24h_e_1r04.pdf

(717 KB) Pobierz
Rozdział 17
Ben się przebudza i pyta:
– Która godzina?
– Za dwadzieścia minut trzecia.
– Mogłaś mnie obudzić. Zaraz dojeżdżamy, prawda? – ki-
wam głową na potwierdzenie jego słów.
Meto zatrzymuje się na stacji Royal Oak, lecz drzwi się nie
otwierają. Otwiera się tylko kabina kierowcy.
– Co się dzieje? – pytam.
– Policja. Znaleźli nas – odpowiada Ben i pokazuje mi ludzi
za oknem. Są odwróceni tyłem do metra, ale wydają się czujni
– daj telefon.
Pisze szybkiego SMS, po czym oddaje mi komórkę i kładzie
torbę z lotniska kilka siedzeń za nami.
– Co ty robisz? – pytam, kiedy wraca na miejsce – Ben?
– Udawaj zaskoczoną. Kiedy wejdą, spróbuję uciec by od-
2
Kup książkę
wrócić ich uwagę, ty siedź. Pewnie powalą mnie na ziemie, a
nie chciałbym żeby coś ci się stało – na te słowa robi mi się
ciepło na sercu – zaufaj mi. Wiem co robię.
Kiwam głową i czekamy. Pierwsze drzwi się otwierają
i wchodzą policjanci. Ben rzuca się do ucieczki, gdy są w poło-
wie drogi do nas. Ja siedzę. Dzieje się tak jak przewidział.
Dwóch policjantów powala go na ziemię i wyprowadza. Ja już
jestem na zewnątrz. Wszystkie drzwi otwierają się i ludzie
wchodzą i wychodzą, zerkając co się dzieje. Ben'a jeden z poli-
cjantów przyparł do muru. Mnie ktoś trzyma ręce z tyłu, moc-
no. Inny bierze moją torbę i przeszukuje ją.
– Nie ma. Nie w tej torbie.
Rzuca ją pod moje nogi, próbuję się wyrwać, lecz to nic nie
daje, a ucisk się zwiększa.
– Gdzie jest torba, którą mieliście na lotnisku? – pyta ten
sam co przetrząsał moją własność.
Dziwne, nie wyglądają na policjantów, zwłaszcza, że poli-
cjanci się tak nie zachowują.
– Została na lotnisku – odpowiadam dziwnie pewna siebie.
Mężczyzna wyciąga telefon i gdzieś dzwoni. W tym mo-
3
Kup książkę
mencie do pociągu wchodzi Thomas. Po chwili wychodzi z na-
szą torbą. Nikt prócz mnie tego nie widział. Teraz już wiem do
kogo napisał Ben.
– Według mojego szefa powinniście mieć ją ze sobą – mówi
ten sam mężczyzna.
Kiedy ani Ben, ani ja nie odzywamy się podchodzi do Ben'a
i uderza go w brzuch.
Chłopak kuli się na tyle na ile pozwala mu żelazny uścisk.
– Powiesz? – pyta mnie ponownie „niby policjant”.
– Nic im nie mów – mówi Ben i znów dostaje w brzuch.
– Przestań! – krzyczę ściągając na nas uwagę ludzi.
Metro wciąż stoi i wpada mi do głowy szalony pomysł. Nim
zdążę się ponownie odezwać Ben stoi o własnych nogach, lecz
po chwili klęczy na ziemi. „Niby policjant” uderzył go mocno
w twarz, aż poleciała krew. Mam ochotę płakać, krzyczeć, je-
stem wściekła jak diabli. Lecz wiem, że tylko jedno pomoże
Ben'owi.
– Dobrze, powiem! – mówię głośno, aby Ben znów nie obe-
rwał.
4
Kup książkę
– Lily, nie! – słyszę tylko.
Na te słowa Ben zostaje kopnięty w brzuch i teraz próbuje
się podnieść.
– Przestań! Powiem wam, gdzie jest torba, tylko go już nie
bij
Mówię przez łzy. Może to pomoże mi zyskać ich zaufanie.
– Proszę – powtarzam, a policjant poprawia kurtkę i czeka –
jest w środku.
Mówię ledwie słyszalnie, lecz połowa ludzi poszła przeszu-
kiwać metro. Zostałam tylko ja, Ben, „niby policjant” i jeszcze
jeden mężczyzna. Ten, który pobił Ben'a podchodzi do mnie,
wącha moje włosy i mówi:
– Kiedy skończymy tę robotę, miło by było dostać jakąś na-
grodę.
Spluwam mu w twarz i ląduję na ziemi. Uderzył mnie. Czu-
je jak policzek mi pulsuj i wolno odzyskuję świadomość. Lecz
moja pozycja się poprawiła. Widzę jak Ben wstaje i powala na
ziemię niby policjanta. Ja chwytam swoją torbę i zamachuję się
na tego, który mnie trzymał. Nie czekając dłużej biegniemy na
schody i wsiadamy do range rovera Thomas'a. Chłopka od razu
5
Kup książkę
Zgłoś jeśli naruszono regulamin