Bierz_mnie_e_023a.pdf

(499 KB) Pobierz
ISTVAN VIZVARY
ZA MISECZKĘ MLEKA
opowiadanie pochodzi z antologii
BIERZ MNIE
pod redakcją Dawida Juraszka
Oficyna wydawnicza RW2010 Poznań 2015
Redakcja: Joanna Ślużyńska
Korekta: Robert Wieczorek
Copyright © Oficyna wydawnicza RW2010
Okładka Copyright © Mateusz Ślużyński 2015
Copyright © for the Polish edition by RW2010, 2015
e-wydanie I
ISBN
978-83-7949-158-2
Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie całości albo fragmentu – z wyjątkiem cytatów
w artykułach i recenzjach – możliwe jest tylko za zgodą wydawcy.
Aby powstała ta książka, nie wycięto ani jednego drzewa.
Dział handlowy:
marketing@rw2010.pl
Zapraszamy do naszego serwisu:
www.rw2010.pl
Kup książkę
Istvan Vizvary
R W 2 0 1 0
Za miseczkę mleka
Profesor Krosenbaum przyjmował pacjentów w dyskretnym, eleganckim gabinecie
na poddaszu kamienicy przy jednej z bocznych ulic Starego Miasta. Horrendalna wy-
sokość honorarium szła ponoć w parze z doskonałymi rezultatami terapii, dlatego po-
słuchałem mojego przyjaciela, którego Krosenbaum wyciągnął niegdyś z nielichych
małżeńskich kłopotów, i umówiłem się na wizytę.
– Moja żona Anna nie ma w ogóle ochoty na seks – wyznałem profesorowi,
kiedy w końcu odważyłem się przejść do zasadniczego powodu wizyty. – Kiedyś to
uwielbiała, w każdej pozycji, nawet trzy razy w ciągu nocy, w dzień zresztą też,
a teraz...
Krosenbaum pokiwał w zamyśleniu głową. Na jego twarzy dostrzegłem
współczucie, ale i obietnicę. Dał dłonią subtelny znak, żebym kontynuował.
Oblizałem niemiłosiernie spierzchnięte wargi i mówiłem dalej:
– Teraz zasypia, gdy tylko dotknie głową poduszki. Próbuję ją budzić delikatnie,
zachęcać. Całuję w ucho i głaskam po biodrze. Kupiłem nawet numer specjalny
czasopisma dla kobiet
Pobudź mnie do szaleństwa,
czy jakoś tak.
– I nic? – spytał melodyjnym, niemal uwodzicielskim szeptem.
– Nic – odparłem. – Za to rano budzi się tak zmęczona i zadowolona, że
zacząłem się zastanawiać, czy nie wychodzi gdzieś w nocy, żeby uprawiać dziki
i szalony seks.
– Może wychodzi? – rzucił ze współczuciem.
– Niemożliwe. Mam tak lekki sen, że budzę się nawet wtedy, kiedy ona obraca
się na drugi bok. Z całą pewnością śpi jak zabita.
Profesor spojrzał na mnie podejrzliwie.
– Lekki sen, powiada pan? Mimo wszystko coś panu przepiszę, dobrze?
Uśmiechnął się tajemniczo i wyjął bloczek recept.
3
Kup książkę
Istvan Vizvary
R W 2 0 1 0
Za miseczkę mleka
***
W porównaniu z ceną wizyty tabletki, dzięki którym miałem zyskać, jak to ujął
profesor, „naprawdę lekki sen”, dostałem praktycznie darmo. Zgodnie z zaleceniem
zażyłem je jeszcze w aptece. Wierzyłem, że nie chodzi mu o honorarium za kolejną
wizytę, którą mógłbym złożyć już następnego dnia, gdyby wszystko poszło zgodnie
z jego przebiegłym planem.
Anna, jak to ostatnio miała w zwyczaju, położyła się do łóżka jeszcze przed
dwudziestą pierwszą. Nawet nie próbowałem jej budzić. Dołączyłem do niej w jej
ulubionej pozycji – na łyżeczkę – i w jednej chwili zasnąłem.
Kiedy tokijska konferencja poławiaczy naddźwiękowych pereł, w której
uczestniczyłem z ramienia europejskiej Partii Zielonych, nieoczekiwanie zmieniła się
w ostro pachnącą, dusznawą ciemność, długą chwilę nie mogłem zrozumieć, co się
dzieje. W końcu pojąłem, że znajduję się we własnym łóżku, którego materac – ani
trochę subtelnie – ugina się, skrzypiąc głośno i niedwuznacznie.
Z kim, do cholery, mogła się kochać Anna?
Odemknąłem w końcu zaspane oczy i natychmiast zacisnąłem je z powrotem.
Nie noszę brody i nie jestem chudy, od razu więc zrozumiałem, że żylasty brodacz,
któremu spojrzałem prosto w błękitne oczy, to nie ja. Z kim zatem się kochała?
I czemu w moim łóżku? Pewien byłem tylko jednego: gdybym im teraz przerwał,
konsekwencje mogłyby być katastrofalne. Anna, przyłapana na cudzołóstwie, mogła
zamknąć się w sobie albo nawet mnie rzucić!
Leżałem tak, wsłuchując się w skrzypienie materaca i głębokie, szybkie oddechy
kochanków, i czułem pod skórą, że coś w tym, co ujrzałem przez to mgnienie oka,
było nie w porządku. Bardziej nie w porządku niż obca osoba, do tego brodata,
w moim łóżku. Kiedy po dłuższej chwili zrozumiałem, aż się uśmiechnąłem. Coś
musiało mi się pomylić. Kimkolwiek był brodacz, to na pewno nie moja żona się
z nim zabawiała. Anna nigdy, przenigdy, tak się nie kocha: na górze, dumnie
4
Kup książkę
Istvan Vizvary
R W 2 0 1 0
Za miseczkę mleka
wyprostowana, z piersiami swobodnie kołyszącymi się, wręcz skaczącymi szaleńczo.
Zawsze się krępowała i przytrzymywała je dłońmi, co wkurzało mnie i doprowadzało
do pełnej frustracji pasji.
Ciekawość wzięła górę. Musiałem się przekonać.
Otworzyłem oczy i wstrzymałem oddech.
Kobietą w moim łóżku była Anna, co do tego nie mogłem mieć wątpliwości
– jej piersi poznałbym wszędzie, te ukochane, ciemnosutkie cycuszki. Na pewno był
też brodacz, z orlim, zakrzywionym nosem, chudy i, o zgrozo, niechlujnie potargany.
Jego poskręcane w tłuste loki włosy wyglądały, jakby ich nie mył ze sto lat. Nie to
jednak było najgorsze. To, że wcale nie kochali się na jeźdźca, tak jak wcześniej
myślałem; ale w mojej ulubionej pozycji – od tyłu – również nie. Absolutnie,
niezaprzeczalnie i katastrofalnie najgorszy był fakt, że to moja żona była z tyłu,
a brodacz, wyposażony przy tym w parę najdorodniejszych i najbardziej jędrnych
piersi, jakie kiedykolwiek widziałem, klęczał przed nią, poruszając biodrami w tym
samym rytmie, w którym moja żona – moja żona! – posuwała go z miną gwiazdy
kina porno.
To nie mogła być prawda.
To na pewno nie była prawda!
Kiedy wreszcie, aby uniknąć uduszenia, odważyłem się odetchnąć, stało się:
brodacz doszedł. Jęknął bezgłośnie, a potem wgryzł się w poduszkę, zaciskając
błękitne – przepiękne, musiałem to przyznać – oczy. Chwilę później skończyła Anna,
choć „skończyła” nie jest ani trochę właściwym słowem. Rzucała szaleńczo
biodrami, jęczała i wiła się, lecz dalej trwała przywarta do swojego kochanka.
Oddychała głęboko, jak gdyby wygrała właśnie zawody w nurkowaniu na jednym
oddechu i chciała znowu nacieszyć się świeżym powietrzem.
To, co zabolało mnie najbardziej, nastąpiło trzy minuty później. Trzy
niekończące się minuty najbardziej intensywnego orgazmu, jaki kiedykolwiek
5
Kup książkę
Zgłoś jeśli naruszono regulamin