Le Goff - Osiedlenie się barbarzyńców 23-30.pdf

(406 KB) Pobierz
[a
oilvelle
Marae
o w a Mar a ri ri
Jacques le Goff
Kultura
średniowieczne;
Europy
przełożyła
Hanna Szumań ska-Grossowa
d41-
X/
KLON
Oficyna Wydawnicza
Volumen
Dom Księ garsko-Wydawniczy KLON
Warszawa 1994
Osiedlenie si
ę
barbarzyń ców (V- VIII wiek)
Zachód
średniowieczny
powstał na ruinach
świata
rzymskiego. Znalazł
w nim równocześnie i oparcie, i obci
ążenia.
Rzym zarówno wykarmił go, jak
i obezwładnił .
Rzym pozostawił w spadku Europie
średniowiecznej
przede wszystkim
dramatyczną alternatywę usymbolizowaną przez legend
ę
o jego początku:
zamknięty Rzym
pomerium
i triumfalne
templum
Rzymu bez granic, bez murów,
wymarzone nadaremnie przez nieszcz
ęśliwego
Remusa.
Historia Rzymu od Romulusa stoj
ąca
pod znakiem zamknięcia, nawet
i w swoich osiągnięciach jest tylko histori
ą
ogromnego zasklepienia. Miasto
skupia wokół siebie przestrze
ń
rozszerzon
ą
aż do optymalnego obwodu
obronnego, która si
ę
w I stuleciu zamyka ostatecznie za
limes,
prawdziwym
murem chińskim
świata
zachodniego. Wewn
ątrz
tego obronnego szańca Miasto
eksploatuje, a nie tworzy:
żadnych
wynalazków technicznych od czasów
hellenistycznych; oparta na grabie
ży
gospodarka, której zwyci
ęskie
wojny
dostarczaj
ą
niewolniczej siły roboczej i szlachetnych metali, czerpanych ze
skarbów Wschodu. Celuje w sztukach zachowywania: w wojnie, zawsze
obronnej mimo pozorów podboju; w prawie, które jest budowane na rusz-
towaniach praw poprzednich i zabezpieczone przed innowacjami; w zmy
śle
państwowym, który jest gwarancj
ą
stabilności instytucji; w architekturze, która
jest sztuk
ą
społeczeństw osiadłych.
To arcydzieło bezruchu, jakim by
ła
kultura rzymska, zostaje zaatakowane
w drugiej połowie II w. przez erozj
ę
sił destrukcji i odnowy.
Cały ten gmach podkopuje wielki kryzys III w. Jedno
ść świata
rzymskiego
rozpada si
ę:
serce — Rzym i Italia — wapnieje, ju
ż
nie dostarcza sił witalnych
członkom, które zaczynaj
ą żyć życiem
własnym: prowincje emancypuj
ą
się,
wkrótce zaczynaj
ą
się stawać zdobywcze. Hiszpania, Galowie, ludzie Wschodu
opanowuj
ą
Senat. Cesarze Trajan i Hadrian s
ą
pochodzenia hiszpańskiego,
Antonin — galijskiego; za dynastii Sewerów cesarze — to Afryka
ńczycy,
24
Ewolucja historyczna
Osiedlenie si
ę
barbarzyńców (V—VIII wiek)
25
cesarzowe — Syryjki. Edykt Karakalli nadaje w 212 r. prawo obywatelstwa
rzymskiego wszystkim mieszkańcom Cesarstwa. Zarówno post
ępy
romanizacji,
jak i wzrost znaczenia prowincji s
ą
objawem pot
ężnienia
sił odśrodkowych.
Europa
średniowieczna
przejmie w spadku t
ę
walkę: jedność czy różnorodność,
chrześcijaństwo czy narody? Równowaga zostaje zak
łócona
jeszcze głębiej:
Zachód traci swoj
ą
treść na rzecz Wschodu. Złoto pł acone przez Zachód za
luksusowy import ucieka na Wschód. On produkuje te zbytkowne wyroby
i pośredniczy w ich sprowadzaniu, jego kupcy,
Ż
ydzi, Syryjczycy, monopolizuj
ą
wielki handel. Miasta Zachodu podupadaj
ą
, miasta Wschodu kwitną.
Założenie Konstantynopola — „Nowego Rzymu" — przez Konstantyna
(324 – 330) materializuje ci
ążenie świata
rzymskiego ku Wschodowi. Ten roz
łam
znamionować będzie także i
świat średniowieczny:
wysi
łki
zjednoczenia Za-
chodu ze Wschodem nie opr
ą
się ewolucji, od tej pory rozbie
żnej.
W rzeczywis-
tość wieku IV wpisana jest schizma. Bizancjum b
ędzie
kontynuacj
ą
Rzymu i pod
pozorami dobrobytu i
świetności
przeciągnie za swoimi murami rzymsk
ą
agonię
aż do 1453 r. Zachód, zbiedniały, zbarbaryzowany, b
ędzie
musiał odtwarzać
etapy rozwoju, który mu przy ko
ńcu średniowiecza
otworzy drogi na cały
świat.
Co jeszcze ważniejsze, rzymska forteca, z której legie wyrusza
ły
po jeńców
i lupy, zostaje obl
ęż
ona i wkrótce zdobyta. Ostatnia wielka wojna zwyci
ęska
odbyła się za Trajana, a dackie zł oto po r. 107 jest ostatni
ą
wielką pożywką,
zasilającą rzymski dobrobyt. Do wyschni
ęcia źródeł
zewnętrznych do
łącza
się
stagnacja wewnę trzna, zwłaszcza zaś kryzys demograficzny, który powoduje
dotkliwy brak niewolniczej si
ł
y roboczej. W II w. Marek Aureliusz zatrzymuje
szturm barbarzyń ców na Dunaju, gdzie umiera w r. 180; III stulecie ogl
ąda
szturm generalny na granicę,
limes,
który zatrzymuje si
ę
nie tyle dzięki
wojskowym sukcesom iliryjskich cesarzy w ko
ńcu
stulecia, a potem ich
następców, ile dzię ki uspokojeniu, jakie przynosi uznanie za sojuszników, za
sprzymierzeńców barbarzyńców dopuszczonych do armii i na wewn
ętrzne
rubież e Cesarstwa: pierwszy zarys syntezy, która b
ędzie
znamionowała
średnio-
wiecze.
Cesarze próbuj
ą
zażegnać złe losy porzucaj
ąc
opiekuńczych bogów, którzy
zbankrutowali, dla nowego Boga chrze
ścijan.
Odnowa konstanty
ńska
na pozór
potwierdza te wszystkie nadzieje: dobrobyt i pokój pozornie wracaj
ą
pod egidą
Chrystusa. Jest to tylko krótka chwila wytchnienia. Chrze
ścijaństwo
zaś jest
fałszywym sprzymierze
ńcem
Rzymu. Struktury rzymskie s
ą
dla Kościoła tylko
ramą, w którą się można wpasować , fundamentem, na którym mo
żna
się oprzeć,
instrumentem pozwalaj
ącym
utwierdzić się. Chrześcijań stwo, religia z powoła-
nia powszechna, bynajmniej nie d
ąży
do zamknięcia się w obrębie dawnej
cywilizacji. Owszem, chrze
ścijaństwo
będzie najważniejszym przekazicielem
rzymskiej kultury na
średniowieczn ą
Europę . Owszem, odziedziczy po Rzymie
i jego historycznych pocz
ątkach
skłonność do zasklepiania się w sobie. Ale
w
średniowieczu
tej religii zamkni
ę
tej przeciwstawi si
ę
religia otwarta i dominan-
tą tego okresu przejś ciowego będzie dialog prowadzony przez te dwa oblicza
chrześcijaństwa.
Gospodarka zamknięta czy gospodarka otwarta,
świat
miejski czy
świat
wiejski, jedna twierdza czy rozproszone domy —
średniowieczna
Europa zu
żyje
dziesięć stuleci na rozwią zywanie tych alternatyw.
Jeśli w kryzysie
ś
wiata rzymskiego w III w. mo
żna
się dopatrzyć początku
przewrotu, z którego narodzi si
ę ś
redniowiecze zachodnie, to inwazje barbarzy
ń-
ców w V w. wolno uzna
ć
za wydarzenie, które przyspiesza przemiany, nadaje im
wymiar katastrofy i g
łęboko
przekształca ich form
ę.
Najazdy germań skie w V stuleciu nie s
ą
nowością dla
świata
rzymskiego. Nie
cofaj
ąc
się aż do Cymbrów i Teutonów, pobitych przez Mariusza na pocz
ątku
II w. przed naszą erą, należy pamiętać,
że
od panowania Marka Aureliusza (161
– 180) zagrożenie germań skie nieustannie wisi nad Cesarstwem. Najazdy
barbarzyńskie są jednym z najistotniejszych elementów kryzysu w M w. Cesarze
galijscy i iliryjscy z koń ca HI w. odsuwaj
ą
niebezpieczeństwo na pewien czas. Ale
— ograniczaj
ąc
się do zachodniej częś ci Cesarstwa — wielki rajd Alamanów,
Franków i innych ludów germa
ńskich,
które w r. 276 pustoszą Galię, Hiszpanię,
północną Italię, jest już zapowiedzi
ą
wielkiego najazdu w V w. Pozostawia
źle
zabliźnione rany — spustoszone wsie, zburzone miasta; przyspiesza ewolucj
ę
gospodarczą — upadek rolnictwa, skupienie si
ę życia
w miastach; powoduje
recesj
ę
demograficzn
ą
i przemiany społeczne — chłopi muszą szukać coraz
uciążliwszej opieki wielkich wła:scicieli, którzy staj
ą
się zarazem dowódcami
wojskowych band, sytuacja kolona zbli
ża
się do sytuacji niewolnika. Za
ś
nędza
chłopska przekształca się niekiedy w
żakerię:
afrykańscy
circoncelliones,
galijscy
i hiszpań scy bagaudowie, których bunty s
ą
w IV i V w. endemiczne.
Równocześ nie na Wschodzie pojawiaj
ą
się barbarzyńcy, których znaczenie
wzrośnie i którzy odegrają arcyważną rolę na Zachodzie: Goci. W r. 269 zostaj
ą
zatrzymani przez cesarza Klaudiusza H pod Niszem, ale zajmuj
ą
Dację i odnoszą
pod Adrianopolem druzgoc
ące
zwycięstwo za panowania cesarza Gracjana
(9 VIII 378). Jeśli nawet nie było ono tym wydarzeniem decyduj
ącym,
opisywanym ze zgroz
ą
przez tylu historyków „romanofilów" („Tu mogliby
śmy
zatrzymać się —pisze Victor Duruy — bo z Rzymu nic ju
ż
nie zostało: wierzenia,
instytucje, kurie, organizacja wojskowa, sztuka, literatura, wszystko znik
ło"),
było na pewno uderzeniem gromu zwiastuj
ącego
burzę, która zatopi Zachód.
O Gotach wiemy wi
ęcej
niż o innych najeźdźcach dzięki dziełu Jordanesa,
tendencyjnemu wprawdzie, bo on sam jest z pochodzenia barbarzy
ńcą,
i póź-
nemu, bo napisanemu w po
łowie
VI w., ale Jordanes pos
ługiwał
się poważną
dokumentacj
ą
pisaną i ustną, zwłaszcza zaś zaginionym dzie
łem
Kasjodora
De
origine actibusque Getorum.
Historycy i archeolodzy na ogó
ł
potwierdzili,
podane przez Jordanesa, w
ę
drówki Gotów ze Skandynawii do Morza Azows-
26
Ewolucja historyczna
kiego przez Meklemburgię, Pomorze i bagna Prypeci. Oko
ło
230 r. założyli oni
państwo na Rusi południowej. „Z wysp Scanzii [Szwecji], która jest czym
ś
na
podobieństwo fabryki ludów albo, je
śliby
ktoś wolał, macierzą narodów —pisze
Jordanes — wyszli Goci ze swoim królem, imieniem Berg. Dotarli a
ż
do siedzib
Ulmerugiów [Pomorze Wschodnie], a
że
ludność ich pomnożyła się, postanowili,
za panowania króla piątego po Bergu [...],
ż
e wojsko gockie wraz z rodzinami
swoimi ruszy naprzód, by szukać siedzib przestronniejszych i go
ścinniejszych
ziem i w ten oto sposób dotarli Goci do Scytii; wielka
żyzność
tej okolicy
zachwyciła wojsko; aliści, kiedy przeszła ich tam połowa ledwie, most, który
pozwolił przeprawić się przez rzekę, załamał się, tak
że
już odtąd nie było
możności ani iść naprzód, ani się cofnąć , kraj ten jest bowiem otoczony
ruchomymi bagnami, które go opasuj
ą
na podobieństwo przepa
ści".
Powody najazdów są dla nas mało ważne. Szybki przyrost ludno
ści,
pokusa,
jaką stanowiły ziemie bardziej
ż
yzne, o czym wspomina Jordanes, zacz
ęły
prawdopodobnie odgrywa
ć
rolę dopiero pod wp
ływem
impulsu początkowego,
którym mogła być choćby miana klimatu, ochłodzenie, jakie — by
ć
może — od
Syberii po Skandynawię sprawiło,
że
tereny uprawne i pastwiska ludów
barbarzyńskich skurczyły się i spowodowało,
że
popychając się wzajemnie
ruszyły one na południe i zachód, by dotrze
ć
aż do zachodnich granic
świata
rzymskiego: do Brytanii, która miała stać się Anglią, do Galii, która będzie
Francj
ą,
do Hiszpanii, której tylko cz
ęść
południowa przybierze nazwę od
Wandalów (Andaluzja) i do Italii, w której tylko na pó
łnocy,
w Lombardii,
przetrwa imię jej najeźdźców.
Inne aspekty tych najazdów są ważniejsze..
Przede wszystkim s
ą
one niemal zawsze ucieczk
ą
naprzód. Najeźdźcy to
uciekinierzy,
ś
cigani przez silniejszego albo okrutniejszego ni
ż
oni sami. Ich
okrucieństwo jest często okrucień stwem rozpaczy, wtedy zwłaszcza, kiedy
Rzymianie odmawiają im schronienia, o które cz
ęsto
proszą pokojowo.
W końcu w. IV
św.
Ambroży trafnie określił te najazdy
łańcuchowe:
„Hunowie napadli na Alanów, Alanowie na Gotów, Goci na Taifalów
i Sarmatów; Goci, wyparci ze swojej ojczyzny, wyparli nas z Illiricum. A nie jest
to jeszcze koniec".
Jordanes podkreśla, iż Goci chwycili za broń przeciwko Rzymianom dlatego
tylko,
że
stł oczono ich na terenie ciasnym i jał owym, gdzie Rzymianie
sprzedawali im po zawrotnych cenach mi
ę
so psów i rozmaitych obrzydliwych
zwierząt i brali ich synów na niewolników w zamian za troch
ę żywności.
To głód
uzbroił Gotów przeciwko Rzymianom. Rzymianie bowiem tradycyjnie mieli
dwa sposoby traktowania barbarzy
ńców.
Czasami, zależnie od okoliczności
i ludzi, byli skłonni przyjmować ludy tłoczące się u ich bram i nadawszy im status
sfederowanych respektowali ich prawa, obyczaje, ich odr
ębność.
Rozbrajali
w ten sposób ich agresywno
ść
i z korzyścią dla siebie robili z nich
żolnierzy
i chłopów, uzupełniając dzięki temu niedobór siły roboczej w wojsku i na wsi.
I
28
Ewolucja historyczna
Osiedlenie si
ę
barbarzyńców (V—VIII wiek)
29
Cesarze, którzy uprawiali t
ę
politykę , nie mieli dobrej opinii u tradycjonalis-
tów, dla których barbarzy
ńcy
byli bliżsi zwierzętom niż ludziom — druga
postawa, spotykana najcz
ęściej.
„Konstantyn — mówi grecki dziejopis Zosimos — otworzy
ł
bramy bar-
barzyńcom [...] on był przyczyną ruiny Cesarstwa".
Ammian Marcellin pi
ętnuje
zaślepienie Walensa, który w 376 r. organizuje
Gotom przeprawę przez Dunaj. „Wyprawiono licznych go
ń
ców i nakazano im
dostarczyć
środków
transportu temu dzikiemu ludowi. Dopilnowano, by ani
jeden z przyszłych burzycieli Cesarstwa Rzymskiego, choćby i
śmiertelną
chorobą złożony, nie pozostał na tamtym brzegu [...]. I ca
ły
ten pośpiech, i gwałt
po to, by doprowadzić do ruiny
ś
wiata rzymskiego". Podobnie rzecz si
ę
ma
z Teodozjuszem, wielkim przyjacielem Gotów,
amator generis Gothorum,
według
Jordanesa.
Niektórzy spośród tych barbarzyńców zyskali sobie specjalnie ohydn
ą
i okrutną reputacj
ę.
Oto Hunowie w słynnym opisie Ammiana Marcellina: „Ich
dzikie okrucieństwo wszystko przewy
ższa:
przy pomocy
żelaza żłobią
głębokie
blizny w policzkach nowo narodzonych dzieci,
żeby
zniszczyć wszelki puch; tote
ż
i do starości są bez zarostu i szpetni, podobni rzezańcom. Ciało mają krępe,
czł onki silne, kark gruby; wielkie bary czyni
ą
ich przerażającymi. Rzekłbyś,
że
to
zwierzęta dwunożne albo z grubsza tylko ociosane figury w kszta
łcie
pni, jakie
stoj
ą
na krawę dziach mostów [...]. Hunowie nie gotuj
ą
i nie przyprawiaj
ą
tego, co
jedzą;
żywią
się dzikimi korzonkami albo surowym mi
ęsem
pierwszego lepszego
zwierzęcia, które to mięso zagrzewaj
ą
przez pewien czas między swymi udami,
siedząc na koniu. Nie mają schronień. Nie buduj
ą
ani domów, ani grobów [...].
Przykrywają się płótnem albo pozszywanymi skórami le
śnych
szczurów; nie
maj
ą
odzienia domowego i odzienia do wyj
ścia;
skoro raz przywdziej
ą
koszulę
wypłowiałej barwy, zdejmują ją wtedy dopiero, kiedy si
ę
rozpadnie ze staro
ści
[...]. Rzec by można,
że
przygwożdżeni są do swoich koni [...]. Nie zsiadaj
ą
z koni
do jedzenia i picia,
śpią
pochyleni nad chudą szyją swojego wierzchowca i tak si
ę
wysypiają do syta".
Zaś Longobardowie w VI w., po tylu potworno
ściach,
wyróżniają się jeszcze
swoim okrucieństwem, „dzicy dziko
ścią
gorszą niż nią zwykle bywa dziko
ść
germańska".
Prawda,
że
autorami tych tekstów s
ą
najczęściej poganie, którzy jako
spadkobiercy kultury grecko-rzymskiej nienawidz
ą
barbarzyńców unicestwiaj
ą-
cych tę kulturę z zewnątrz i od wewnątrz, niszczących ją albo doprowadzaj
ących
do poniżenia i upadku. Ale i w licznych chrze
ścijanach,
dla których Cesarstwo
Rzymskie jest opatrzno
ściową
kolebką chrześcijaństwa, naleźdźcy wzbudzaj
ą
ten sam wstręt.
Św.
Ambroży widzi w barbarzy
ń
cach wrogów pozbawionych ludzkich uczu
ć
i nawołuje chrześcijan, by orężem bronili „ojczyzny przeciwko barbarzyńskiemu
najazdowi". Biskup Synezjusz z Cyreny nazywa wszystkich naje
źdźców
Scytami
— Scyta to symbol barbarzyństwa — i do nich stosuje fragment z
Iliady,
w którym Homer radzi „wygnać te psy przeklęte, przysłane przez Los".
Inne teksty wszakże brzmią inaczej.
św.
Augustyn współczuje niedolom
Rzymian, ale w zdobyciu Rzymu przez Alaryka w r. 410 widzi jedynie bolesne
zdarzenie, jedno z wielu w dziejach rzymskich, i podkre
śla, że
zwycięzcy
wodzowie rzymscy wsławiali się zazwyczaj
łupieniem
zdobytych miast i mor-
dowaniem ich mieszkańców — Alaryk natomiast zgodził się uznać chrześcijańs-
kie kościoły za miejsca azylu i uszanował je. „Wszystkie dokonane zniszczenia,
mordy, grabieże, pożary i srogie krzywdy, jakich doznał Rzym w tej niedawnej
klęsce, są to zwykle wojenne zwyczaje. Ale zdarzy
ła
się rzecz nowa, bo ta
barbarzyńska dzikość cudowną odmianą rzeczy okazała się tak
łagodna, że
wybrała i wyznaczyła, by je napełnić ludem, najokazalsze bazyliki, w których
nikogo nie uderzono, z których nikogo nie wywleczono, do których wspó
ł-
czujący nieprzyjaciele sami wielu zawiedli, by ich pó
źniej
uwolnić, z których nikt
nie został wzięty w niewolę, nawet przez okrutnych nieprzyjació
ł:
to wszystko
przypisać należy imieniu Chrystusa i czasom chrze
ścijańskim".
Ale najbardziej niezwykły tekst pochodzi od prostego mnicha, któremu obce
są powody skłaniaj
ące
arystokratycznych biskupów do oszcz
ędzania
rzymskiego
porządku społecznego. Okoł o r. 440 Salwian, który nazywa siebie „ksi
ędzem
z Marsylii", a jest mnichem na wyspie Lćrins, pisze traktat o rz
ądzie
bożym,
będący apologią Opatrzności i prób
ą
wytłumaczenia wielkich inwazji.
Przyczyna katastrofy jest wewn
ętrzna.
To grzechy Rzymian — także
i chrześcijan — zniszczyły Cesarstwo, wydane przez ich wyst
ępki
barbarzyńcom.
„Rzymianie byli sami dla siebie wrogami gorszymi jeszcze ni
ż
ich wrogowie
z zewnątrz, bo choć z smali ich barbarzyńcy, sami między sobą niszczyli się
jeszcze srożej".
Zresztą, czegoż można wymagać od barbarzyńców? Nie znaj
ą
wiary, jeżeli
grzeszą, to nieświadomie. Ich moralno
ść,
ich kultura jest inna. Dlaczego
potępiać to, co jest inne?
„Lud saksoń ski jest okrutny, frankowie zdradzieccy, Gepidowie nieludzcy,
Hunowie bezecni. Ale czy występki ich są tak samo karygodne jak nasze? Czy
bezecność Hunów jest tak samo zbrodnicza jak nasza? Zdradziecko
ść
Franków
tak samo naganna jak nasza? Czy pijany Alaman tak samo zas
ługuje
na
potępienie, jak pijany chrze
ścijanin?
Czy należy się dziwić szalbierstwom Huna
albo Gepida, skoro nie wie on,
że
szalbierstwo jest grzechem? Czy krzywo-
przysięstwo Franka jest czym
ś
niesłychanym, skoro mniema on,
że
krzywo-
przysięstwo jest czym
ś
zwykłym, a nie zbrodnią?"
Niezależnie od osobistych wyborów, z którymi mo
żna
by dyskutować,
Salwian przede wszystkim mówi nam, jakie by
ły
głębsze przyczyny sukcesu
barbarzyńców. Byli niewątpliwie lepsi wojskowo. Wy
ższość
barbarzyńskiej
jazdy pozwalała dobrze wykorzysta
ć
wyższość uzbrojenia. Oręż najazdów to
długi miecz, ostry i ostro zako
ńczony,
broń sieczna, której straszliwa skuteczno
ść
Zgłoś jeśli naruszono regulamin