Emily Giffin - Ten jedyny.pdf

(2375 KB) Pobierz
EMILY GIFFIN
TEN JEDYNY
(The One & Only)
Tłumaczenie Martyna Tomczak
Wydanie polskie: 2014
Wydanie oryginalne: 2014
Tytuł oryginału:
The One & Only
Copyright © 2014 by
Emily Giffin.
All rights reserved
Copyright © for the translation by
Martyna Tomczak
Projekt okładki:
Eliza Luty
Fotografia na okładce: © iStockphoto.com / -101PHOTO
Grafika na okładce: Olka Osadzińska, www.aleosa.com
Opieka redakcyjna:
Katarzyna Chmura
Korekta: Anna Brynkus-Weber / d2d.pl
Anna Woś / d2d.pl
ISBN: 978-83-7515-822-9
www.otwarte.eu
Dla mojego wujka Douga Elgina,
który wzbudził we mnie miłość do sportu.
I nauczył, że to coś więcej niż tylko gra.
A także dla mojej Mani
Rozdział 1
Powinnam
była myśleć o Bogu. Albo o sensie życia. Albo po prostu
opłakiwać to, że moja najlepsza przyjaciółka straciła matkę, a moja matka –
najlepszą przyjaciółkę. Zamiast tego wpatrywałam się w lśniącą
mahoniową trumnę wyłożoną gęstymi fałdami kremowego jedwabiu,
zastanawiając się nad szminką pani Carr – ciemny, wpadający w fiolet
odcień różu delikatnie gryzł się z koralową czerwienią sukienki, tej samej,
którą miała na sobie w dniu ślubu Lucy prawie cztery lata temu.
Jednak
bardziej problematyczny od koloru szminki okazał się sposób jej
nałożenia. Ktoś, najwyraźniej nieznający się na rzeczy, wyjechał poza linię
ust, starając się optycznie je powiększyć. Rezultat był absolutnie
nieprzekonujący, a biorąc pod uwagę okoliczności, również zupełnie
niepotrzebny. W końcu dziś nikt nie będzie robił zdjęć. Nie pojawią się
profesjonalne albumy wypełnione zbiorowymi portretami rodziny
i przyjaciół, z panią Carr w centrum, choć w pozycji horyzontalnej.
Właściwie cały zwyczaj przystrajania zwłok do otwartej trumny wydał mi
się nagle niedorzeczny. Byłam zwolenniczką kremacji.
Ja
każdym
razie
nie
chciałabym ryzykować, że ludzie będą mnie oglądać z tragiczną fryzurą.
Ponieważ nie miałam męża ani rodzeństwa, zanotowałam w głowie, by za
jakiś czas przekazać swoją ostatnią wolę Lucy. Była właściwie jedyną
osobą, której mogłam o tym powiedzieć. Poza tym, gdy się do czegoś
zabrała, doprowadzała to do końca. Jak komitet decyzyjny, w którym
wszyscy przemawiali jednym głosem. Nie znosiła sprzeciwu.
– Mogę
ci
coś podać? – szepnęłam, minąwszy niekończącą się kolejkę
Zgłoś jeśli naruszono regulamin