Stephen Donaldson - 1 - Skok w konflikt.pdf

(2917 KB) Pobierz
The Gap into vision. Forbidden knowledge
Przekład:
Piotr W. Cholewa
Cykl Skoki - Tom
II
redakcja:
Wujo Przem
(2014)
Colinowi Bakerowi:
któż wie, ile dobrego
dla mnie uczynił?
1
ANGUS
Milos Taverner westchnął i przejechał palcami po czaszce, jakby chciał się upewnić, że to,
co zostało z jego włosów, wciąż jest na miejscu. Zapalił następnego nika. Potem spojrzał
ponuro na wydruk i spróbował wymyślić jakąś metodę, która byłaby skuteczna, a przy tym
nie wpakowała go w takie kłopoty, że ludzie, których miał zadowalać – i brał za to pieniądze
– zwróciliby się przeciw niemu.
Był odpowiedzialny za trwające wciąż przesłuchanie Angusa Thermopyle.
Szło nie najlepiej.
Jednych to cieszyło, innych doprowadzało do wściekłości.
Proces Angusa okazał się dość prosty jak na takie przedsięwzięcie. Ochrona Gór-Komu
odzyskała skradzione zapasy. Rewizja, dzięki której odnaleziono te zapasy na pokładzie
Ślicznotki,
statku Angusa, miała dostateczne podstawy prawne. Mimo pewnej liczby
niejasnych i niepokojących wyjątków, dane z rdzenia statku wsparły oskarżenia, przynajmniej
te lżejsze. Obwiniony nie próbował się bronić – pewnie zdawał sobie sprawę, że to daremny
wysiłek. Wszystko skończyło się jak należy: Angusa Thermopyle uznano za winnego
zarzucanych mu czynów.
Z drugiej strony, mimo prowokacyjnych plotek o implantach strefowych, gwałtach,
morderstwach i zniszczeniu
Pogromcy gwiazd,
okrętu PZKG, nie znaleziono dowodów,
pozwalających oskarżyć go o cokolwiek poważniejszego niż kradzież zapasów Stacji. Angusa
skazano na dożywocie w stacyjnym więzieniu, ale ochrona nie potrafiła tak nagiąć prawa, by
uzyskać wyrok śmierci.
Sprawa została zamknięta.
Ochrona jednak nie zamierzała jej tak zostawić.
Milos Taverner miał w tej kwestii dość mieszane uczucia. Zbyt wiele było priorytetów, o
których powinien pamiętać.
Jako zastępca szefa ochrony odpowiadał za przesłuchania. Owszem, zarzuty postawione
Angusowi Thermopyle nie budziły żadnych wątpliwości, a posiadane dowody nie pozwalały
oskarżyć go o cokolwiek innego. Ale ochrona znała Angusa od dawna. Jego piracka
działalność była rzeczą pewną, choć trudną do wykazania. Interesy z przestępcami wszelkiego
rodzaju, od handlarzy narkotyków i psychotyków po nielegalny handel rudą we wszystkich
jego odmianach, były powszechnie znane, choć nie do udowodnienia. Załogi Angusa
Thermopyle przejawiały niepokojącą skłonność do znikania bez śladu. W dodatku niezwykle
intrygujący był nie wyjaśniony ciąg zdarzeń, jaki doprowadził go z powrotem do Gór-Komu
w towarzystwie policjantki ZKG, która powinna zginąć na pokładzie
Pogromcy gwiazd.
Biorąc to wszystko pod uwagę, Taverner nie mógł kwestionować decyzji, by
przesłuchiwać Angusa Thermopyle, dopóki się nie złamie – albo nie umrze.
Mimo to zastępca szefa nie miał ochoty na tę pracę. Z wielu powodów.
2
Jako człowiekowi drobiazgowemu Angus wydawał mu się odrażający. Wszyscy wiedzieli,
że jedyną wadą Milosa jest nałóg palenia ników. Nawet ci, którym nie starał się nadskakiwać,
przyznawali, że jest schludny, ostrożny, nienagannie poprawny we wszystkim. A nikt zdrowy
na umyśle nie próbowałby przypisać tych zalet Angusowi.
Więzień najbardziej przypominał wzdętą złośliwą ropuchę. Higienę uważał za słowo
obce: brał prysznic tylko wtedy, gdy strażnicy siłą wlekli go do kabiny sanitarnej; czysty
kombinezon wkładał pod groźbą głuszaka. Pocił się obficie i cuchnął jak świnia. Brud wżarł
mu się w skórę. Na samą myśl o Angusie czuł się słaby; jego obecność przyprawiała o
mdłości.
W dodatku w żółtych oczach Angusa płonęła złośliwa inteligencja, a pod ich spojrzeniem
Milos czuł się odsłonięty, niebezpiecznie obnażony.
Angus był chytry, sprytny, zdradliwy jak sam chaos. Praca z takimi ludźmi niosła ryzyko.
Kłamali tak, by podtrzymać złudzenia przesłuchującego. Wyciągali wnioski z zadawanych
pytań, zyskiwali wiedzę nie mniejszą od tej, jaką się dzielili – w przypadku Angusa pewnie
nawet większą – i wykorzystywali ją, by doskonalić swe kłamstwa, by sprowadzić zgubę na
rozmówcę, nawet gdy nie mieli do tego żadnych podstaw i kiedy nad nimi samymi regularnie
pracowali eksperci, zachęcający do współpracy. Tacy ludzie, gdy powinni być najsłabsi,
stawali się najgroźniejsi.
Angus budził w zastępcy szefa uczucie, że to on, Milos, jest sprawdzany, to jego, Milosa,
sekrety mogą wyjść na jaw, to jego przesłuchują.
Jakby tego nie było dosyć, codziennie stawał twarzą w twarz ze świadomością, że
przesłuchanie może doprowadzić do eksplozji. Angus Thermopyle był piratem rudy; miał
więc nabywców.
Ślicznotkę
zdobył w nielegalny – choć nie udowodniony – sposób.
Wyposażył ją nielegalnie. Korzystał zatem z nielegalnych stoczni. Część jego sprzętu
cuchnęła obcą techniką, a zapisy były zbyt czyste, choć nienaruszalnie zarejestrowane w
rdzeniu danych statku.
Wszystkie te wnioski i wszystkie łańcuchy hipotez prowadziły w jednym kierunku: do
zakazanej przestrzeni.
Angus Thermopyle miał zatem dostęp – bezpośredni lub pośredni – do tajemnic tak
niszczycielskich, że mogły zachwiać równowagą sił w całym potężnym imperium handlowym
Zjednoczonych Kompanii Górniczych. Te tajemnice mogły zagrozić bezpieczeństwu każdej
stacji. Niewykluczone, że mogły zagrozić bezpieczeństwu samej Ziemi.
Milos Taverner nie był pewien, czy chce, by te tajemnice wyszły na jaw. W miarę upływu
czasu zyskiwał coraz większą pewność, że wolałby zachować je w ukryciu. Milczenie Angusa
do furii doprowadzało ludzi wydających rozkazy, za wykonywanie których Milos brał
pieniądze. Tajemnice Angusa, jeśli zostaną odkryte, doprowadzą do furii innych. Ale ci,
którzy nienawidzili milczenia więźnia, nie stanowili tak wielkiego bezpośredniego zagrożenia
jak ci drudzy.
3
Jednak każda chwila spędzona z Angusem Thermopyle była rejestrowana. Na Stacji
regularnie analizowano transkrypcje. Kopie rutynowo trafiały do PZKG. Zastępcy szefa
ochrony Gór-Komu nie pozostawało nic innego niż całkowite poświęcenie tej sprawie.
Nic dziwnego, że nie mógł rzucić palenia. Zauważył, że nałóg budzi niesmak u innych, ale
nie umiał z nim zerwać. Czasami wydawało mu się, że tylko palenie pozwala mu znieść
napięcie nerwowe.
Na szczęście Angus Thermopyle nie przejawiał chęci współpracy.
Wysłuchiwał pytań z niezmienną wrogością. Milczał. Od uderzeń głuszaków aż rzygał
własnymi flakami, a cela śmierdziała wymiocinami, ale nie mówił ani słowa. Spokojnie
znosił głód, pragnienie, deprywację sensoryczną. Tylko raz się załamał: kiedy Milos go
poinformował, że
Ślicznotkę
właśnie demontują na części i złom. Ale wtedy Angus wył tylko
jak zwierzę i próbował zdemolować pokój przesłuchań. I nadal nic nie mówił.
Zdaniem Milosa przekazanie wiadomości o
Ślicznotce
było błędem. Otwarcie powiedział
to przełożonym – choć wcześniej zadał sobie wiele trudu, by zaszczepić im ten pomysł. Był
przekonany, że coś takiego wzmocni tylko nieustępliwość więźnia. Oni jednak się upierali –
w końcu żaden inny sposób nie dał rezultatów.
Sprawa skończyła się mniej więcej tak, jak Milos oczekiwał. Odniósł przynajmniej to
jedno niewielkie zwycięstwo.
Poza tym kolejne przesłuchania nic nie dawały.
– W jaki sposób spotkałeś Mornę Hyland?
Brak odpowiedzi.
– Co robiliście razem?
Brak odpowiedzi.
– Dlaczego glina z PZKG zgodziła się lecieć z takim mordercą jak ty?
Brak odpowiedzi.
– Co jej zrobiłeś?
Oczy Angusa pozostały nieruchome.
– Jak zdobyłeś te zapasy? Jak dostałeś się do magazynów? Nie było włamania do
komputera. Strażnikom nic się nie stało. Nie ma śladu, że wciąłeś się z zewnątrz. Przewody
wentylacyjne są za wąskie dla tych skrzyń. Jak to zrobiłeś?
Brak odpowiedzi.
– Jak zginął
Pogromca gwiazd?
Brak odpowiedzi.
– Jak przeżyła Morna Hyland?
Brak odpowiedzi.
– Powiedziała, że nie ufa ochronie Stacji. Powiedziała, że na
Pogromcy gwiazd
dokonano
sabotażu. I, że to musiało się stać tutaj. Dlaczego zaufała tobie, a nie nam?
Brak odpowiedzi.
4
Zgłoś jeśli naruszono regulamin