Epilog - Wilka i Lisicy.pdf
(
64 KB
)
Pobierz
EPILOG
–
Hej - Chloe szepnęła, cicho otwierając drzwi szpitala, jak tylko mogła. Rozejrzała się,
mając nadzieję, że nie obudzi najnowszego członka klanu.
–
Hej - Tabby odpowiedziała ze znużeniem. - Nie śpi, jest okej.
Chloe ramiona opadły z ulgą. - Świetnie. - Chloe weszła do sali szpitalnej, Jim zaraz za nią. -
Czy mogę ją zobaczyć?
Alex, siedział przy swojej partnerce z głupkowatym wyrazem na twarzy, wskazując by
podeszli.
Niewielkie białe zawiniątko leżało w ramionach Tabby. Chloe chciała potrzymać jej nową
kuzynkę bardzo, aż ją trzęsło. - Och. Proszę?
Jim objął Chloe. - Ciii, mała lisico. Daj im chwilę na przekazanie jej.
Tabby roześmiała się. - Proszę, Chloe kochanie. Poznaj- spojrzała szybko w kierunku Alexa
-Wren Usagi Bunsun.
Jim zakrztusił się. - Nazwaliście swoje dziecko ‘‘mały ptaszek”?
–
Jesteście
niedobrzy
- Chloe zachichotała, wtulając nos w czoło dziecka i wciągając
zapach. - Zwłaszcza, że pachnie Wilkiem.
–
Co? - Jim powąchał dziecko też, sprawiając że dziecko zmarszczyło nos i obróciło
główkę. - Jezu, faktycznie!
Alex uśmiechnął się. - Czego się spodziewaliście po Niedźwiedziu nazwanym Bunny i Wilku
zwanym Tabby?
Tabby zarumieniła się. - Lubię imię Wren. Jest ładne.
Chloe zachichotała mocniej. - A Usagi oznacza królika. Nazwałeś swoją córkę po Sailor Moon.
–
I siebie - Jim zachichotał.
–
Wiedziałeś, że będzie kombinował z
Sailor Moon. -
Tabby uśmiechnęła się, gdy Chloe
pogłaskała dziecka włoski.
Chloe spojrzała na kuzyna. - Jak nazwałbyś chłopca?
Alex uśmiechnął się. - Lobo.
–
Nie. - Chloe pokręciła głową. - Nie nazwiesz mojego malutkiego kuzyna Lobo, świrze.
–
Fenris?
–
Nie.
Alex żachnął się. - Załóżmy Canis odpada?
–
Fuj. - Chloe przewróciła oczami. - Załóżmy mu kaganiec?
Tabby tylko pokręciła głową. - Nie można. Ktoś musi pomóc mi nakarmić pisklę.
–
Cholera.
–
Dobra. - Alex skrzyżował ramiona na piersi. - A co powiecie na Connora?
Spojrzał zbyt zadowolony z siebie, aby to był jakiś podstęp. - Ok, Bunny. Będę gryźć. Co jest
nie tak z imieniem Connor?
Alex wzruszył ramionami. - Nie wiem. Ty mi powiedz?
Chloe spojrzał na Tabby, która wzruszyła ramionami. - Nie mam pojęcia o co mu chodzi, ale
lubię Connora.
–
Więc jeśli będziemy mieć chłopca, Connor Shingo Bunsun, będzie!
–
Shingo? - Chloe jęknęła.
–
Tak, brat Usagi nazywa się Shingo. - Alex westchnął szczęśliwie. - Cieszę się, że się
zgadzacie.
–
Cholera, Alex - Tabby jęknęła. - Nie można użyć, nie znam, Darien? To Tuxedo Mask,
prawda?
Alex spojrzał na nią z przerażeniem. - To jest po prostu błędne. Sailor Moon i Tuxedo Mask
ożenili się
i mieli
dzieci.
Nie chcę trójgłowych wnuków, dziękuję bardzo.
Tabby oparła się o poduszkę, gdy Chloe roześmiała się. - Dobra. Nazwiesz Shingo, a ja
Connor.
–
Kwita. - Alex wyciągnął ręce. - Teraz oddaj mi moją dziewczynkę z powrotem.
–
Trzeba powiedzieć jej o złych facetach w smokingach? - Jim pomógł Chloe oddać
dziecko.
–
Masz cholerną rację. - Alexa cała twarz rozjaśniła, gdy patrzył czule na swoją córkę. -
Nie ubiur-tuxedo, a różą-władać, dupek dostanie od tatusia. Nie, on nie jest,
dziewczynką. Ty i ja na zawsze, prawda?
–
Hm. - Tabby odchrząknęła.
–
Co? - Alex z trudem oderwał wzrok od dziecka w ramionach. Wysapał. - Och, puściłaś
bąka! To jest takie słodkie!
–
I w tej kwestii... - Jim chwycił ją za ramię i przesuwał się w stronę drzwi.
–
Dlaczego twój tyłek jest tak ciepły? - Alex się skrzywił. - Coś jest nie tak?
Chloe chwyciła swojego partnera i uciekli na korytarz. - Trzy... dwa... jeden…
–
Co to za gówno! Co to do diabła jest?
Jim opadł na ścianę, pociągając za sobą Chloe. - Myśl, że miał to dosłownie na myśli?
Chloe kiwnęłą głową, śmiejąc się zbyt mocno, aby odpowiedzieć.
Z ich wyostrzonym słuchem, mogli jeszcze usłyszeć Alexa obrzydzenie. - Tabby, myślę że
tyłek Wren jest opętany.
–
Dlaczego, cukiereczku? - Tabby brzmiała na spokojną, ale Chloe słyszała szelest, jakby
Tabby odrzucała prześcieradła... lub zmieniała pieluchę noworodka.
–
Czy to nie powinno wyglądać jak coś z Egzorcysty?
–
Alex, powiedziano nam o tym. - Tabby ton był cierpliwy. - Czarne coś, to... jak ona to
nazwała? Pierwsza kupka? Już wyszła, więc zobaczymy teraz tęczową przez jakiś czas.
–
Nigdy nie spojrzę na Skittles tak samo – Alex jęknął.
Jim pociągnął za rękę i Chloe ruszyła za nim po cichu się śmiejąc. - Sk-kittles.
Zagryzł wargę, trzymając ją, dopóki nie byli przy windzie. Potem wypuścił, ale zawalając się
na ścianę windy. - O Jezu, to było niedobre. Pierwsza kupka?
Trzymali się nawzajem, gdy winda wreszcie zjechała na pierwsze piętro. Stał tam Eric Bunsun,
Alexa brat, wielki wypchany niedźwiadek w ręcach. - Co w was dwóch wstąpiło?
–
Nie pierwsza kupka, to na pewno - Chloe dyszała.
–
Albo tęczowe słodycze - Jim dodał.
–
Okej - Eric przeciągał. Poprawił okulary na nosie. - Mogę iść zobaczyć teraz moją
siostrzenicę?
–
Jasne. - Chloe i Jim wyszli z windy i skierowali się do drzwi.
–
Nadal chcesz?
–
Skittle? - Człowieku, jej partner musi być pozbawiony tlenu jeśli myśli, że chce po tym
tęczowych cukierków.
–
Dziecko.
–
Ostatecznie. Myślę, że musimy najpierw mżenić
1
się. - Nie odważyła się na niego
spojrzeć. On raz wspomniał O-słowo, a ona już mieszka z nim od kilku tygodni.
–
Co powiesz na wrzesień? - Objął ją ramionami.
Zaczęła drżeć. Miał to na myśli?
–
Tak, mam to na myśli. - Zatrzymał ją i odwrócił dookoła. - Ze wszystkimi szaleństwami,
jakie się dzieją, chciałbym mieć małe. Jest to bezpieczniejsze w ten sposób.
–
Wielka impreza później?
Skinął głową, napięcie którego nie zauważyła wcześniej odeszło od niego. - Brzmi wspaniale,
jak dla mnie. A co ty na to powiesz?
–
Tak.
Jego oczy zmieniły się w złoty kolor. - Mówisz poważnie?
Przytaknęła.
–
Cholernie dziękuję. - Podniósł ją i okręcił dookoła. Potem odstawił ją z szeroko
otwartymi oczami i zmartwiony. - Obrączki?
–
Obrączki?
–
Możemy je nosić? Wiesz, kiedy... - Uniósł wargę. - Futro się ujawni?
–
Nie. Ale możemy meć
2
je, gdy nie jesteśmy zmienieni.
–
Oo. To dobrze.
Szturchnęła w jego wargę. - Możesz to schować, wielki złośniku.
Zaśmiał się i umieścił ramię wokół niej. - Kocham cię, wiesz?
–
Miem
3
, Jim. - Poklepała go za ręcy. - Miem.
Zamrugał, spoglądając na nią z zakłopotaniem, ale nie było mowy, żeby mu powiedziała albo i
nie, że wyrażała się niepoprawnie celowo.
Zamrugała na niego, starając się wyglądać niewinne, jak jej nowo narodzona kuzynka. - Czy
możemy teraz dostać Red Butt
4
?
–
Niegrzeczna mała lisica. - Uszczypnął jej małżowinę. - Ale lubię twój sposób myślenia.
–
Czekaj.
Biegł w kierunku samochodu.
–
Cholera, nie myślałam tak!
Chloe goniła za swoim Wilkiem, ale jak zawsze będzie opóźniona, choć tym razem złapała go.
KONIEC
1
2
3
4
ożenić
mieć
wiem
Red Bull, pamiętacie pierwsze zdanie w 1 rozdziale, co faktycznie butt oznacza “tyłek” - czerwony tyłek
Plik z chomika:
black.death1
Inne pliki z tego folderu:
15 Rozdział - Wilka i Lisicy.pdf
(89 KB)
DMB - 04 Figure of Speech - 1 rozdział.pdf
(157 KB)
Epilog - Wilka i Lisicy.pdf
(64 KB)
Rozdział 10 - Wilka i Lisicy.pdf
(143 KB)
Rozdział 11 - Wilka i Lisicy.pdf
(169 KB)
Inne foldery tego chomika:
Zgłoś jeśli
naruszono regulamin