Beaton M.C. - Hamish Macbeth 29 Śmierć policjanta.doc

(940 KB) Pobierz

E:\KRYMINAŁY\Beaton M.C\Beaton M.C. - Hamish Macbeth 29 - Hamish Macbeth i śmierć policjanta - okładka.jpg

Hamish Macbeth i śmierć policjanta

 

M.C. Beaton

 

 

 

 


Tytuł tomu: Hamish Macbeth i śmierć policjanta

 

Tytuł oryginalny tomu: Death of a Policeman, A Hamish Macbeth Mystery

 

Davidowi i Janis Weiromom z czułością

 

Rozdział pierwszy

W pilnowanym garnku nigdy nie wrze.

Przysłowie z połowy dziewiętnastego wieku

 

Fakt, że wszystkie siły szkockiej policji miały zostać połączone w jedną wielką instytucję, wywołał przerażenie w komendzie głównej w Strathbane. Mówiło się, że w całej Szkocji zlikwidowanych zostanie ponad trzy tysiące miejsc pracy w oddziałach pomocniczych, co oznaczało więcej pracy dla zawodowych funkcjonariuszy. Potem zaczną pozbywać się policjantów.

Tylko jeden człowiek ucieszył się z tych wieści - naczelny inspektor Blair. Z pewnością to mogła być sposobność, by pozbyć się sierżanta policji Hamisha Macbetha i wykurzyć go z wygodnego posterunku w Lochdubh. Nie mógł zrozumieć, w jaki sposób Hamish zdołał dotąd przetrwać, skoro zamykano lokalne posterunki policji w całej Szkocji.

Gdy wspomniał o tym pomyśle swojemu szefowi, nadinspektorowi Daviotowi, przekonał się, że będą z tym trudności.

- Sutherland to ogromne hrabstwo - powiedział Daviot. - Z pewnością to będzie ekonomicznie opłacalne, aby Macbeth odpowiadał za cały ten teren.

- Ale przez większość czasu on i jego pomagier, Fraser, po prostu snują się po okolicy i zbijają bąki - narzekał Blair.

- Nie mamy na to żadnego dowodu - zauważył poważnie Daviot. - Powinieneś raczej martwić się o swoją posadę.

- Co?!

- Jestem pewien, że wkrótce zjawią się tu oficjele, którzy będą się wszędzie kręcić i patrzeć, gdzie mogą zrobić cięcia.

Blair przeniósł się do pubu, żeby pochylić się nad podwójną whisky i spróbować opracować jakiś sensowny plan. Jeśli zdoła udowodnić, że Hamish Macbeth niewiele robi, wtedy będzie mógł przesłać raport do nowych władz. Ale czy zdobędzie się na taką podłość, żeby szpiegować Macbetha?

Po kolejnej podwójnej whisky zaczęło mu się rozjaśniać w głowie. Cyril Sessions był stosunkowo nowym posterunkowym o przezwisku Romeo z powodu swojego atrakcyjnego wyglądu. Krótko po jego przyjeździe z Perth, Blair odkrył, że Cyril korzystał od czasu do czasu z usług prostytutki, nie płacąc jej ani grosza. W końcu dziewczyna się złamała i doniosła na nieuczciwego klienta. Skarga dotarła do Blaira, który wezwał posterunkowego na rozmowę. Cyril prosił i błagał, obiecywał, że zrobi wszystko, jeśli tylko Blair puści tę skargę w niepamięć.

Przebiegły Blair postanowił trzymać tego asa w rękawie do czasu, aż nadejdzie odpowiednia chwila, żeby nim zagrać, jeśli można tak powiedzieć. Zadzwonił do komendy głównej i poprosił, żeby przydzielono mu Sessionsa do dyspozycji.

Jakaś kobieta wpatrywała się z zachwytem w Cyrila, gdy wszedł do pubu. Był średniego wzrostu, miał lśniące czarne włosy, niebieskie oczy, przystojną twarz z mocno zarysowaną szczęką i umięśnioną sylwetkę.

- Siadaj, brachu - zaczął Blair. - Mam dla ciebie drobne zadanie. Potrzebuję dowodu, że Hamish Macbeth z Lochdubh gówno robi, jeśli chodzi o pilnowanie porządku.

- Czy to nie ten, który cieszy się wspaniałą reputacją? Człowiek, który rozwiązuje sprawy morderstw?

- To ja je rozwikłałem - parsknął Blair. - A ta obślizgła ropucha przypisała sobie zasługi. Jesteś mi winien przysługę, czy mam ci przypomnieć, że musiałem grozić tej lafiryndzie, żeby trzymała swoją wymalowaną buzię na kłódkę?

- Lafiryndzie?

- Skąd ty się urwałeś? Ta prostytutka, którą pukałeś. Lafirynda. Łapiesz?

- Och, tak. O nią chodzi.

- Tak, o nią. Oto, co masz zrobić. Weź urlop, żeby połowić ryby w Lochdubh i zrób zdjęcia Macbetha, który obija się po okolicy. Jego policjant, Dick Fraser, często śpi na leżaku w ogrodzie. Pstryknij też i jemu porządną fotkę. Macbeth cię nie zna, więc możesz podejść naprawdę blisko. Pogadaj z miejscowymi. Podłap trochę plotek.

- Ale ja nie wędkuję.

- No to może wybierz się tam na wędrówkę lub coś takiego. Szkockie góry są pełne łajdaków o owłosionych nogach, którzy ganiają po pagórkach.

- Kiedy mam zacząć?

- Tak szybko, jak tylko możesz. Chcę to zamknąć, zanim ci idioci z nowych władz policji dobiorą się do nas.

Cyril spojrzał na niego przenikliwie.

- Próbowałeś tego już wcześniej?

Blair wiercił się swoim tłustym tyłkiem na barowym stołku. Pamiętał, jak się starał i skończyło się to tym, że jego szpieg prawie zginął. Jednak nie miał zamiaru wspominać o tym Cyrilowi ani słowem.

- Nie, jedynie o tym myślałem - skłamał. - Do dzieła, załatw sobie urlop.

Hamish razem z Dickiem naprawdę pracowali. W tym okresie w Lairg odbywał się największy w Europie skup owiec. Ze względu na wielkość targów, Strathbane przysłało dodatkowo dwóch policjantów, którzy mieli ich wspierać w pilnowaniu porządku. Wagę dorocznego wydarzenia podkreślał strój gospodarzy, w skład którego wchodziły: czapki myśliwskie, długie kije pasterskie, kilty i futrzane torebki, będące częścią narodowego stroju szkockiego. Niektórzy błędnie sądzili, że ubiór galowy jest zarezerwowany dla turystów.

Pod koniec dnia Hamish i Dick przespacerowali się do namiotu z piwem i odnaleźli tam swoich dwóch kolegów.

- Myślicie, że wszyscy są wkurzeni na nowe władze szkockiej policji? - spytał Hamish, dołączając do nich.

- Z ust mi to wyjąłeś - odezwał się jeden z nich. - Odejmij od tego wsparcie cywilne i pomyśl tylko o dodatkowej papierkowej robocie.

- A jak się miewa mój drogi przyjaciel Blair? - spytał Hamish.

Drugi policjant zachichotał.

- Myślę, że się zakochał.

- Kim jest ta szczęśliwa dama?

- To facet. Nowy w naszej branży, Cyril Sessions. Naprawdę przystojny kawaler. Widzi się Blaira, jak pije z nim tu i tam. Wciąż nie ma dość jego towarzystwa.

***

Gdy wyszli z namiotu, Dick stwierdził sentencjonalnie:

- Wiesz, to się zdarza.

- Co się zdarza? - spytał Hamish.

- U facetów, gdy się lepiej poznają, czasem budzi się świadomość, że wolą innych gości od swoich żonek.

- Ach, tak? Cóż, jedynym romansem Blaira jest ten z gorzałą. On chyba coś knuje.

- Nie masz nic przeciwko, jeśli teraz zniknę? - spytał zaniepokojony Dick. - Powinienem być już w Strathbane.

- Kolejny teleturniej?

- Tak, a nagrodą jest nowe volvo prosto z salonu.

- Zmykaj. Jest tu całkiem spokojnie.

Tego wieczoru Hamish postanowił włączyć telewizor. Dick od dawna słynął z wygrywania teleturniejów. Sierżant dziwił się, że pozwalano mu jeszcze brać w nich udział.

Pytania wydawały się być bardzo trudne. Z sześciu zawodników prędko ostało się tylko dwóch, Dick i jakiś zaniedbany staruszek. I wtedy Dick przegrał na ostatnim pytaniu: w jakim czasie światło pokonuje drogę z Księżyca do Ziemię?

Staruszek odpowiedział prędko:

- W jedną i dwadzieścia sześć setnych sekundy. Rozległo się dudnienie bębnów i radosne okrzyki z widowni, gdy zaprowadzono go do lśniącego, nowego samochodu.

Hamish zaczekał, aż zmęczony Dick wróci do domu.

- To do ciebie niepodobne. Udało ci się przegrać - powiedział Hamish. - To chyba po raz pierwszy.

- Nie mogłem mu tego zrobić - odparł Dick. - Co?

- Ten człowiek to stary farmer. Nigdy wcześniej nie występował w żadnym teleturnieju. W garderobie opowiedział mi o nieszczęściach, które mu się przytrafiły. To byłoby podłe, nie pozwolić tej biednej starej duszyczce wygrać.

- Powiedz mi jeszcze raz, jak się nazywa?

- Henry McQueen. Ma kawałek ziemi pod Bonar Bridge.

- Ciekawe, czy w komputerowej bazie jest coś na jego temat - zastanawiał się Hamish.

- Dlaczego?

- To tylko intuicja. Mam przeczucie, że widziałem go na targach owiec.

Dick ruszył za Hamishem do biura na posterunku. Hamish włączył komputer i poszukał nazwiska Henry'ego McQueena.

- Było coś w zeszłorocznych „Czasach szkockich gór". - Hamish otworzył plik. - Tu cię mamy. Tak myślałem, że już o nim słyszałem. Osiągnął najwyższą cenę za swoje owce dwa lata pod rząd. Zostałeś nabity w butelkę. O, jest tu jeszcze coś. Pięć lat temu wygrał Mastermin - da (Mastermind - brytyjski teleturniej wiedzy, słynący ze swoich podchwytliwych pytań, onieśmielającej scenerii i atmosfery powagi. Każdy z zawodników przechodzi dwie rundy, w pierwszej jest przepytywany z wiedzy ogólnej, a w drugiej z wybranej przez siebie dziedziny wiedzy specjalistycznej.). Kategoria: Listy świętego Pawła.

- Zamorduję tę starą mendę - wściekał się Dick.

- Och, daj spokój. Jestem pewien, że jeszcze się pojawi - uspokajał Hamish. - Wtedy z łatwością rozłożysz go na łopatki.

Nazajutrz Cyril zameldował się w pensjonacie pani Mackenzie na wybrzeżu w Lochdubh. Wszedł do salonu, zrzucił chlebak i zastanawiał się, jak długo wytrzyma, udając wędrowca, szczególnie że przyjechał samochodem. Przekonał Blaira, że na pewno nie będzie mógł efektywnie śledzić Macbetha, chodząc pieszo.

Pokój znajdował się na tyłach domu. Było w nim zimno. Na ścianie wisiał licznik z tabliczką informującą, że prąd pojawi się po wrzuceniu monety. Łóżko było wąskie, a na nim pod różową plecioną narzutą leżały szorstkie koce. Obrazek Jezusa karmiącego tłumy bochenkami chleba i rybami wisiał nad zatkanym kominkiem. Pod spodem napis głosił: „Ma wzgląd nawet na wróbla". Na chwiejnym nocnym stoliku leżała duża Biblia. W pokoju było mroczno. Cyril wrzucił monetę do licznika i włączył światło. Nad nim rozbłysła szklana kula, pełna zdechłych much. Powiesił swoje ubrania w zasłanianej wnęce, która służyła za szafę. Nie zauważył ani telefonu, ani telewizora. Pomyślał, że jedynym powodem, dla którego pani Mackenzie miała w ogóle jakichkolwiek gości jest to, że nie pobiera wysokich opłat.

Postanowił przespacerować się po wiosce i wziąć się do pracy.

Na ulicy było cieplej niż w jego pokoju. Blade październikowe słońce oświetlało rząd pobielanych wapnem domów, które stały nad jeziorem. Wyglądało to jak obrazek z pocztówki. Cyril przeszedł się do portu. Rozchmurzył się, gdy zobaczył pub. Zacznie od drinka. Może uda mu się dowiedzieć czegoś od miejscowych. Gdy wszedł, natychmiast zapadła cisza. Zamówił wódkę z tonikiem.

Niski mężczyzna w przyciasnym ubraniu zmaterializował się tuż obok i spytał:

- Przyjechałeś tu na urlop?

- Tak. Jestem Jamie Mackay z Perth.

- Archie Maclean - przedstawił się mały człowieczek.

- Pozwól, że postawię ci drinka - zaproponował Cyril. - Może usiądziemy przy stoliku pod oknem. Chciałbym dowiedzieć się czegoś o wiosce.

Archie zamówił podwójną whisky. Cyril zdał sobie sprawę, że Blair nie wspomniał nic o zapłacie za jego pracę. Rozmowa znów się nawiązała, gdy ruszyli do stolika.

- Co więc tu porabiasz? - spytał Archie.

- Wprawdzie przyjechałem samochodem, ale mam ochotę wybrać się na kilka pieszych wycieczek.

Bystre niebieskie oczy Archiego osadzone w smagłej twarzy padły na wypolerowane na wysoki połysk czarne buty Cyrila.

- Mam nadzieję, że wziąłeś ze sobą odpowiednie buty. W tych daleko nie zajdziesz.

- Tak, tak, mam buty.

Zastanawiał się, dlaczego ten mały człowieczek nosi tak obcisłe rzeczy. Nie wiedział, że żona Archiego wygotowywała wszystkie ubrania, na skutek czego się kurczyły.

- Ciekawe, czy jest tu duża przestępczość? - spytał Cyril.

- Nie, jest całkiem spokojnie.

- Widziałem posterunek policji. Niewiele tu do roboty dla gliniarza.

- Sierżantem policji jest Hamish Macbeth, teren jego patrolu obejmuje sporą część Sutherland. W związku z tym ma dużo pracy. Dzięki za drinka, kolego. Muszę już iść.

Gdy Archie wszedł na posterunek przez kuchenne drzwi, Hamish siedział przy stole.

- O co chodzi? - spytał Hamish.

- Pamiętasz, jak ten łajdak Blair wysłał glinę, żeby siedział ci na ogonie i donosił?

- Tak jakby to było wczoraj. Nasłał kolejnego?

- To możliwe - odparł Archie, siadając obok. - Mogę poprosić o jedno espresso? Moja żona nie pozwala mi pić kawy.

- To ekspres Dicka. Nie wiem, jak się go obsługuje. Zawołam go. Śpi w ogrodzie.

Hamish podszedł do wejścia na posterunek policji w samą porę, żeby zobaczyć Cyrila robiącego zdjęcie Dickowi śpiącemu na leżaku. Wyskoczył na drogę i stanął przed Cyrilem.

- Co jest tak fascynującego w człowieku na leżaku? - spytał Hamish.

- Jestem fotografem amatorem. Pomyślałem, że wyślę je na konkurs pod tytułem „Śpiący policjant".

- Zwiedzasz okolicę?

- Tak. To dobre miejsce na spacery.

- Gdzie się zatrzymałeś? - spytał Hamish.

- U pani Mackenzie. Będę się już zbierał.

Cyril odszedł. Hamish odprowadził go wzrokiem. Potem wszedł do biura i zadzwonił do detektywa Jimmy'ego Andersona.

- Jak się mają sprawy na włościach? - zapytał Jimmy.

- Dziwnie.

- Rzeczywiście jest tam trochę dziwacznie.

- Zjawił się tu jakiś gość i zrobił zdjęcie Dickowi śpiącemu w ogrodzie. Przystojny facet z kręconymi włosami, wysoki, niebieskie oczy, blizna w kształcie półksiężyca nad prawym okiem, ale miał na nogach policyjne buty i czarne skarpetki. Mówi, że będzie tu chadzał na spacery. Czy nie brakuje kogoś z komendy głównej, kto tak wygląda?

- Jest taki jeden lizusowski łajdak, który przymila się Blairowi. Cyril Sessions.

- Wiedziałem! - wykrzyknął Hamish. - Blair chce zdobyć dowody, że tutaj nic się nie dzieje. Jakoś muszę odzyskać to zdjęcie.

Hamish obudził Dicka i wyjaśnił mu sytuację. Zakończył słowami:

- Zobaczmy, czy uda nam się zgubić tego kochasia na godzinę. Najpierw zrób Archiemu filiżankę espresso.

Piętnaście minut później ruszyli do portu, gdzie Archie Maclean siedział na słupku, skręcając papierosa.

- Nie ma dziś turystów? - spytał Hamish.

Limit na połów ryb się kurczył, więc Archie dorabiał sobie, zabierając turystów na wycieczki po jeziorze.

- Mam dziś tylko kilku. Będą tu lada chwila.

- Wyświadcz mi przysługę. Ten gość, którego spotkałeś w pubie, to jeden ze szpicli Blaira. Będzie się kręcił po okolicy. Zatrzymał się u pani Mackenzie. Zaproponuj mu darmowy rejs twoją łodzią.

- Dobrze, w porządku. Chcesz, żebym wyrzucił go za burtę?

- Nie, po prostu przytrzymaj go z daleka. Jeśli będzie miał ze sobą aparat fotograficzny, postaraj się zaaranżować wypadek ze sprzętem tak, by wyglądało, że to jego wina.

Archie odszedł pospiesznie. Zastał Cyrila przed domem pani Mackenzie. Sessions z przyjemnością przyjął zaproszenie. Będzie miał szansę dowiedzieć się czegoś więcej o Macbecie.

Hamish stał w oknie salonu, wyglądając, dopóki nie zobaczył łodzi rybackiej wypływającej na jezioro. Potem pobiegł do pensjonatu pani Mackenzie.

Zanim jeszcze tam dotarł, spotkał bliźniaczki Currie, Nessie i Jessie. Spacerowały po nabrzeżu.

Chociaż dzień był słoneczny, w powietrzu czuć było chłód, więc siostry ponownie przywdziały płaszcze z wielbłądziej wełny, chustki na głowę oraz skórzane buty.

- Piękny dzień - zagadnął Hamish. - Widziałyście nowego przybysza?

- ...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin