Studia nad żydofilią scan.pdf

(1925 KB) Pobierz
...Żydzi przecież są i na świecie, i w Polsce,
a skoro są, to trudno, żeby nie mieli własnego pui
tu widzenia. Jeżeli jednak tak jest, to dlaczego
nie można powiedzieć o tym głośno?
kierownictwo „Gazety Wyborczej" wol
nikt nie odważył się powiedzieć
wtedy jest większa szansa, że Pol
iż naprawdę mają do czynie]
a nie tylko żydowskim punktem’
jest operacją
6ej doprowadzić Pola-
wobec planowanego
isiaj hegemonem świa-
i skok wymaga przy na j-
SA. Można je uzyskać tym
ki, ani z Polonii amerykań-
j t i
głos protestu. Dlatego
itanci „społeczeństwa otwartego"
toczą wojnę z panem Edwardem Moskalem, który
przed Żydami nie kuca, no a w Polsce Stowarzy­
szenie Otwarta Rzeczpospolita
ISBN 978-83-87689-51-3
i różni ochotnicy forsują „zmia­
ny obyczaju", czyli narzucenie
cenzury poza systemem praw­
nym...
Cena detaliczna 19,50 zł (w tym podatek VAT)
Studia
nad
9 788387
689513
Stanisław Michalkiewicz
S tu d ia
n a d ż y d o flllc i
WYDAWNICTWO
W arszaw a 2 0 0 7
© Copyright by Stanisław Michalkiewicz
© Copyright for this edition by Wydawnictwo von borowiccky, Warszawa 2003
Kiedy zaczyna się łysina?
Wydanie I — Wydawnictwo
w *. i„u>»£tUy,
Warszawa 1999
Wydanie II — Wydawnictwo
Warszawa 2003
Wydanie III — Wydawnictwo
Warszawa 2007
Kto by pomyślał, że nie minie rok od objęcia władzy, a już pan
premier Miller będzie musiał zmienić część kolegów by ratować
reputację rządu? Kto by pomyślał, że tak szybko zostaną ośmieszeni
WYDAWNICTWO
kc^ u ck?
01-231 Warszawa
ul. Płocka 8/132
tel./fax (0 -2 2 ) 631 43 93
teł. 0 501 102 977
www.vb.com.pl
e-m ail: ksiegarnia@vb.com.pl
ci wszyscy, którzy jeszcze niedawno z całą powagą głosili, że suwe­
renność państwowa „już się przeżyła”? Parlament Europejski podjął
uchwałę zalecającą państwom kandydującym, by zalegalizowały abor­
cję. Tymczasem akurat te sprawy zostały zastrzeżone do suweren­
nych decyzji poszczególnych państw. Całe tedy szczęście, że suwe­
renność państwowa jeszcze się nie przeżyła, bo w przeciwnym razie
cóż byśmy, niebożęta, zrobili? Trzeba byłoby chyba sprzedać Chry­
stusa Pana za obietnicę srebrników z funduszu SAPARD. Gdyby
suwerenność państwowa naprawdę się przeżyła, to amerykański sę­
dzia, działając z powództwa nowojorskich Żydów, wydałby wyrok
przeciwko Polsce. Na szczęście suwerenność wcale się nie przeżyła,
więc stwierdził tylko, że Polska amerykańskiemu sądowi nie podle­
ISBN 83-87689-51-3
ga. Wszystkie te przykłady pouczają, by dokładniej sprawdzać wszyst­
kie pogłoski, zwłaszcza dotyczące nieubłaganych konieczności dzie­
jowych, by uniknąć powtarzania różnych głupstw za innymi, zwłasz­
cza, że nie wiadomo, czy to są tylko głupstwa, czy instrumenty wojny
psychologicznej.
Niedawno w telewizji „Puls” m ożna było obejrzeć program
o „ksenofobii”. Uczestnicząca w dyskusji pani red. Józefa Hennelo­
wa z „Tygodnika Powszechnego” wyraziła zgorszone zdziwienie, że
w Polsce panuje „antysemityzm bez Żydów”. Pani red. twierdzi, że
Skład i łamanie: WYDAWNICTWO
Druk i oprawa: Sowa druk na życzenie
Żydów w Polsce „nie ma”, a tymczasem „antysemityzm” rozwija się
w najlepsze. Gdyby spostrzeżenie pani red. Hennclowej było traf­
ne, to wyglądałoby na to, że Polacy, a przynajmniej ich część cierpi
na jakieś urojenia w rodzaju bólów fantomowych, że po prostu ma
na punkcie Żydów fioła. Czy jednak spostrzeżenia pani red. Hen-
nelowej są trafne?
Z „Listów starego diabla do młodego” możemy się dowiedzieć,
że nieobecność może być wyższą formą obecności. Diabeł stara się
wmówić wszystkim, że go „nie ma”, bo wtedy znacznie łatwiej mu
pracować nad kuszeniem. Zatem głoszenie nieobecności wcale nie
musi być autentyczne. Jak jednak je st naprawdę? Wśród tzw. anty­
nomii megarejskich, przedstawionych przez Eubulidesa, ucznia Eu­
klidesa, natykamy się na antynomię łysiny. Jeśli człowiek utraci je ­
den włos, to jeszcze nie łysina, nieprawdaż? Jeśli nawet utraci dwa
włosy — to samo. Od kiedy zatem zaczyna się „łysina”? Na tej samej
zasadzie można by zapytać, ilu Żydów powinno znaleźć się w Pol­
sce, byśmy mogli powiedzieć, że ju ż „są”? Z książki dra Mirosława
Piotrowskiego „Ludzie Bezpieki” wynika, że w latach 1944-1978
przez Ministerstwo Bezpieczeństwa Publicznego, a potem MSW
— samą centralę, przewinęło się 185 osób narodowości żydowskiej,
często na bardzo wysokich stanowiskach. A przecież MBP, czy MSW
to nie jedyne ministerstwa, oferujące wesołe miejsca pracy. Jeszcze
lepsze było Ministerstwo Handlu Zagranicznego, czy choćby We­
wnętrznego, a w ostateczności — Ministerstwo Skupu, czy PKPG.
Czy 185 osób „istnieje”, czy też raczej jest dowodem nieistnienia?
Od kiedy zaczyna się „łysina”?
Wprawdzie demokratyczny dogmat głosi, że wszyscy ludzie są
równi, ale skądinąd wiemy, że to wcale nieprawda, że tak się tylko
mówi, żeby dogodzić zarozumiałym naiwniakom. Nawet „Francuzi
wymowni”, którzy ponoć zrobili ten wynalazek, mają przysłowie, że
„każdy zna nuty, ale tylko pan Lully potrafi napisać operę”. Więc
chyba jasne, że ludzie nie są równi, zwłaszcza dzisiaj, kiedy mało kto
w ogóle zna jakieś nuty. Skoro tak, to je st rzeczą oczywistą, że nie
ilość się liczy, tylko jakość, czyli ciężar gatunkowy. Przeczuwał to już
austriacki generał Potiorek, badający ciężar gatunkowy żołnierzy
poprzez zanurzanie ich w beczce i zapisywanie, ile to wody wypie­
rają. jednak nie o fizyczne właściwości przede wszystkim tu chodzi,
tylko o duchowe. Taki np. pan red. Adam Michnik sam jed en star­
czy — bo ja wiem? — może nawet za milion zwyczajnych Żydów.
Nie jestem w tym mniemaniu odosobniony, bo musiały być jakieś
powody, dla których to właśnie pan red. Michnik otrzymał od ame­
rykańskich Żydów tytuł „Żyda Roku” któregoś tam i przyjął go z cał­
kowitym zrozumieniem. Skoro zatem mamy u nas pana red. Mich­
nika z jego mesjańskimi upodobaniami, to tak, jakbyśmy mieli Le­
gion. Być może, że pani red. Hennelowej niezręcznie to zauważyć,
ale wygląda na to, że mamy łysinę, niczym pan Jó z ef Oleksy, a nawet
Cyrankiewicz!
To jednak nie tłumaczyłoby skąd właściwie bierze się zjawisko,
nazwane przez panią Józefę „antysemityzmem”. Na przykład je st
w Polsce całkiem sporo Wietnamczyków. Czyjed nak ktokolwiek sły­
szał o jakimś odwiecznym polskim antywietnamiźmie? Jak widać,
sama obecność w tej czy innej formie nie wystarczy. Musi być jesz­
cze coś, by ujawniła się ta niechętna i nieufna postawa, bo chyba ją
właśnie ma na myśli pani red. Hennelowa?
W 1996 roku niejaki pan Singer, sekretarz Światowego Kongre­
su Żydów, zagroził publicznie, że jeśli Polska nie zadośćuczyni ma­
jątkowym roszczeniom żydowskim, to będzie „upokarzana na are­
nie międzynarodowej. To „upokarzanie wkrótce się rozpoczęło,
przybierając postać wojny psychologicznej przeciwko nie tyle pań­
stwu, bo formy państwowości się zmieniają, co przeciw narodowi
polskiemu, że je st narodem zbrodniarzy. Z żadną prawdą histo­
ryczną, ani psychologiczną nie ma to oczywiście nic wspólnego, bo
celem nie jest ustalenie jakiejś prawdy, tylko zwyczajny szantaż. To
pan Singer wyjaśnił nam ju ż w 1996 roku bez najmniejszych wątpli-
wości. Mamy zatem do czynienia z wypowiedzianą wojną psycholo­
giczną przeciwko narodowi polskiemu, w której stawką jest jeg o
międzynarodowa reputacja, może nawet na stulecie. Część polskich
Żydów włączyła się do tej wojny w charakterze piątej kolumny. Tym­
czasem polskie, pożal się Boże, „elity” najzwyczajniej w świecie stchó­
rzyły, przynajmniej w większości. Jest to oczywiście wina narodu pol­
skiego, któremu nikt przecież nie kazał wybierać na swego prezy­
denta akurat pana Aleksandra Kwaśniewskiego. Ale mówi się: trud­
no. Co się stało, to się nie odstanie. Jednak mimo zdrady i tchórzo­
stwa swoich elit, naród instynktownie stawił opór przeciwko lej psy­
chologicznej agresji. Poczuł się Stroną Wojującą. Tę postawę, z na­
tur)' rzeczy sytuacyjną, pani red. Hennelowa nazywa „antysemity­
zmem”. Powiedziałbym, że ja k zwykle się myli, gdybym nie podej­
rzewał, że walka z „polskim antysemityzmem” jest ważnym elemen­
tem tej psychologicznej wojny. T a tresura ma po prostu naród pol­
ski rozbroić.
Fejginięta z korzeniami
Stalin to m łodości naszej bra t...
„...porównując zbrodniczość systemu hitlerowskiego i sowiec­
kiego, zwykle nie bierzemy pod uwagę różnic w założeniach ideolo­
gicznych. A jest to istotne w ocenie ludzi, którzy byli ich wyznawca­
mi. Założenia ideologii komunistycznej były humanitarne — to prak­
tyka, najpierw rewolucyjna, a później biurokratyczno-państwowa
okazała się zbrodnicza. Akceptacja założeń ideologii komunistycz­
nej nie deprecjonuje więc człowieka tak jak akceptacja założeń par­
tii faszystowskiej. Znając założenia komunistycznej ideologii, moż­
na zrozumieć nie tylko to, czemu okazała się atrakcyjna dla wielu
ludzi, szczególnie dla ludzi tzw. awansu społecznego, ale też po ludz­
ku zrozumieć, czemu była ona szczególnie atrakcyjna dla młodych
ludzi o korzeniach żydowskich.” — napisała pani prof. Hanna
Świda-Ziemba w artykule „Krótkowzroczność kulturalnych”, za­
mieszczonym w „Gazecie Wyborczej” z 7 -8 kwietnia 2001 r.
„Wot Gitler, kakoj to durak. On się przechwalał zbrodnią swoją.
A mudriec, to by sdiełał tak: Nu czto, że gdzieś koncłagry stoją? Nu
czto, że dymią krematoria? Toż w nich przetapia się istoria! Niewoli
topią się okowy! Powstaje sprawiedliwszy świat! Rodzi się typ czło­
wieka nowy!” — napisał Janusz Szpotański w poemacie „Caryca
i zwierciadło”. Janusz Szpotański uważany je st za satyryka, a prze­
cież włożył w usta Carycy Leonidy tę samą myśl, którą dzisiaj na
łamach „Gazety Wyborczej” z wielkim namaszczeniem obwieszcza
Zgłoś jeśli naruszono regulamin