Młody Krajoznawca Śląski, 1935, R. 2, nr 13.pdf

(960 KB) Pobierz
Iłody
Nr. I I
Rut II.
Bplasona ryeiałtEm.
joznaw ca
Ś lą s k i
h
ililill
m
Cena poietfynz. sgz. 20 gr.
Popierajcie firmy, które się u nas ogłaszają!
P. K a m i ń s k i , Chorzów I
ul W o l n o ś c i
róg
Sienkiew icza.
Skład
konfekcji męskiej i damskiej.
HUHDBRKI SZKOLNE stale na składzie.
S p is rzeczy.
S
C
3
S
1.
2.
3.
4.
5.
6.
7.
8.
Żniwne c zyli dożynki w o k o licy Panewnik
C o nam m ówią nazw y śląskich m iejscow ości
.
.
.
.
.
str.
»
1
4
6
10
Spraw ozdanie z kolonji krajoznawczej w Jurgowie .
Jak op racow yw ać w iadom ości K rajozn aw cze III.
Z cyklu miasta i wsi śląskie, Gmina G odula
Śląsk a P olsk a
.
.
n
10
12
»
15
16
..........................
B r z o z ó w - Z d r ó j ................................................................
Kronika ż a ł o b n a ...........................................................
K rajoznaw ca Śląski
Pisem k o Zrzeszenia Szkolnych
K ó ł K ra jo z n ą > w ^ ^ k v Śląskich
W y c h o d z i co miesiąc.
NR. 13.
P A Ź D Z I E R N I K 1935.
\
/
R O K II
M ŁODY
D YR D A KO NRAD
Żniwne, czyli dożynki w
oHalisy
Fanewnlh.
Raźno i ochoczo idzie robota
w polu.
K ładzie się srebrzyste
zboże pod świecącą się od słońca
kosą kosiarza, a tuż za nim uwija­
ją się dziewki, w białych lnianych
chustkach na głow ie, w jaskrawych
spódniczkach i wiążą snopki. Tu i
tam odezw ie się grom ki głos k o­
siarza: juha! Czasem ten lub ów
zanuci jakąś piosenkę, a hen w yso­
ko w górze w błękitnych przestwo­
rzach dzwoni skowronek
sw< je
trele; na miedzach brzęczą świersz­
cze, kosy dzwonią i ma się w raże­
nie, że całe pole śpiewa jakąś
pieśń, niby hymn jakiś. Do tego
w szystkiego dodać należy szczere
śmiechy pracujących, bo jak się nie
śmiać kiedy ten palnie jakiś żarcik,
tamten coś doda i już w esołość i
radość. Lecz ponad tętni wszystkie-
mi głosam i i dwiękam i płynie zaw ­
sze pieśń, czasem smutna, częściej
jednak wesoła :
Nad łączką
m o j ą
kośnicy stoją,
Kośnicy nie stójcie, łączki sie
nie bójcie.
Nie koszą ładnie, ładnie, choć
kosy składne,
W południe to nudnie, na w ieczór
to trudnie,
Najlepiej z rosą, z rosą, ciąć
trawkę kosą.
Jok śnieg zawieje, zawieje,
z g a s n ą n a d z ie je ,
Jedna piosenka się jeszcze nie
skończyła, a już nowa popłynęła
po po u. Pogoda śliczna. Na polu
stają majestatycznie snopy
w y­
schniętego zboża i czekają tylko, aby
je jaknajprędzej zwieść do stodo­
ły. Co też niedługo się dzieje. A
kiedy ostatni w óz wjeżdża w p od ­
wórze, zgrom adzają się wszyscy na
polu z narzędziami pracy, odświęt­
nie ubrani. Gdybyś ich tak widział
zdała, tobyś myślał, że to kwiaty
prześliczne na polu w yrosły. Taka
tam mozaika kolorów i odcieni.
D ziewczęta i k obiety zbierają po­
zostałe na polu kłosy i wiją „koro-
n ę“ , wplatając w nią kolorow e kw ia­
ty i jedwabne wstążki, mężczyzni
zaś stroją zielenią „drabinioki” i
uprząż konia. N iek tó rzy nawet sło­
mą się opasują. Gdy korona zosta­
ła uwita, wsiadają na wóz. Muzy
kd«ici na pierwszym wozie, na dru­
gim dziewczęta, które trzym ają k o ­
ronę, a na następnych reszta żni­
w iarzy i żniwiarek. Orszak udaje
się do najbogatsze, o gospodar a,
albo jeśli jest dwór we wiosce to
do dworu. Zaiste piękny to widok,
kiedy się patrzy na tych rozw ese­
lonych ludzi, rozśpiewanych, ro ze­
śmianych jakimś błogim uśmiechem,
bo jakżeby się tu nie radować,
kiedy największa troska, która ich
przygniatała, troska, aby zboże mieć
w stodole, przestała ich gnieść,
w ięc się cieszą, śmieją i śpiewają
do wtóru muzyce. A muzyka rznie
I trawka zw iędnieje i kosa stępieje,
Najlepiej z rosą, z rosą, ciąć
trawkę kosą.
Str. 2.
siarczyście
te
stare
pieśni,
i
takie proste a takie miłe a niekie­
dy i wzruszające. K iedy przyjecha­
no na miejsce, wrota b yły zamknię­
te Schodzili więc wszyscy z wozów
i ustawiając się przed wrotam i za­
czynali śpiewać :
Cztery
Cztery
Żaden
Żaden
konie
konie
niemi
niemi
we
we
nie
nie
dworze,
dworze,
orze,
orze,
Nr. 18.
Abyśm y użyli wesoło żniwnego,
Bo już rok caluśki oczekujem
tego.
A potem :
ale się
nie bij ie,
Jak się pobijecie, końca nie
dożniecie,
Kto nie do nie końca, nie
pójdzie do toń a,
Nie przyjdzie do ławy, nie
dostanie kawy.
Żniwiorecki żnijcie, siedzi
Jasiek w 7-y^ie,
Która wprzód do nie ie, Jaśka
dostaniecie.
Jużeśmy d ożn yły, wioneczka
dow iły,
W ioneczek ze złota, otw orz ie
nam wrota.
Żyta, owsa, prosa, dużo ścięła
kosa,
Pszenicy, jęczmienia, to do
zadziwienia,
Len piękny aż dziwo, całe nasze
żniwo.
Między jedną a drugą piosenką
występu je jeden z gospodarzy i za­
czyna w yliczać ile zebrali żyta,
pszenicy, owsa, jęczmienia, prosa.
Potem pokolei wypowiada każdy
j gospodarz swe bolączki, a gdy już
wszyscy się w ypow iedzieli Pan dzię­
kuje im serdecznie za pracę i chwali
pilnych i
pracowitych, a kiedy
skończył, otwiera wrota i cały tłum
różnobarwny rusza ku niemu, oz­
dabia go złocistą koroną i przypi­
na mu do ubrania ładne wstążki.
CJjęty i przyjęty do ełębi serca temi
ceremonjami, każe z piwnicy wyto­
czyć beczki piwa, nawet czasami i
wóda się pojawia i dopiero teraz za­
czyna się zabawa na całego. Wszyst­
kim się języki rozwiązały i jeszcze
w ększa radość nastaje niż przedtem,
każdy chce się czemś popisać. Prze­
ważnie popisywano się piosenkami.
Stanął ci więc taki chłop przed or­
Żnijcie żnorki żnijcie,
Jeno jeden syneczek,
Jeno jeden syneczek,
Czerwony jak gw oździczek
Czerwony jak gw oźd zk zek
Jechoł niemi na pole,
Jechoł niemi na pole,
Zaorywać kąkole,
Zaorywać kąkole.
Jak
Jak
Na
Na
kąkole zaorał
kąkole zaorał,
Kasieńkę zawołał,
Kasieńkę zawołał.
gospodarz
[dom
A kiedy ukazał się
odzywała się pieśń :
Przynosim y plon w gospodarza
Żeby dobrze plonowało, po sto
korcy z kopy dało,
Przynosim y plon w gospodarza
dom.
Panie gospodarzu, gospodyni złota,
Wynińdź ie na chwilka, otwórzcie
nam wrota.
Przyw ieźliśm y żniwo, żniwo
<alusienkie,
Nie zostało wr polu źdźbło ni
jednusieńkie,
Każdy kłos niech sypie ziarna
jaknojwięcyj,
A za ziarno dużo do skrzyni
piniędzy.
Niech Pan Bóg to sprawi, aby
każde żniwo
Takie było dobre jak dzisiejsze
dziwo.
Panie m iłościwy, Pani miłościowa
Każcie dać kołocza, mięsa,
kawy, piwa,
Nr. 13
kiestrą i śpiewa, a orkiestra już musi
chwytać m e lo d ję i grać, bo przecież
d ziołch y chcą tańczyć.
Moja stodolm ka nie po szyw a n o ,
Stonce mi do niej świeci,
Mom jo rola n im o m koni,
M am szw atno kochanka,
.Co mi po ni,
Kiej na w ojenka musza iść.
Drugi ś p i e w a :
Tatuliczku kupcie konia.
Bo nie beda sied zio ł w doma,
Bo pojada na zolity, na zolity,
Bo mnie ckliw o bez kobity
T y konirzku popiela ty, popielaty,
N i e je d z ż e ty do bogaty, do bogaty,
Bo b o g a t o rozpieszczono,
rozpieszono
ubogo w yćw iczo n o , w yćw iczono.
Bo bogato w włóż ku leży, w łóżku
leży
A u b o g o z pola bieży, z pola bieży.
Inny :
P o co ty tu chodzisz, kied y jo tu
ch odzą,
K ie j jej ty tak nie w ygodzisz,
jfck jo jej w ygodza,
D ie w e k jej narąbia, w o d y jej
n^niesa,
Jeszcze zońda p o d okienko,
Pana Bog^ proszą.
Czy ci pług źle orze ,czy są złe
żelaza,
N ie bierzcie se sołtysonki, bo to
jest zaraz?,
W e ź se komornica, to jest
robotnica,
Idzie o ia do zagona, nie tr?a
na nią bicza.
A jeszcze inni śpiewają:
Przed naszemi to wrotami, to w r o ­
tami,
Stoi siw y koń.
Kołaseczka malowana, malowana
S iedzi na niej
pon,
A
jo
cieb ie
dzio łch o
niechca,
dzio łch o niechca,
Czarne nóżki mosz,
A ja ciebie niechca panie,
panie,
Bo ty w karty grosz.
Str. 3.
A ja w s k o c z i do dunsju, do dunaju
U m yją n- gi,
A ty przegrosz sto talarów,
B ę d z iesz ubogi.
fl co to jest sto talarów, sto talaró w,
T o jest i iewiela,
Panna w ło sów nie czesała, nie c z e s a ła
C ztery niedziele.
A co to b ie do mych
w łosów , c!o
mych włość
D o mojej g ło w y ,
Ł o sio d łej se s w e g o siwka, s w e g o siwka
A jedź do gd ow y.
Jo do g d o w y nie pojada, nie pojada,
A ciebie mina,
A tobie się ten dostanie, ten dostanie,
C o pasie Świnia.
A czy też to niesą ludzie niesą ludzie,
C o pasą świi ie?
Jak mi k o g o Bóg o bieco .
T o mnie nie minie.
Drudzy znowu :
Rozbola ła mnie głow iczka,
I boleć mnie będzie,
Ł o b g o d o ł mie mój syneczek,
M ię d z y ludźmi w sz ęd z ie.
N ie c h on mnie tam nie o b m o w io ,
Niech patrzy na siebie,
Ł o że ń ze sie ty parado.
N ie staja ło ciebie.
Jo sie jesz cz e robić byda,
N ic mi się nie straci,
Za te tw oje marne słówka,
P a n b ó c ze k zapłaci.
Po szła ona d o ogrodu,
T r z y wionki uwiła,
Jeden sobie, drugi tobie,
T r z e c i powiesiła.
P o w ie s iła ona g o se,
W sieni nade drzwiami
A co matka nań wejrzała,
O b l o ła się łzami.
N ie płaczcie w y mamuliczko,
W ion ka zielo n eg o,
Dość żeście się napijali,
Za pieniążki jego.
Dość ż eście się, napijali
G o d e k nasłifchali,
T e r a z byście mamuliczko
O
wionek płakali?
l^tak śpiewano i tańczono aż do ian&.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin