Sinko T. Żywy spadek po Grecji i Rzymie (1923).pdf

(1508 KB) Pobierz
TADEUSZ SINKO
ŻYWY SPADEK
PO
GRECJI I
RZYMIE
KRAKÓW 1923
NAKŁADEM KRAKOWSKIEJ SPÓŁKI WYDAWNICZEJ
TADEUSZ SIN KO
ŻYWY SPADEK
PO GRECJI I RZYMIE
KRAKÓW 1923
NAKŁADEM
K R A KO W S KIE J S P Ó ŁK I W Y D A W N IC Z E J
. Każdy z pas, jako jednostka biologiczna, okazuje w ry­
sach, popędach, zdolnościach, nieraz nawet w gestach,
„tickach“, cechy, odziedziczone po przodkach, częstokroć
bardzo dalekich. „Umarli mówią“ w nas, jak to sformu­
łował niegdyś Melchior de Vogüé w sławnym romansie
Les morts qui parlent
I znowu każdy uczestnik cywili­
zacji europejskiej, jako jednostka historyczna, korzysta ze
zdobyczy materjalnych i duchowych, odziedziczonych po
starszem pokoleniu, które znów przejęło je od poprzed­
niego, i t. d. Cofając się tak wstecz po linji rozwojowej
cywilizacji Europejskiej, dochodzimy do trzech głównych
jej fabryk : do cesarskiego Rzymu, w którym zorganizowało
się chrześcijaństW(Tf~do Jerozolimy Chrystusowej, z której
ono wyszło; id o AtenV iIV w., jako przedstawicielki tej
Grecji, która wydała pierwsze kwiaty cywilizacji europej­
skiej w polityce i etyce, naukach i filozofji, sztuce i lite­
raturze. Ateny, Rzym i Jerozolima, to trzy duchowe ojczy­
zny każdego Europejczyka.
Nasiona kwiatów greckich i rzymskich (by nie mówić
o posiewie jerozolimskim, który w Kościele znalazł kształt
napozór niezmienny) nie przestały nigdy wydawać na
gruncie europejskim coraz to nowych odmian, a te odmiany,
których owocami my się żywimy, mają jeszcze tyle specjal­
nych właściwości greckich i rzymskich, że tylko ten, kto
zna ów
flos primigenius,
rozumie, dlaczego ich barwy, wo­
nie, smak i t, d, są takie, a nie inne. Przy pokarmach
4
i napojach materjalnych nie odnosi większej korzyści fizjo­
logicznej ten, kto zdaje sobie sprawę ze sposobu ich przy­
rządzenia, z materjałów, wchodzących w ich skład i t. d.;
czyż więc ta analogja nie obowiązuje i przy pokarmach
duchowych? Innemi słowy: czy dzisiejszy Europejczyk lepiej
korzysta z współczesnej cywilizacji, gdy zdaje sobie sprawę
z jej elementów, niż ten, który ją bierze jako produkt
ostatniego pokolenia i nie ogląda się na tradycję? Zda­
wanie sobie sprawy z tradycji przy^ każdym objawie cy­
wilizacyjnym stanowi o historycznem myśleniu, które dziś
jest istotą humanizmu. Otóż, czy taki humanizm jest
potrzebny dzisiejszemu Europejczykowi ?
Badacze kultury starożytnej, filologowie klasyczni,
rozmaicie się do niej odnosili w rozmaitych czasach, a ich
stosunek do antyku zależał od tak zwanego „ducha epoki“.
Z innemi potrzebami zwracało się do antyku Odrodzenie,
z innemi czasy Woltera; czego innego szukał w nim po-
winckelmanowski neohellenizm, czego innego tragiczny
hellenizm Burckhardta i Nietzschego J. Apostoł immora-
lizmu odczuwał boleśniej niż inni brzemię tradycji, na którą
narzekał Mephisto w znanych słowach:
Weh dir, dass
du ein Enkel bist,
i powtarzał za nim:-
Es erben sich Ge­
setz und Rechte
wie eine ew’ge Krankheit fort.
Najważ­
niejszym warunkiem postępu wydawało mu się skrusze­
nie pęt tradycji, i stąd jego walka z historyzmem. Ale
filologowie za nim nie poszli. Rzecznikiem ich tendencyj
stał się największy współczesny hellenista, który już za-
młodu kruszył kopje z Nietzschem, U l r y c h v o n Wi l a -
m o w i t z - M o e l l e n d o r f f . Ten u progu dwudziestego
wieku (na berlińskiej konferencji szkolnej z r. 1900) wy-1
1 Por. St. S c h n e i d e r ,
Nowe poglądy na cywilizację grecką
{Muzeum,
1902, Lwów); G u s t a w B i l l e t e r ,
Die Anschauungen vorA
Wesen des Griechentums
(Lipsk, Teubner, 1911).
5
powiedział takie słowa: „Antyk jako coś jednolitego i ide­
alnego przeminął; sama nauka zburzyła tę wiarę^. Nato­
miast przed oczyma naszemi rozwinął się półtoratysięczny
perjod kultury światowej, nietylko jako podstawa, ale po­
niekąd jako typ naszej. Jest to kultura grecka,* bo całe
„rzymiaństwo“ [jak mawiał I. Krasicki] jest tylko jej in­
tegralną prowincją... Nie Demostenes i.jego jednodniowe
mowy i jego papierowe demonstracje przeciw Aleksan­
drowi W., afe Aleksander W., założyciel tej kultury, z której
powstało chrześcijaństwo i organizacja państwa Augusto-
wego, musi być przedmiotem naszego poznania“. — Uło­
żona przez Wilamowitza „Czytanka“
(Griechisches Lesebuch,
2 t„ u Weidmanna w Berlinie) miała dostarczyć materjału,
z któregoby uczeń mógł nabrać przekonania, że „ze wszyst­
kich stron naszego myślenia nici prowadzą bezpośrednio
do Hellady “.CA pedagogiczna konkluzja Wilamowitza
brzmiała: „Nie chcemy uczniowi pokazywać bohaterów,
nie chcemy go wprowadzać w inny świat, lecz chcemy
mu dać poznać ludzi, wspólnych przodków wszystkich
cywilizowanych narodów dzisiejszych“. Wilamowitzowi wtó­
rował z Petersburga wielki hellenista polski, prof. T a­
d e u s z Z i e l i ń s k i , wołając1: „Świat starożytny powi­
nien być nie normą, lecz siłą żywiącą kultury współczesnej“.
Przeciw temu historyzmowi Wilamowitza i wprowa­
dzeniu go do szkoły protestowało zaraz wielu doświadczo­
nych pedagogów, a dziś, po dwudziestu dwu latach, znale­
ziono nowy punkt patrzenia na starożytność, daleki zarówno
od dawnego jej apoteozowania jako ideału, jak od Wilamo-
witzowego; akcentowania głównie realjów i wykrywania
związków historycznych. Jako przedstawiciela tego kierunku
» , 1 W piątym wykładzie z cyklu:
Świat antyczny a my
(1901).
Wykłady te wyszły obecnie po polsku w Zamościu u Pomarańskiego
(1922); dawniej korzystaliśmy z ich opracowania niemieckiego:
Die
Antike und Wir
(Lipsk, Teubner).
Zgłoś jeśli naruszono regulamin