Inglot Jacek_Inquisitor (opowiadanie).rtf

(5781 KB) Pobierz
Inglot Jacek_Inquisitor (opowiadanie)

C:\Users\Agnieszka\Downloads\5 Inglot Jacek_Inquisitor (opowiadanie)-page-001.jpg


W apollińskiej atmosferze pokoju nauczycielskiego dzwonek ogłaszający koniec długiej przerwy zabrzmiał szczególnie ostro i nieprzyjemnie.

Jezuuuu... zawył nostalgicznie Jan Łucek, geograf, dla oszczędności zwany Łucjanem, i na jego twarzy odbił się wyraz zniechęcenia. Znowu trzeba iść na golgotę.

W oficjalnej dydaktycznej nomenklaturze golgota nosiła nazwę jednostki lekcyjnej.

Jeżeli ci życie zbrzydło i świat stał się piekłem, wsadź łeb do muszli i pierdolnij deklem strzelił w jego kierunku Rybak, anglista, który miał się dzisiaj za jedynego prawdziwego cierpiętnika systemu edukacyjnego, ponieważ od rana dręczył go obrzydliwy kac.

Lubował się wówczas w prostych i niewyszukanych mądrościach ludowych.

Gdybyż to było takie proste westchnął ciężko informatyk, nazywany powszechnie Teogderykiem, ksywę nadała mu wdzięczna młodzież, jako że na każdej lekcji podkreślał wartość solidnego, teoretycznego przygotowania, co uczniowie mieli za teoretyczne gderanie. Poza tym o wiele łatwiej poszukać sobie solidnej gałęzi, najlepiej na młodym drzewie. Nie zapomnij tylko namydlić pętli.

Łucjan wybałuszył na nich przerażone oczy.

A idźcie mi do diabła z takimi radami! krzyknął i chwytając po drodze dziennik wypadł w głąb szkolnych kazamatów.

Za nim powoli ruszała się i reszta, nauczyciele łapali za dzienniki i znikali za drzwiami. Po chwili zostałem sam.

Miałem teraz okienko, czyli wolną godzinę, którą zasadniczo powinienem spędzić na poprawianiu wypracowań. Spojrzałem z niechęcią na ich stos, spoczywający na moim kawałku stołu; przypominały cienkie, lejące się naleśniki, ułożone jeden na drugim potrzebny byłby tylko słoik dżemu i widelec. Ujrzałem je oczyma wyobraźni, ślicznie wypieczone, parujące i zachęcająco pachnące. Wizja była tak sugestywna, że poczułem, jak kąciki ust wypełniają mi się śliną. Przełknąłem ją, gromiąc się równocześnie za grzech łakomstwa. Naleśniki zniknęły i znowu widziałem prozaiczny stos czekających na sprawdzenie bazgrołów. Chociaż mógłbym przysiąc, że w powietrzu nadal unosił się skręcający kiszki zapach. Nie miałem czasu więcej nad tym deliberować, ponieważ do pokoju wpadła Krystyna, sekretarka dyrki.

Herman wyskoczył przez okno! wrzasnęła, okręciła się w miejscu jak fryga i już wywiało z powrotem.

Nie wierzyłem własnym uszom Herman, historyk zwany Pobożnym, bowiem specjalizował się w Piastach śląskich, sprawiał wrażenie najspokojniejszego faceta w całej budzie. Skakanie przez okno czy nawet skakankę w jego wykonaniu wydawało się równie nieprawdopodobne co i lot na Księżyc.

Wyjrzałem na zewnątrz. Rzeczywiście, na trawniku z tyłu szkolnego budynku leżał na wznak Herman, wokół którego kręciło się kilku uczniów pod dowództwem peowca. Ten objaśniał właśnie szczegółowo obrażenia ...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin