Błoński_J_Biedni_Polacy_patrzą_na.pdf

(20354 KB) Pobierz
Jan
Błoński
Rzeczy
zawarte w
tej
książce
nie
powstalyby
bez przyjacielskiej
i skutecznej
pomocy
wiedeńskiego
Instirut fur
die
Wissenschaften
vom
Menschen
i
jego dyrektora,
profesora
Krzysztofa Michalskiego
BIEDNI POLACY
PATRZĄ
NA GETTO
Wydawnictwo Literackie
5
©
Copyright by Jan Blonski, Kraków
1994
©
Copyright by Wydawnictwo Literackie, Kraków
1994
{1~J;W
.
,
c->9.!~~;"
/'t
-
~~
-
---:'~
.
'
.
....
-
.
I'"
Opracowanie graficzne
Lech
Przybylski
Na
okładce
wykorzystano
zdjęcie
archiwalne
(autor
nieznany,
ok.
1942
r.)
przedstawiające
drewniany most nad
ulicą Chłodną)
łą
czył
on
duże
i
małe
geno
w
Warszawie.
to
dziś
niejednemu dziwnie
zabrzmieć,
Ale to przecie
prawda,
że
w swoim kraju
Polacy
najdlużej
-
i
w
jakimś
sen-
sie
naj
bliżej
-
wspólżyli
z
Żydami.
Ale
także
czuli
się
od
tych
Żydów
bardzo .. ,
może
najbardziej? -:-
odlegli,
W Po!sq:,
także
-
chociaż
nie
za
polską
sprawą
-
dokonal
się.
los'
europejskiego
żydostwa.
Dlatego
też
to wszystko; co dzialo
się
między
tymi
spolecznościami,
zachowuje
wciąż
wielkie zna-
czenie,
także
dla ludzi, dla których
Żyd
jest
postacią
naj-
zupełniej
bajkową,
odmianą
żelaznego
wilka.
Żyd
to Inny,
in-
ny
par
excellence
i
dlatego
polsko-żydowskie
porozumienia
i
nieporozumienia
skupiają
w
sobie
mnóstwo
problemów,
religijnych,
moralnych, psychologicznych, prawnych,
spo-
lecznych
i
w
końcu
także
politycznych.
Polska
literatura czula to na pewno
łepiej niż
jej
czytelnicy,
zwłaszcza
w
XX
wieku,
I nic
dziwnego, jak
mówił
Arystoteles,
historia
bowiem obejmuje
10,
co
bylo,
literatura
zaś
to,
co
moglo
i powinno
być
... Mnie przynajmniej unao-
czniła
ona bardzo
wiełe
i
więcej
jeszcze
nauczyła. Stąd myśl,
aby
w tej
niewielkiej
książeczce zebrać rozważania,
które
po-
święciłem
sprawom
żydowskim,
a
właściwie żydowsko- pol­
skim,
zobaczonym
nie
tylko
tak,
jak
widział
je
świadek
wie-
ku,
ale
także
i po prostu czytelnik poetów i pisarzy.
Może
ISBN 83-08-02576-5
I
Biedni Polacy
patrzą
na
getto
10
11
osobliwe
słowa
polskiej poezji.
Oczyszczenia rodzinnej ziemi, która jest
-
przytaczam -
"obciążona,
skrwawiona,
zbezczeszczona"
'.
Obciążać może
tylko
krew cudza.
Krew
własna,
krew
ofiary
podsyca
wspo-
mnienie, budzi
żal, litość,
szacunek.
Domaga
się
pamięci,
modlitwy,
sprawiedliwości.
Pozwała także
na przebaczenie,
chociaż
przebaczenie nie przychodzi
łatwo.
Inaczej
z
krwią
cudzą,
ale
przełaną
w
sprawiedłiwej
walce. Mamy prawo do
obrony
koniecznej,
ale
to
prawo
już
jest
ustępstwem,
Chrystus
kazał
Piotrowi
schować
miecz
...
Zapewne
więc każda
przelana
krew domaga
'
się
refleksji i pokuty,
nie
można
jednak
powiedzieć,
aby
każda
obciążała,
bezcześci ła
ziemię.
Miłosz
nie
myśli
ani o krwi rodzimej, ani
o
krwi na-
jezdników.
Jasne,
że
myśłi
o
krwi
żydowskiej,
o
łudobójstwie,
którego naród polski nie jest winien, ale które
dokonało się
na naszej ziemi i
tę ziemię
jakoś
na wiek wiekÓw
naznaczyło.
Poezja, literatura -
ałbo
ogólniej,
pamięć,
zbiorowa
świa­
domość
- nie
może
o
tym krwawym
i
ohydnym znaku
zapomnieć.
Nie
może zachować się
tak,
jakby
go nie
było
...
Słychać
jednak czasem
głosy
(zwłaszcza
młode),
których ten
znak
nie porusza. Odrzucamy przecie
-
powiadają
-
zasadę
odpowiedzialności
zbiorowej ...
Jeśli
tak, nie musimy
wracać
do
spraw
zapadłych
nieodwracalnie w
przeszłość. Dość bę­
dzie,
jeśli zbrodnię potępimy
in
1010,
jak
potępiamy wszelką
krzywdę, wszelką nikczemność.
Czesław Miłosz wypowiedział
kilkakromie
o
obowiązku
oczyszczenia, który
ciąży
na
Odpowiem tak:
kraj ojczysty
nie
jest
hotelem,
w któ-
rym
dość
sprzątnąć
brudy po przypadkowych
gościach.
Zbudo-
wany
jest przede
wszystkim z
pamięci;
inaczej
mówiąc,
jesteś­
my
sobą
tylko
dzięki pamięci
o
przeszłości.
prze-
szłością
nie
możemy
dowolnie
rozporządzać,
chociaż
- jako
jednostki -
nie
jesteśmy
za
przeszłość bezpośrednio
odpo-
wiedzialni.
Musimy
nosić ją
w
sobie,
chociaż
bywa to przy-
kre
czy
bołesne.
I
winniśmy
dążyć
do tego,
aby
ją oczyścić
...
Ałe
jak?
Oczyścić połe
Kaina
to
-
najpierw
-
pamię­
taĆ
o
Ablu.
Ów Abel nie
był
sam,
mieszkał
w naszym domu
~na
naszej
ziemi), a
więc
we wspólnym
domu
czy
na
wspólnej
ziemi.
Krew
została
na
ścianach,
wsiąkła
w
ziemię,
czy chce-
my czy
nie.
Wsiąkła
w
naszą
pamięć,
w
nas
samych.
Więc
nas
samych
musimy
oczyścić,
czyli
zobaczyć
siebie w prawdzie.
Bez
tego
dom, ziemia,
my
sami
pozostaniemy
zbrukani.
Taki
jest
sens
słów
poety,
jeżeli
je
dobrze rozumiem. Tak
w
każ­
dym
razie
widzi on swój
obowiązek,
wzywając
niejako nas
wszystkich,
abyśmy
także
swego
obowiązku
dopełnili.
Jak
to jest
trudne, dowodzi znany
bardzo wiersz
Mi-
:Jsza
Campo di
Fiori.
Opowiada
o
karuzeli,
którą
-
chciał
:raf,
ale jaki to
znaczący,
osobliwy trafl
-
zmontowano
·.l'
Warszawie,
na placu
Krasińskich, tuż
przed
wybuchem
~
o\\'stania
w getcie.
Gdy
zaczęły się
walki,
karuzelowy
interes
Jie
przestał funkcjonować,
gromadził
dalej dzieci,
młodzież,
.apiów.
Czasem
wiatr z domów
płonących
Przynosił
czarne latawce,
Łapali
skrawki
w powietrzu
Jadący
na karuzeli.
Rozwiewał
suknie
dziewczynom
Wiatr
od
tych
domów
płonących,
Śmiały
się
tłumy
wesołe
pięknej
W czas
warszawskiej
niedzieli.
.\liłosz
porównuje
"tłumy
wesołe"
z
rzymskimi prze-
,-~::':m1i,
którzy
-
w
chwilę
po
spaleniu
Giordana Bruna-
:.:
"':0:ili
do swoich
zajęć, ciesząc się "różowymi
owocami
b
Zgłoś jeśli naruszono regulamin