Malpas J. E- Ta Noc 04 - Odmowa.pdf

(761 KB) Pobierz
===LUIgTCVLIA5tAm9PfkhxRXVEZAViDGkaN1YWJAp6Fg==
Korekta
Magdalena Stachowicz
Anna Suligowska-Pawełek
Projekt graficzny okładki
Małgorzata Cebo-Foniok
Zdjęcie na okładce
© Zbigniew Foniok
Tytuł oryginału
One Night: Denied
Copyright © 2014 by Jodi Ellen Malpas.
This edition published by arrangement with Forever,
New York, New York, USA.
All rights reserved.
For the Polish edition
Copyright © 2015 by Wydawnictwo Amber Sp. z o.o.
ISBN 978-83-241-5382-4
Warszawa 2015. Wydanie I
Wydawnictwo AMBER Sp. z o.o.
02-952 Warszawa, ul. Wiertnicza 63
tel. 620 40 13, 620 81 62
www.wydawnictwoamber.pl
Konwersja do wydania elektronicznego
P.U. OPCJA
juras@evbox.pl
===LUIgTCVLIA5tAm9PfkhxRXVEZAViDGkaN1YWJAp6Fg==
Rozdział 1
W
lśniących lustrach, które zdobią hol apartamentowca Millera, widzę swoje
odbicie… Twarz mam mokrą od łez i czuję się beznadziejnie. Dozorca uchyla
kapelusza, zmuszam się do uśmiechu. Dziś postanawiam pojechać do Millera windą, a
nie wchodzić setkami schodów, do których się niemal przyzwyczaiłam. Wpatruję się
przed siebie, a kiedy drzwi windy się zamykają, muszę się skonfrontować ze swoim
odbiciem w lustrach. Spoglądam niewidzącym wzrokiem, żeby uniknąć nieprzyjemnego
widoku załamanej kobiety.
Po kilkunastu sekundach, które ciągną się jak wieczność, winda się otwiera, więc
zmuszam nogi, żeby zaprowadziły mnie do lśniących czarnych drzwi. Zebranie się,
żeby do nich zapukać, wymaga ode mnie jeszcze większej siły.
Gdyby nie ciężka atmosfera, którą wyczuwam, zastanawiałabym się, czy jest w
mieszkaniu. Ale złość Millera niemal unosi się w powietrzu, otacza mnie, dusi. Czuję,
jak rozprzestrzenia się po mojej skórze i przenika w głąb ciała.
Niemal podskakuję, gdy Miller ostrym szarpnięciem otwiera drzwi. Nie wygląda ani
trochę lepiej niż prawie godzinę temu. Nie próbował doprowadzić się do ładu. Jego
włosy są nadal potargane, koszula i kamizelka pogniecione, a w oczach wciąż lśni
wściekłość. W ręku trzyma szklaneczkę whisky, a z dłoni nie zmył krwi Gregory’ego.
Białe opuszki palców wskazują, że z całej siły ściska szklaneczkę, którą unosi do ust i
wypija jej zawartość, nie odrywając ode mnie oczu. Zaczynam się wiercić i spuszczam
wzrok, ale po chwili spoglądam na jego twarz, gdy zauważam, że lekko przesuwa
stopy. A może się chwieje? Jest pijany. Koncentruję się na jego oczach, które zawsze
mnie fascynowały, i zauważam coś jeszcze. Coś nieznanego. Coś, co powoduje nagły
niepokój. Nigdy jeszcze nie odczuwałam czegoś takiego w obecności Millera. Zdarzało
się, że czułam się bezbronna, beznadziejna i bezsilna, ale nigdy nie byłam tak
przerażona, jak teraz. Nawet wtedy gdy zachowywał się jak opętany. Dzisiejszy strach
jest inny. Wspina się po moim kręgosłupie i zaciska wokół szyi, uniemożliwiając
wypowiedzenie słowa i utrudniając oddychanie. Mój koszmar się ziścił. Ten, w którym
Miller mnie zostawia.
– Idź do domu, Livy. – Ma ciężki język i mówi wolno jak zwykle, choć tym razem
słowa brzmią nieco niewyraźne.
Z hukiem zatrzaskuje mi drzwi przed nosem. Jestem zaskoczona jego gwałtownym
zachowaniem. Z całej siły walę pięścią w lśniące drewno, zanim się zastanowię, czy to
mądre posunięcie. Jedyne, co czuję, to strach.
– Miller, otwieraj! – krzyczę, nie przestając uderzać w czarne drzwi. Nie zważam na
zwracam uwagi na to, że moja pięść prawie całkiem zdrętwiała. – Natychmiast
otwieraj!
Zgłoś jeśli naruszono regulamin