2112 przekład 43.doc

(74 KB) Pobierz
2112

Epizod 43

Miasto



…a potem nadciąga burza wizji. Obrazy płyną, wypełniają, tańczą dokoła i wewnątrz mnie…

Widzę siebie, Harriet, mamę i ojca. Fantastyczna czwórka. Boże narodzenie, jesteśmy szczęśliwi… Widzę siebie w budynku, o którym wiem, że spłonie. Nie mam zmarszczek… Widzę siebie, uskrzydlonego, sam na sam z białym stołem. Po raz pierwszy rozcinam ludzkie ciało… Wiedze siebie i Harriet – osieroconych. Harriet prosi: „Wróć z wojny” – a potem milknie na zawsze… Widzę siebie pośród rannych. Rozkładają się za życia… Widzę siebie: otumanionego, patrzącego, jak zwierzęta wzlatują w niebo krwawym obłokiem… Widzę siebie. Głodni ludzie rzucają się, chcą mnie rozerwać – i padają, skoszeni seriami. Padam wraz z nimi, na nich, na ich ciepłe jeszcze zwłoki. Boli mnie, proszę: „Zróbcie coś”… Widzę siebie i Grega. Martwe liście ulatują w dal. Jak i my, tracą ojczyznę…Widzę siebie w jakimś innym miejscu. Ktoś się pojawia. Mówi: „Nazywam się Sherlock Holmes. Jesteś moim aniołem stróżem. Masz do mnie strzelać”… Widzę siebie chromego i ślepego, na kolanach w piaskach Wschodu. Błyszczy stal damasceńska i oprawki okularów Judasza…Widzę siebie na upadłych przedmieściach Miasta. Tam cię poznałem… Widzę siebie na ruinach. Biegnę, przedzierając się przez krople ołowianego deszczu… Widzę siebie i ciebie w domu nad morzem. Pragnienie utaiło się. Uczę się zaufania. Ty we mnie. Słyszę nasz krzyk pośród śnieżnej pustyni. Jestem gotów słuchać cię całą wieczność. Wypełniać się tobą. Mówisz: „Chcę, żebyś wiedział, teraz i na zawsze, że jesteś kochany”. Twoje pieszczoty są lepsze od wina. Napiwszy się, wypuszczasz mnie. A potem zapada noc. I czyjaś dusza ulatuje ku gwiazdom…Widzę nowy świat i nowych ludzi. Idziesz na ich czele, groźny niczym armia. Wyszedłeś mnie szukać. Widzę długowłose kobiety niebiańskiej urody. Wychodzą na powitanie zwycięskich żołnierzy, powracających z tarczą z pola walki. Darowują im żółte kwiaty. Takie, jakie podarowała mi Harriet. Szukasz i nie znajdujesz mnie. A w dziurce u płaszcza masz purpurowy mak. Opłakujesz mnie, kiedy mężczyźni i kobiety triumfują we wszystkich językach świata i świętują. Z miłości wolnych ludzi rodzą się wolni ludzie. Niebawem do naszego Miasta powrócą ptaki. Jestem teraz prorokiem. Widzę nowy świat… ale nie widzę siebie…


Eksplozje się skończyły

Stało się.

Za chwilę zacznie działać Impuls.
Błyskawiczna myśl o tobie odpędza wspomnienie o gwałtownych przywidzeniach.

Co z tobą, Sherlock? Jesteś u samego u źródła. Trzymaj się, Sherlock! Trzymaj się. Przeżyjesz. Poradzisz sobie. Nie możesz umrzeć. Nie odważysz się. Znam cię.

Znam!

Ludzie zamarli. Na ulicy panuje grobowa cisza.

Tak. Teraz…

…w tej sekundzie Miasto pozna moc geniuszu Richarda Reichenbacha.

Coś narasta…

Coś…

Dźwięk…

Przestrzeń wybucha dźwiękiem…

Muzyka!
 

O radości, iskro bogów
 


Muzyka. Muzyka i słowa zewsząd.
 

Córo Elizejskich Pól




Cholerny geniusz. Słowa i muzyka – wszystko, co tak bardzo kochał. Muzyka jest logiczna, matematycznie sprawdzona. Prawom harmonii podlega wszystko - prócz ludzkich postępków. Ludzie to jedyny chaos na ziemi. Poezja jest próbą uporządkowania tego chaosu. Podlega prawom muzyki. Eufonia odchodzi ze świata. Nie nic bardziej harmonijnego w ludzkiej mowie, niż poezja. Muzyka budzi rozum. A rozum budzi duszę i ciało oto co mi powiedział wtedy w REST.

Na świętości twojej progu



Richard daje nam Impuls wraz z dawnym hymnem wielkiej Europy. Hymnem wolnego ducha, skierowanego wzwyż. Nieposkromionego. Niepokornego. Z odą triumfalną ducha, który znalazł się w idealnym świecie, niemal w raju. Radość. Radość z odzyskanej harmonii – oto co on chce nam podarować. Intel, który niósł kłamstwa, teraz wysyła zapomniane prawdy...

 

Twoja moc cudowna zaćmi



Nie czuję ani odrodzenia, ani przebudzenia, ani odnowy. Już ich nie potrzebuję. Wszystko to już stało się ze mną na brzegu Morza Celtyckiego, kiedy podjąłem decyzję.

Czuję tylko lekkość w sercu i zamroczenie, jak po łyku prawdziwego wina. Dziwny efekt oddziaływania Impulsu: euforia. Euforia z powodu niewiarygodnej bliskości z tobą, tu i teraz. Słyszę cię. Jesteś tutaj, we mnie. Przeniknąłeś do mnie - i mówisz.
„John, przeżyłem, żyję. Istnieję. Nie umarłem i nie zniknąłem”.
Wiem, Sherlock. Patrz na mnie. Zobacz moje serce. Patrz, jak idę…

Kiedyś opowiedziałeś mi o oddziale z Teb. „Nie jest straszne umrzeć na oczach ukochanego – gorzej być tchórzem…” Dzisiaj walczymy razem. Bronimy Miasta, naszego domu i tego, co jest nam drogie, każdy po swojemu.

Słodycz. Słodycz w ustach. Byłem egoistą. Sybarytą. Chciałem zatrzymać cię dla siebie. Jednak jest coś większego, niż my obaj, Sherlock. Większego nawet, niż nasza miłość.

Muzyka gra tak głośno!

 

Wszyscy ludzie będą braćmi…



Ludzie się ocknęli. Podnoszą głowy. Wstają z ziemi, podnoszą z kolan. Rozprostowują ramiona. Wiedzą, co powinni zrobić. Twarze, spojrzenia przeobraziły się. Stały się inne - odważne i rozsądne. To, co dzisiaj się dzieje, kiedyś nazwą cudem.

Idę.

Idziemy. Udowodnimy, że istniejemy.

 

Złączcie ręce, miliony!



My wszyscy jesteśmy mieszkańcami Miasta. Nie ma już wodzów. Jest nas wiele, mężczyzn i kobiet. Setki tysięcy. Nie jesteśmy samobójcami. Idziemy. To nasze ostatnie oddechy. To jak oddychanie wieczystego oceanu. Różnojęzyczni mieszkańcy Miasta i ci, którzy byli przestępcami i odszczepieńcami, więźniowie z getta i uchodźcy… Mycroft Holmes był zdolny tylko do podżegania. Richard połączył ludzi. I też będziesz mógł

 

Tak się stanie, John”.

 

Od tyrańskich pęt zbawienie




Czuję cię w swoim wnętrzu.

Odczuwam, jak w ludziach, w tobie i we mnie budzą się siła i gniew. Ja, ty, my wszyscy przepełnieni jesteśmy miłością do Miasta. Mamy jeszcze czas.

 

Radość, radość tryby pędzi



W punktach samoobrony obywatelskiej wydają broń. Przyłącza się do nas policja. Wszyscy działają spokojnie i z rozwagą. Omawiamy taktykę. Objaśniam, co powinniśmy robić. Ludzie rozumieją. Z jakiegos powodu mi ufają..

Mylą się. Nie jestem bohaterem.

Nie zaczynaj, John”.

Nie. Jestem winien, Sherlock. Zawiodłem zbyt wielu ludzi.
Nie uratowałem Grega. Nie zginąłem z moimi przyjaciółmi w Afganistanie. Nie zdołałem pomóc żołnierzom z lazarecie, oszalałym z bólu. To z mojego powodu zabili tych ludzi z osady pod Khaki Jabbar. Byłem daleko od Harriet, kiedy umierała. Nie pochowałem jej, nie opłakałem. Chciałem zapomnieć, ukryć wspomnienie o niej tak głęboko, jak tylko możliwe, wyrzuciłem jej rzeczy. Wynająłem i wykorzystałem ciebie - cynicznie, bezwstydnie, bez najmniejszych wątpliwości - jak prostytutkę. Byłem gotów zabić miliony ludzi w REST, nawet gdyby Molly Hooper nie wzmocniła sygnału. Nie pozwoliłbym tamtemu Sherlockowi umrzeć. Wiem. Byłem gotówStraciłem wszystkich - i nie mogłem stracić jego. Lecz mam dość woli, by teraz cię zostawić.

Przepraszam, Sherlock. Przepraszam, Harriet, Greg. Wybaczcie mi wszyscy.


 

Naszych długów księgę zniszczmy!



Przejrzałem i ocknąłem się na brzegu Morza Celtyckiego. To dla mnie szansa. Szansa, by odpokutować.

Wybaczcie… Teraz nie powinienem przepraszać. Zróbcie coś… Wszystko zrobię sam.

Idę.

„Zbyt głośno myślisz, John”.

Dlatego, że chcę, byś słyszał i widział. Patrz, jak idę.

Nie Richard, lecz ty mnie obudziłeś. Wyciągnąłeś, przywróciłeś do życia. Zmusiłeś, żebym odnalazł prawdziwego siebie i wskrzesił swoją wolę, która umarła w Bletchley. Nie jestem tchórzem, zdrajcą, ani dezerterem. Nigdy nie byłem, nawet kiedy mnie wieźli, by postawić przed trybunałem w Khaki Jabbar. Idę dla ciebie i moich przyjaciół, z powodu Harriet, Gregory’ego i Richarda. Będą ze mnie dumni.

„Sentymenty…”

Z pewnością, Sherlock. Lecz wszystko zrobię jak należy. Zrozumiałeś mnie - i puściłeś. Pamiętasz, powiedziałeś, że prawda jest wygodniejsza, niż kłamstwo - zwłaszcza, jeżeli oszukujesz sam siebie… Zrozumiałeś, że nie mogę zostać.

Kiedy myślałem o słowach Grega, kiedy przypominałem sobie REST i Mike’a Stamforda, kiedy czytałem list Richarda, kiedy słuchałem tego, co mówiłeś na brzegu morza, krok po kroku zdawałem sobie sprawę, że byłem pozbawiony wyboru.

Działałem bezmyślnie, czułem ślepo, i każdy mój wybór przez te dwa - nie, cztery - przeżyte we śnie i na jawie miesiące nie był moim wyborem, wolnym i prawdziwym. To byłem nie ja. Kierowali mną inni ludzie i namiętność - i nawet ty, Sherlock. Z pewnością, mogę zacząć mieć problemy z zaufaniem…

Lecz obudziłem się. A obowiązek, rozum, i sumienie każą mi odejść od ciebie. Byłbyś bardzo rozczarowany, gdybym postąpił w inny sposób. I ja też, Sherlock.

Wszystko było snem, prócz twojej miłości. I idę, by ją obronić. Wszystko było oszustwem, prócz ciebie. I będę kochać i bronić cię aż do końca. Tak, jak umiem. Tak, jak mogę.

Nie myśl o tym. Po prostu idź.

Tak. Idę, Sherlock.

Czuję twoją bliskość - i radość. Radość i nową siłę w twoim sercu.

Gorąco. Pot ścieka pod kaszkietem i mundurem. Nogi mi przemokły. Woda… Metro jest zalane. Potoki wody... Woda zmyje wszystko. Oczyści Miasto.


 

O godniejszy walczcie świat!



Muzyka i słowa…

Nagle nachodzi mnie myśl, że może nie ma żadnego Impulsu – a sama muzyka nas przebudziła? A ty… po prostu wierzysz, że jesteś nowym geniuszem…

„Masz za mało danych, by wyciągać wnioski, John”.

 

Potrząsam głową. Głupie. Nigdy się o tym nie dowiem.

 

Idę.

 

Coraz dalej od ciebie.

 

Żegnaj, Sherlock.

 

Nie.

 

Dzisiaj Boże Narodzenie. Narodził się nowy człowiek.


 

Wieczna wierność dla przysięgi



Jakim się staniesz? Co ci będzie podległe?

„Wiele, John”.

Dzisiaj rodzi się nowy świat, a ty jesteś jego częścią. Przeobrazisz się. Za kilka dni wyjdziesz z ciemności - z tej jaskini, z tego grobowca - z naszego mieszkania, w której się zamknąłeś. I będziesz ratować. Ty - najlepszy z ludzi. Szlachetny, ludzki i mądry. Wierzę w ciebie. I jeszcze, Sherlockzrobisz się nieznośny. I ktoś kiedyś będzie się musiał z tobą borykać. Kto to będzie, Sherlock?

Zawsze tylko ty.

Chciałbym, ale wiesz…

Dopiero co pojawiłeś się na świecie. Jaki będziesz? Mądrala… Jakże inaczej, Sherlock? Z ciebie i teraz nie jest cukiereczek, a potem staniesz się prawdziwym wrzodem na tyłku. Każdy śmiertelnik, zwłaszcza ja, będzie ci się wydawał idiotą. Lecz twój rozum kiedyś uratuje ludzi, tak samo, jak rozum Richarda ratuje teraz nas.

Nikt nie może być aż tak mądry.

Ty możesz.

Wiem, że masz dobre serce. Cudowne serce. Schowasz je. Ale jak byś się nie zmienił, ty jesteś lepszym, co jest we mnie. Ja - to ty. Nigdy cię nie zdradzę i nie przestanę cię kochać, Sherlock.

 

I w czas śmierci miej nadzieję



Na brzegu Morza Celtyckiego zdecydowałeś, że włączysz Impuls i przyjmiesz nowe imię. Staniesz się nowy i lepszy. Nowe życie... Tak tego pragnąłeś … Byłeś nieustraszony. Nie zapytałeś mnie, czy będę obok. Czy zaryzykuję razem z tobą. ...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin