Zapiski z podrozy 2015.pdf

(961 KB) Pobierz
Jacek Pałasiński
ZAPISKI Z PODRÓŻY
2015
Oficyna wydawnicza RW2010
Poznań 2015
Kup książkę
JACEK PAŁASIŃSKI
ZAPISKI Z PODRÓŻY
Oficyna wydawnicza RW2010 Poznań 2015
Redakcja i korekta: zespół RW2010
Copyright © Jacek Pałasiński 2015
Okładka © Maria Czerniewicz-Pałasińska 2015
Zdjęcia Copyright © Jacek Pałasiński 2015
Copyright © for the Polish edition by RW2010, 2015
e-wydanie I
ISBN 978-83-7949-167-4
Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie całości albo
fragmentu – z wyjątkiem cytatów w artykułach i recenzjach – możliwe
jest tylko za zgodą wydawcy.
Aby powstała ta książka, nie wycięto ani jednego drzewa.
Dział handlowy:
marketing@rw2010.pl
Zapraszamy do naszego serwisu:
www.rw2010.pl
Kup książkę
Jacek Pałasiński
R W 2 0 1 0
Zapiski z podróży
13 stycznia
Po morderczym roku wreszcie urlop. Wyczytałem, że B777 British Airways
przyleciał w 5 h z NY do Londynu, półtorej godziny przez czasem; leciał niemalże
z prędkością dźwięku dzięki jet-streamowi wiejącemu w ogon z prędkością prawie
400 km/h. To ma jednak bolesne konsekwencje, kiedy się leci w drugą stronę. Do
USA dotarliśmy z ponadgodzinnym opóźnieniem, samolot leciał 650–720 km/h,
100–180 mniej niż powinien. Walczył z wiatrem, a nie mógł wypalić całego paliwa.
Przy okazji: unikajcie linii Air Berlin. Niby
cheap,
ale w ramach oferty nawet
Luftwaffe teraz daje bilety znacznie tańsze. Grr.... Samolot zdezelowany i brudny,
miejsca na nogi nieprzyzwoicie mało, jedzenie na pokładzie na poziomie stołówki
studenckiej z lat 60. i 70.
Unikajcie też wypożyczalni ACE, miała być najtańsza, a na rachunku widzę 1 000
dolarów, więcej niż na kontrakcie internetowym. Po długiej kłótni po hiszpańsku
udało mi się dojść do ceny niewiele wyższej od kontraktowej, ale musiałem
zrezygnować z dodatkowego ubezpieczenia i bez GPS (chcą 50 dolarów za dzień!)
i dostałem samochód z rozkrojonym prawym bokiem.
Ale za to otrzymałem info z policji brukselskiej, że mój telefon został „odnaleziony”!
Mogę go odebrać w komisariacie na przedmieściach Brukseli. Zabawne,
nieprawdaż?
1
Znikam, ogólne serdeczności z ciepłych krajów!
15 stycznia
Trzeci dzień to samo: naburmuszony poranek, dłuższa chwila walki, potem słoneczko
zwycięża. Upału nie ma, dziś nawet wszystkiego 25 stopni, ale oczywiście od
przyjazdu paraduję całymi dniami w szortach i koszulkach z krótkim rękawem. Żona
to się nawet kilka razy w oceanie wykąpała. Ja stałem na brzegu i myślałem ze
zgrozą: a co, jak się zacznie topić? Będę musiał wleźć w tę zimną wodę! Najwyżej
22 stopnie. O pięć, jak dla mnie, za mało! Na niebie niespokojnie, bo nad Morzem
Sargassowym niż i chmurzyska o nieeuropejskim kolorze, jakieś takie zielonkawe,
regularnie zahaczają o ten jęzor ziemi, jakim jest Floryda.
1 Niektórzy z Państwa mogą pamiętać: skradziono mi w Brukseli telefon komórkowy. Nowy „właściciel”
fotografował nim, co się dało, w tym fakturę z własnym nazwiskiem i adresem, a to wszystko spływało na mojego
Dropboxa. Przy następnym pobycie w Brukseli dostarczyłem policji dane faceta, ale mijały miesiące i nic się nie
działo. Dzięki Pani ED, sprawą zainteresowała się belgijska prasa i w kilku gazetach naraz ukazały się ogromne
artykuły ze zdjęciami moim i nowego „właściciela”. Zawstydzona policja jeszcze tego samego dnia zabrała mu
telefon. Clou, większości Państwu nieznane: telefon podejrzanemu został odebrany, a potem zdeponowany
w centralnym magazynie policyjnym, gdzie zaginął i do dziś nie został odnaleziony.
4
Kup książkę
Jacek Pałasiński
R W 2 0 1 0
Zapiski z podróży
Miami to raj dla miłośników
people watching.
Cóż tu za różnorodność ludzkich istot!
Ileż tu pieniędzy, rozmiękczających ludziom mózgi, ileż próżności, natręctwa
wyglądu!
Ale jednocześnie ilu ludzi z historiami, które nadają się na film! Żydzi, którzy
z białoruskich miasteczek i kresów Rzeczypospolitej trafili tu via Argentyna,
Wenezuela czy Kuba; Polacy z czwartego czy piątego pokolenia z pozmienianymi
nazwiskami, ale i tak „swoi” wiedzą, że gość o nazwisku wymawianym „Dzadżak” to
Zając... Można się bawić w zgadywanie, który demokrata, który republikanin,
pałający żywiołową nienawiścią do Obamy... I tak sobie myślę, że ulice Warszawy są
nieprzyzwoicie monochromatyczne. Szkoda...
17 stycznia
Ależ ten stan jest świetnie zorganizowany! Odświeżam sobie mój podziw dla Jeba
Busha i jego poprzedników. Wielkie magazyny atakują? Ich prawo, super, ale nie
niszczmy małych sklepików. Jak? Miasto Miami w hrabstwie Dade uruchomiło
darmowe autobusiki, stylizowane na staroświeckie tramwaje. Jeżdżą niespiesznie
ulicami i uliczkami Miami i Miami Beach, kto chce, to wsiada, a kierowca opowiada,
co w mijanych sklepikach można kupić, gdzie wypić dobrą kawę, gdzie zjeść, gdzie
coś naprawić... Kto nie wiedział, ten się dowie, kto wiedział, ale miał daleko
– dojedzie za darmo... Po zakupach wsiądzie w następny taki autobusik i wróci do
domu, a jutro znów pojedzie, może dalej, może w drugą stronę, zabierze sąsiadkę,
znajomego... Starsi państwo mają co robić w ciągu dnia, a mała ekonomia dostaje
kolejny zastrzyk pieniędzy. Właściciele małych sklepików są zachwyceni.
Parkingi wszędzie – prywatne drogie, publiczne tanie. Gdzie nie da się szpilki
wcisnąć, jak wokół Ocean Drive, tam rządzi
valet parking:
wysiadasz, zostawiasz
kluczyki wynajętemu przez miasto facetowi, a on już odwozi twój samochód na
najbliższe wolne miejsce. Albo zamawiasz powrót na określoną godzinę, albo
wracasz, kiedy chcesz, i czekasz 5 minut, a twoje auto podjeżdża ci do stóp, płacisz
za parking 5–10 dolarów, wszyscy są zadowoleni, bezrobotni mają pieniądze, bogaci
mają wygodę... Ameryka!
18 stycznia
No, Miami dało mi wreszcie to, za co zapłaciłem: niebo błękitne na sztywno,
słoneczko, 28 stopni i lekki wietrzyk. A to oznacza sus w naturę. Rozbuchaną,
olśniewającą, egzotyczną naturę. Tak bym chciał móc pokazać chociaż fragment
nakręconego dziś materiału: 1 080 gatunków palm, jeziorka, las tropikalny, nieznane
kwiaty, owoce i motyle o skrzydłach wielkich jak moje dłonie; kiedy je zamkną – są
5
Kup książkę
Zgłoś jeśli naruszono regulamin