Graham Heather - Legendarna posiadlosc.pdf

(1136 KB) Pobierz
Graham Heather
Ekipa Łowców - Krewe of Hunters 08
Legendarna posiadłość
Wspaniałemu miastu Filadelfii
oraz moim ulubionym Pensylwankom -
Gail Spence Crosbie i Ann Spence -
a także Jimmyemu, Megan, Spencerowi
i Anthonyemu Crosbie.
Prolog
W Filadelfii pięknie zapadał zmierzch i pora roku też była piękna.
Majestatyczny i okazały Tarleton-Dandridge House stał w głębi,
odsunięty od ulicy. Ta nastrojowa jak każdy zabytek budowla o
konturach nieco rozmytych w świetle gasnącego wczesnojesiennego
dnia dumnie reprezentowała epokę dawno minioną, lecz wciąż
niezapomnianą.
Julian Mitchell na próżno czekał na odezwanie się wyrzutów
sumienia. Milczały, ponieważ nie potrafił zagłuszyć w sobie radości z
udanego dnia. Nadal kipiał entuzjazmem i wibrował pulsem muzyki,
którą z upodobaniem grał. Lubił oprowadzać po Tarleton-Dandridge
House, ale dziś musiał się wymigać od obowiązków. Przesłuchanie
było ważne, a choć lubił pracę przewodnika, to znacznie bardziej
przemawiała do niego myśl o zarobkowaniu w roli gitarzysty. Chętnie
przebierał się i grał z zespołem na Starym Mieście, ale w głębi duszy
marzyła mu się kariera gwiazdora rocka. Tymczasem musiał
niepostrzeżenie wrócić do budynku, a potem podlizać się Allison,
nieoficjalnej szefowej wszystkich przewodników zatrudnionych w tej
historycznej rezydencji. Jeśli mu wybaczy, uczynią to również
pozostali.
Zobaczył, że jedna z grup zwiedzających już weszła z prze-
wodnikiem do środka, a druga, ostatnia tego dnia, zbiera się właśnie
przed głównym wejściem. Z boku, przy furtce Allison Leigh witała
tych, którzy jeszcze nadchodzili. Była w typowym i przed wiekami
modnym stroju z czasów wojny o niepodległość, ponieważ
przewodniczki nosiły suknie na modłę Lucy Tarleton, bohaterskiej
męczennicy, która kiedyś mieszkała w tym domu. Natomiast
przewodnicy ubierali się tak jak lord Brian Bradley, znany jako Bestia
Bradley brytyjski generał, który zarekwirował Tarleton-Dandridge
House.
Zdaniem Juliana wszyscy wyglądali w tych przebraniach
znakomicie, a najlepiej Allison. Ona naprawdę była piękna, mimo że
trochę zdziwaczała. Prawdziwa uczona. I bez wątpienia przypominała
z wyglądu Lucy Tarleton. Ci, którzy obejrzeli wiszący w domu portret
Lucy, a także inne wizerunki, należące do różnych zbiorów
muzealnych, zwracali na to uwagę, nie było jednak dowodu na to, że
Allison rzeczywiście jest potomkinią Lucy. Zresztą jako historyczka
na pewno wiedziałaby, gdyby tak było.
Allison nawet nie zerknęła w jego stronę, więc szybko przeskoczył
przez stary ceglany mur, otaczający posiadłość. Wciąż miał na sobie
historyczny kostium, który nosił na porannej zmianie, wymknął się
bowiem dopiero po lunchu. Przesłuchanie decydowało o tym, kto
wystąpi jako support przed nową awangardową grupą, której
członkowie lubili wyglądać jak Patrick Henry i jego przyjaciele, więc
nie musiał się przejmować tym, że nie zdążył się przebrać po pracy.
Oczywiście nie poprosił o wolne. Dawno już uznał, że w życiu lepiej
jest coś zrobić, a przepraszać później, niż błagać o pozwolenie i
narazić się na stanowcze „nie"! Teraz sumienie zaczęło dręczyć go
tylko z tego powodu, że ktoś z kolegów musiał wziąć grupę, którą on
powinien oprowadzać.
Miał jednak plan. Zamierzał poczekać, aż ostatni turyści zakończą
Zgłoś jeśli naruszono regulamin