Dziki Anda - Nora Szczepańska.pdf

(3568 KB) Pobierz
Książka zawiera 2 części:
DZIKI ANDA, wyd. II, ilustr. K. Witkowska
UCHO WODZA, wyd. II, ilustr. M. Stachurski
Obwolutę i kartę tytułową projektowała K. Witkowska
Rozdział I
Assine, Tepe i Abuana mknęli na koniach. Słońce było już
tylko rąbkiem zarzewia niziutko za trawami stepu. Po chwili
znikło. Lecz z południowej strony wykwitło nowe światło. Ma-
leńkie jak gwiazda, która mruga tuż przy ziemi. Czasami było je
widać wyraźniej, niekiedy gasło zupełnie.
Assine gwizdnął i zawrócił konia. Robiło się coraz ciemniej,
ziemia stawała się niewidoczna i chłód parował z traw. Od
strony dalekiego ogniska doleciało rżenie konia. Chłopcy
pognali mustangi.
Teraz widzieli już wyraźnie słup ognia, czuli woń dymu. Na
drugim brzegu rzeki, oddalonym o kilka rzutów oszczepem,
płonęło także ognisko. Tepe podjechał do Assine i krzyknął:
— Skończone!.
Assine wzruszył ramionami. Nie odrzekł nic. Przecież był wo-
dzem wyprawy i sam dobrze wiedział, co o tym myśleć.
Zwolnili biegu. Jechali dalej w milczeniu. Widzieli już wy-
raźnie rozczochraną czuprynę Andy siedzącego w kucki przy
ogniu i ciemną sylwetkę pasącego się opodal konia.
Zeskoczyli z mustangów, rozkiełznali je i spętali.
— Straciliśmy ślad — powiedział Assine siadając obok Andy.
— Nie mogliśmy odnaleźć śladu — powtórzył za nim Abuana,
który był najmłodszy i lubił się zgadzać z towarzyszami.
Anda milczał nie wyjmując fajki z ust. Jego wąskie, lekko
skośne oczy były nieodgadnione.
Assine odwrócił się i rzucił okiem na tamto ognisko.
— Jak to się. stało? — zapytał nie patrząc na Andę.
Lecz chłopiec nie spieszył z odpowiedzią, zwlekał umyślnie
czując niecierpliwość towarzyszy. Nie nalegali. Nie pozwalał in-
na to honor. Abuana zaś rzekł:
— Mamy jeszcze kawał mięsa.
Wszyscy ożywili się. Nadziano jeleninę na rożen i
Zgłoś jeśli naruszono regulamin