Prega il morto e ammazza il vivo (1971) Napisy PL.txt

(29 KB) Pobierz
00:02:08:Klaus Kinski - Polskie Wersje Językowe
00:02:18:Umowa stoi?
00:02:20:Mówiłe, że 10 tysięcy. - Tak, 10 tysięcy pesos.
00:02:26:Rozumiem, ale Ty zarobisz na tym więcej. - Ile ja zarobię to nie twoja sprawa.
00:02:29:10 tysięcy pesos to dobra cena.
00:02:31:W dzisiejszych czasach pienišdze sš bardzo ważne.
00:02:34:Powtarzam, że 10 tysięcy pesos to dobra cena.
00:02:37:Nie znam Cię, amigo.
00:02:40:Kto dał Ci złe informacje. Poszukaj sobie kogo innego.
00:02:44:Nie bšd głupi, moja oferta jest wietna. - Zamknij się!
00:02:59:Chod.
00:03:04:Jest w rodku. - Co się stało?
00:03:09:Nie żyje. Dostał w serce.
00:03:24:A to dranie!
00:03:28:Może to zbieg okolicznoci.
00:03:41:Czekam na was na Ranczu Szakali. John Webb. - Ten facet to zrobił? - Tak.
00:03:45:On chce się z nami spotkać na Ranczu Szakali.
00:05:10:Dan Hogan i jego gang uciekli wraz z sumš przeszło sto tysięcy dolarów.
00:05:15:Zapewne chcš teraz dostać się do Meksyku.
00:05:20:Liczy się każda informacja o bandytach i ich miejscu pobytu.
00:05:26:Dzieńdobry. - Skšd się tu wzišłe?
00:05:31:Skradasz się jak jaki złodziej, a teraz wszędzie ich pełno!
00:05:41:Chyba nie słyszałe o tym napadzie na bank? Ukradli przeszło sto tysięcy dolarów.
00:05:46:Nagroda za ich głowy wynosi 5 tysięcy dolarów.
00:05:50:Całkiem duża suma. Niechciałby ich dorwać?
00:05:55:Ty też zmierzasz do Meksyku? - Dlaczego pytasz?
00:05:58:Każdy kto tu się zjawia, jest w drodze do Meksyku.
00:06:02:Chcę co do picia i jedzenia. Cokolwiek. - Pewnie, że tak.
00:06:06:A co z moim koniem? - Zaraz się tym zajmiemy, a posiłki mamy tu bardzo dobre.
00:06:13:Zawsze nie ma jej kiedy jest potrzebna.
00:06:17:Gdzie ona się podziała?
00:06:37:Nie! Żadnego wina, tylko szklanka wody.
00:06:49:Chyba już jest pełne.
00:06:56:Czy nie spotkalimy się wczeniej? Twoja twarz wydaje mi się znajoma.
00:06:59:Czy to ważne? - A Ty mnie nie poznajesz? - Nie.
00:07:03:Jakim cudem możesz mnie znać? - Nie wiem. Musiałam widzieć kogo podobnego do ciebie.
00:07:08:Co chcesz zjeć? - A co możesz mi zaoferować?
00:07:13:Duszona jagnięcina to moja specjalnoć.
00:07:17:Nazywam się Sandy. A Ty?
00:07:27:Byłe kiedy w San Francisco? - Tak.
00:07:30:A w Nowym Jorku? - Tak, ale bardzo dawno temu.
00:07:33:Zazdroszczę Ci. Pewnego dnia chce tam wyjechać.
00:08:08:To jest to samo ranczo, na którym mamy się spotkać się z Daisy.
00:08:12:Tak. Ranczo Szakali. - Wyglšda spokojnie. - Wyglšda na opuszczone.
00:08:15:Tego pewni nie jestemy.
00:08:18:Idę przyjrzeć się temu bliżej. - Zostań!
00:08:20:Musimy się pospieszyć, nim będzie za póno. - Jedyne co mnie obchodzi to złoto.
00:08:24:Skupcie się i miejcie oczy szeroko otwarte!
00:08:29:Dick, id po szefa.
00:08:33:I co ja mu powiem? - Wiesz, co powiedzieć.
00:08:37:Jak szef mógł wpać na pomysł, aby dać złoto kobiecie? 
00:08:41:Tak, mi też się to niepodoba.
00:08:45:Sam wymyliłbym lepszy plan.
00:08:49:No to powiedz jaki? 
00:08:51:Plan naszego szefa jest na pierwszym miejscu, więc mój głos i tak się tutaj nie liczy.
00:08:55:No cóż, szef to szef.
00:08:57:Co za łotry! Potrzeba odwagi, by pójć do banku i zabrać wszystkie pienišdze.
00:09:04:Ale nie wierzę, że uda im się dostać do Meksyku.
00:09:07:Granica jest patrolowana przez strażników.
00:09:10:Jest tylko jedno tajemne przejcie, tu w pobliżu.
00:09:14:Nikt nie wie o tym. Tylko cztery lub pięć osób wie o jego istnieniu.
00:09:19:Mam nadzieję, że potrafisz się dobrze posługiwać broniš.
00:09:23:W tych okolicach można się natknšć na nieprzyjacielskie gangi zbirów.
00:09:27:Bez broni lepiej nie wychodzić z domu.
00:09:29:Mam rację, Sandy?
00:09:32:Wiesz, że w moim ogrodzie jest pełno szczurów? - W ogrodzie? Jak to?
00:09:36:Zaraz się nimi zajmę!
00:09:40:Nie pozwolę na co takiego!
00:09:44:Nie ma żadnych szczurów! Muszę porozmawiać z tobš na osobnoci!
00:09:47:Chcesz wiedzieć dlaczego? - Daj mi spokój.
00:09:50:Nie mów tak, proszę!
00:09:54:Dobrze, już nie będę. Mów. - Życie tutaj, to jak życie w więzieniu.
00:10:00:Nie ma z kim rozmawiać. Brakuje mi towarzystwa.
00:10:04:Dziewczyna w moim wieku nie powinna być sama.
00:10:07:Wiem, że to brzmi głupio, ale mam już tego dosyć.
00:10:10:Proszę, musisz mnie stšd wycišgnšć.
00:10:12:Nic się nie dzieje.
00:10:16:Goršco jak cholera!
00:10:19:Daisy się spónia.
00:10:22:Ona lubi się spóniać, tak samo jak nasz szef.
00:10:25:Co to ma znaczyć?
00:10:28:Czego tu nie rozumiesz, Kobra? - Reed, mam tego dosyć.
00:10:32:Wracajmy. - Zamknij się. Czuwamy tu dalej.
00:10:45:Hej! Dick się zbliża.
00:10:49:Dlaczego on jest sam. A gdzie szef?
00:10:59:Rozmawiałem z szefem. - Co powiedział? - Powiedział, że mamy wracać.
00:11:04:Jak to? - Zamknijcie się.
00:11:12:Chcę wyjechać gdziekolwiek, byle opucić to miejsce.
00:11:15:Chcę wreszcie ułożyć sobie życie jak normalna kobieta.
00:11:19:Chciałabym mieć jakš dobrš pracę? Czy ja żšdam niemożliwego?
00:11:24:Nie pomogę Ci. - Musisz mi pomóc! Proszę!
00:11:27:Nie jestem tu z twojego powodu, mam swoje sprawy.
00:11:30:Zrozum, zrobię dla ciebie wszystko. 
00:11:35:Prosze jej nie słuchać! Każdemu kto się tu zjawia, mówi to samo. - To nie prawda!
00:12:05:Nazywasz się John Webb?
00:12:12:Zapytał czy nazywasz się John Webb.
00:12:17:Tak. Może usišdziecie?
00:12:21:Pójdziesz z nami. - Dokšd? - Kto chce z tobš porozmawiać.
00:12:25:Porozmawiam z nim tutaj.
00:12:32:Pójdziesz z nami.
00:12:36:Zrozumiałe?
00:12:38:Chyba nie odmówisz naszego zaproszenia?
00:13:03:Powiedzcie swojemu szefowi, że będę tu na niego czekał.
00:13:08:Zmywajcie się!
00:13:16:Dobra robota, młodzieńcze. To były jakies łotry.
00:13:21:Mam rację, Sandy? No pewnie, że mam.
00:13:24:Dobra robota. Pokazałe im. - Macie tu jakš broń? - Oczywicie.
00:13:33:Dzięki temu, że mam przy sobie broń, nikt mi nie podskoczy.
00:13:46:Oto ona.
00:13:50:Jakie 10 lat temu z szećdziesięciu metrów zastrzeliłem z niego wiewiórkę.
00:13:56:Być może powinnimy wysłać wiadomoć do szeryfa o tych dwóch draniach.
00:14:00:Zapomnij o nich. Ja to wezmę. - Co zamierzasz zrobić? - Zobaczysz.
00:14:56:Słyszałem, że chcesz mnie widzieć.
00:15:04:Jestem.
00:15:06:Nie jeste tym, kogo oczekuje. Nie nazywasz się Dan Hogan.
00:15:09:Ale mogę Cię do niego zabrać.
00:15:12:Spokojnie!
00:15:17:A teraz idziemy.
00:15:19:Twoi chłopcy będš mnie musieli pilnować. - Słyszelicie go.
00:15:23:Stać!
00:15:39:Czego ode mnie chcesz?
00:15:42:Daj mi połowę twojego złota.
00:15:48:Dlaczego?
00:15:52:Mogę wam pomóc dostać się bezpiecznie do Meksyku.
00:16:00:Dlaczego miałbym Ci wierzyć?
00:16:05:A dlaczego nie?
00:16:07:Mówisz, że znasz bezpiecznš drogę? - Dokładnie tak.
00:16:11:Kim jeste? - John Webb.
00:16:31:Jeste mierdzšcym amerykaninem.
00:16:35:Jakie znaczenia ma w tym miejscu nasza narodowoć? - Co jeszcze możesz mi powiedzieć?
00:16:39:Nic więcej. - Skšd masz informacje o tym tajemnym przejciu?
00:16:43:Przestań marnować czas, Dan.
00:16:47:Skšd mam wiedzieć, że nie jeste strażnikiem Teksasu?
00:16:50:A co jeli wiem o tajemnym przejciu od jednego z twoich ludzi?
00:17:20:Podejd.
00:17:30:Znasz tego miecia?
00:17:34:Nie.
00:17:41:Czy ktokolwiek go zna?
00:17:44:Czy Ty go znasz, Reed?
00:17:49:A Ty? Albo ty?
00:17:53:Powiedzcie mi kto to jest?
00:17:58:Naprawdę mylisz, że kto się przyzna?
00:18:19:Został wysłany przez strażników, by zebrać o nas informacje. To chyba jasne.
00:18:24:Nie jestem żadnym strażnikiem.
00:18:31:Wród nas nie ma szpiega, Hogan. - Co to ma znaczyć?
00:18:37:Wiesz o czym mówię.
00:18:41:Daisy? Podejrzewałe Daisy?
00:18:44:Nie wiemy gdzie ona jest.
00:18:49:Co dalej? - Zabrała złoto. - Powinna już dawno być z nami.
00:18:53:Jeli sšdzicie, że jš zabiłem, po co bym tu teraz z wami był.
00:18:57:Generalnie ja nie ufam kobietom.
00:19:00:Daisy to nie zwykła kobieta, to matka mojego syna.
00:19:03:Miała przynieć nam złoto.
00:19:08:Ufam jej. - W takim razie gdzie jest ona i twój syn?
00:19:12:A co cię to obchodzi? - Hogan, możemy współpracować.
00:19:17:Zostajemy w tej budzie na jaki czas. - Chwileczkę.
00:19:22:Co się stało, że tak nagle wyparowałe?
00:19:27:Musimy wiedzieć gdzie jest Daisy.
00:19:30:Nasz przyjaciel Webb, posłuży jako przynęta.
00:19:36:Możemy podzielić złoto pomiędzy sobš i uciec. - Popełniasz błšd, Reed.
00:19:40:Powinnimy poczekać na Daisy. - Macie mnie słuchać!
00:19:45:Frank, szukaj Daisy.
00:19:48:Kobra, wyjd na zewnštrz.
00:19:50:Zapłacisz za to, idioto.
00:19:54:Czy masz pokój, dziadku? - Tak, po schodach na górę.
00:19:58:Powiedzcie mi jak wróci Daisy. - Zostaw go dziadku, sam trafi na górę.
00:21:00:Oto twoja woda.
00:21:03:Nie podejrzewałabym Cię o to, że połšczysz siły z Hoganem.
00:21:06:Jeste taki sam, jak oni.
00:21:10:Pozory mylš.
00:21:13:Hej Ty!
00:21:16:Przynie co dobrego do picia.
00:21:23:Nie chcę żadnej wody.
00:21:26:I nie chcę cię w naszym gangu. - Nie potrzebnie się tak goršczkujesz.
00:21:33:Nie denerwuj mnie.
00:21:37:Będę cię obserwował.
00:21:39:Wiadomoć!
00:21:41:Telegraf!
00:21:43:Co robisz?
00:21:45:Nie! To nie było mšdre, proszę pana.
00:21:49:Nie pytałem cię o rady. - Teraz jestecie w tarapatach. 
00:21:53:Strażnicy nie dostanš odpowiedzi i przyjdš tu.
00:21:56:Dokładnie. Dziadku, napraw to?
00:22:01:Ja tu wydaję rozkazy.
00:22:05:Ty lepiej zamknij mordę.
00:22:08:Kiedy przybędzie złoto, ciekawe jak zapłacisz Hoganowi. - Skończ z tym Hoganem!
00:22:13:Mam tego dosyć!
00:22:15:Wielki szef! Chwała gangu! Nie boję się Dana Hogana!
00:22:20:On dobrze wie, gdzie jest Daisy z naszym złotem.- Tak mylisz? - Oczywicie.
00:22:26:On chce zabrać jak najwięcej złota dla siebie i uciec do Meksyku.
00:22:30:Dawać tu jego i tych strażników. Rozprawię się z nimi.
00:22:34:Zabiję ich!
00:2...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin