inni2_odc06.txt

(9 KB) Pobierz
- Kiedyś, kiedy jeszcze miałem praktyki na wsi - perorował doktor Hurwicz - przyszła do mnie młoda para i oświadczyła, że czeka na dziecko już trzeci rok i jakoś nie mogą się doczekać. Tak patrzę, on wysoki, dorodny, jej też niczego nie brakowało, aż chciałoby się być niemowlakiem i ssać te cycuszki... - Hurwicz przerwał i pociągnął spory, głęboki łyk wina. - No to ja pytam, co takiego zrobili, by mieć te dzieci. A ona na to mi odpowiada: no jak to, i gniazdo bocianom wybudowaliśmy, świeżym sianem namoszczone, i nawet przylatują a tu nic...
Towarzystwo gruchnęło głośnym śmiechem. 
- Pan doktor pewnie to sobie wymyślił - powiedział Mietek z przekąsem. - Jak można nie wiedzieć, co się robi żeby mieć dzieci? Ja już wiedziałem w trzeciej klasie...
- I teraz sami widzicie, jakiego mam zdemoralizowanego braciszka - powiedziała Melania. 
- Jestem w stanie uwierzyć doktorowi - odezwał się Sebastian znad sałatki. - Pewno słyszeliście o takiej pisarce o nazwisku Barbara Cartland. Pisze romanse i takie tam - powiedział z niesmakiem. - Jest w księdze Guinnessa nawet przed naszym Kraszewskim. Od Courts-Mahler różni ją tylko to, że nie jest nazistką. Ale do rzeczy. Otóż pani Cartland zerwała swoje pierwsze zaręczyny, kiedy dowiedziała się szczegółów stosunku płciowego. Podobno nie mogła długo wyjść z szoku...
- Widzisz Maciora? Ty się poważnie zastanów - powiedział Mietek głosem życzliwego przyjaciela. - Ja cię później z tej depresji wyciągał nie będę...
- Czy wy naprawdę musicie tak świntuszyć? - zapytała z udanym oburzeniem Marta, wstała i zaczęła zbierać puste talerze ze stołu.  - To już naprawdę nie ma innych tematów? 
- I pomyślałby kto, że mam taką świętą żonę - odezwał się Romuald. - Gdybym nie wiedział, co wyprawia się w naszej sypialni, to rzeczywiście uwierzyłbym, że Melanię i Mietka przyniósł bocian. Choć co do Mietka miałbym poważne wątpliwości. 
Marta spiorunowała męża wzrokiem i, nie wdając się w dyskusję, zebrała stertę talerzy ze stołu i poszła w kierunku tarasu. Słońce zaczęło powoli znikać za ścianą lasu, skąpane w pomarańczowo-purpurowej poświacie. Wieczór był ciepły acz nie gorący i zebrani przy stole bawili się w najlepsze. Sebastian ukradkiem obserwował Macieja, który zdążył już się przebrać w mniej oficjalną koszulkę i dżinsy. Romuald rzucił hasło ognisko, na które wszyscy mężczyźni wstali i poszli w kierunku odległego miejsca, gdzie zwykle urządzano ogniska i grille. Poza Maciejem. 
- Zostaw już to wino - powiedziała z wyrzutem w głosie Melania, kiedy jej narzeczony sięgał po butelkę. - Musisz być taki głupi jak Mietek? Ja bym go w ogóle nie dopuściła do tego ogniska, ni zauważyłeś, że on ledwie idzie? 
Było w tym trochę przesady, krok Mietka był może nieco chwiejny ale jeszcze w granicach normy. Maciej wolał nie podejmować tematu,nalazł sobie pół kieliszka i odstawił butelkę. 
- Co ty jesteś taki spity? - zapytała Melania podejrzliwie. 
- Nie jestem. Może trochę zmęczony - odpowiedział. - Najchętniej olałbym to całe ognisko i po prostu poszedł spać. 
- A wiesz, to dobry pomysł - ucieszyła się Melania. Chodź pójdziemy odpocząć. 
- Aby to ci odpocząć dadzą - odrzekł Mietek. - Słyszysz?
Rzeczywiście od ogniska rozlegało się wołani. Maciej domyślał się, w jakim celu Melania chciała go ściągnąć do domu i przez moment cudownie ozdrowiał. 
- Dobra, pobawimy siÄ™ chwilÄ™ z nimi. 

Ale co się odwlecze to nie uciecze. Było już dobrze po północy, ognisko powoli dogasało, a ogień odpuścił. Zaczęło się zwykłe w takich warunkach przekomarzanie, kto ma gdzie spać. 
- Ja z Mietkiem - upierała się Melania. 
- Ona ma najwyraźniej ma wściekliznę macicy - powiedział Mietek nieco bełkotliwym głosem.
- Mietek, do ciężkiej cholery, przestań w końcu! - nie wytrzymała Marta. - Czekaj, przypomnę ci to, kiedy to ty przywleczesz tu jakąś pannę? 
Mietek i pannę? - zdziwiła się Melania? - Znasz taką, która by go chciała? Bo ja nie. 
- Dajcie mi już wszyscy święty spokój - odpowiedziała coraz bardziej poirytowana Marta - i idźcie już spać, obojętnie gdzie, byleby szybko. 
Przez dobre pół godziny w domu panowało pandemonium. Romuald usiłował uciszać nazbyt trzeźwego Mietka, Hurwicz upierał się, że pojedzie do Jeleniej Góry bo o tej porze policja nie będzie sprawdzała trzeźwości, na co nie chciała się zgodzić Sławka. Narta, odpędzając psy i koty usiłowała zaprowadzić elementarny porządek w kuchni a Maciej szukał szczoteczki do zębów, którą wsadził w nietypowe miejsce, tak, żeby wryło się w pamięć a następnie zapomniał. Późnij zrobiło się ciszej, a Melania ujęła Mietka za rękę. 
- Dobra, na nas już też czas. Towarzystwo zwolniło łazienkę, pójdę się umyć, potem ty. Śpimy w kancelarii.
Maciej pomyślał z ironią, że jest to to samo miejsce, gdzie miał swój pierwszy raz z Mietkiem. Długo pielęgnował wspomnienia z tamtej nocy i nawet po sześciu latach nie były mu obojętne. D>o tej pory uważał, że była to jego najpiękniejsza noc w łóżku. Co prawda po niej nastąpiły inne, równie fajne, ale ta była nie do przebicia. Jak na ironię losu to właśnie pomieszczenie, które dla niego tyle znaczyło, będzie również miejscem egzekucji. A jeśli o egzekucji mowa... - sprawdził w kieszeni, czy ma prezerwatywy. Wiedział, że tam są, ale sprawdzanie co jakiś czas uspokajało go, co prawda tylko częściowo ale jednak. Tymczasem Marta opuściła już łazienkę. Maciej przestraszył się. Teraz tylko on i...
W łazience wziął szybki prysznic. Woda nie była już bardzo gorąca, najwyżej letnia, ale jeszcze dało się w niej umyć. Popatrzył uważnie na swojego członka. Był w półwzwodzie, ale daleko mu było do tej sprężystości, którą osiągał z Mietkiem. Czyli koniec, klapa, kompromitacja. Dotknął ręką klatki piersiowej; serce waliło mu tak mocno, że dłoń poruszała się w jej rytm. Długo celebrował zakręcanie kranu, odwieszanie ręcznika. Gdy stanął w drzwiach, poczuł silne:w
 zawroty głowy. 
- Coś taki blady? - zatroskała się Melania. 
- Nic mi nie jest - mężnie oświadczył Maciej i zgasił światło. 

Jednak ręka Melanii potrafiła zdziałać cuda. Pierwszy wstyd trwał tylko kilkanaście sekund. Bał się wyśmiania, głupich uwag, tego, co zawsze wygadywały dziewczyny, kiedy rozmowa schodziła na tematy intymne. Melania przyjęła go z całym dobrodziejstwem inwentarza i niemal z miejsca przejęła inicjatywę. Maciej na początku próbował sobie wyobrazić, że obok niego leży Mietek i wykonuje te wszystkie dziwne ruchy. Ale to nie działało, Mietek już dawno zrezygnował z tego co fachowo nazywa się gra wstępna i po prostu uzyskawszy domniemaną zgodę od razu zabierał się do roboty. Tu było zupełnie inaczej i, po przełamaniu pierwszych oporów, coraz bardziej mu się to podobało. 
- Ty też mnie rozgrzewaj - szepnęła mu do ucha Melania i było to pierwsze, co powiedziała tej nocy. Maciej nawet nie zdążył zareagować, kiedy jego ręka została doprowadzona w to miejsce, którego obawiał się jak najbardziej. W tym momencie poczuł, że nie ma po prostu za co chwycić, gdyby to był Mietek, od razu wiedziałby co robić... Ale za to umiał co innego, tu też powinno to wypalić. 
- Ej ty, zbereźniku, gdzieś się tego nauczył? -zapytała zaskoczona Melania, choć po głosie poznać, że spodobało się to jej. On zaś przypomniał sobie te pierwsze marzenia w życiu, jeszcze przed Mietkiem. 
- Jestem gotowa - szepnęła Melania - a ty załóż płaszczyk. 
Nie od razu zrozumiał o co jej chodzi, ale już po chwili członek był okryty a on sam zaistniał w jej wnętrzu. I choć do bezpiecznego brzegu było jeszcze daleko, po raz pierwszy tego dnia poczuł się naprawdę spokojny. 

Gdy obudził się rano, początkowo nie wiedział,m co o tym myśleć. To wszystko było zupełnie inne od tego, co dotychczas robił w tej sferze, ale nie było wcale gorsze. Zwłaszcza, że mógł w każdym momencie liczyć na Melanię. Z Mietkiem było zupełnie inaczej, dla niego, gdy już był w środku, wszystko inne przestało się liczyć - przełączał się w tryb produkcyjny. Maciej nauczył się z tego czerpać przyjemność, ale okazało się, że można zupełnie inaczej - bardziej czule, delikatnie, z wyczuciem. Po tej nocy, która miała być takim "wszystko albo nic", krokiem w tę lub tamtą stronę, czul się jeszcze bardziej skołowany. Bo w tym momencie powinien swojego najdroższego przyjaciela odstawić od piersi, a nawet od czegoś jeszcze i powiedzieć "radź sobie sam". Tymczasem sam nie wiedział, czy skończy z Mietkiem. Czegoś mu jeszcze brakowało, niewiele ale jednak. Poza tym.... Wcale nie był taki pewny, że przestał go kochać. Co prawda ostatnie wyczyny przyjaciela wzbudzały w nim głęboki niesmak, ale, tak szczerze, jak on sam zareagowałby, gdyby to wszystko działo się z drugiej strony Mietek z jakąś babą? No właśnie. 
Wstał z łóżka i poszedł sobie zrobić herbatę. W kuchni siedział Sebastian i witał poranek kawą i papierosem, słuchając dziennika radiowego. Na jego pytające spojrzenie Mietek uśmiechnął się i pokazał kciuk skierowany w górę. 
Zgłoś jeśli naruszono regulamin