopasowanym do sylwetki szarym
garniturze, Adam krążył wśród gości. Na jego widok Melanie chciała zapomnieć
o wzorcu dobrych manier, jaki jej wpojono. Kiedy Adam zbliżył się do niej i zapytał,
kim jest, przedstawiła się jako Mel. Nikt nie nazywał jej Mel.
Adam oświadczył, że jest główną atrakcją przyjęcia, posłał jej uwodzicielskie spoj-
rzenie i o ułamek sekundy za długo przytrzymał jej dłoń. To wystarczyło. Melanie
się zaczerwieniła. Zanim się spostrzegła, siedziała na tylnym siedzeniu limuzyny
wiozącej ich do apartamentu Adama. Na udzie czuła ciepło jego dłoni, na szyi deli-
katny dotyk warg.
Perspektywa ponownego spotkania z mężczyzną, który działał na nią jak narko-
tyk, należącym do wpływowej manhattańskiej rodziny, obdarzonym majątkiem, uro-
dą i inteligencją, wywoływała nieprzyjemne ssanie w żołądku. Jeśli Adam ją rozpo-
zna, warunek zachowania absolutnej dyskrecji postawiony przez jego ojca będzie
niemożliwy do spełnienia. Nie ma nic dyskretnego w przespaniu się z facetem cie-
szącym się wątpliwą sławą rekordzisty w przygodach z kobietami. Jego opinia
amanta na pewno przyczyniła się do nagłośnienia przez media ostatniego skandalu.
Melanie wzdrygnęła się. W jej życiu przygoda z Adamem była wydarzeniem jedno-
razowym i wyjątkowym.
Nie chciała być nieuprzejma i dzwonić ponownie, lecz zdążyła przemarz
nąć do
szpiku kości. Im szybciej usiądą z Adamem do pracy, tym więcej zdziałają i tym
szybciej będzie mogła przebrać się w piżamę i wsunąć pod cieplutką kołdrę w swo-
im hotelowym łóżku.
W tej samej chwili, kiedy nacisnęła przycisk dzwonka, Adam otworzył drzwi.
Ubrany w dżinsy i granatowo-białą koszulę w szkocką kratkę, z rękawami podwi-
niętymi do łokci, wyglądał zupełnie inaczej niż w garniturze, lecz był równie przy-
stojny.
– Pani Costello, jak sądzę. Jestem zdumiony, że zdecydowała się pani przyjechać
tu w taką pogodę. Czy wynajęła pani kajak na lotnisku?
Jedną ręką trzymał skrzydło drzwi, drugą przeczesał ciemne włosy z kasztanowy-
mi refleksami.
Melanie zaśmiała się nerwowo. Serce jej waliło. Przenikliwe spojrzenie stalowo-
niebieskich oczu Adama okolonych długimi czarnymi rzęsami sprawiało, że czuła
się, jakby stała przed nim naga. Wiedziała, że to wrażenie będzie jej towarzyszyło
już do końca wizyty.
– Nie, wolałam wyższy standard i wybrałam motorówkę.
Adam uśmiechnął się kpiąco i ruchem głowy zaprosił ją do środka.
– Przepraszam, że kazałem pani czekać. Musiałem zamknąć psa. Potrafi zaatako-
wać, jeśli kogoś nie zna.
Melanie odwróciła wzrok. Nie mogła wytrzymać spojrzenia Adama. Przyjmując
zlecenie od jego ojca, naiwnie zakładała, że Adam nie jest w stanie zapamiętać
wszystkich kobiet, jakie przewinęły się przez jego łóżko. Na wszelki wypadek skró-
ciła włosy i przefarbowała je z popielato blond na złocisty.
– Miło mi pana poznać, panie Langford – wybąkała, podając mu rękę.
Dłoń miał niewiarygodnie ciepłą.
– Zwracaj się do mnie Adam, proszę – rzekł. – Nie miałaś problemów ze znalezie-
niem drogi w tym deszczu?
Nie pamięta mnie, pomyślała z ulgą.
– Żadnych – skłamała. Jechała dwie godziny, wytężając wzrok, aby cokolwiek doj-
rzeć przez szybę zalewaną strugami wody i klęła GPS na czym świat stoi.
– Wezmę twój płaszcz.
Zaskoczył ją. Nie stać go na służbę?
– Trudno tu w górach znaleźć kogoś do pomocy w domu? – zagadnęła.
Kiedy Adam wieszał jej płaszcz w szafie, skorzystała, że na nią nie patrzy, wygła-
dziła czarne spodnie i poprawiła szarą jedwabną bluzkę.
– Mam gospodynię i kucharkę, ale odesłałem je do domu. Nie chciałem, żeby je-
chały w tym deszczu.
– Przepraszam za spóźnienie, ale musimy trzymać się planu. Jeśli dzisiaj przejrzy-
my strategię kampanii w mediach, cały jutrzejszy dzień będziemy mogli poświecić
na przygotowanie wywiadów.
Sięgnęła do torby i wyjęła książki. Adam wziął je od niej, spojrzał na tytuły na
grzbietach i prychnął z pogardą.
– „Tworzenie własnego wizerunku w świecie korporacyjnym”. Chyba żartujesz?
Ludzie czytają takie rzeczy?
– To świetna książka.
– Chodźmy dalej. Mam ochotę na drinka.
Zaprowadził ją do salonu z wysokim belkowanym sufitem z sekwoi. Wygodne ka-
napy, skórzane fotele i ogień w kominku stwarzały przytulną atmosferę.
– Wspaniały dom – odezwała się Melanie. – Teraz rozumiem, dlaczego urządziłeś
tu sobie schronienie przed światem.
– Uwielbiam Nowy Jork, ale tutejszy spokój i górskie powietrze są niezrównane.
To jedyne miejsce, gdzie mogę oderwać się od pracy. – Westchnął. – Chociaż w koń-
cu praca i tu mnie dopadła.
Melanie uśmiechnęła się z przymusem.
– Nie traktuj tego jako pracy. Mamy po prostu problem do rozwiązania.
– Nie chcę obrażać twojej profesji, ale czy nie męczy cię martwienie się tylko
Plik z chomika:
monika2316
Inne pliki z tego folderu:
1096. DUO Maynard Janice - Tylko jedna noc.pdf
(626 KB)
1096. DUO Laurence Andrea - Zmysłowy poker.pdf
(643 KB)
1097. Lovelace Merline - Romans ściśle tajny.pdf
(657 KB)
1098. DUO Lane Elizabeth - Mężczyzna który szuka zemsty.pdf
(652 KB)
1098. DUO Carlisle Kate - Zmysłowa transakcja.pdf
(763 KB)
Inne foldery tego chomika:
A) ROMANSE NOWE!
Zgłoś jeśli
naruszono regulamin