Rozdział 11 - Wilka i Lisicy.pdf

(169 KB) Pobierz
Tłumaczenie nieoficjalne
Dana Marie Bell
Figure of Speech
Halle Shifters, Book 4
Chloe Williams czekała cztery bardzo długie lata na swojego partnera by ją uznał.
Gdy okazało się, że odwrócił się od niej znowu, za zbyt młody wiek jak dla niego
nawet, kiedy była w szpitalu dochodząc do siebie po traumatycznym pobiciu.
Teraz, kiedy już zmienił się w Wilka a jego partnerski instynkt, daje znać jak
nigdy. Chloe musi zdecydować, czy warto zaryzykować jej serce po raz kolejny.
Dziesięć lat starszy od Chloe i postępując z kwestiami o których ona nic nie wie,
weterynarz James Woods jest gotowy by zawyć z frustracji.
Przyciągało go do Chloe, odkąd była promieniującą dziewiętnastoletnią studentką,
ale różnica wieku powstrzymywała go od podejmowania jakiegokolwiek ruchu. Teraz
jego Wilk, chce co jego i Jim jest w końcu w pozycji gdzie może zatwierdzić co mu
się należy.
Pomiędzy wtrącaniem się matek, bratem Hunterem i zagadką która grozi do końca
życia Chloe, czy będą w końcu w stanie komunikować się ze sobą tak jak czują, czy
zostaną osobno przez więcej niż źle zrozumiane słowa?
Ostrzeżenie: Ta książka zawiera wyraźny seks, język graficzny i dwie osoby, które mają
wreszcie swój cholerny akt.
ROZDZIAŁ 10
Samochód. - Terapeutka wskazała na swe usta. - Sa-sa-sa-mochóg.
Chloe obserwowała sposób w jaki kobiety usta poruszały się i starała się naśladować, ale jej
mózg po prostu nie mógł nawiązać połączenie. - Sramochód.
Zrelaksuj się i spróbuj ponownie. Sa-sa-sa-mochód. Samochód.
Chloe zmarszczyła brwi i oblizała wargi. - Samo-chód.
Dobrze! - Terapeutka uśmiechnęła się. - Dużo lepiej. A teraz, co można umieścić w
samochodzie?
Paliwo. - Brzmiało to na bardzo głupie pytanie, ale terapeutka nie sprawdzała jej
inteligencji. Obje wiedziały, że może zrozumieć co się mówi. Po prostu nie mogła,
powiedzieć tego co chciała. Nawet w jej własnej głowie, słowa, które mówiła
brzmiały
poprawne, ale nie były. To właśnie dlatego, ciągle chodziła jeszcze na terapię mowy od
prawie roku.
Doskonale. - Terapeutka uśmiechnęła się, dając jej znać, że właściwie mówi. - Teraz.
Chcę, żebyś mi powiedziała gdzie chcesz jechać samochodem.
Bagaża.
Plaża.
Chloe wykonana irytację na twarzy. Tak blisko a jednak tak daleko. - Plaża.
Dobrze! Teraz, ułóż zdanie. Powiedz mi, jak chcesz dostać się na plażę.
Wsiadamy do samochodu i zapinamy basy bezpieczeństwa.
Pasy bezpieczeństwa. Pa-sy bezpieczeństwa. - Terapeutka przesadnie ruszała wargami.
Pasy? - Kiedy terapeutka kiwnęła głową, Chloe uśmiechnęła się. - Pasy bezpieczeństwa
i uruchomić samochód.
W porządku. Co następnie?
Uruchomić samochód i jechać z klifu.
Terapeutka zamrugała. - To by bolało.
Chloe przewróciła oczami.
Jechać, kochaniutka, nie klif. Klif może upewnić się, że umieściłeś swój samochód w
tyłku.
Chloe zachichotała, wizja jakiejś biednej o niechlujnej nazwie Klif mający VW Beetle po
prostu było zbyt wiele dla niej.
W porządku. Zacznijmy jeszcze raz.
Chloe doprowadziła chichotanie pod kontrolę i mówiła powoli, koncentrując się na ustach
terapeutki. - Uruchamiamy samochód i jedziemy.
A w jakim kierunku jedziesz?
Chloe opisała jak dojechać do plaży, poprawiając samą siebie, gdy terapeutka wskazała, gdzie
popełniła błąd. Kiedy skończyła, miała łagodny ból głowy, ale to było do przewidzenia.
Próbowała przekwalifikować centrum językowe jej mózgu, ale nie widziała wielkiej poprawy
w ciągu ostatnich kilku miesięcy.
Bardzo dobrze. - Terapeutka przejrzała notatki. - Poprawiłaś się od kiedy po raz
pierwszy zobaczyłam cię. - Postukała papiery, układając je razem starannie zanim
włożyła je do folderu Chloe. - Nie sądzę, żebyś mówiła lepiej. Musimy jednak,
przedyskutować, co chcesz robić dalej.
Chloe skrzywiła się. Spodziewała się, że ten temat pojawi się niedługo. - Wiem, że
ubezpieczenie obejmuje tylko jeden smok-
Rok. R-R-rok.
Rok. Terapii. - Usiadła, myśląc. - Czy widzisz, żeby mój stan poprawiał się, czy
powinnam nazwać to dobre?
Myślę, że z kontynuacją leczenia, możesz poprawić się nieznacznie, ale zawsze będziesz
mieć problemy. Z tego punktu, to naprawdę zależy do ciebie, ale trzeba by wypłacić z
kieszeni i nie ma gwarancji, że będziesz lepiej mówić niż teraz. - Terapeutka wpatrywała
się w nią kilka chwil zanim westchnęła. - Chcesz moją opinię?
Chloe skinęła głową.
Tak bardzo, jak nienawidzę tego mówić, a tak bardzo, jak ty się poprawiłaś, myślę, że
należy wziąć to, co masz i iść dalej. Ostatnie dwa lub trzy miesiące nie widziałam
niczego, co by mi pozwoliło myśleć, że cofniesz się gdzie byłeś wcześniej przed
wypadkiem.
Chloe próbowała zacisnąć jej lewą rękę i nie udało się. - Rozumiem.
Przykro mi. Mogę nauczyć kogoś innego technikę, jakiej używałyśmy, jeśli chcesz.
Możesz kontynuować naukę na własną rękę z partnerem. W tym punkcie, jest to bardziej
kwestia ćwiczeń mózgu, co sprawia, że kierunek już ustaliłyśmy silniejszy.
Dzięk. - Chloe wstała i wyciągnął rękę. - Za wszystko.
Proszę bardzo. - Twarz terapeutki była pełna współczucia. - Chciałbym mieć lepsze
wieści dla ciebie.
Jest szo, co jest. - Chloe wzruszyła ramionami. - Co będziesz robić?
Terapeutka roześmiała się. - Życzę, tobie najlepszego Chloe.
Tobie rownież, Brendo. - Chloe podniosła torebkę i podążyła za terapeutką do wyjścia,
machając na pożegnanie gdy przeszła do recepcji.
Chloe ma jeszcze fizykoterapię i sesje z Sarah, z Omegą Dumy z Halle i Julianem w tym
tygodniu, ale na dzisiaj skończyła. Zdecydowała, że uda się do weterynarji Jima przywitać
wszystkich, ale przede wszystkim, aby zobaczyć swojego partnera i niech wie, że została
zwolniona od logopedy.
Boże, jej
partner.
Chloe zadrżała w zachwycie. Nareszcie zatwierdziła swojego mężczyznę i
cholera jasna, jeśli nie była tym zachwycona. Nie mogła się doczekać, aby zobaczyć go znowu,
pomimo faktu, że opuścił jej łóżko o świcie by pójść do pracy, całując ją słodko przed
wyjściem. Obiecali sobie zobaczyć się później w tygodniu, głównie ze względu na godziny
pracy Jim i Spencera wizyty lekarskie, ale Chloe po prostu nie mogła czekać tak długo.
Ale najpierw musiała się zameldować. Wskoczyła do samochodu i zadzwoniła, podkręcając
klimatyzator. Było cholernie gorąco dziś i nawet w jej podkoszulku i szortach pociła się jak
szalona. - Hej, murzy
1
bracie.
Chloe, jakieś kłopoty?
Uśmiechnęła się. Wiedziała, co miał na myśli. Wszyscy jej krewniacy byli teraz w pogotowiu
mając oko na nią. Fakt, że poszła do terapeuty sama było tylko dlatego, że wszyscy byli w
pracy, a ona obiecała, że zadzwoni, kiedy tam dotrze i kiedy wyjdzie. - Skończyłam u
1 duży
logopedy. Powiedziała, sze jestem tak dobra, jak będę.
Cholera. - Ryan westchnął. - Idziesz tutaj?
Tutaj
było do Cynful Tatuaże, gdzie Ryan doglądał swoją partnerkę Glory, robiąc swoją pracę
na zapleczu. - Nie. Myślałam, żeby przejechać i odwiedzić Jima w jego gabinecie weterynarji,
a następnie udać się do salonu tatuażu. Chcę, żeby Tabby popracowała trochę nad moim
kitsune
2
.
Zadzwoń, jak dojedziesz.
Gdy już tam dotrzę. Obiecuję, murzy braciszku.
Zakończyła rozmowę po krótkim pożegnaniu i pojechała dość blisko do Kliniki Weterynarji
Woodsa, robiąc krótki telefon do Ryana, że dotarła na miejsce. Weszła do środka, machając
radośnie do technika weterynarza w recepcji. - Hej, Phil!
Technik weterynarii z recepcji uśmiechnął się. Phil dostał stanowisko na, jakie Chloe miała
nadzieję otrzymać, gdy zakończy studia. - Chloe!
Uścisnęli siebie nad ladą, pośród odgłosów szczekania, miauczenia i ćwierkania. - Srak
3
idzie?
Dobrze, a ty? - Zrobiła zeza i wytknęła język, co zmusiło Phila do śmiechu. - Jesteś tu,
aby zobaczyć doktorka?
Skinęła głową i strzeliła winne spojrzenie w kierunku tyłu biura. - Przykro mi, ale myślę, że
jest tam ze swoją dziewczyną.
Krew Chloe zlodowaciała.
Dziewczyna.
Możesz wrócić później, hm?
Dziewczyna?
Albo kupię ci jakiś obiad. - Phil wstał, jakby chciał przejść wokół blatu. - Już prawie
czas na moją przerwę.
Dziewczyna?
O kurwa, nie. Chloe warknęła i przeszła obok Phila ku gabinetów zabiegowych, węsząc jak
pies za swoim partnerem.
Chloe! - Słyszała Phila, że idzie za nią, ale nie było jej zatrzymania. Znajdzie Jima,
wyrwie mu jądra i wypełnij je czymś. - Nie idź tam, będę miał kłopoty!
Z ledwością słyszała Phila nad wściekłością wrzącą w jej żyłach. Jak Jim śmiał mówić Chloe,
że był zbyt zajęty, aby zobaczyć się z nią i jeszcze przyprowadził swoją pieprzoną
dziewczynę
na wizytę?
Chloe wreszcie znalazła swojego partnera. Otworzyła drzwi do pokoju badań, aby znaleźć Jima
pochylonego nad szczeniaczkiem labradora, który skomlał z dolegliwości. Po drugiej stronie
stołu była kobieta, którą Chloe widziała w nocy gdy poszła na kolację z Ryanem i Glory.
Blondynki włosy były ściągnięte z tyłu w bezsęsowny kucyk, jej zaskoczony wzrok lśniąco
niebieski. Jej obcisłe dżinsy i top wystawiał sowite aktywa.
Blondynka rzuciła gniewne spojrzenie. - A ty kim jesteś?
Chloe była tak wściekła, że ledwie mógła mówić.
To moja narzeczona, Irene. Będziesz ją widywać wiele razy. - Jim uśmiechnął się do
Chloe, jak gdyby nic się nie stało. - Chloe Williams, poznaj dr. Irene Boone'a.
Och. - Gniewne spojrzenie natychmiast opuściło twarz Irene by zamienić w przyjazny
2
https://pl.wikipedia.org/wiki/Kitsune
3 Jak
Zgłoś jeśli naruszono regulamin