Prawdziwa przyczyna II wojny światowej!.docx

(834 KB) Pobierz

Prawdziwa przyczyna II wojny światowej!

WW II - The REAL Reason !
                   http://www.thefuhrerbunker.com/Bloody1.jpg.jpg

Polskie okrucieństwa wobec Volksdeutscher
                 Starsza kobieta z prawnuczkiem, jedyny ocaleni z całej zmasakrowanej w Polsce rodziny.

 

Masakra Volksdeuterhers (etniczni Niemcy) przez polskie wojsko i cywilów

 

Większość prawdziwych badaczy II wojny światowej jest świadoma przyczyn wysłania przez Adolfa Hitlera Wechrmachtu do Polski. Kiedy patrzymy na to co wiemy teraz, łatwo było zro-zumieć dlaczego Anglia i Francja zagroziły Hitlerowi by nie atakował Polski. Oni wszyscy wiedzieli, że to było nieuchronne i wszyscy wiedzieli dlaczego. Większośc rządów o tym wiedziała, ale dobrze wymyślona propaganda i kontrolowana prasa sprawiły, żeby to wyglą-dało jakby oszalały władzą Adolf Hitler tylko chciał zabijać Żydów i rządzić światem. Nawet teraz tej samej fałszywej propagandy uczy się w szkołach.

 

Mówiąc prosto – nie tylko Niemcy były atakowane przez żydowskie spoleczności na swiecie (na początku lat 1930 wezwały do bojkotowania wszystkich niemieckich produktów), a co gorsze, polskie władze zaangażowaly się w masowe mordy, gwałty i grabież Volksdeutscher (etnicznych Niemców) mieszkających w Polsce. To osiągnęło tak ogromne proporcje, że Hitler, jako lider niemieckiego narodu, nie mógł tego zignorować. Musiał wysłać Wehrmacht.
 

NAKAZY  DEPORTACJI

Nakazy deportacji nie rozpoczęły się, jak każe się nam wierzyć, od Niemców deportujacych Żydów. W rzeczywistości nakazy deportacji rozpoczęły się w Polsce od deportacji i / lub are-sztowań etnicznych Niemców. Były 3 rodzaje rozkazów – żółte tylko deportacja do środko-wej albo wschodniej Polski, różowe oznaczały uwięzienie, i czerwone natychmiastowy areszt. W rzeczywistości każda forma oznaczała deportację do takiego czy innego stopnia i ostatecznie dla większości śmierć.

 

Teraz będziecie czytać zapisy  W PIERWSZEJ OSOBIE z tamtego czasu, i one wszystkie uzasadniają wypad do Polski. W rzeczywistości one wymagały interwencji.


EUGEN HOFMANN - 2 września 1939 tego kupca z Bromberg [Bydgoszcz] aresztowano z rozkazu komendanta lotnictwa [nalotów?] Isadora Bergera, polskiego Żyda, i zabrano go do kobiecego więzienia w Bromberg. 4 września jemu i wszystkim przetrzymywanym w więzie-niu Niemcom dano świadectwo zwolnienia i faktycznie zostali zwolnieni. Ale to 'świadectwo zwolnienia' również nakazywało każdemu oficerowi policji zastrzelić jego posiadacza! Tego dnia zamordowano wszystkich oprócz Hofmanna. Uciekł by opowiedzieć swoją historię ukry-wając się u krewnych.

 

http://www.thefuhrerbunker.com/Bloody2.jpg.jpg

Polskie okrucieństwa wobec Volksdeutscher

Etniczna Niemka płacze za zamordowanym w drzwiach małżonkiem.


ROBERT KUNDE Poniedziałek, 4 września 1939, czterech polskich żołnierzy weszło do domu Kunde przy Wierbathstraße 23 w Bromberg i szukali broni. Nie znalazłszy jej napisali uwagi w paszportach Kunde i jego syna Wilhelma, które mówiły, że posiadacz był "podejrza-nym", a na innych stronach, że posiadacza ich powinno się rozstrzelać. Ci zołnierze areszto-wali męskich członków rodziny Kunde i przekazali ich, razem z innymi Niemcami, polskim żołnierzom, którzy zabrali ich do pobliskiego lasu. Kunde i innemu Niemcowi udało się uciec – wszystkich innych rozstrzelano. Później Kunde dowiedział się, że jego ojciec również zo-stał zamordowany.
             

http://www.thefuhrerbunker.com/Bloody3.jpg.jpg

Polskie okrucieństwa wobec Volksdeutscher

Ksiądz katolicki modli się za te grupę zamordowanych etnicznych Niemców.
 


VERA GANNOTT Dom w którym mieszkała z rodzicami został zaatakowany przez polskie organa 3 września 1939. Poniżej przekład jej złożonego pod przysięgą zeznania 14 września 1939:

"Jestem 19-latką, protestantką, bez zawodu.

Kiedy w mieście dowiedziano się, że nadchodzą niemieckie wojska, ludność cywilna i polscy żołnierze zaczęli dokonywać aktów przemocy. Około 2:00 w niedzielę, polscy żołnierze i cy-wile przyszli do naszego domu przy Thorner Straße 125, 3.7 km od miasta. Polscy cywile powiedzieli "Tu mieszkają Niemcy!" Żołnierze natychmiast zaczęli strzelać. Uciekliśmy do komórki. Myślę, że polscy żołnierze rzucali także granaty ręczne. Ojca pierwszego zabrano z komórki. Polacy zapytali go gdzie trzymał karabin maszynowy. Ojciec nie zrozumiał pytania bo nie znał polskiego.

Wtedy wyszłam z komórki bo znałam polski i chciałam pomóc ojcu. Zapytałam Polaków co im zrobił i wstawiłam się za ojcem. Ale Polacy krzyczeli: "Koniec z tobą, niemiecka świ-nio!" Ojca wielokrotnie bito kolbą karabinową po twarzy i ciele, później dźgnięto bagnetem. Ojciec upadł na ziemię, i kiedy leżał, strzelano w niego 6 razy zanim zmarł. Wtedy tłum od-szedł, po tym kiedy powiedziano cywilom, że mogli ograbić dom, inaczej oni (żołnierze) go spalą. Teraz moja matka wyszła również z kryjówki. Ona i ja chciałyśmy umyc ojca, który był całkowicie pokryty krwią. Kiedy zaczęłyśmy to robić pojawił się kolejny tłum uzbrojony w pałki i kije. Matkę i ciotkę pobito kijami. Mnie wielokrotnie spoliczkowano. Później odeszli. Po ja-kimś czasie przyszedł kolejny tłum polskich żołnierzy i cywilów. Kiedy się zbliżali pobiegłam do rzeki Brahe [Brda] płynacej za naszym domem. Wyciągnęli mnie za włosy. Między 10 i 15 cywilów wciągnęło mnie do domu. Powiedzieli, że pokażą mi, że Polacy nie byli w końcu tak źli, pozwolą mi zmienić mokre ubranie. Nikt nie wyszedł z pokoju, wiec odmówiłam przebra-nia się. Wtedy Polacy zdarli ze mnie ubranie i położyli mnie na podłodze.Około 10 mężczyzn trzymało mnie za głowę, ręce i nogi, kiedy jeden z nich mnie gwałcił. Dokończył swój akt i do-znałam urazu. Przez kilka pierwszych dni byłam w strasznym bólu, później to przeszło. Inni Polacy mnie nie atakowali. W tym samym czasie matkę zabrano do pokoju na górze i trzy-mano ją grożąć jej.

Polscy zołnierze ukradli pieniądze, torbę, ojca i moje zegarki i pierścionki. Nasz dom całkowi-cie zniszczono – meble porąbano siekierami na kawałki. Porcelanę i pościel skradziono. Nie mieliśmy w domu żadnej broni. Wcześniej oddaliśmy ją policji z powodu ogólnego nakazu".

 

http://www.thefuhrerbunker.com/Bloody4.jpg.jpg

Polskie okrucieństwa wobec Volksdeutscher

Związane rece, okaleczeni i zamordowani 18 Volksdeutscher- dwoje było dziećmi!



LORENZ BREITINGER był częścią grupy, która musiała maszerować przez Polskę. W jego zeznaniu pod przysięgą czytamy:

"Od Konina nie mogliśmy kontynuować marszu w kierunku Kutna, więc nagle skierowaliśmy się na północ. Około 7 km za Koninem strażnicy nas zostawili z tylko jednym głupawym po-licjantem. Teraz źle nas traktowali długimi pałami i kamieniami polscy żołnierze rezerwy. Uratowali nas policjanci wojskowi. Pozwolono nam zatrzymać się na 3 dni na farmie koło Malińca, bo nasi policjanci musieli pójść i otrzymać rozkazy co do tego co z nami zrobić.

Za Slesin [Ślesin] przeszliśmy przez wiele polskich stanowisk i umieszczono nas na farmie całkowicie opanowanej przez polskich żołnierzy. Tutaj młody polski porucznik groził nam śmiercią, cały czas nas przeklinając. Następnego ranka zwołano nas już o 2:00 byśmy konty-nuowali marsz. Za nami pozostały wozy z kalekami i dziećmi. Później słyszałem, że ich roz-strzelano. Była to cała rodzina Schmolke i inni inwalidzi wojenni, którzy mieli tylko jedną no-. Przymusowy marsz pod hukami armat zabrał nas do Babiak. Szliśmy dalej po południu po podzieleniu nas na 3 grupy i do naszej straży doszło wielu żołnierzy. Na leśnej ścieżce musieliśmy oddać zołnierzom nasze zegarki i inną bizuterię, pieniądze, wielu z nas nawet ślubne obrączki. Kiedy musieliśmy kontynuować w poniedziałek rano, niektórzy z nas nie byli w stanie stać na nogach. Pięciu chorych i niezdolnych do marszu – między nimi nauczycielki z Posen [Poznań]  - pozostali z tyłu. Trzej krzepkich mężczyzn zostało z nimi by ich chronić. Później dowiedzieliśmy się, że strażnicy rozstrzelali ich i pobili na smierć kamieniami w bestialski sposób.

Po kilku dniach bezcelowego marszu – cały czas zbliżał się do nas front – uwolniły nas nie-mieckie wojska 17 września 1939. Armia niemiecka sprowadziła nas do domu przez Breslau [Wrocław]".

 

SIOSTRA SCHMIDT i DOM DZIECKA - "Krwawa niedziela" 
"Deutsches Kinderheim (Niemiecki Dom Dziecka) przy Thorner Straße w Bromberg, prze-szukiwano 5 razy w "Krwawą niedzielę". Około 7:00 zażądali wejścia dwaj polscy żołnierze. Szukali w domu broni i opuścili przekonani, że ich misja była próżna. Żołnierze byli uprzejmi.

Drugie przeszukanie, przez 6 polskich żołnierzy, miało miejsce około 9:30. Tłukli w drzwi kol-bami karabinów i żądali wpuszczenia ich. Jeden z nich przystawił pistolet do skroni siostry Olgi, szefowej Kinderheim. Nalegając, że w domu ukrywany jest karabin maszynowy, i że właśnie z niego strzelano, zażądali wydania broni. Siostra Olga odpowiedziała, że nie ma żadnej broni, i zakazała im przeszukiwań. Żołnierze dokładnie przeszukali dom, rozwalając trudne do otwarcia szuflady i szafki. Nie znalazłszy żadnej broni, odeszli.

Późnym popołudniem, kiedy dzieci miały jeść lunch, trzecie przeszukiwanie przeprowadziło 5 polskich żołnierzy w towarzystwie takiej samej liczby cywilów. Niektórzy z tych żołnierzy uczestniczyli we wcześniejszym przeszukaniu. Żołnierze znowu upierali się, że z domu strzelano i zażądali pokazania im 'karabinu maszynowego'. Jeden z nich groził siostrze ba-gnetem. Siostra powtórzyła, że nie miała żadnej broni. Jeden z żołnierzy – według siostry, był oficerem – powiedział: "Ale powiedziano nam, że właśnie stąd strzelano". Żołnierze którzy brali udział we wcześniejszym przeszukaniu potwierdzili, że naprawdę nic nie było na górze. Ale Polak o nazwisku Maksymilian Gackowski, jedyny cywil idący za żołnierzami po schodach, krzyczał: "Strzelano stąd. Sam to widziałem!" Zwracając się do siostry Schmidt wrzeszczał: "Ty stara wiedźmo! Ty stara jędzo - ciebie i twoje bachory powinno się wy-pędzić dawno temu! Gdybym mógł zrobić to co chciałem, dawno byś nie żyła. Sam bym cię zabił!" Wymachiwał bronią, wyglądało to na żelazny pręt, przed twarzą siostry. Ale Gackowski nie mógł przekonać żołnierzy i przeszukania zakończono.

Następne przeszukania miały miejsce około 15:00 i brali w nim udział 5 żołnierzy i 5 cywi-lów. Znowu obecny był Gackowski. Lider grupy rozkazał wszystkim mieszkańcom, łącznie z 3 siostrami i 18 dziećmi w wieku od 2 do 18 lat, zebrać się i podnieść ręce. Gackowski mówił jak wcześniej, nalegając wielokrotnie, że z domu strzelano i poprosił o 'karabin maszynowy'. Przyprowadził  'świadka', który, twierdził, był gotów przysiąć, że strzelano. Kiedy żołnierze przeszukiwali dom, jeden z nich został stojąc przed s. Olgą z bagnetem. Gackowski wziął udział w tym przeszukiwaniu domu. Kiedy grupa niczego nie znalazła, Gackowski zadekla-rował: "One pracują w dzień, a wieczorami mają na górze mężczyzn, palą papierosy. Sam to widziałem, a w nocy strzelają".

Przeszukiwacze wyszli z Kinderheim kiedy od strony Schützenhaus przyprowadzono czło-wieka oskarżonego o strzelanie. Gackowski był pierwszym który obrócił się przeciwko temu człowiekowi. Po czwartym przeszukaniu, siostry odkryły, że zginęły drobiazgi, wśród nich zegarek s. Olgi. Ostatnie przeszukanie odbyło się około 17:30. Znowu byli to żołnierze i cy-wile. Szef grupy podszedł do s. Olgi z karabinem i zagroził jej rozstrzelaniem. W tym momen-cie wróciła jedna z sióstr, której nakazano pomóc w sprzątaniu dworca kolejowego. Siostra, zmuszona do czyszczenia torów kolejowych, była bardzo brudna. Za namową Gackowskie-go, który był tam znowu, kolejarz zarzucił, że smar na rękach i sukni siostry pochodził z ka-rabinu maszynowego. Jak wcześniej, Gackowski chciał skusić żołnierzy oznajmiając, że strzelano. Ale okazało się, że nie było żadnej broni w Kinderheim, i że z domu nie strzelano.


       http://www.thefuhrerbunker.com/Bloody5.jpg.jpg

Polskie okrucieństwa wobec Volksdeutscher

Zagraniczni dziennikarze patrza na zamordowanych Volksdeutscher


WILHELM STARKE zeznaje o ogrodniku Herr BERNDT
"W gospodarstwie ogrodnika Berndta w Lissa rzekomo znaleziono czapkę SS. Berndta are-sztowano. Ani on ani jego bracia nigdy nie mieli w domu czapki SS. Później odkryto, że cza-pkę znaleźli polscy napastnicy z wioski Geiersdorf.  W wiosce było 10 esesmanów, którzy musieli odejść bez ekwipunku. Okazało się, że czapka należała do esesmana Ernsta Wie-dermanna z Wiednia".


                                         http://www.thefuhrerbunker.com/Bloody6.jpg.jpg

Polskie okrucieństwa wobec Volksdeutscher

Więcej zamordowanych Volksdeutscher



Atak na MATTHES FAMILY
"Późnym rankiem 3 września 1939, oskarżeni Kazimir Dybowski, Paul Kinczewski i Peter Pijarowski, w towarzystwie dużej liczby niezidentyfikowanych polskich cywilów i kilku pols-kich żołnierzy z umocowanymi bagnetami, maszerowali wzdłuż Albertstraße w Bromberg.  Dybowski miał w ręku nóż, Kinczewski i Pijarowski siekierę i topór. Tłum doszedł do budynku  przy Albertstraße 24, gdzie świadek Herbert Matthes,członek niemieckiej mniejszości (Volks-deutscher), miał sklep z dużymi szafami. Kinczewski podżegał ich do nalotu na dom. Mówiąc do świadka Biermanna, odpowiedzialnego za ochronę przeciwlotniczą domu [?], Kinczewski nalegał, że Matthes strzelał do polskich żołnierzy. Wielo...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin