Thomas Berger - Artur Rex.pdf

(1588 KB) Pobierz
Thomas Berger
ARTUR REX
POWIEŚĆ LEGENDARNA
Tłumaczył Paweł Lipszyc
Wydanie oryginalne: 1978
Wydanie polskie: 2001
Michaelowi i Arlette Hayesom
KSIĘGA I
O Utherze Pendragonie i nadobnej Igrenie oraz o narodzinach
Artura.
UTHER PENDRAGON, król całej Brytanii, zapałał niepohamowaną żądzą do nadobnej
Igreny, księżnej Kornwalii, a nie mając do niej innego dostępu, wypowiedział wojnę
mężowi
Igreny, księciu Gorloisowi.
Wtedy to Gorlois zamknął żonę w wysokim zamku Tyntagel, wzniesionym na twardej
skale, sam zaś schronił się w innej potężnej twierdzy o nazwie Terrabil, którą Uther
Pendragon obiegł z licznym wojskiem, ale mimo to nie mógł jej zdobyć.
Nie osiągnąwszy celu, król zachorował z gniewu na księcia i z miłości do nadobnej
Igreny. Bez końca leżał na łożu w jedwabnym pawilonie, przed którym wznosiła się złota
podobizna wielkiego smoka, od którego król wziął nazwisko (i który ukazał się pod
postacią
ognia na niebie nad Winchesterem podczas koronacji Uthera).
Do Uthera przybył jeden z jego baronów, sędziwy pan Ulfin z Rescraddeck i rzekł:
– Panie, kiedy ty chorujesz, choruje cała Brytania.
– Nawet smoka może powalić miłość – odparł król.
– Miłości nie można jednak zdobyć mieczem i lancą – powiedział stary Ulfin.
– Mieczem i lancą łatwiej stworzyć warunki sprzyjające miłości – zauważył Uther
Pendragon. – Gdybym zdobył Terrabil, zgładziłbym Gorloisa. Nadobna Igrena, owdowiała
i
bezbronna, musiałaby wówczas oddać mi rękę.
– Niestety, panie, podczas gdy my bezskutecznie oblegamy Terrabil, Anglowie i Sasi
przegrupowują siły na wschodzie, zasilani przez nowe posiłki z barbarzyńskiej Germanii –
powiedział Ulfin.
Uther Pendragon padł z jękiem na łoże.
– Ja nie mogę żyć bez tej kobiety, Ulfinie. Nie wstanę z łoża, jeżeli jej nie zdobędę. Nadał
będę chorował, aż umrę, a wraz ze mną umrze Brytania. Ta piękna kraina, którą mój
przodek
Brutus, wnuk Eneasza, odbił olbrzymom, którzy nią władali, wpadnie w ręce germańskich
ropuch i zostanie obmierzłym krajem o nazwie Englia.
Ulfin skinął starą siwą głową.
– Panie, jestem przekonany, że miłość, trzymająca w okowach władcę, który mógłby mieć
każdą kobietę w królestwie z wyjątkiem tej jednej, wywołało zaklęcie, rzucone na ciebie
przez ducha lub diabła na rozkaz jednego z twoich wrogów, być może innej kobiety, którą
odrzuciłeś. Radzę ci zwrócić się do Merlina, albowiem nie ma większego znawcy
niewidzialnych mocy.
– Zaklęcie to tak potężne, że zamknęło mi oczy na oczywistość – zgodził się król. –
Naturalnie, Merlin! Skoro za pomocą czarów mógł przenieść z Irlandii i ustawić w
Stonehenge monolity, których nie ruszyłaby z miejsca cała armia, zdobędzie dla mnie
jedną
przeklętą dziewkę. – Tu pobladł i chwycił się za brodę. – Jestem umęczony, Ulfinie.
Nadobna
Igrena to wyjątkowa kobieta. Umrę, jeżeli jej nie zdobędę. – Uther zamknął oczy, a gęsta
czarna broda opadła na jego potężną pierś.
Stary Ulfin opuścił pana, po czym wezwał dwóch rycerzy, którym rozkazał odszukać
Merlina i niezwłocznie go sprowadzić. Rycerze wyruszyli do Walii. Po wielodniowej
podróży
znaleźli się w głębi zaczarowanego lasu, przy źródle o nazwie Alaban. Na gałęzi drzewa
rosnącego nad źródłem siedział duży kruk tak czarny, że mienił się niebieskawo w świetle
słońca, które sączyło się przez listowie.
Ponieważ zarówno rycerze, jak i konie czuli ogromne pragnienie, napili się krystalicznej
wody ze źródła (w które można było zaglądać bez końca, albowiem nie miało dna), a
kiedy
zwilżyli wyschnięte gardła, ludzie zamienili się w zielone żaby, a konie w łaciate psy.
Rycerze, zrozpaczeni i oszołomieni, wygramolili się na błoniastych łapach ze stalowych
zbroi, teraz zupełnie bezużytecznych, konie zaś zawyły przeraźliwie.
– Nikomu nie wolno pić z mego źródła bez mojego pozwolenia – powiedział głos, a kiedy
żaby spojrzały w górę, zobaczyły, że to kruk przemówił.
Czarny ptak dwukrotnie załopotał skrzydłami, po czym na oczach żab przemienił się w
człowieka z długą siwą brodą w przebraniu czarodzieja – w długiej szacie i wysokim
stożkowatym kapeluszu. Cały strój był ciemny niczym niebo o północy, tu i ówdzie
migotały
gwiazdy oraz sierp księżyca. Po chwili Merlin (on to bowiem był) sprawił, że rycerze i
konie
odzyskali właściwy kształt, a potem wybuchnął radosnym śmiechem.
– Wybaczcie mi mały magiczny żarcik. Przecież nikomu nie wyrządził krzywdy.
Rycerze powiadomili Merlina, że wzywa go król; czarodziej wyznał, że dzięki swojej
sztuce już od dawna wiedział, że zostanie wezwany i że niezwłocznie uda się do Uthera
Pendragona, co też uczynił. Rycerze musieli jednak wrócić tą samą drogą i nigdy więcej
ich
nie widziano; przypuszczalnie pożarły ich potwory.
Kiedy Merlin zjawił się w królewskim pawilonie, Uther Pendragon powiedział:
– Merlinie, mnie, który władam cywilizowaną częścią świata, przypadła w udziale boleść
całego tego świata. Rzucono na mnie zaklęcie i teraz kocham do szaleństwa jedyną
kobietę,
której nie mogę mieć. Albo zdobądź dla mnie tę kobietę, albo uwolnij mnie od zaklęcia, a
dam ci wszystko, co jest w mojej mocy.
– Panie, twoja udręka dobiegła końca – powiedział Merlin. – Tej nocy legniesz z nadobną
Igreną i zaznasz takiej rozkoszy, na jaką pozwoli ci jurność, która, o czym może
zaświadczyć
tysiąc kobiet, jest ogromna, jak przystało na potężnego króla.
– Nie doceniasz mnie, Merlinie, chyba że twój rachunek dotyczy tylko minionego roku –
oświadczył Uther Pendragon, wstając z łoża. Potem zerknął na czarodzieja podejrzliwie i
powiedział: – Przypuszczam, że za tę usługę zażądasz kroci. Twój pan nie jest Krezusem.
– Panie, nie zażądam niczego, co obecnie posiadasz, złota, klejnotów, ziemi, zamków ani
poddanych. Rzeczy materialne nie mają żadnej wartości dla mnie, który kupczy tym, co
ulotne. – To rzekłszy, poruszył różdżką i przez chwilę w pawilonie zaroiło się od
powietrznych duchów, które tańczyły w fosforyzującym świetle. Merlin ponownie
machnął
różdżką, duchy znikły, a on odezwał się w te słowa: – Tej nocy spłodzisz z Igreną syna.
Właśnie o to dziecko cię proszę.
Chociaż król słuchał z przyjemnością, jak Merlin wymienia nagrody, o które nie poprosi,
nieprędko wyraził zgodę na prośbę czarodzieja.
– Syn? Mój syn? Chociaż nie interesuje cię moje złoto, Merlinie, to jednak rozrzutnie
podchodzisz do mej krwi. Mój dziedzic i następca? Kolejny król Brytanii? Powiedz, w
jakim
celu? Czy chcesz go nauczyć czarnej sztuki nekromancji? – Uther zmarszczył czoło. –
Król
brytyjski zabija wielu ludzi, ale byłoby nienaturalne, gdyby rozmawiał ze zmarłymi.
– Już za panowania twego poprzednika, nieszczęsnego Vortigerna, który sprowadził na te
ziemie zdradzieckich Anglów i obmierzłych Saksonów, aby pomogli mu w walce z
barbarzyńskimi Piktami i dzikimi Szkotami (wkrótce zaś Germanie skoczyli mu do
gardła),
przepowiedziałem nadejście wielkiego króla, największego ze wszystkich, jacy
kiedykolwiek
żyli i będą żyli wśród ludzi.
– Istotnie, tak przepowiedziałeś – potwierdził Uther Pendragon, z rosochatki z jelenich
rogów, stojącej w pobliżu łoża, zdjął koronę i założył na głowę. – Króluję już od dwunastu
lat.
– Jedynie z lędźwi tak potężnego króla może zrodzić się człowiek, który wypełni moje
proroctwo – powiedział Merlin, który był dobrym dyplomatą.
– Rozumiem – odparł Uther Pendragon, który nie mógłby długo władać swoim
królestwem, gdyby był tylko wasalem własnej próżności. – Cóż, żaden człowiek nie
ucieknie
od następstw przepowiedni. Jeżeli mam zostać ojcem największego z ludzi, zamiast sam
zostać największym, niech tak będzie.
– Nadszedł czas, abyś z nadobną Igreną spłodził przyszłego króla – powiedział Merlin. –
Ponieważ to ja umożliwię jego poczęcie, to również ja muszę przygotowywać go od
najmłodszych lat do zajęcia wysokiego stanowiska.
– Dam ci to, o co prosisz – obiecał Uther Pendragon. – Jednak przyjemność myślenia o
przyszłych dokonaniach mego syna przyćmiewa świadomość, że muszę umrzeć, zanim on
to
osiągnie. Ostrzegam cię bowiem, Merlinie, że w przeciwieństwie do mego przodka Leara
nie
oddam korony potomkowi, choćby miał być kolejnym Aleksandrem lub Cezarem.
– Twój syn będzie znacznie potężniejszy niż ci dwaj – zapewnił Merlin, a jego słowa
Zgłoś jeśli naruszono regulamin