Adamska Agata - Legenda o Seantrze 01 Łowca czterech żywiołów.pdf

(1544 KB) Pobierz
Moje życie to tragedia. Rozumiecie?! Katastrofa! Nie dość, że mam ojca tyrana,
który zmusza mnie do niewolniczej pracy w swojej głupiej i nudnej kancelarii; nie
dość, że wyglądam jak zombie, ponieważ mam bardzo jasną cerę oraz rude włosy,
które są sztywne jak druty; nie dość, że w mojej szkole uchodzę za dziwadło nie z tej
ziemi – to na dodatek właśnie dzisiaj mam testy z magii, przez które musi przejść każdy
uczeń naszego liceum. Wiecie, co to oznacza? Że już nie będę stwarzać pozorów osoby,
która w przyszłości ewidentnie stanie się wyrzutkiem społeczeństwa. A wiecie
dlaczego? Ponieważ przez ten test ja się nim po prostu stanę i to już dziś. Zupełnie
legalnie, zgodnie ze wszystkimi standardami edukacji. I to jest niesprawiedliwe. W
ogóle niech mi ktoś powie, dlaczego nasz znamienity rząd wprowadził coś tak durnego,
jak testy na magię. Przecież każdy sam wie, czy jest magiczny, czy nie. Po co tacy
ludzie jak na przykład ta podła kretynka Iyanna Weel mają się jeszcze bardziej
wyróżniać wśród uczniów. Przecież i tak jest ona tutaj uważana za największą
seksbombę. Faceci widzą w niej tylko te platynowo-świńskie blond włosy oraz
wielkie cycki, które na pewno są sztuczne. Nikt z nich nie dostrzega, jak wredny ma
charakter oraz jak znęca się nad innymi. I taka osoba ma jeszcze dodatkowo stać się
magikiem? A zostanie na pewno, przecież jej rodzeństwo jest magiczne, rodzice,
dziadowie, pradziadowie i nie zdziwiłabym się gdyby jej kot i pies też były.
Oczywiście ja, córka dwóch zupełnie niemagicznych ludzi, nie miałam żadnych szans
na to, żeby zostać magiem. Egzamin został niby wprowadzony po to, żeby tacy jak ja
mieli jakąś tam szansę, ale ja wiem, i wszyscy inni zresztą też, że to było jedno wielkie
kłamstwo.
Dokładnie o godzinie dwunastej w południe przyszła po nas dyrektorka, żeby
zabrać nas do auli, w której miał się rozpocząć ten koszmar.
– Nie wiem, po co oni w ogóle nas tam ciągną – stwierdziła moja najlepsza
przyjaciółka Annija, kiedy szłyśmy długim korytarzem w stronę drzwi oddzielających
naszą część szkoły od tej, w której odbywały się zajęcia dla przyszłych magów. –
Przecież to bez sensu, i tak tego nie zdamy, i tak.
– Ann, ja też tego nie rozumiem i mówiłam ci to już setki razy. Po prostu żyjemy w
skorumpowanym kraju, na dodatek rządzonym przez debili, którzy dają się
wykorzystywać magom. Nic z tym nie poradzimy, więc z łaski swojej przestań narzekać
i daj mi się skupić.
Annija spojrzała na mnie, mrużąc swoje mocno wymalowane oczy.
Moja przyjaciółka była dość przysadzista i ubierała się bardzo ekstrawagancko.
Ona twierdziła, że to oryginalne i że nosząc coś innego niż wszyscy, nie wygląda jak
chociażby klon Iyanny, na co ja zawsze odpowiadałam prychnięciem. Gdyby porównać
Iyannę do kogokolwiek, to Annija, ze swoją ogromną tuszą oraz prostymi, ciemnymi
włosami ściętymi na krótko, byłaby ostatnią osobą przypominającą klon Iyanny, nawet
gdyby nosiła takie same obrzydliwie jaskrawe kiecki jak ona. Dziś moja przyjaciółka
przeszła samą siebie i zamiast ubrać się, tak jak wszyscy, w czarną spódnicę i białą
bluzkę, założyła ciemne sztruksowe spodnie, błękitną koszulę z kołnierzykiem oraz
cekinową, błyszczącą tunikę.
– Nad czym ty się chcesz skupiać, przecież i tak to oblejesz.
– Och, ale ty jesteś głupia! – rzuciłam zirytowana. – Przecież wiem, że obleję. Jak
mogłabym nie oblać, będąc tym, kim jestem, czyli córką prawnika i kury domowej. W
naszej rodzinie przynajmniej od trzech pokoleń nie było żadnego maga. Chcę się
skupić, ponieważ pierwszy i jedyny raz będziemy w części przeznaczonej dla
nowicjuszy magii, nie chciałabym przegapić niczego ciekawego!
– Och, już wiem, co ci chodzi po głowie. – Na ustach Ann pojawił się chytry
uśmieszek.
– Na pewno nie to, co tobie.
– Właśnie, Aeryla, jesteś genialna! Przecież my będziemy w części dla magików.
Wiesz, ile tam chodzi słodkich ciasteczek.
Cała Annija. Tylko jedno jej w głowie.
– Daj spokój, i tak nikt nie zwróci na nas uwagi. Jakbyś jeszcze tego nie zauważyła,
to jesteśmy uważane za dwie najbardziej nieatrakcyjne dziewczyny w całej szkole!
I PRZESTAŃ TAK SIĘ GAPIĆ NA TAMTYCH KOLESI, BO ROBISZ Z
NAS POŚMIEWISKO!
– Oj, Aeryla – Ann machnęła ręką – przestań marudzić. Patrz, zaraz wchodzimy.
Rzeczywiście. Doszliśmy do wielkich rzeźbionych drzwi, a dyrektorka właśnie
wyciągała klucz. Przekraczając próg, przeżyłam szok. Z ciemnego, zimnego wnętrza
naszej części budynku weszliśmy po prostu do raju. Korytarz kończył się ogromnym
kolistym holem.
Wszystkie ściany były oszklone, a na środku stała wielka fontanna. Na podłodze
leżał puszysty czerwony dywan. Po lewej stronie korytarza znajdowała się mała wnęka
otoczona girlandami kwiatów. Stało tam parę skórzanych foteli, na których siedziało
kilka osób w długich zielonych płaszczach. Annija westchnęła.
– Też bym chciała mieć tutaj zajęcia i posiadać taki płaszcz.
Dobrze mi w zielonym!
Spojrzałam na nią.
– Wiesz, że to znak rozpoznawczy nowicjuszy magii.
– Wiem, wiem, ale fajnie tak pomarzyć o tym luksusie. Iyanna teraz to dopiero
będzie miała życie.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin