Kawalec K. - Spadkobiercy niepokornych. Dzieje polskiej myśli politycznej 1918-1939.pdf

(1502 KB) Pobierz
KRZYSZTOF KAWALEC
Spadkobiercy
niepokornych
Dzieje polskiej myśli politycznej 1918-1939
WROCŁAW • WARSZAWA- KRAKÓW
ZAKŁAD NARODOWY IMIENIA OSSOLIŃSKICH, Wrocław,
2000
Wstęp
Mimo że studia nad myślą polityczną — historią idei, jak często się pisze — należą do
modnych dyscyplin badawczych, brak książki, która mogłaby stanowić kontynuację
klasycznego dzieła Wilhelma Feldmana1 w odniesieniu do budzącego powszechne
zainteresowanie okresu lat 1918 — 1939. To znaczy pracy stanowiącej syntezę koncepcji
politycznych, pokazanych na tle warunkujących je szerszych przeobrażeń. To prawda, że od
czasów Feldmana dokonał się ogromny postęp w badaniach. Jesteśmy już w stanie
przedstawić zarówno węzłowe elementy doktryn rywalizujących obozów politycznych, które
wyłoniły się na przełomie XIX i XX stulecia — i działały później w niepodległym państwie
— jak i ich stanowisko wobec najważniejszych zagadnień życia zbiorowego. Rozbudowaniu
uległ katalog pytań badawczych, umożliwiając pogłębienie analizy. Zarazem jednak,
paradoksalnie, okoliczność ta wydaje się rzutować negatywnie na szansę powstania syntezy.
Obraz wzbogaca się o masę szczegółów, ale w swoim ogólnym zarysie traci jak gdyby na
ostrości. Rozszerzenie się pola widzenia w sposób dość oczywisty rzutuje na rozmiary
kwerend; istniejące zaś braki w stanie badań odczuwane są tym dotkliwiej. Bynajmniej
bowiem nie wszystkie zagadnienia, istotne dla całości obrazu, doczekały się zadowalającego
wyjaśnienia. Tytułem przykładu wskazać można na relacje między ludnością polską a innymi
narodowościami, zamieszkującymi obszar objęty polskimi aspiracjami narodowymi.
Świadomość istnienia luk, i to poważnych, działa paraliżująco na badaczy skłonnych
podejmować próby ujęć szerszych. Widzą bowiem i ograniczenia własnego pola widzenia, i
piętrzące się wokół znaki zapytania. W szczególności dotyczy to ujęć autorskich. Pojedynczy
historyk nie jest w stanie wykonać pracy, która wymaga szerszego grona współpracowników,
w tym i zakrojonego na większą skalę programu poszukiwań badawczych. Płynące stąd
rozterki wyjątkowo plastycznie wyraził historyk izraelski Ezra Mendelsohn, wyznając w
pierwszym zdaniu swojej książki, że jej napisanie wymagało od niego „wiele chucpy"2.
1 Drugie wydanie Dziejów polskiej myśli politycznej 1864—1914 W. Feldmana z 1933 r.
doczekało się przedruku w 1986 r. w drugim obiegu — co w dobitny sposób potwierdzało
zainteresowanie tematyką, jak i walory książki.
2 E. Mendelsohn, Żydzi Europy Środkowo-Wschodniej w okresie międzywojennym,
Warszawa 1992, s. 17.
Ostrożniejsi badacze przezornie wolą ograniczać pole obserwacji i opisu. W obszernej już
literaturze, w takiej czy innej formie poświeconej problematyce myśli politycznej, przeważają
erudycyjne studia podejmujące tematykę cząstkową, choć o kluczowej nieraz wadze. Poza
wydanymi niedawno pracami Romana Wapińskiego oraz Michała Śliwy3 — niewiele
szerszych ujęć syntetycznych, mogących liczyć na bardziej rozległy krąg odbiorców, nie
ograniczony do grona historyków zawodowych.
Jest to poważny problem. Dzieje myśli politycznej są bowiem dyscypliną dość szczególną,
ważną nie tylko ze względów czysto poznawczych. Myśl polityczna stanowi swego rodzaju
barometr kondycji społeczeństwa, jego kultury politycznej oraz prawnej, zbiorowych
wyobrażeń (także mitów), wreszcie aspiracji4. Jak zauważył Michał Śliwa, „Poznawanie
myśli politycznej społeczeństwa jest zarazem poznawaniem jego samego"5. Trafną tę uwagę
można odwrócić — konstatując dotkliwe skutki niewiedzy w tej dziedzinie. W ciągu trzech
czwartych stulecia, które upłynęło od czasu ukazania się pracy Feld-mana, zmienił się świat i
zmieniła się Polska. Realia odrodzonego po I wojnie światowej niepodległego państwa
polskiego są dla żyjącego dzisiaj pokolenia znacznie bardziej egzotyczne i odległe niż lata
1864 — 1914 — okres objęty książką Feldmana — dla obywateli II Rzeczpospolitej. Jest to
rezultat nie tylko normalnej, spowodowanej upływem czasu ewolucji stosunków, ale i
półwiecza bytowania w warunkach głęboko patologicznych. Kataklizm wojenny, a następnie
totalitarne struktury Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej zaowocowały przecięciem ciągłości
historycznego rozwoju. W tej chwili jest jeszcze za wcześnie, by poznać wszystkie skutki
tego faktu, jednak już pobieżne porównanie środowisk politycznych dominujących przed
rokiem 1939 i działających w Polsce współczesnej ilustruje skalę zmian, jakie w ciągu
półwiecza nastąpiły. Spośród podejmowanych w obrębie różnych środowisk prób
odtworzenia historycznych nurtów ideowych — od Narodowej Demokracji po PPS — nie
powiodła się żadna. Z fiaskiem poczynań organizacyjnych korespondowało niepowodzenie
podejmowanych także przed rokiem 1989 prób przybliżenia ideowego dorobku polskiej myśli
politycznej lat 1918—1939. Były wśród nich
3 M. Śliwa, Polska myśl polityczna w I polowie XX wieku, Wrocław 1993, ss. 272; R.
Wapiński, Historia polskiej myśli politycznej XIX i XX wieku, Gdańsk 1997, ss. 326. W tym
nurcie plasują się w jakimś stopniu także prace Jana Baszkiewicza oraz wydana ostatnio
książka Marcina Króla.
* Powiązana zarówno z dominującymi w danym czasie wyobrażeniami oraz sferą wartości,
politycznymi programami poszczególnych środowisk, wreszcie motywacjami działań osób
podejmujących działalność publiczną, myśl polityczna stanowi pojęcie trudne do ścisłego
zdefiniowania. Próbę takiej definicji zawierają rozważania Henryka Zielińskiego, otwierające
wrocławską serię myśli politycznej (O potrzebie i trudnościach badania dziejów myśli
politycznej, Polska i jej sąsiedzi, Polska myśl polityczna XIX i XX wieku, t. l, pod red. H.
Zielińskiego, Wrocław 1975, s. 11-26), w znacznej części zachowujące aktualność; natomiast
istotę pojęcia „myśli politycznej" w wyrazisty sposób ilustruje otwierające wymienioną
wcześniej syntezę Romana Wapińskiego podanie antycznego historyka o walkach Rzymian z
Samnitami.
5 Śliwa, Polska myśl..., s. 5.
także i pozycje znaczące; mam tu na myśli przede wszystkim książki Andrzeja Micewskiego,
Źródła niepodległości Wojciecha Wasiutyńskiego, wydane w 1977 r. w Londynie i
wznawiane potem w drugim obiegu, wreszcie pracę Andrzeja Friszkego6.1 one wszakże nie
wywarły szerszego wpływu na opinię, odbierane raczej jako forma popularyzacji wiedzy o
przeszłości coraz bardziej odległej. Tradycja, do której starano się nawiązać, okazywała się
martwa: nie tyle obumarła za sprawą upływu czasu, ile uśmiercona przemocą. Za to
skutecznie.
Jakkolwiek próby dosłownej aktualizacji dorobku myśli politycznej II Rzeczpospolitej wydają
się dziś jałowe, nie oznacza to jednak, by jej rekonstrukcja stanowiła problem akademicki,
pozbawiony praktycznego znaczenia. Sygnalizowana przepaść, oddzielająca społeczeństwo
nam współczesne od pokoleń aktywnych w latach 1918 — 1939, w znacznej części
wytworzona została sztucznie i chociaż nie da się jej już zasypać, warto pracować nad jej
zmniejszeniem. Aktualność zachowało bowiem wiele spośród problemów poruszających
opinię w latach dwudziestych i trzydziestych. Dzisiejsza Polska — jak wskazuje statystyka —
nie jest już wprawdzie państwem wielu narodowości i kwestie związane z ułożeniem
stosunków między aspiracjami i dążeniami zamieszkujących „wspólny dom" różnych
społeczności, chociaż ważne, nie plasują się już w czołówce zagadnień wymagających
rozwiązania. Aktualne natomiast pozostają pytania o miejsce człowieka w społeczeństwie,
granice ludzkiej wolności oraz rolę wywieranego przez władzę przymusu. Podobnie żywy jest
problem prawowitości władzy oraz dopuszczalnego zakresu jej uprawnień; a także relacji
między elitami a masą „zwykłych" obywateli. Gorące kontrowersje budzi wciąż zagadnienie
stosunku do tradycji, jak i instytucji z tą tradycją się kojarzących; miarą aktualności tego
problemu jest współcześnie spór o rolę Kościoła katolickiego w społeczeństwie i państwie.
Toczył się on i przed 1939 r., jakkolwiek jego ranga była niewątpliwie o wiele niższa.
Miałbym też wątpliwości, czy można uznać za zamknięty problem trudności pogodzenia z
sobą dwóch przeciwstawnych, a równie ważnych dążeń: potrzeby wolności z jednej, a
pragnienia bezpieczeństwa z drugiej strony. Od sposobu rozwiązania tego problemu zależy i
sprawność demokratycznych struktur — a co za tym idzie ich szansę przetrwania na dalszą
metę — i stopień ingerencji państwa w sprawy społeczne.
O randze sygnalizowanych kwestii świadczy nie tylko trwała ich aktualność, ale i zbieżność z
problemami o zasięgu europejskim czy nawet szerszym. W istocie staje przed nimi każde
suwerenne państwo, o ile nie odsuną ich na plan dalszy zagrożenia natury zewnętrznej. Stąd
też nie było przypadkiem, że żadne z tych zagadnień nie zaznaczyło silniej swej obecności w
syntezie
6 A. Micewski, Roman Dmowski, Warszawa 1971; W cieniu marszałka Pilsudskiego. Szkice
z dziejów myśli politycznej II Rzeczypospolitej, Warszawa 1968; Z geografii politycznej II
Rzeczypospolitej. Szkice, Kraków 1964; W. Wasiutyński, Źródła niepodległości, Londyn
1977; A. Frisz-ke, O kształt Niepodległej, Warszawa 1989.
8
Feldmana, gdzie na plan pierwszy wybijał się problem walki o niepodległość i praw narodu
do własnego państwa. Podobnie w dziejach polskiej myśli politycznej ostatnich dwóch stuleci
Romana Wapińskiego. W książce Michała Śliwy proporcje układają się już inaczej,
jakkolwiek objęcie polem obserwacji dłuższego okresu, w ramach którego niepodległa
państwowość stanowiła jedynie epizod, nieuchronnie ograniczać musiała rangę problematyki
wewnętrznej.
W przypadku pracy ograniczającej się do lat 1918-1939 proporcje te muszą być już inne.
Problematyka wewnętrzna jeśli nie dominuje, to uzyskuje należne jej miejsce. Podczas gdy w
sytuacjach ekstremalnych — a takich w najnowszych dziejach Polski niestety nie brakowało
— w enuncjacjach poszczególnych środowisk na plan pierwszy siłą rzeczy wysuwały się
kwestie związane z utrzymaniem niepodległości lub jej odzyskaniem, to w warunkach
suwerennej państwowości oferty programowe rywalizujących grup przedstawiały się o wiele
pełniej, obejmując nieporównanie szerszy krąg zagadnień. Wśród nich szczególną rolę
przyznać należałoby reakcjom nią ułomności realnie funkcjonującego państwa oraz receptom
rozwiązywania różnorakich problemów, przed którymi ono stało.
Przyjęte cezury nie wymagają uzasadnienia o tyle, że znaczenie okresu 1918-1939 w dziejach
Polski jest oczywiste. Wyznaczają je wydarzenia polityczne o znaczeniu szerszym: koniec I
wojny światowej — Wielkiej Wojny, jak wówczas mówiono — oraz wybuch kolejnego
globalnego konfliktu. Ich wpływ na losy państwa polskiego był oczywisty, jakkolwiek
występujące tu zależności układają się w motyw dość zawiły. Dzień 11 listopada 1918 r.,
kiedy to zostało zawarte zawieszenie broni w Rethondes, w szerszej świadomości wyznacza
datę powstania II Rzeczpospolitej - chociaż formowanie się ośrodków suwerennej władzy
państwowej trwało już od około dwóch tygodni. Jeszcze wcześniej zaś w toku wojny w
obrębie rywalizujących obozów politycznych skrystalizowały się zasadnicze stanowiska
zarówno co do organizacji społeczeństwa i państwa, jak i widzenia miejsca Polski w Europie i
świecie. W tym problemów związanych z sąsiedztwem Polski, jej sojusznikami oraz
kierunkami możliwych zagrożeń. Budowa własnego państwa stanowiła swego rodzaju
sprawdzian dla rozwijanych wcześniej poglądów, zarazem jednak pojawienie się możliwości
wywierania realnego wpływu na zagadnienia bieżącej polityki stworzyło dla nich sytuację
nową. W tym sensie była to cezura, nawet jeśli skutki tej nowej sytuacji ujawniły się w pełni
dopiero po upływie kilku kolejnych lat.
Podobne zresztą wątpliwości budzić mogłaby i cezura końcowa. Bez wątpienia katastrofa
września 1939 r. nie oznaczała końca istnienia państwa w jego dotychczasowym kształcie
prawnym. Niemal do końca wojny mogło ono liczyć na uznanie międzynarodowe; posiadało
też silne oparcie w determinacji swoich obywateli, dalekich od pogodzenia się z losem. W
koncepcjach politycznych formułowanych w obrębie głównych obozów, nietrudno dostrzec
elementy ciągłości, silnie zaznaczające się zwłaszcza w początkowym okresie wojny. A
przecież nie sposób zaprzeczyć, że w roku 1939 skończyła się pewna epoka.
Budowę pracy określa dążenie do przedstawiania ewolucji poglądów w związku z
przeobrażeniami zachodzącymi na politycznej scenie. Był on bardzo ścisły, rzutując na kształt
także tych wypowiedzi, które pozornie nie odnosiły się do problematyki wewnętrznej. Stąd
też na cezury pośrednie złożyły się wydarzenia wyznaczające kolejne etapy w ewolucji
struktur władzy. Pierwszym z nich był kryzys polityczny uwieńczony przewrotem majowym,
kolejną zaś cezurę wyznaczył początek lat trzydziestych. Jeśli wziąć pod uwagę
przeobrażenia ogólniejszej atmosfery umysłowej i politycznej, w tym zwłaszcza
konsekwencje dokonującej się wymiany elit, to cezura przełomu dziesięcioleci rysuje się
bardzo wyraziście. Pod względem konstrukcyjnym książka dzieli się na pięć rozdziałów;
wewnątrz każdego starano się uwzględnić zagadnienia dominujące w danym okresie.
ROZDZIAŁ I
Jaka Polska? (lata 1918-1922)
Euforia
„Entuzjazm był nie do opisania — wspominał jeden z inicjatorów akcji rozbrajania
Austriaków w Krakowie, porucznik Antoni Stawarz. — Nieznani ludzie padali sobie w
objęcia, płakano ze wzruszenia, że po 70 latach przyszła wreszcie upragniona chwila
oswobodzenia królewskiego stołecznego miasta Krakowa. Szczególnie głośno radość swą
manifestował jakiś weteran z 1863 r. ... Biało-czerwona flaga zajęła miejsce dwugłowego
orła, strąconego i podeptanego. Ludność przystroiła kraty żelazne odwachu kwiatami i
zielenią"1. „Cztery pokolenia nadaremno na tę chwilę czekało, piąte doczekało — pisał
socjalista Jędrzej Moraczewski w często cytowanej broszurze, wydanej w rok po pamiętnym
przejęciu władzy. — Od rana do wieczora gromadziły się tłumy na rynkach miast; robotnik,
urzędnik porzucał pracę, chłop porzucał rolę i leciał do miasta, na rynek dowiedzieć się,
przekonać się, zobaczyć wojsko polskie, polskie napisy, orły na urzędach, rozczulano się na
widok kolejarzy, ba, na widok polskich policjantów i żandarmów"2. „W tych cudownych
czasach, gdy zaledwie onegdaj wygnano Niemców z Warszawy, a wczoraj świętowano
złączenie Polski z Wielkopolską, wszystko zdawało się cudem i było jakby prześwietlone
jutrznią"3 — wtórował mu Stanisław Miłaszewski, poeta i pisarz związany z przeciwstawnym
obozem — Narodową Demokracją.
Podobne świadectwa — można by je mnożyć — dobrze ilustrują stan euforii związanej z
odzyskaniem niepodległości. Nie tak łatwo jednak ocenić, jak powszechne były te nastroje i
jak dalece wpływały na zachowania. Na co dzień radość z tworzenia państwa bywała
tłumiona prozaicznymi obawami o jutro. „Żyje się tu w okropnych warunkach, chociaż w
porównaniu z tym, co się dzieje w Rosji, można tutejsze życie uważać za szczyt pomyślności.
Grozi nam jednak głód i chłód, a drożyzna rośnie jak na drożdżach, tj. właściwie mówiąc,
waluta polska upada coraz niżej. No, aleśmy się za to nawojowali" —
1 Cyt. za: Piotr Łossowski, Zerwane pęta. Usunięcie okupantów z ziem polskich w listopadzie
1918 roku, Warszawa 1986, s. 37.
2 [J. Moraczewski], Przewrót w Polsce. I. Rządy ludowe. Szkic wypadków z czasów
wyzwolenia Polski do 16 stycznia 1919 roku. Napisał poseł E.K., Kraków—Warszawa 1919,
s. 17.
3 S. Miłaszewski, Wspominamy, Poznań 1939, s. 155.
12
pisał w początkach listopada 1920 r. w liście do swego czeskiego kolegi Jan Baudouin de
Courtenay4, wybitny językoznawca, w 1922 r. zaś jeden z kandydatów do objęcia funkcji
prezydenta Rzeczpospolitej Polskiej. Wincenty Witos odnotował w swojej relacji
przygnębiający obrazek dokumentujący rezerwę ludności chłopskiej: masy furmanek
uciekających z Lublina po proklamowaniu w nim Tymczasowego Rządu Republiki Polskiej.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin