Long Julie Anne - Pennyroyal Green.10 Jak zaczyna się miłość.pdf

(1515 KB) Pobierz
1
Biorąc
pod uwagę okoliczności… pani Fountain, z
pewnością zdaje sobie pani sprawę, że to jest nieco niezwykłe, że
w ogóle zgodzono się z panią rozmawiać. Ale to jest wyjątkowa…
sytuacja… i rodzina Redmondów wstawiła się za panią.
Tyle słów wymagających starannego dobierania i
opakowania w wymowne pauzy. Okoliczności. Sytuacja.
Elise zacisnęła zęby, znosząc dzielnie je wszystkie, jak to
robiła od lat.
– Rozumiem – powiedziała posępnie.
– …nie chcę przez to powiedzieć, że nie będzie się pani
wywiązywać z obowiązków, i mam nadzieję, że nie ulegnie pani
wpływom pani Gordon, której temperament okazał się
nieodpowiedni do tej posady…
Pani Gordon to musiała być ta szlochająca kobieta, którą
Elise minęła przed wejściem do domu. Wychodziła, dźwigając
walizę, i mamrotała zjadliwie coś o „łajdaku bez serca”.
– …ponieważ odpowiednia osoba powinna mieć jasny umysł
i dojrzały wygląd… – kontynuowała pani Winthrop. Na moment
przerwała potok słów i przyjrzała się Elise, mrużąc lekko oczy.
Elise włożyła swoją najskromniejszą suknię i bezlitośnie
unieruchomiła włosy, spinając je około trzystu szpilkami. Skinęła
głową, mając nadzieję, że wygląda dojrzale i żaden frywolny
kosmyk nie wymknął się z jej fryzury.
Splecione palce zaciskała kurczowo na kolanach, jakby
starała się w ten sposób utrzymać nerwy w ryzach. Przynajmniej
pomogło jej to ukryć drżenie.
Gdyby tylko udało jej się tak samo skutecznie zapanować
nad gorsetem sześć lat temu.
Niestety, mleko się rozlało i tak dalej.
– …i, jak pani wie, jestem zatrudniona przez hrabiego
Ardmay, który uprzejmie zgodził się, wyświadczając uprzejmość
ich rodzinie, żebym wybrała odpowiednią kandydatkę…
Pani Winthrop nie przestawała mówić, odkąd Elise weszła tu
przed kwadransem.
– …jeśli chodzi o obecnie zatrudnioną służbę, nie ma
zarządcy ani kamerdynera, ponieważ dom jest raczej niewielki i
wynajmowany tylko tymczasowo. Zatem będzie pani kierować
całą służbą, która składa się z…
Gdzieś w oddali coś bez wątpienia dużego i szklanego spadło
ze znaczną siłą i roztrzaskało na tysiące brzęczących kawałków.
Obie kobiety zamarły.
Elise przypuszczała, że jej nerwy zadźwięczą dokładnie tak
samo, kiedy w końcu pękną.
Zapanowała zupełna cisza i nagle w okno uderzyły krople
deszczu, niczym ostrzeżenie: Uciekaj! Uciekaj stąd, póki możesz!
Ach, gdyby miała jakikolwiek wybór.
W końcu pani Winthrop odchrząknęła.
– Najprawdopodobniej nigdy nie będzie celował w panią.
Niemniej rękę ma silną, więc najrozsądniej byłoby schodzić mu z
drogi, kiedy uzna pani, że jest w nastroju do rzucania.
Elise miała nadzieję, że to ponury żart. Co można powiedzieć
na coś takiego? Spojrzała na swoje zaciśnięte, zbielałe palce, jakby
były szklaną kulą. Ale nie znalazła tam żadnej wskazówki.
Doszła do wniosku, że najlepiej będzie po prostu skinąć
głową.
– Rozumiem, że szczęśliwie są rzadkie. Takie nastroje –
uściśliła pani Winthrop.
– Zawsze powinniśmy liczyć na szczęście.
Wyszło to bardziej pospiesznie i cierpko, niż Elise
zamierzała.
Innymi słowy: bardziej szczerze, niż zamierzała.
Zorientowała się, ponieważ brwi pani Winthrop wyskoczyły
w górę niczym ptaki wypłoszone z krzaków.
Przez chwilę bacznie przyglądała się Elise.
Elise wstrzymała oddech.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin