§ Sack John R. - Śmierć anioła.txt

(1427 KB) Pobierz
JOHN SACK 
ŚMIERĆ ANIOŁA 
Angel's Passage 
Z angielskiego przełożył 
ZBIGNIEW KOŚCIUK 
Od autora 
Śmierć anioła to powieść. Imiona postaci, nazwy miejsc i wydarzeń zostały zmyślone, a 
jeśli mają charakter historyczny, użyto ich w sposób fikcyjny. Wszelkie podobieństwo do 
rzeczywistych osób, zdarzeń lub miejsc jest przypadkowe. 
Przedmowa 
Sabine Baring-Gould w książce The Book of Were-Wolves (Księga wilkołaków) tak 
opisuje pogańskie i chrześcijańskie wyobrażenia istot ludzkich, które za pomocą przeróżnych 
środków na pewien czas przyjmują postać zwierząt: 
W wielu podaniach... osoba zmieniająca postać traktowana jest z nabożną czcią jako 
należąca do wyższego porządku, mająca boską naturę. Z kolei w krajach chrześcijańskich 
wszystko, co łączyło się z pogańską mitologią, budziło podejrzliwość duchowieństwa, a 
cudowne moce nieusankcjonowane przez Kościół były przypisywane złemu. W ten sposób 
pogańscy bogowie zamienili się w demony, a nadprzyrodzone zdarzenia z nimi związane 
zaczęto postrzegać jako skutek działania diabła. Transformacja, stanowiąca przejaw potęgi 
starożytnych bóstw, była w świecie chrześcijańskim uważana za skutek czarów... Ludzie 
zmieniający postać zaczęli być uznawani nie za istoty boskie, domagające się czci, lecz za 
godnych pożałowania czarowników zasługujących na stos. 
Norweska opowieść o wilkołakach zaczerpnięta z kart tej samej książki nie sugeruje, 
aby stworzenia te były żądne krwi: 
W osadzie ukrytej pośrodku lasu mieszkał z żoną wieśniak Lasse. Pewnego dnia 
poszedł ściąć drzewo, zapomniał się jednak pierwej przeżegnać i zmówić Pater Noster, 
dlatego opętali go troll lub varga mor (wilcza wiedźma), zamieniając w wilka. 
Żona opłakiwała go przez wiele lat. W pewne święta Bożego Narodzenia do jej drzwi 
zapukała wynędzniała żebraczka w łachmanach. Zacna gospodyni zaprosiła ją do środka i 
godnie ugościła. Na odchodnym staruszka oznajmiła, że ponownie ujrzy męża, nie umarł 
bowiem, lecz błąka się w lasach pod postacią wilka. 
Przed zapadnięciem zmroku żona poszła do spiżarni, aby wziąć kawałek mięsa na 
następny dzień. Gdy się odwróciła, ujrzała wilka, stąpającego po schodkach do spiżarni i 
wpatrującego się w nią smętnymi, głodnymi oczami. Widząc to, wykrzyknęła: „Gdybym 
wiedziała, żeś jest mym nieszczęsnym Lasse, dałabym ci kawałek mięsa”. W tym momencie 
wilcza skóra opadła i jej oczom ukazał się mąż w ubraniu, które miał na sobie owego 
nieszczęsnego poranka, gdy widziała go po raz ostatni. 
W indyjskim poemacie Ramajana Rama spotyka wiranów - podobne ludziom istoty o 
małpiej skórze i ogonie. Ich król, Hanuman, pomaga Ramie szukać porwanej żony, Sity. 
Później staje u boku Ramy i jego brata Lakszmana w walce z jej porywaczem, Rawaną, 
władcą demonicznych rakszasów. 
Kiedy podczas walki jeden z rakszasów poważnie rani Lakszmana, zrozpaczony Rama 
prosi Hanumana, aby udał się po życiodajne zioła. Rawana, licząc na to, że po śmieci 
Lakszmana pogrążony w smutku Rama straci ducha i zrezygnuje z walki, wysyła wuja, aby 
skusił Hanumana bogactwem. Krokodyl - w rzeczywistości nadprzyrodzona istota skazana na 
to, aby przez jakiś czas mieszkać wśród demonów - uprzedza Hanumana o intrydze Rawana i 
król-małpa zabija wuja Rawana. 
Aby dowiedzieć się, czy Hanuman ocali Lakszmana i uwolni Sitę, przeczytaj piątą 
księgę Ramajany zatytułowaną Sundara Kanda opowiadającą o przygodach władcy waranów. 
Dla celów tej opowieści wystarczy wiedzieć, że wilkołaki, człekopodobne małpy, obciążone 
klątwą nadprzyrodzone krokodyle i inne magiczne stworzenia mogły w dawnych czasach żyć 
na ziemi. Wielu uważa, że pozostały na niej do dziś. 
Jack Sack 
Jacksonville, Oregon, 2007 
Postaci 
WSPÓLNOTA TODI 
Coldimezzo 
Capitanio della Coldimezzo 
donna Lucrezia, jego matka 
Buonconte di Capitanio, syn Capitania 
Cristiana, jego żona 
Amata, jego córka 
Fabiano, jego syn 
Guido di Capitanio, syn Capitania 
Vanna, jego córka 
Teresa (Teresina), jego wnuczka 
Bruno, leśniczy z Coldimezzo 
Miasto Todi 
Iacobello Lorenzini 
donna Lucia, jego żona 
Angelo, jego syn, później brat Angelo da Todi 
Silvestre, syn donny Lucii z nieprawego łoża 
maestro Gastaldo, sługa Lorenzinich 
Nella, służąca donny Lucii 
Rema, kucharz Lorenzinich 
doktor Bartolo, nauczyciel Angela i Benedetta 
doktor Filippo, brat Bartola, także nauczyciel Mario 
Boschi, przyjaciel Angela di Iacobello z dzieciństwa 
maestro Maccabeo, notariusz 
Leta, jego żona 
Enzo, brat Lety 
Pietro Gaetani, biskup Todi 
Benedetto Gaetani, jego bratanek, późniejszy papież Bonifacy VIII 
Roffredo Gaetani, brat Benedetta 
Commacio, podesta1 z Bolonii, a później z Todi 
Jacopo dei Benedetti, notariusz, później brat Jakub z Todi 
Wieża Wilka 
Lorenzo (Il Lupo), zmarły hrabia z Wieży Wilka (Torre del Lupo), ojciec Iacobella 
Lorenziniego 
Urso, rządca Wieży 
Marcello, jego syn 
Maria Vidone, wieśniaczka 
Tino, jej syn 
Gina Paoli, wieśniaczka 
WSPÓLNOTA ASYŻU 
Angelo di Pietro Bernardone, handlarz wełną 
RZYM 
Paganello, uczony sycylijski 
Omar Kasim, saraceński uczony i medyk 
BRACIA MNIEJSI 
Konrad z Offidy 
Jan z Alwerii 
Pier Jean d’Olivi 
Pietro da Fossombrone (później brat Clareno) 
Pietro de Macerata (później brat Liberato) 
Salimbene, skryba i kronikarz 
Sanguigno, spowiednik w kościele San Fortunato w Todi 
Hubertyn z Casale 
Ministrowie generalni i wikariusze 
1212-1226 święty Franciszek z Asyżu 
1221-1227 wikariusz: Eliasz Bombarone 
1
 Podesta (wł.) - dosł. władza - w niektórych włoskich republikach miejskich najwyższy urzędnik o 
uprawnieniach sądowniczych i wojskowych. 
1227-1232 Jan Parenti 
1232-1239 Eliasz Bombarone 
1239-1240 Albert z Pizy 
1240-1244 Hajmon z Faversham 
1244-1247 Krescenty z Iesi 
1247-1257 Jan z Parmy 
1257-1274 Bonawentura z Bagnoregio 
1274-1279 Hieronim Masci, późniejszy papież Mikołaj IV 
1279-1283 Bonagracja z Bergamo 
1283-1285 wikariusz: Pietro z Falgario 
1285-1286 Arlotto z Prato 
1286-1287 wikariusz: Pietro z Falgario 
1287-1289 Mateusz z Aquasparty 
1289-1295 Rajmund Godefroy 
1296-1304 Jan Mincio z Morrovalle 
1304-1313 Gonsalvus Hiszpan 
Rozdział pierwszy 
Palestrina, rok Pański 1299 
W języku kraju, z którego pochodził, miejsce owo nazywano carceri, on jednak wolał 
jego francuskie określenie oubliette - nędzną norę, w której nieszczęsny grzesznik gnił do 
śmierci w całkowitym zapomnieniu. 
Czy go jeszcze pamiętają? Silvestre? Albo Maria? Nie sądził, chociaż wolał 
zapomnienie od tego, by źle o nim myślała. 
Wiedział, że przebywa niedaleko Palestriny, dokąd przywieziono go papieskim 
powozem pod osłoną nocy. Mimo ciemności w świetle księżyca rozpoznał zburzone wieże 
Colonny. 
Był pewny, że jego loch znajduje się niedaleko klasztoru benedyktynów. Mnich, który 
przynosił mu codziennie jadło i wodę, nosił czarny habit owego zakonu, a gdy wiał zachodni 
wiatr, było słychać benedyktyńskie śpiewy. 
Jaskinia, do której go wtrącili, przypominała ogromny ul z okrągłą podłogą o średnicy 
sześciu metrów, choć wejście miało nie więcej niż metr kwadratowy. Znajdowała się pod 
ziemią z wyjątkiem okienka, przez które słudzy papieża opuścili go rok, może dwa lata temu. 
Kamienną ścianę porastał mech, pośrodku zaś owego ula, w najniższym punkcie jego 
pochyłej podłogi, znajdował się głęboki otwór na odpadki - które spychał patykiem - i, jak 
podejrzewał, ciała zmarłych więźniów. 
Kiedy go pojmali, chciał ponieść karę za innych braci, którzy podpisali Manifest z 
Longhezzy - Deodata Rocciego, Jakuba z Todi, Corrada da Perugię - lecz ludzie papieża 
kontynuowali poszukiwania, dopóki nie schwytali wszystkich buntowników. Od tego czasu 
nie miał od nich żadnych wieści. Żywił nadzieję, że spotkał ich lepszy los niż tych w 
Colonnie - otrutych, uduszonych garotą lub usuniętych z tego świata w inny, równie paskudny 
sposób. 
Wielokrotnie pocieszał się myślą, że papież jest starym człowiekiem - być może kolejny 
Ojciec Święty okaże się bardziej przychylny dla uwięzionych mnichów. Któregoś dnia 
strażnik opuścił na dół zakorkowany flakonik z inkaustem i pióro, ukryte w koszu z jadłem. 
Co jakiś czas podsyłał mu też kawałki pergaminu, aby mógł spisywać myśli, które zaprzątały 
jego umysł. Były to bez wątpienia zakazane dary, lecz chętnie korzystał z każdego 
dobrodziejstwa. 
Co rano dreptał po zewnętrznej krawędzi okręgu, najpierw w prawą, a potem w lewą 
stronę. Na przemian umieszczając to jedną, to drugą nogę na pochyłej podłodze, zmniejszał 
obciążenie wygiętego kręgosłupa. Ojciec Mojżesz Scytyjczyk powiadał: „Usiądź w swojej 
celi, a nauczy cię wszystkiego”. Nic to, że jego cela była więziennym lochem, a nie celą 
pustelnika. Magdalena, wiodąca pustelniczy żywot w leśnej głuszy, nie miała pośrednika 
między sobą a Bogiem. Podobnie jak on. 
W lochu nic nie mąciło mu myśli. Mógł bez końca sycić się samotnością i ciszą, wolny 
od światowych trosk i szczurów, cieszyć się codzienną rutyną i temperaturą, które rzadko się 
zmieniały. Mógł bez przeszkód spisywać myśli i śnić rojenia starego człowieka. Zaczął 
wierzyć w sny. Kiedy świeciło słońce, przesuwał swoje siedzisko, obserwując promienie 
tańczące na podłodze. Deszcz obmywał jego ciało i celę, łagodząc smród dochodzący z 
czeluści i powodując, że słabiej cuchnęła gnojem. W porównaniu z latami wygnania jego 
jaskinia wydawała się niemal niebem. 
Niemal, nie potrafił bowiem umknąć jednej piekielnej udręce. 
Ekskomunice, anatemie, przed którą ostrzegł go Pietro da Fossombrone. Bonifacy 
zakazał udzielania mu sakramentów. Jeśli umrze, nie uzyskawszy rozgrzeszenia, jego dusza 
na całą wieczność pogrąży się w piekle. Można by pomyśleć, że papież zwyciężył w ostatniej 
rundzie srogich waśni, które stały się dlań niemal rozrywką, krwawą walką, którą toczyli z 
...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin