Rocznik 1985 - Chomik marekXXXXX.docx

(357 KB) Pobierz

 

Rocznik 1985

 

Otworzyłam oczy. Byłam w swoim pokoju dziecinnym, przykryta ciężką puchową kołdrą. Regały książek, stara lampa, ciężkie kotary w oknach. Nie, zaraz... Przecież tamten pokój nie istnieje od wielu lat! Gdzie ja jestem? Usiadłam na łóżku, otuliłam się kołdrą – czemu spałam nago? – rozejrzałam się i wtedy dopiero się ocknęłam. Byłam w pokoju gościnnym, w wielkim domu dziadków Alexa. Nie byłam jednak sama. Obok mnie spał Alex. Śliczny z niego dzieciak. Jasne włosy, regularne rysy, smukłe ciało, wysoki – i te usta! Szerokie, zawsze wykrzywione w pełnym wyższości, ironicznym uśmiechu. Przez nie zawsze czułam się w jego obecności lekko onieśmielona. Bałam się, że widać po mnie, jak bardzo mam na te usta ochotę. Teraz, lekko uchylone, nadawały jego twarzy wyrazu niewinności.

Nagle mnie olśniło. Verdammt! Przecież ja go wczoraj spiłam i uwiodłam. Dlatego zresztą tutaj leży. Z rosnącą paniką wpatrywałam się w śpiące anielątko. Zapowiada się na niezwykle atrakcyjnego mężczyznę – ale właśnie, dopiero się zapowiada! Co ja zrobiłam! Jestem pedofilką!

Nie, nie, nie, Anka, przede wszystkim jesteś kretynką. Uspokój się, on jest pełnoletni, nie ma powodów do paniki, nie ma co świrować. No dobrze, dajmy na to, że ma te 20 lat, ale dla mnie to nadal gówniarz, jestem od niego 10 lat starsza i mam jakieś standardy! Miałam jakieś standardy, poprawiłam się w myślach.

 

Verdammt noch mal! Przecież Janek go zabije! I mnie przy okazji. Przepełniona wyrzutami sumienia zaczęłam gładzić go po głowie – biedactwo, niewinna ofiara mojej chuci.

Napotkałam przenikliwe spojrzenie jego stalowoniebieskich oczu. Usta wykrzywił tak dobrze mi znany, nonszalancki uśmiech. Aura dziecięcości znikła i patrzyłam na zadufanego w sobie, przystojnego, młodego mężczyznę.

- Morgen Schatz, martwisz się czymś? – zagadał swobodnie.

- A jak myślisz? Wczoraj cię spiłam i wykorzystałam seksualnie. Nie wiem...

- Jak to – przerwał mi w pół słowa, podnosząc się – przecież to ja cię spiłem i wykorzystałem seksualnie!

- Jestem od ciebie starsza, powinnam być odpowiedzialna, przecież ty jesteś jeszcze dzieciak...

- Anka, ja mam 19 lat, jaki tam ze mnie dzieciak? Weź się ogarnij.

Wyciągnął rękę, pogładził mnie wierzchem dłoni po policzku i przesunął kciukiem po wargach, gestem samczej dominacji, udowadniając mi, jak bardzo atrakcyjnym facetem jest już teraz. Należał chyba do tych dupków, którym się wydaje, że jeśli już jakąś dziewczynę zaliczą, to mają ją na własność i mogą potem ruchać już bez dalszych ceregieli. Pogląd bulwersujący i uprzedmiatawiający kobietę. Jego dotyk, uśmiech i pewne siebie spojrzenie sprawiły, że poczułam nieznośne gorąco w podbrzuszu. Przeciągnął się rozkosznie, a ja przełknęłam ślinę. „Alex – krzyczałam w myślach – już mnie zaliczyłeś, ruchaj mnie teraz bez dalszych ceregieli! I tak mamy przesrane, jeśli Janek się dowie!”

- Pomożesz mi zrobić śniadanie? – zapytał spoglądając na mnie proszącym wzrokiem spaniela i wydymając lekko usta. Na chwilę znowu stał się tym małym chłopcem, którego głaskałam po jasnych kędziorach – wiesz, są jeszcze inni goście, a tak będzie mi ciężko.

- Jasne – powiedziałam. „Kurwa!” – pomyślałam.

- To bardzo miło z twojej strony.

Wyjął kondom z szafki przy łóżku, sprawnie go sobie nałożył i popchnął mnie na poduchy. Zanim zdążyłam zaprotestować, choćby tak formalnie, zamknął mi usta pocałunkiem. Skrzyżował mi przedramiona nad głową, złapał jedną ręką za nadgarstki – jakie on ma duże dłonie, jakie smukłe palce! – a drugą zrzucił kołdrę i pomógł sobie w celowaniu. Krzyknęłam z rozkoszy, gdy we mnie wszedł. Meine Güte, jak ja tego potrzebowałam, jak cudnie mnie przygniótł i wypełnił, jak on niesamowicie pachnie! Szkoda tylko, że skończył tak wcześnie... Dał mi całusa w policzek, wstał, wyrzucił gumę i zaczął się ubierać.

- Dzięki, twoja pomoc jest nieoceniona – mówił poważnym tonem, patrząc mi w oczy i wciągając portki – Krzątanie się po kuchni z porannym wzwodem to żadna robota.

Parsknęłam śmiechem. O dziwo ten szybki seks dał mi dużo satysfakcji, mimo że nie zdążyłam dojść. Nie wiedziałam, że pomoc kuchenna to taka wdzięczna fucha!

- Poleż sobie jeszcze, meine Liebe, jak wszystko będzie gotowe, podam ci do łóżka, a oni niech sobie jedzą w kuchni.

- Jaka obsługa! I wszystko dlatego, że cię wczoraj rozdziewiczyłam?

Na chwilę zaniemówił. Pierwszy raz widziałam go tak speszonego.

- Skąd... Jak poznałaś? Było aż tak źle? To znaczy teraz to ja wiem, ale... wczoraj?

- Sam mi to powiedziałeś, głupolu. Nie pamiętasz?

Nie pamiętał. Nie dziwię się! To było tak..

Zgłoś jeśli naruszono regulamin